WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 4 września 2010
r e z u l t a t, i co po PO
ZAMIAST WSTĘPU.
OJCOWIE ZAŁOŻYCIELE INC.
WSI, KGB, FSB...
- Tagi:
- służby specjalne
- współpraca
W komentarzach do jednego z moich ostatnich tekstów padło pytanie, zadane przezZet Over:
"(...)skąd pomysł...
że oficerowie WSI muszą współpracować z Rosją.. uważasz, że są rosyjskimi patriotami, czy chodzi o kasę? (ciągle mnie to zastanawia skąd tak jednoznaczne wnioski, agenci i ludzie służb to nie są babcie po krzyżem, muszą mieć powody, żeby z kimś współpracować.. rozumiem, że kiedy byliśmy w jednym systemie, współpracowali w ramach tego systemu - tak jak teraz działamy z nato... ale po zmianie systemu, dlaczego ludzie z WSI mieliby współpracować z FSB, a nie z CIA??)(...)"
że oficerowie WSI muszą współpracować z Rosją.. uważasz, że są rosyjskimi patriotami, czy chodzi o kasę? (ciągle mnie to zastanawia skąd tak jednoznaczne wnioski, agenci i ludzie służb to nie są babcie po krzyżem, muszą mieć powody, żeby z kimś współpracować.. rozumiem, że kiedy byliśmy w jednym systemie, współpracowali w ramach tego systemu - tak jak teraz działamy z nato... ale po zmianie systemu, dlaczego ludzie z WSI mieliby współpracować z FSB, a nie z CIA??)(...)"
Postanowiłem poszerzyć tutaj trochę moją odpowiedź, której udzieliłem w komentarzu...
Autor komentarza sugeruje jakąś wcześniejszą współpracę pomiędzy WSI a KGB/FSBw ramach systemu dodatkowo porównuje tę współpracę do obecnych działań w ramach NATO... Hmmm, współpracę poprzedniczki WSI i KGB?? Nie nazwałbymwspółpracą tego czegoś.... Ale zacznijmy może od początku...
1945.
Kończy się II Wojna Światowa. II RP zmienia szyld na PRL. Nasi "wyzwoliciele" instalują nam nowy system. Wraz z nimi wchodzą do Polski sowieckie służby. Nie ma tutaj mowy o żadnej współpracy. Polskie służby nie są żadnym samodzielnym czy autonomicznym bytem. To tylko kolejny (międzynarodowy) departament służb sowieckich. W dodatku od samego początku obsadzony przez zaufanych i sprawdzonych funkcjonariuszy.
Czy ambasada RP np. w Mardycie prowadzi samodzielną (całkowicie niezależną) politykę zagraniczną? Nie. Czy więc międzynarodowy departament sowieckich służb w PRL prowadził samodzielną (całkowicie niezależną) działalność?
Sowieckie służby oczywiście z czasem dokonują naboru nowych kadr. Oczywiście nabór odbywa się wśród Polaków. Jednak nie ma co się oszukiwać, że kwestia podejścia kandydata do Wolnej Polski była szczególnie punktowana (w aspekcie pozytywnym) na takim castingu.
Jeżeli więc w roku 1945 wymaganą cechą kandydata był patriotyzm prosowiecki, to czy w roku 1955 coś się w tej kwestii zmieniło? Szczerze wątpię... Szczerze wątpię również w to, aby osoby przyjmowane do służb w 1945 roku czy też dziesięć-dwadzieścia lat później obniżyły poprzeczkę wymagań i oczekiwań od nowych kandydatów.
1989.
Jeżeli więc w roku 1955, 1965 czy też w 1975 funkcjonariusze polskich (choć może bardziej pasowałoby napisać „polskich”?) służb w pierwszej kolejności musieli działać na korzyść ZSRS, a dopiero później na korzyść PRL, to czy w roku 1989 zmiana szyldu PRL na III RP mogła coś zmienić w tej materii?
