WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 25 sierpnia 2012
Requiem dla 2 mln
ZAMIAST WSTĘPU.
Ostatni gasi światło
Społeczeństwo - Opinie
czwartek, 29 marca 2012 07:37
źródło/autor Nowy Ekran, Małgorzata Dudek
fot. Tadeusz Pękacz, 24x36.pl
Zastanawiałam się dziś czy łatwiej było wyjeżdżać z Polski za komuny czy teraz? Wówczas trzeba było najpierw zdobyć paszport i przedostać się za granicę, później zwykle azyl polityczny. Dziś? Pieniądze, praca, miejsce do spania...
Suma problemów z emigracją wczoraj i dziś jest chyba taka sama. Poprzesuwały się tylko punkty ciężkości.
Do tej refleksji skłoniła mnie wiadomość o darmowych 100 działkach w gminie Nordmaling nad Zatoką Botnicką na północy Szwecji. Ledwie wiadomość dotarła nad Wisłę, w ciągu kilku dni odpowiedziały na nią setki Polaków. A zaznaczyć należy, że oferta jest otwarta, skierowana nie tylko do nas. Siedmiotysięczny Nordmaling chce w ten sposób powalczyć z postępującym wyludnieniem (od lat co roku traci ok 100 mieszkańców). Warunkiem otrzymania działki budowlanej za darmo jest jedynie uzyskanie zgody na budowę w ciągu dwóch lat i zbudowanie na niej domu, nie późnij niż 5 lat po otrzymaniu działki. Oferta wydała się na tyle atrakcyjna dla nas, że Szwedzi zatrudnili polskiego tłumacza, ponieważ nie radzili już sobie z mailami i telefonami. Sune Hoeglander z gminy Nordmaling powiedział w telewizji SVT, że z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkał: „zainteresowani Polacy dzwonili pod numer wskazany na stronie internetowej gminy nawet w nocy”.
W rozmyślaniach nad ucieczką z ojczyzny rozważamy także – poza krajami europejskimi – Kanadę, Australię, Stany Zjednoczone (coraz rzadziej). Ucieczka to dobre słowo. Uciekamy od biedy, nędzy, braku perspektyw, urzędniczego bajzlu, kłopotów piętrzących się na każdym kroku jeśli tylko pomyślimy o własnej firmie, skorumpowanych polityków... Uciekamy bo nawet wyjście do lekarza staje się horrorem, nie wspomnę o próbie dochodzenia swoich praw przed sądem. Uciekamy w końcu również dlatego, że za średnią krajową, którą coraz częściej trudno uzyskać, nie sposób przeżyć do pierwszego. Benzyna już prawie za 6 zł, energia, woda, gaz zżerają znaczną część skromnych domowych budżetów. W kolejce po przedszkole trzeba stratować dziesiątki, jeśli nie setki zapienionych rodziców, żeby własną pociechę „umieścić w placówce”. Emerytury – o nich nikt już chyba nie myśli inaczej jak jałmużny. Upodlenie.
W 2010 roku zbankrutowało 655 firm. Nie wiem ile zamknięto nie ogłaszając bankructwa, bo i na zbankrutowanie też trzeba mieć pieniądze. Liczba bankructw w 2010 roku jest o 60 proc. wyższa niż w 2008, czyli w roku, w którym zaczął się kryzys. Danych za cały ubiegły rok jeszcze nie ma. Do lipca 2011 roku upadłość ogłosiło ok 300 firm.
Za kilka dni minie trzy lata od wprowadzenia zmian w prawie upadłościowym, umożliwiających ogłoszenie bankructwa osoby fizycznej. Teoretycznie umożliwiających. Od dnia wejścia w życie ustawy nikomu nie udało się upaść. Ustawa jest farsą, jak setki innych.
Pamiętam, jak w 2007 roku dobry Donald Tusk z miłością wykładał swoją politykę zapewniając, że zostając premierem stworzy Polakom takie warunki do życia, że wszyscy emigranci wrócą nad Wisłę i cieszyć się będą dobrobytem niespotykanym na skalę świata. Zarzekał się, że wywali z rządu każdego swojego ministra, który wspomni tylko o podnoszeniu podatków.
