o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 30 czerwca 2012

bantustan tusqlandia od kuchni

ZAMIAST WSTĘPU.
turowski

 

Przed półfinałem Euro 2012 na Narodowym zaplanowano remont

Polski dyrektor Euro kazał "wypier*****". Komu? Jest afera!

Polski dyrektor Euro kazał "wypier*****". Komu? Jest afera!Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
 
Znów potwierdziło się niestety, że nasi działacze z dobrymi manierami są na bakier. Wczoraj na Narodowym... To było żenujące!
Wielu fanów z obawami podchodziło do Euro 2012 z powodu Grzegorza Laty. Były bowiem obawy, że prezes PZPN palnie jakąś gafę i będzie wstyd na całą Europę. Tymczasem niegdyś świetny piłkarz ukrył się w cieniu i nie było wokół niego żadnych kontrowersji (nie licząc pytań o dymisję).

Afera na Euro: "pierd** się, pierd** swoją matkę!" >>

Po ostatnim meczu w Polsce (Niemcy - Włochy) wydawało się, że nasi działacze tym razem test z dobrych manier zdali na piątkę. Okazuje się jednak, że turniej zakończył się skandalem na trybunie VIP. O sprawie pisze Przemysław Iwańczyk, dziennikarz sport.pl.

Głównym aktorem został Adam Olkowicz, który pełni rolę dyrektora Euro 2012 w Polsce. Gorąco zrobiło się, gdy spotkał Michała Listkiewicza. Zaczęło się od odtrącenia ręki byłego szefa PZPN. Chwilę później zrobiło się żenująco, gdy Olkowicz krzyknął do niedawnego kolegi
"Wypier*****"!
Zagraniczni goście zapewne i tak nie zrozumieli, ale na trybunie nie brakowało ważnych osobistości z Polski. Przedstawicieli rządu, byłych wybitnych piłkarzy, biznesmenów, artystów... Pewnie z wielkim zdziwieniem spoglądali na przedstawienie, jakie urządził dyrektor turnieju. Jak całą sprawę komentują dwaj zainteresowani?

Kto sprzedawał rządowe bilety na Euro? Internauci twierdzą, że... >>
Sprawę uznaję za zamkniętą - mówi na stronie sport.pl Listkiewicz.
Pan raczy żartować. Nie było żadnej scysji. Nie będzie żadnego komentarza. Dobranoc - zaprzeczył z kolei wściekły Olkowicz.
O co poszło? Zapewne chodzi o wywiad sprzed kilku dni, którego popularny "Listek" udzielił dziennikowi "Polska The Times". Nazwał tam Olkowicza świntuchem za to, że ten przypisał sobie wszystkie zasługi w organizacji Euro.

To nie pierwsza wpadka Olkowicza. Już kiedyś dał pokaz chamstwa. Wystarczy przypomnieć film sprzed trzech lat, na którym nazwał Stefana Majewskiego "chu**** trenerem". Wstyd, że taki człowiek pełni tak ważną funkcję w polskim futbolu!

ZOBACZ.



Kur**, ch*** - polscy sportowcy klną na potęgę. I to publicznie! >>

czwartek, 28 czerwca 2012

Polska - t o n i e * wyborcy nie wy leczeni

 w y b o r c y  nie/wy  l e c z e n i
od  AH:
od MURDER STALIN
-  pełna zgnilizna trwa, brak  całkowicie wyleczonych -

od  BANDY CZWORGA MAFII PL:
c o n t i n u e
- ł a t a n i n a  TRWA, AD 2012 -
zaczepił mnie ostatnio na ulicy
znajomy, który przez lata manifestował swą pogardę dla "Kaczora", szydził ze mnie, z mojego przekonania, że na polską delegację udającą się 10 kwietnia 2010 r. do Katynia dokonano zamachu. I teraz zatrzymuje mnie i powiada: miałeś rację, platfusy to najobrzydliwsze typy, jakie do tej pory rządziły.
Nie przerywam mu, czekam, co powie jeszcze, a on, że zrobili ludzi w konia z lekami, że on bierze od lat duńską insulinę, a teraz refundują tę od Krauzego, no i najważniejsze: - wiesz, chyba tym razem zagłosuję na PiS.
W tym momencie zdjąłem rękawiczkę i uścinąłem mu dłoń, bo to nie była taka sobie deklaracja, lecz bunt kogoś, kto przez lata fanatycznie wierzył rządzącym ciemniakom.
Na odchodne rzucił mi jeszcze; - i wiesz, co ci powiem, chyba masz rację, że oni maczali swe łapy w tym zamachu.
"W tym zamachu" - powiedział, "oni maczali swe łapy".