Obawiam się, że zmiana państwowego szyldu nie zmienia mentalności ludziwychowanych w odpowiednim podejściu. Jak mówią mądrości ludowe:przyzwyczajenie, drugą naturą człowieka, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci, czy też czego Jaś się nie nauczy, ten Jan nie będzie umiał. To ostatnie dotyczy również patriotyzmu.
Jeżeli więc wojskowe służby nie przeszły żadnej, nawet rachitycznej weryfikacji, to na podstawie czego wnioskować, że sowiecka pępowina została przecięta? Na czym opierać domysł, że polscy funkcjonariusze zerwali smycze, których końce, jeszcze nie tak dawno, oficjalnie trzymali oficerowie w ZSRS?
Tylko jeden kierunek?
Oczywiście, nawet w tak dobieranych służbach istnieje możliwość pojawienia sięodszczepieńców. Dlatego niewykluczam, że jakaś tam grupa funkcjonariuszy mogła przejść na smycz do służb innych państw. Jak pisałem wcześniej, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, więc ktoś przyzwyczajony do smyczy, będzie zazwyczaj szukał czegoś podobnego...
Oczywiście istnieje również małe prawdopodobieństwo, że w naszych (a może znowu bardziej „w naszych”?) służbach mogli trafić się funkcjonariusze, którzy chcieli, aby polskie służby były w pełni niezależne i działały na rzecz własnego Państwa. Powiem więcej, na pewno tacy byli.
Obawiam się jednak, że obie grupy były raczej w mniejszości. Szczególnie grupaodszczepieńców propolskich.
Na logikę, główny trzon służb tworzonych przez Sowietów musiał być prosowiecki. Wysocy oficerowie tych służb szkoleni byli w sowieckich ośrodkach przez sowieckich ekspertów. Chyba nie po to, aby rywalizować zaraz po owych szkoleniach naagenturalnym rynku, wykorzystując zdobytą wiedzę przeciwko swoim nauczycielom?
O ile odszczepieńcy zmieniający smycz mogli liczyć na wsparcie finansowe, techniczne, a być może również szkoleniowe ze strony nowych władców, o tyle odszczepieńcy propolscy byli skazani tylko na siebie. Czy mieli więc jakieś szczególnie wielkie szanse w walce na agenturalnym rynku? Tym bardziej, że oprócz wrogów na zewnątrz, mieli ich również w swoich służbach...
CBA vs WSI.
Co ciekawe, zazwyczaj dla ludzi podobnych do Zet Over CBA to PiS-iorskie służby, które służą tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Powód? Ojcem CBA był właśnie Jarosław Kaczyński...
Dlaczego więc ojcostwo niezweryfikowanych komunistycznych służb miałoby być bez znaczenia?...
***************
XIII
31-07-2010
Rezultat wyborów - wyższe podatki Tuska
Teraz gdy po ostatnich wyborach premier Tusk nie tracąc czasu bierze się za podwyższanie podatków aby ratować kwitnącą podobno zieloną wyspę nie sposób nie nawiązać do wcześniejszego wpisu Między HIV-em a ebolą. Wiemy że czytelnicy nie bardzo lubią gdy podkreślać “a nie mówiliśmy”. Cóż jednak robić gdy właśnie mówiliśmy, a wielu szanownych czytelników niezupełnie poprawnie odczytało tamten tekst przypisując nawet cynikowi9 sympatie pro-kaczyńskie. Jest to nonsens! ;-)
2GR nie ma sympatii politycznych, broni jedynie interesów libertariańskich i swobód jednostki. Nie łączy się to z określoną orientacją partyjną, co jednak nie oznacza aby efekty pomysłów różnych partyjnych lunatyków były dla libertariańskich wolności i swobód obywatelskich obojętne. Mówiąc inaczej, polityką paramy się tylko w tym sensie że każdego politycznego intruza który wtargnie na nasze libertariańskie podwórko gryziemy po kostkach. Reszta nas nie obchodzi.