VAT – 23% (z 22%), obniżony 8% (z 7%)...
Sądy. Dziś odbyła się pod Sądem Najwyższym manifestacja przeciw stalinizacji polskich sądów http://carcinka.nowyekran.pl/post/57390,pelna-mobilizacja-powstrzymajmy-stalinizacje-polskich-sadow
W imieniu Rzeczypospolitej e-Sąd w Lublinie usługuje firmom windykacyjnym, bankom i innym wierzycielom, nie sprawdzając nawet czy wierzytelność istnieje naprawdę czy jest wymysłem powoda. W imieniu moim, Twoim, e-Sąd w Lublinie rujnuje życie ludziom niezadłużonym wysyłając wezwania pod nieistniejące adresy lub nie wysyłając ich wcale. W imieniu Rzeczypospolitej, moim i Twoim, prokuratury odmawiają wszczęcia postępowań dotyczących największych afer finansowych, przez które ucierpiały setki, tysiące obywateli polskich.
W polskich sądach giną akta, protokoły nie zgadzają się z zeznaniami świadków, wyroki zapadają na podstawie sfałszowanych dokumentów i w oparciu o fałszywe zeznania.
Aż nie mogę się oprzeć by nie wypisać, choćby po łebkach kataklizmów POlskich:
Można dopisywać to, o czym zapomniałam.
APPENDIX.
24.08.2012, 12:52
Nie mówię nawet o panu P. z Amber Gold, bo co tu mówić, skoro po
surowej kontroli w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzonej przez pana
ministra Gowina okazało się, że zawinił słynny “błąd pilota” – natomiast
państwo znowu zdało egzamin na piątkę i wszystko – jak mawiają gitowcy
– “gra i koliduje”. Mówię o tych, co codziennie nie tylko myślą
pozytywnie, ale np. swoje pozytywne przemyślenia komunikują w
niezależnych mediach głównego nurtu. I słusznie – bo cóż nagradzać w
dzisiejszych smutnych czasach, jak nie myślenie pozytywne?
Niedawno przetoczyła się przez media dyskusja na temat potrzeby nauczania historii, która stała się okazją do refleksji nad stanem nauki w Polsce w ogóle. A jest nad czym się zastanawiać, biorąc pod uwagę choćby liczbę patentów. W ubiegłym roku na 164 tysiące patentów 27 proc. pochodziło z USA, 19,6 proc. – z Japonii, a 10,7 proc. – z Niemiec. Z Polski – zaledwie 0,12 proc. światowej liczby patentów, ale to właśnie dobrze – bo akurat tyle, ile potrzeba w montowniach. Ale za to czyż nie jesteśmy “zieloną wyspą”, którą, dzięki zbiorowej mądrości partii, omijają wszelkie kryzysy?
Co prawda dług publiczny 21 sierpnia br. o godzinie 22.05 wynosił 997 440 300 956 złotych, powiększając się z szybkością około 10 tys. zł na sekundę, a koszty obsługi w tym samym momencie przekroczyły 43 miliardy – co oznacza, że Umiłowani Przywódcy zastawili u lichwiarskiej międzynarodówki majątek obywateli na całe dziesięciolecia naprzód – ale za to, dzięki naszej młodej demokracji, możemy sami wybrać sobie ciemiężycieli.
No i wybieramy – dzięki czemu naszego dobra pragnie obecnie już około 430 tysięcy urzędników – co musimy uznać za ogromny sukces. Oczywiście nie ma nic za darmo – więc na utrzymanie rosnącej armii naszych dobroczyńców idzie 30 miliardów złotych, czyli blisko 10 proc. budżetu państwa – ale czyż można, czyż wypada oszczędzać akurat na dobroczyńcach?
O tym nie ma mowy, toteż wspomniane 30 miliardów to tylko wierzchołek góry lodowej. Rzecz w tym, że wśród 600 tysięcy naszych dobroczyńców zdecydowana większość, a może nawet wszyscy, to ludzie uczciwi, jak sam pan Michał Tusk – i to jest właśnie najbardziej kosztowne. Gdyby to byli łajdacy, to rozdzieliliby między siebie te 30 miliardów – i po krzyku.