pozdrawiam
KISIEL 8129776 | 16.02.2012

APPENDIX.
NADZIEJA -
  SEE
image   moraine
APPENDIX II.
Blog  Martynka.  SEE

"KTO MIECZEM WOJUJE...", CZYLI TAJEMNICA ZAŁĄCZNIKA 4.11

 
Komisja Millera publikując swój raport 29 lipca 2011 roku, potwierdziła główne tezy MAK, według której  przyczyną katastrofy samolotu TU 154M w dniu 10 kwietnia 2010 roku był błąd pilota, polegający na zejściu maszyną na wysokość zaledwie  5 metrów. O dalszym biegu wypadków przesądzić miała smoleńska brzoza, która wyrosła niespodziewanie na drodze lotu tupolewa. Jeden z ekspertów komisji Millera, pan Jedynak stwierdził nawet  w porywie szczerości, że gdyby nie ta brzoza, samolot zapewne nie uległby rozbiciu, gdyż wylądowałby awaryjnie. Wszystkiemu winna była pancerna brzoza, która ściągnęła nieszczęście na polską delegację, a kontakt z nią miał wprawić samolot w niekontrolowany obrót w lewo, powodując obrócenie samolotu podwoziem do góry, co miało  być zabójcze dla pasażerów.
A jak było naprawdę?
Eksperci ZP na czele z profesorem Kazimierzem Nowaczykiem wiele miesięcy spędzili na żmudnych analizach, w których starali się odtworzyć rzeczywisty przebieg wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, gdyż oficjalna wersja była na tyle niespójna i niefizyczna z naukowego punktu widzenia, że w kręgach naukowców od początku budziła poważne wątpliwości. Profesor Nowaczyk na podstawie danych z oficjalnych raportów, znajomości praw fizyki i właściwości aerodynamicznych samolotu , a przede wszystkim na podstawie danych uzyskanych z firmy produkującej systemy TAWS i FMS (Universal Avionics System) stworzył najbardziej prawdopodobną trajektorię lotu TU 154 M z dnia tragedii. Już kilka miesięcy temu w swoich prezentacjach udowodnił, że polski samolot w miejscu, gdzie rośnie pancerna brzoza, znajdował się kilkanaście metrów wyżej, niż podawała to komisja MAK i Millera. Według  profesora Nowaczyka tupolew nigdy nie znalazł się poniżej 20 metrów nad poziomem pasa, toteż nie jest możliwe, aby zahaczył skrzydłem o brzozę, co potwierdziły symulacje profesora Biniendy. Naukowiec z Akron udowodnił, że właściwości konstrukcyjne skrzydła powodowały, iż  z powodzeniem ścięłoby brzozę, nie tracąc nic ze swoich właściwości. 
Po ogłoszeniu wyników przez ekspertów ZP zarówno członkowie komisji Millera, jak i politycy rządzącej partii, a także pomniejsi oddelegowani na odcinek smoleński w Internecie, udowadniali, że ekspertów zespołu dopadła mania prześladowcza, ciężka paranoja, tudzież inne schorzenie, powodujące utratę trzeźwej oceny faktów i dowodów w sprawie. Ileż to się naklikali i nagardłowali co poniektórzy, z profesorem Artymowiczem na czele, aby udowodnić, że trajektoria komisji Millera jest jedyną słuszną, opartą na rzetelnych dowodach, a profesor Nowaczyk nie ma pojęcia, o czym mówi.
 
Tymczasem los bywa okrutny, a kłamstwo ma zazwyczaj krótkie nogi. Panowie z komisji Millera oraz ich polityczni zwierzchnicy najwyraźniej nie docenili determinacji zwykłych obywateli Rzeczypospolitej, zarówno tych w  kraju, jak  i poza jego granicami w dążeniu do poznania prawdy o śmierci polskiego prezydenta, generałów i wielu ludzi ważnych dla  naszego państwa.
Profesor Nowaczyk analizując dane, doprecyzowując ostatnie sekundy lotu tupolewa sięgnął po wizualizacje będące załącznikami do raportu Millera. Szczególnie istotny okazał się załącznik 4.11, na którym pokazano symulację lotu TU 154 M w ostatnich sekundach. W wizualizacji kluczowe okazały się parametry wysokości podawane na trzech wysokościomierzach.  Dane do wysokościomierzy widocznych na symulacji zostały wprowadzone przez samą komisję Millera na podstawie zapisów skrzynki parametrów lotu, a ich wiarygodność potwierdził przewodniczący PKBWL Maciej Lasek.
 
Zdumiewające jest to, że te parametry zaprzeczają nie tylko samej wizualizacji, ale i  wnioskom raportu Millera.  W momencie uderzenia w brzozę samolot był na wysokości 591 stóp, co w przeliczeniu na metry daje 180 m. Uwzględniając fakt przestawienia wysokościomierza przez I pilota, a także różnicę wynikającą z nachylenia zbocza można łatwo oszacować, że samolot w chwili przelotu nad brzozą znajdował się na wysokości około 20 metrów, a nie jak chce MAK i Miller 5,1m!
 
Mamy zatem sytuację wręcz niebywałą, niczym z kiepskiego kryminału: oto komisja państwowa, badająca największą tragedię w powojennej historii Polski  nie tylko posunęła się do ukrycia pewnych danych (TAWS#38), nie tylko zlekceważyła fakt, ze samolot po minięciu brzozy leciał jeszcze 140 m prosto, przy niezmienionym kursie, co wyklucza beczkę autorotacyjną, ale co najgorsze i najbardziej szokujące, ta sama komisja w sposób absolutnie niezrozumiały zbudowała fałszywą trajektorię lotu, narrację wypadkową, która nie znajduje potwierdzenia w parametrach lotu, które sama opublikowała.
 
Wobec tych faktów nie można pozostać obojętnym, gdyż jest to kolejny dowód na to, że samolot nie miał kontaktu z brzozą, nie wykonał beczki autorotacyjnej a tym samym tragedia i śmierć wszystkich pasażerów nastąpiła w wyniku innego, gwałtownego zdarzenia, którego początek najprawdopodobniej miał miejsce w tak skrzętnie ukrywanym punkcie TAWS#38.
 
 
 
                                                                                         WAŻNY APEL
 
Proszę o podpisywanie petycji do administracji prezydenta Obamy w sprawie utworzenia międzynarodowej komisji ds. Smoleńska.