W wyniku ostatnich wyborów czas taki nastał właśnie teraz. Jego rezultatem są podwyżki podatków Tuska. Gdyby prezydentem został J.Kaczyński zachowany zostałby dawny balans wpływu politycznego. Jego socjalistyczno- populistyczne mrzonki pozostałyby na papierze, dzieląc los wcześniejszych nonsensów w rodzaju trzech milionów mieszkań. Nikt rozsądny nie powinien populizmu na doraźne potrzeby wyborcze żadnego z kandydatów brać na serio.
Można by jednak było liczyć na rezolutne veto prezydenta J.Kaczyńskiego w przypadku gdyby premier Tusk, który dopłynął do władzy na obietnicach redukcji podatków, zaczął je podnosić tak jak czyni to właśnie obecnie. Prezydent byłby w ten sposób w stanie, w ramach swoich ograniczonych kompetencji konstytucyjnych, wywrzeć przynajmniej pewną presję na rząd aby ten ratowanie państwa (po co zresztą ratować kwitnącą gospodarkę?) zaczął od redukcji wydatków a nie od żyłowania jeszcze większych podatków z całej populacji.
Zwłaszcza że premier Tusk czyni to po pożałowania godnej volcie i sprzeniewierzeniu się mandatowi który wyniósł go do władzy, robiąc w procesie ze swoich wyborców patentowanych durni. Czy to nie Tusk czasem obiecywał 3x15%? I to nie raz ale 4xTAK? Natomiast o veto prezydenta Komorowskiego dla podwyższania podatków w obecnej monokulturze możemy być spokojni - do niczego takiego nie dojdzie.
W rezultacie wyborów prezydenckich jeden klub rządzi więc dziś krajem niepodzielnie. Przy braku “hamulcowego” z przeciwnego obozu każdy nonsens podwyższania podatków przez farbowanych liberałów przejdzie bez veta. Nawet gdyby premier Tusk zechciał VAT podwyższyć do 3x15% = 45% to i to zaklepane zostanie posłusznie przez zdominowany przez PO Sejm.
Ci którzy w ostatnich wyborach głosowali na kandydaturę B.Komorowskiego mają więc pośrednio swój udział w wyższym VAT-cie obecnie. (nonsensownie określanym jako "czasowy" - "belka" też miała być czasowa). Zamiast głosować na relatywnie znośną dotychczasową kombinację HIV-a z ebolą głosowali na pełną, kliniczną formę eboli wyższych podatków jak okiem sięgnąć z którymi rząd Tuska czekał w krzakach do wyborów prezydenckich a które przy zwycięstwie Komorowskiego były do przewidzenia. Nikt się chyba nie łudzi że 1% zwyżka VATu coś rozwiąże i że na tej podwyżce podatków się skończy...
Nie oznacza to oczywiście abyśmy mieli jakiekolwiek złudzenia co to tego że socjalista Kaczyński wzdragałby się osobiście przed samą ideą wyższych podatków. Te drogie są każdemu socjaliście. Można się jednak było racjonalnie spodziewać że w warunkach klinczu socjalista prezydent J.Kaczyński blokował będzie po prostu podatki innego socjalisty – D.Tuska i nie pozwoli rywalowi błaznować w roli podnoszącego podatki liberała.
Ci co się teraz łudzą że seria podwyżek podatków Tuska tak skompromituje PO w oczach wyborców że kolejne wybory parlamentarne wygra w cuglach PiS przez co swój stracony na Komorowskiego głos w jakiś sposób "odrobią" nie powinni jednak zbytnio na to liczyć. Rzeczywistość nie funkcjonuje na bazie sprawiedliwości ale na bazie układu interesów. Zwłaszcza w warunkach płytkiej, parawanowej demokracji którą mamy w Polsce.