Tymczasem ludzie uczciwi podchodzą do rzeczy inaczej; jeśli już każdy dostał swoją dolę z tych 30 miliardów, to teraz w zamian chce przychylić nam nieba. I to jest najbardziej kosztowne, bo każdy z nich ma pomysły – a jeden lepszy od drugiego, no i oczywiście kosztowniejszy.
Czyż jednak takim szlachetnym intencjom wypada stawiać jakieś małostkowe tamy? Jasne, że nie wypada, toteż może u nas brakować na wszystko – ale na naszych dobroczyńców – nigdy. Zatem jeśli nawet nie będzie za co nauczać historii, to przecież nigdzie nie jest napisane, że monopol na ustalanie faktów historycznych mają jakieś gimnazjalne kujony czy zasuszeni bakałarze po uniwersytetach.
Ostatnie wypadki pokazują, że uniwersytety wcale nie są potrzebne, bo z właściwym ustalaniem historycznych faktów znacznie lepiej radzą sobie niezawisłe sądy. Wiadomo, że tylko człowiek wyedukowany ma mnóstwo wątpliwości – a cóż dopiero mówić o przeedukowanym?
Natomiast taki, co specjalnie wyedukowany nie jest, raczej słucha starszych i mądrzejszych, dzięki czemu historia tworzona jest nie tylko na naszych oczach, ale w dodatku – prawidłowo, jak się należy.
Ostatni gasi światło
Społeczeństwo - Opinie
czwartek, 29 marca 2012 07:37
źródło/autor Nowy Ekran, Małgorzata Dudek
fot. Tadeusz Pękacz, 24x36.pl
Zastanawiałam się dziś czy łatwiej było wyjeżdżać z Polski za komuny czy teraz? Wówczas trzeba było najpierw zdobyć paszport i przedostać się za granicę, później zwykle azyl polityczny. Dziś? Pieniądze, praca, miejsce do spania...
Suma problemów z emigracją wczoraj i dziś jest chyba taka sama. Poprzesuwały się tylko punkty ciężkości.
Do tej refleksji skłoniła mnie wiadomość o darmowych 100 działkach w gminie Nordmaling nad Zatoką Botnicką na północy Szwecji. Ledwie wiadomość dotarła nad Wisłę, w ciągu kilku dni odpowiedziały na nią setki Polaków. A zaznaczyć należy, że oferta jest otwarta, skierowana nie tylko do nas. Siedmiotysięczny Nordmaling chce w ten sposób powalczyć z postępującym wyludnieniem (od lat co roku traci ok 100 mieszkańców). Warunkiem otrzymania działki budowlanej za darmo jest jedynie uzyskanie zgody na budowę w ciągu dwóch lat i zbudowanie na niej domu, nie późnij niż 5 lat po otrzymaniu działki. Oferta wydała się na tyle atrakcyjna dla nas, że Szwedzi zatrudnili polskiego tłumacza, ponieważ nie radzili już sobie z mailami i telefonami. Sune Hoeglander z gminy Nordmaling powiedział w telewizji SVT, że z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkał: „zainteresowani Polacy dzwonili pod numer wskazany na stronie internetowej gminy nawet w nocy”.
W rozmyślaniach nad ucieczką z ojczyzny rozważamy także – poza krajami europejskimi – Kanadę, Australię, Stany Zjednoczone (coraz rzadziej). Ucieczka to dobre słowo. Uciekamy od biedy, nędzy, braku perspektyw, urzędniczego bajzlu, kłopotów piętrzących się na każdym kroku jeśli tylko pomyślimy o własnej firmie, skorumpowanych polityków... Uciekamy bo nawet wyjście do lekarza staje się horrorem, nie wspomnę o próbie dochodzenia swoich praw przed sądem. Uciekamy w końcu również dlatego, że za średnią krajową, którą coraz częściej trudno uzyskać, nie sposób przeżyć do pierwszego. Benzyna już prawie za 6 zł, energia, woda, gaz zżerają znaczną część skromnych domowych budżetów. W kolejce po przedszkole trzeba stratować dziesiątki, jeśli nie setki zapienionych rodziców, żeby własną pociechę „umieścić w placówce”. Emerytury – o nich nikt już chyba nie myśli inaczej jak jałmużny. Upodlenie.
W 2010 roku zbankrutowało 655 firm. Nie wiem ile zamknięto nie ogłaszając bankructwa, bo i na zbankrutowanie też trzeba mieć pieniądze. Liczba bankructw w 2010 roku jest o 60 proc. wyższa niż w 2008, czyli w roku, w którym zaczął się kryzys. Danych za cały ubiegły rok jeszcze nie ma. Do lipca 2011 roku upadłość ogłosiło ok 300 firm.
Za kilka dni minie trzy lata od wprowadzenia zmian w prawie upadłościowym, umożliwiających ogłoszenie bankructwa osoby fizycznej. Teoretycznie umożliwiających. Od dnia wejścia w życie ustawy nikomu nie udało się upaść. Ustawa jest farsą, jak setki innych.
Wg danych GUS pochodzących z ubiegłorocznego spisu powszechnego, za granicą mieszka ok 2 mln Polaków. Moim zdaniem więcej, ale z GUS polemizować nie będę: Wyniki spisu 2011 wykazały wstępnie, że około 1 940 tys. osób, będących stałymi mieszkańcami Polski, przebywało w momencie spisu za granicą powyżej 3 miesięcy, dla porównania w spisie 2002 takich osób było 786,1 tys.1. Wstępnie szacuje się, że co najmniej 2/3 emigrantów przebywało za granicą 12 miesięcy i dłużej. Należy zaznaczyć, że przez osoby przebywające czasowo za granicą przyjmuje się takie osoby, które przebywają poza krajem (często nawet przez wiele lat), ale nie dokonały wymeldowania z pobytu stałego w Polsce w związku z wyjazdem na stałe za granicę. Wśród emigrantów przeważały kobiety, które stanowiły niewiele ponad 51% ogółu osób przebywających za granicą (w 2002 odsetek kobiet wynosił – 53,8%). Najwięcej osób przebywających za granicą pochodziło z województw: śląskiego, małopolskiego i dolnośląskiego. Najwięcej emigrantów przebywało w Wielkiej Brytanii (30,2%), Niemczech (21,6%), Stanach Zjednoczonych (11,4%), Irlandii (6,5%) oraz Niderlandach (4,6%).
Pamiętam, jak w 2007 roku dobry Donald Tusk z miłością wykładał swoją politykę zapewniając, że zostając premierem stworzy Polakom takie warunki do życia, że wszyscy emigranci wrócą nad Wisłę i cieszyć się będą dobrobytem niespotykanym na skalę świata. Zarzekał się, że wywali z rządu każdego swojego ministra, który wspomni tylko o podnoszeniu podatków.
VAT – 23% (z 22%), obniżony 8% (z 7%)...
Sądy. Dziś odbyła się pod Sądem Najwyższym manifestacja przeciw stalinizacji polskich sądów http://carcinka.nowyekran.pl/post/57390,pelna-mobilizacja-powstrzymajmy-stalinizacje-polskich-sadow
W imieniu Rzeczypospolitej e-Sąd w Lublinie usługuje firmom windykacyjnym, bankom i innym wierzycielom, nie sprawdzając nawet czy wierzytelność istnieje naprawdę czy jest wymysłem powoda. W imieniu moim, Twoim, e-Sąd w Lublinie rujnuje życie ludziom niezadłużonym wysyłając wezwania pod nieistniejące adresy lub nie wysyłając ich wcale. W imieniu Rzeczypospolitej, moim i Twoim, prokuratury odmawiają wszczęcia postępowań dotyczących największych afer finansowych, przez które ucierpiały setki, tysiące obywateli polskich.
W polskich sądach giną akta, protokoły nie zgadzają się z zeznaniami świadków, wyroki zapadają na podstawie sfałszowanych dokumentów i w oparciu o fałszywe zeznania.
Aż nie mogę się oprzeć by nie wypisać, choćby po łebkach kataklizmów POlskich:
- podwyżka podatku VAT i akcyzy na paliwa, papierosy, alkohol
- galopujące ceny paliw, żywności, leków, energii...
- rozgrzebane drogi
- zrujnowana kolej
- rozmontowana służba zdrowia
- likwidacja tysięcy miejsc pracy w stoczniach, likwidacja stoczni, likwidacja przemysłu
- przerost zatrudnienia w urzędach państwowych
- kuriozalna lista leków refundowanych
- ograniczanie lekcji historii w szkołach
- podwyższenie wieku emerytalnego
- zamach na OFE
- podwyżka opłat za przedszkola i żłobki
- likwidacja szkół
- zmniejszony zasiłek pogrzebowy
- ACTA
- GMO
- skompromitowany system sądowniczy
- „podrasowane” prawo budowlane
...
Można dopisywać to, o czym zapomniałam.
Nie wiem jak to zatrzymać. Rozmawiać o Polsce można tylko z mądrym, myślącym człowiekiem, któremu na Polsce zależy, a w rządzie takiego ze świecą szukać. Zostaje już chyba tylko wypowiedzieć wojnę jakiemuś stabilnemu, mądrze rządzonemu państwu (jest takie?) i zaraz potem się poddać zyskując jedynie godne warunki życia, ale tracąc aż niepodległość, lub raczej to co z niej zostało.
http://wolnapolska.pl/index.php/Opinie/2012032915420/ostatni-gasi-wiato/menu-id-245.htmlAPPENDIX.
24.08.2012, 12:52
Zresztą
– co tam rzeczywistość! Wystarczy popatrzeć, jak żyją ludzie myślący
pozytywnie, a jak ci, co pozytywnie nie myślą. Ci, co pozytywnie nie
myślą, zaczynają powoli wydłubywać kit z okien, podczas gdy myślący
pozytywnie rozkwitają na podobieństwo pączków w maśle.
Niedawno przetoczyła się przez media dyskusja na temat potrzeby nauczania historii, która stała się okazją do refleksji nad stanem nauki w Polsce w ogóle. A jest nad czym się zastanawiać, biorąc pod uwagę choćby liczbę patentów. W ubiegłym roku na 164 tysiące patentów 27 proc. pochodziło z USA, 19,6 proc. – z Japonii, a 10,7 proc. – z Niemiec. Z Polski – zaledwie 0,12 proc. światowej liczby patentów, ale to właśnie dobrze – bo akurat tyle, ile potrzeba w montowniach. Ale za to czyż nie jesteśmy “zieloną wyspą”, którą, dzięki zbiorowej mądrości partii, omijają wszelkie kryzysy?
Co prawda dług publiczny 21 sierpnia br. o godzinie 22.05 wynosił 997 440 300 956 złotych, powiększając się z szybkością około 10 tys. zł na sekundę, a koszty obsługi w tym samym momencie przekroczyły 43 miliardy – co oznacza, że Umiłowani Przywódcy zastawili u lichwiarskiej międzynarodówki majątek obywateli na całe dziesięciolecia naprzód – ale za to, dzięki naszej młodej demokracji, możemy sami wybrać sobie ciemiężycieli.
No i wybieramy – dzięki czemu naszego dobra pragnie obecnie już około 430 tysięcy urzędników – co musimy uznać za ogromny sukces. Oczywiście nie ma nic za darmo – więc na utrzymanie rosnącej armii naszych dobroczyńców idzie 30 miliardów złotych, czyli blisko 10 proc. budżetu państwa – ale czyż można, czyż wypada oszczędzać akurat na dobroczyńcach?
O tym nie ma mowy, toteż wspomniane 30 miliardów to tylko wierzchołek góry lodowej. Rzecz w tym, że wśród 600 tysięcy naszych dobroczyńców zdecydowana większość, a może nawet wszyscy, to ludzie uczciwi, jak sam pan Michał Tusk – i to jest właśnie najbardziej kosztowne. Gdyby to byli łajdacy, to rozdzieliliby między siebie te 30 miliardów – i po krzyku.
Tymczasem ludzie uczciwi podchodzą do rzeczy inaczej; jeśli już każdy dostał swoją dolę z tych 30 miliardów, to teraz w zamian chce przychylić nam nieba. I to jest najbardziej kosztowne, bo każdy z nich ma pomysły – a jeden lepszy od drugiego, no i oczywiście kosztowniejszy.
Czyż jednak takim szlachetnym intencjom wypada stawiać jakieś małostkowe tamy? Jasne, że nie wypada, toteż może u nas brakować na wszystko – ale na naszych dobroczyńców – nigdy. Zatem jeśli nawet nie będzie za co nauczać historii, to przecież nigdzie nie jest napisane, że monopol na ustalanie faktów historycznych mają jakieś gimnazjalne kujony czy zasuszeni bakałarze po uniwersytetach.
Ostatnie wypadki pokazują, że uniwersytety wcale nie są potrzebne, bo z właściwym ustalaniem historycznych faktów znacznie lepiej radzą sobie niezawisłe sądy. Wiadomo, że tylko człowiek wyedukowany ma mnóstwo wątpliwości – a cóż dopiero mówić o przeedukowanym?
Natomiast taki, co specjalnie wyedukowany nie jest, raczej słucha starszych i mądrzejszych, dzięki czemu historia tworzona jest nie tylko na naszych oczach, ale w dodatku – prawidłowo, jak się należy.
Stanisław Michalkiewicz
piątek, 24 sierpnia 2012
O Mszy Świętej trydenckiej oraz o tragicznych deformacjach współczesnych celebracji.
Bp Athanasius Schneider – niezwykle ważne przemówienie!
30 poniedziałek lip 2012
Zostało opublikowane słowo wysokiej ważności:
Biskup Athanasius Schneider 15 stycznia 2012 r. mówi we Francji o Mszy Świętej trydenckiej oraz o tragicznych deformacjach współczesnych celebracji.
Pięć ran zadanych mistycznemu Ciału Chrystusa:
1. Zwrócenie kapłana w kierunku ludu.
2. Komunia udzielana na rękę.
3. Wyrugowanie ze Mszy Świętej modlitw na Offertorium a na ich miejsce wprowadzenie formuł na podobieństwo żydowskich modlitw szabatowych.
4. Niemal całkowite wyrugowanie języka łacińskiego.
5. Dopuszczenie kobiet do posługi lektora i akolity.
„Pięć ran na liturgicznym ciele Kościoła, które wymieniłem, woła o uleczenie. Reprezentują one zerwanie, które można by porównać do wygnania papieża do Awinionu. Przypadek ostrego pęknięcia w wyrażaniu życia Kościoła nie może być bagatelizowany – tak jak wówczas nieobecność papieża w Rzymie, tak dzisiaj znaczące zerwanie pomiędzy liturgią przed- i posoborową. Sytuacja ta woła o leczenie.
Z tego właśnie powodu potrzebujemy dziś nowych świętych, jednej lub kilku nowych Katarzyn ze Sieny. Potrzebujemy „vox populi fidelis” domagającego się usunięcia zerwania liturgicznego. Tragedia w tym wszystkim polega na tym, że podobnie do ówczesnej sytuacji wygnania do Awinionu, ogromna większość duchowieństwa, zwłaszcza na wyższych stanowiskach, wydaje się być zadowolona z tego zerwania”.
.
.
.
Ze względu na doniosłość i precyzję tekstu, warto czytać dokładnie, bez pośpiechu i kilkakrotnie.
A zważywszy na to, że wystąpienia, w których porusza się powyższą problematykę należą do wyjątków – oczywiście chlubnych – zasługują na szerokie rozpropagowanie!
Słowo w wierności Tradycji. Słowo w jedności z aktualnym pierwszym liturgiem Kościoła, naszym papieżem Benedyktem XVI.
.
* * *
Sacerdos Hyacinthus
~ blog kapłana rzymskokatolickiego
APPENDIX.
Terror w polskich parafiach i remedium
11 sobota sie 2012
„Venite,
adoremus et procidamus
et
genua flectamus ante Dominum, qui fecit nos”
„Wejdźcie,
uwielbiajmy, padnijmy na twarze
i zegnijmy
kolana przed Panem, który nas stworzył”
(Ps
95, 6)
Terror? Jaki
terror? W polskich parafiach?
Terror w
polskich parafiach. Oto przejawy tego terroru: bezpardonowe podeptanie
tysiącletniego, szlachetnego, katolickiego, królewskiego zwyczaju przyjmowania
Komunii Świętej w postawie klęczącej. Musztrowanie, oskarżanie, dezawuowanie i
marginalizowanie katolików wierzących, którzy pozostają wierni tysiącletniemu,
szlachetnemu, katolickiemu, królewskiemu zwyczajowi przyjmowania Komunii Świętej
w postawie klęczącej. Zamykanie ust kapłanom, którzy w jedności z Ojcem Świętym
Benedyktem XVI ośmielają się mówić o ważności i nieodzowności klękania przed
Panem Jezusem prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie – vere, realiter,
substantialiter – obecnym w Najświętszym Sakramencie. Rozwalanie balasek –
w dalszym ciągu.
Czternastoletnia inteligentna polska dziewczynka przyjmuje Komunię Świętą w
postawie klęczącej. Pełniący obowiązki duszpasterzy regularnie biorą ją na
spytki: dlaczego ty klękasz? Cel ich jest oczywisty: doprowadzić tę młodą duszę
do porzucenia katolickiego zwyczaju klękania. Nie do wiary? Fakty. W polskiej
parafii.
Przed laty
śpiewał Młynarski z ironicznym realizmem o pewnych ludziach:
„Bo jedna
myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę:
Co by tu
jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?”.
Podeptano
już w polskich parafiach tysiącletni, szlachetny, katolicki, królewski zwyczaj
przyjmowania Komunii Świętej w postawie klęczącej. Co będzie następne do
zdeptania?
Człowiek
wierzący klęka przed Panem Bogiem. Centralne zagadnienie kultury! Kardynał
Joseph Ratzinger pisał: „Istnieją wpływowe środowiska, które próbują
wyperswadować nam postawę klęczącą”. „Liturgia chrześcijańska (…)
zgina kolana przed ukrzyżowanym i wywyższonym Panem. To
właśnie jest centrum rzeczywistej kultury – kultury prawdy” (Duch
liturgii).
Neokatolickie media tego tematu nie poruszają. Wpływowa ignorancja?
Niejasne priorytety tematyczno-ramówkowe? Inne cele?
Paradoksy.
Bywają. Jeśli Proboszcz naraził się ludziom, bo coś tam zrobił czy powiedział,
co się ludziom „nie podobało”, to potrafili przyjechać z taczką po tego
Proboszcza i jeszcze wezwać niebieską telewizję, żeby było atrakcyjniej.
Natomiast jakoś nie słychać, żeby ktoś przyjechał z taczką po Proboszcza, bo
tenże lekceważy największą świętość: Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Ludzie się tym nie przejmują, jeśli ujmuje się czci Panu Jezusowi. Przejmują
się, jeśli urazi się ich nos. Egoizm skrajny. Nikogo nie zachęcam do
przyjeżdżania z taczką po kapłana.
Ileż
nonszalancji, lekceważenia, profanacji… Bezczelne wyrzucanie
tabernaculów z centralnego miejsca kościołów. Szaleństwo detronizacji
Boga! Kim są ludzie, którzy wydają takie decyzje? Jaką mają misję?
Jakie mają cele? Do czego chcą prowadzić i doprowadzić?
Tyle
tabernaculów w Polsce! W iluż kościołach i kaplicach Pan Jezus
pozostaje sam. Pan Jezus pozostaje sam! „Bo wszyscy szukają własnego pożytku, a
nie – Chrystusa Jezusa” (Flp 2, 21). Istota
neoreligii.
Jezus
Chrystus!
„W Jego
uniżeniu odmówiono Mu słuszności” (Dz 8, 33).
„Wzgardzony
i odepchnięty przez ludzi,
wzgardzony
tak, iż mieliśmy Go za nic.
Wszyscyśmy
pobłądzili jak owce,
każdy z nas
się obrócił ku własnej drodze.
A kto się
przejmuje Jego losem?” (Iz 53, 3.6.8).
Mimo naszego
prostactwa, obojętności i egoizmu zastanówmy się w końcu poważnie nad pełną
miłości wymówką Pana Jezusa: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?”
(Mt 26, 40). Kwestia jednej godziny. Kwestia wiary. Kwestia miłości. W
Najświętszym Sakramencie jest prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie –
vere, realiter, substantialiter – obecny Pan Jezus. Klękam. Przed
Nim.
Terror w
polskich parafiach podeptał tysiącletni, szlachetny, katolicki, królewski
zwyczaj przyjmowania Komunii Świętej na klęcząco.
Remedium? Katolicy w Polsce mogą powoływać się na trzy argumenty, aby
zachować i przywrócić jako powszechną postawę klęczącą przy przyjmowaniu Komunii
Świętej. Wystarczą tylko te trzy argumenty:
1˚
Obiektywna prawda jako punkt wyjścia wszelkiej refleksji nad
adekwatnymi postawami wobec Najświętszego Sakramentu. Ta obiektywna prawda jest
następująca: w tej białej, milczącej Hostii jest Pan Bóg. Obiektywną prawdą jest
prawdziwa, rzeczywista, substancjalna obecność Pana Jezusa w
Najświętszym Sakramencie. Przed Panem Bogiem się klęka. Oczywiste.
2˚
Historia. Tysiącletni, szlachetny, katolicki, królewski zwyczaj
przyjmowania Komunii Świętej w postawie klęczącej. Pokolenia naszych przodków,
polscy monarchowie i wszyscy polscy Święci przyjmowali Komunię Świętą
klęcząc!
3˚
Wola Ojca Świętego Benedykta XVI, który aktualnie jest pierwszym
liturgiem w Kościele. Od 2008 roku nasz Papież Benedykt XVI zdecydowanie i
konsekwentnie powrócił do zwyczaju Komunii Świętej w postawie klęczącej. Kard.
Alfons Maria Stickler SDB, salezjanin wielce zasłużony dla obrony katolickiej
Tradycji, mówił: „Wobec tego wszystkiego, co w posoborowej reformie owemu
katolickiemu pojęciu kultu nie odpowiada, wolno nam w katolickim oporze
powoływać się na wolę Ojca Świętego (do której mają się dołączyć
biskupi i wszyscy zajmujący jakiekolwiek urzędy pastoralne)”!
Katolicy w
Polsce mogą powoływać się na powyższe trzy argumenty, aby zachować i przywrócić
jako powszechną postawę klęczącą przy przyjmowaniu Komunii Świętej. Wystarczą
tylko te trzy argumenty.
Ergo:
Duszo
katolicka, która przyjmujesz Komunię Świętą w postawie klęczącej!
Bądź
spokojna!
Jeśli Ci
powiedzą, że jesteś pyszna – nie wierz im!
Jeśli Ci
powiedzą, że jesteś nieposłuszna – nie wierz im!
Jeśli Ci
powiedzą, że się wywyższasz – nie wierz im!
Jeśli Ci
powiedzą, że chcesz zwrócić na siebie uwagę – nie wierz im!
Jeśli Ci
powiedzą, że wprowadzasz zamieszanie – nie wierz w to!
Klękając z
wiarą przed Najświętszym Sakramentem realizujesz Słowo Boże:
„Aby na imię
Jezusa
zgięło się
każde kolano
istot
niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
I aby
wszelki język wyznał,
że Jezus
Chrystus jest PANEM –
ku chwale
Boga Ojca”
(Flp 2, 10-11).
Odwagi!
Amen.
* * *
Msza
Święta:
10.08.2012:
Za śp. Michalinę Mazur – intencja zamówiona przez M. F. z
Rodziną.
Subskrybuj:
Posty (Atom)