niedziela, 27 czerwca 2010
RZĄD o s t a t n i e j nadziei
WP UBEzwłasnowolnione
My się ekscytujemy Jarkiem i Komorem, a za Oceanem już się przygotowują do wyborów w 2012 r. Dużo się obecnie spekuluje, czy kontrkandydatem Baracka Barakowicza Obamy będzie gen. David Petraeus - gostek aspirujący obecnie do stania się nowym amerykańskim Bogiem Wojny. Osobiście nie sądzę, że tak się stanie, chociaż Petraeus byłby zbawcą dla Republikanów. "Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu." Petraeus ma realną kontrolę nad wojskiem i nie pozbędzie się jej rzucając w niepewny wir kampanii. Ale... Może zamiast niego kandydowac jego kumpel gen. Stanley McChrystal, człowiek, który nie ma nic do stracenia.
Czy rządy wojskowego byłyby dobre dla Ameryki? Warto przypomniec, że ani Petraeus ani McChrystal nie są tępymi trepami. Obaj to ludzie bardzo dobrze wykształceni - "inteligenci w armii". Obaj mają ogromne doświadczenie w polityce zagranicznej. Do tego McChrystal był kiedyś pisarzem-amatorem. Gostek jest inteligentny, odważny, bezpośredni, sympatyczny... Chłopak z ludu i wymarzony prezydent w jednym.
Poza tym USA już wielokrotnie rządzili generałowie. Niektórzy z nich byli wybitni - np. Washington czy Andrew Jackson, inni słabi - Grant czy Eisenhower. W 1952 r. starał się o republikańską nominację Bóg Wojny gen. Douglas MacArthur. Nieco wcześniej prezydent Truman, dyletant w sprawach zagranicznych, nie pozwolił mu wygrac wojny w Korei (tak jak Obama przeszkodził McChrystalowi). MacArthur, podobnie jak Petraeus, był intelektualistą. Miał też ogromne doświadczenie w rządzeniu państwami. W latach 30-tych był de facto panem Filipin, po 1945 r. Japonii. Filipiny przygotował do niepodległości. W Japonii zbudował nowoczesne społeczeństwo, demokrację i potęgę gospodarczą. Gdyby wygrał wybory w 1952 r. USA wygrałyby Zimną Wojnę już w latach 50-tych. Niestety, uwalono go w wewnątrzpartyjnych gierkach...
++++++++++
http://foxmulder.blox.pl/html
piątek, 25 czerwca 2010
continuum B D o n e k smoleński
*********
Jan Michał Zazula-Jaśko
Wyjeżdżajcie już chłopcy od "Piasta",
Pora chłopcy opuścić tę dziurę,
Baby płaczą, napiekły Wam ciasta,
Złota klatka uniesie Was w górę.
Wyjeżdżajcie, już szychta skończona,
Pielęgniarki i lekarz są w szatni.
Porozwożą Was s u k i po domach,
Mają wszystkich. Wasz szyb był ostatni.
Pan pułkownik wyciągnie sam rękę,
Gdzieś w kantorku bulgoce już czajnik,
Żona z " Wujka " ma czarną sukienkę,
A poza tym jest wszystko normalnie.
Śpijcie w domach spokojnie do rana,
Nikt nie będzie się z Wami targować,
Jutro druga pojedzie w dół zmiana.
Trza fedrować! Fedrować! Fedrować.
Ze dwudziestu nie wróci górników,
Pięciu zniknie, czterech stanie przed sądem,
Trzech oplują w wieczornym "Dzienniku",
Dwóch jest nie stąd. A reszta? Jest z rządem.
Ład i spokój, i praca na górze,
Pojedyncze są jeszcze przypadki...
Wolny kraj. Co Was trzyma w tej dziurze?
Czas się zbierać, czas wchodzić do klatki.
„Tygodnik Mazowsze” nr 2, 11.02.1982
ps.
Tekst krążący w odpisach, z którego zrobiłem piosenkę. Wiersz nieznanego mi autora - najpierw myślałem, potem usłyszałem, że to tekst J.K. Kelusa. Niedawno dostałem mail:
"Wiersz "Ostatnia szychta na KWK Piast" napisał w grudniu 1981 roku ś.p. Jan Michał Zazula używający pseudonimu Jakub Broniec, a dla przyjaciół Jaśko. Fizyk, podróżnik, polarnik, alpinista i poeta, zginął 28 września 1997 pod Mont Blanc."
muz. Paweł Orkisz