Przyszłych wyborów parlamentarnych może więc nie wygrać ani PiS, o ile do nich dotrwa, ani tym bardziej PO która wpadnie najpewniej w polityczny niebyt podobny do SDL. Może je wygrać nowa formacja, kolejny królik wyczarowany z cylindra przez tych którzy wyczarowali już z niego PO. Podobnie jak w tamtym przypadku nowa partia powstać może praktycznie z niczego, z dnia na dzień, z ważniejszymi stołkami już obsadzonymi. O te najważniejsze, jak NBP czy IPN, p.o. prezydenta B.Komorowski zatroszczył się zresztą z dziwnym pospiechem jeszcze przez wyborami.
Co sprytniejsi z PO, szczególnie ci z pomocnej zawsze w takich wypadkach frakcji rozłamowej, będą znów mieli szansę załapać się na ostatnią szalupę z tonącego okrętu. Nowa partia dostanie znowu okrągłą, neutralnie brzmiącą nazwę. I znowu oczywiście obieca obniżki podatków, redukcję socjału, redukcję zadłużenia, zajęcie się służbą zdrowia i inne chodliwe goodies. Całe odium winy za kryzys, za kulejącą gospodarkę i za deficyty spadnie natomiast na zdyskredytowany karkas rzuconej wcześniej na pożarcie dawnej PO. No i oczywiście na wyższe podatki które wcześniej PO wprowadzała...
©2010 dwagrosze.blogspot.com
2GR nie ma sympatii politycznych, broni jedynie interesów libertariańskich i swobód jednostki. Nie łączy się to z określoną orientacją partyjną, co jednak nie oznacza aby efekty pomysłów różnych partyjnych lunatyków były dla libertariańskich wolności i swobód obywatelskich obojętne. Mówiąc inaczej, polityką paramy się tylko w tym sensie że każdego politycznego intruza który wtargnie na nasze libertariańskie podwórko gryziemy po kostkach. Reszta nas nie obchodzi.
W przypadku ostatnich wyborów głos oddany na każdą ze stron miał konkretne implikacje dla milionów polskich podwórek. Implikacje te łatwo było przewidzieć. Głosowanie na J.Kaczyńskiego, mimo jego zrozumiale odpychającej dla wielu narodowo-socjalistycznej retoryki, było głosem przeciwko oddaniu całości władzy w państwie jednej formacji politycznej. Argumentowaliśmy że z punktu widzenia przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego dawny klincz między prezydentem a władzą wykonawczą był dobry, a nie zły. Z jednej strony ekstremizm PO mógł zawsze liczyć na veto prezydenta. Z drugiej strony nieodpowiedzialne akcje prezydenta bojkotowane były w praktyce przez całą sferę rządową. Niebezpieczeństwo polegało więc nie na tym że premier Tusk ze ś.p. panem prezydentem darli koty o miejsca w samolocie i o wszystko inne. Niebezpieczeństwo polegało na tym że mogą ich kiedyś nie drzeć.
W wyniku ostatnich wyborów czas taki nastał właśnie teraz. Jego rezultatem są podwyżki podatków Tuska. Gdyby prezydentem został J.Kaczyński zachowany zostałby dawny balans wpływu politycznego. Jego socjalistyczno- populistyczne mrzonki pozostałyby na papierze, dzieląc los wcześniejszych nonsensów w rodzaju trzech milionów mieszkań. Nikt rozsądny nie powinien populizmu na doraźne potrzeby wyborcze żadnego z kandydatów brać na serio.
Można by jednak było liczyć na rezolutne veto prezydenta J.Kaczyńskiego w przypadku gdyby premier Tusk, który dopłynął do władzy na obietnicach redukcji podatków, zaczął je podnosić tak jak czyni to właśnie obecnie. Prezydent byłby w ten sposób w stanie, w ramach swoich ograniczonych kompetencji konstytucyjnych, wywrzeć przynajmniej pewną presję na rząd aby ten ratowanie państwa (po co zresztą ratować kwitnącą gospodarkę?) zaczął od redukcji wydatków a nie od żyłowania jeszcze większych podatków z całej populacji.
Zwłaszcza że premier Tusk czyni to po pożałowania godnej volcie i sprzeniewierzeniu się mandatowi który wyniósł go do władzy, robiąc w procesie ze swoich wyborców patentowanych durni. Czy to nie Tusk czasem obiecywał 3x15%? I to nie raz ale 4xTAK? Natomiast o veto prezydenta Komorowskiego dla podwyższania podatków w obecnej monokulturze możemy być spokojni - do niczego takiego nie dojdzie.
W rezultacie wyborów prezydenckich jeden klub rządzi więc dziś krajem niepodzielnie. Przy braku “hamulcowego” z przeciwnego obozu każdy nonsens podwyższania podatków przez farbowanych liberałów przejdzie bez veta. Nawet gdyby premier Tusk zechciał VAT podwyższyć do 3x15% = 45% to i to zaklepane zostanie posłusznie przez zdominowany przez PO Sejm.
Ci którzy w ostatnich wyborach głosowali na kandydaturę B.Komorowskiego mają więc pośrednio swój udział w wyższym VAT-cie obecnie. (nonsensownie określanym jako "czasowy" - "belka" też miała być czasowa). Zamiast głosować na relatywnie znośną dotychczasową kombinację HIV-a z ebolą głosowali na pełną, kliniczną formę eboli wyższych podatków jak okiem sięgnąć z którymi rząd Tuska czekał w krzakach do wyborów prezydenckich a które przy zwycięstwie Komorowskiego były do przewidzenia. Nikt się chyba nie łudzi że 1% zwyżka VATu coś rozwiąże i że na tej podwyżce podatków się skończy...
Nie oznacza to oczywiście abyśmy mieli jakiekolwiek złudzenia co to tego że socjalista Kaczyński wzdragałby się osobiście przed samą ideą wyższych podatków. Te drogie są każdemu socjaliście. Można się jednak było racjonalnie spodziewać że w warunkach klinczu socjalista prezydent J.Kaczyński blokował będzie po prostu podatki innego socjalisty – D.Tuska i nie pozwoli rywalowi błaznować w roli podnoszącego podatki liberała.
Ci co się teraz łudzą że seria podwyżek podatków Tuska tak skompromituje PO w oczach wyborców że kolejne wybory parlamentarne wygra w cuglach PiS przez co swój stracony na Komorowskiego głos w jakiś sposób "odrobią" nie powinni jednak zbytnio na to liczyć. Rzeczywistość nie funkcjonuje na bazie sprawiedliwości ale na bazie układu interesów. Zwłaszcza w warunkach płytkiej, parawanowej demokracji którą mamy w Polsce.
Wybory parlamentarne w Polsce wygra ten kogo wskażą ci którzy dzięki zwycięstwu Komorowskiego mają dziś rzeczywistą władzę i pełną swobodę w pociąganiu za medialne sznurki. Półtora roku swobody w medialnym urabianiu elektoratu znaczy wiele. Praktycznie oznacza to dowolne kształtowanie wyniku wyborczego. W grze tej cała PO z Tuskiem na czele może okazać się jedynie pionkiem do poświęcenia w szachowym gambicie.
Co sprytniejsi z PO, szczególnie ci z pomocnej zawsze w takich wypadkach frakcji rozłamowej, będą znów mieli szansę załapać się na ostatnią szalupę z tonącego okrętu. Nowa partia dostanie znowu okrągłą, neutralnie brzmiącą nazwę. I znowu oczywiście obieca obniżki podatków, redukcję socjału, redukcję zadłużenia, zajęcie się służbą zdrowia i inne chodliwe goodies. Całe odium winy za kryzys, za kulejącą gospodarkę i za deficyty spadnie natomiast na zdyskredytowany karkas rzuconej wcześniej na pożarcie dawnej PO. No i oczywiście na wyższe podatki które wcześniej PO wprowadzała...
©2010 dwagrosze.blogspot.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz