o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

piątek, 8 kwietnia 2011

Prawda o przemocy.

Z okazji powrotu Śląska do Macierzy

Cmentarz na Wójtowej Wsi w Gliwicach
————
9. Kneifel Anna, zd. Cielenga, lat 33
10. ” ” Helmut, lat 7
11. ” ” Erwin, lat 3
  1. Dziennik 2006 - 2007 » Rosyjskie pociągi  22 sty 2007 o 11:54
    [...] Rosja jest wielka i straszna. Zaś polska endecka, prorosyjska orientacja jest dla mnie tajemniczą chorobą polskiej europejskości, chociaż szlachetniejszą od czeskego panslawizmu, to jednak skażoną azjatyckością.
    Rosja jest barbarzyńska, azjatycka, turańska, Rosja niewiele się zmienia, to wszystko prawda. Rosja, przy tym, może służyć nam jako punkt odniesienia naszej, środkowoeuropejskiej tożsamości – jesteśmy wszystkim tym, czym nie są Rosjanie. Wspomnienia Máraiego z kilku tygodni życia w bezpośrednim kontakcie z – nie bójmy się tego słowa – azjatycką hordą, którą byli krasnoarmiejcy
    (na cechach azjatyckiej hordy, przypomnijmy, była zbudowana ich sprawność militarna
    – Armia Czerwona w 1944 i 1945 roku była wspaniałą maszyną wojenną) pokrywają się dokładnie ze wspomnieniami mojego Dziadka, tudzież mojej ś.p. Babci, która, w ogóle, znajdowała się w sytuacji identycznej prawie jak Márai – na podwórzu rodzinnego domu Babci znajdował się warsztat remontowy sowieckiego pułku pancernego. I są to wspomnienia straszne i nie chodzi tutaj nawet o “wyzwolenie”, które na Śląsku wyglądało przede wszystkim jak wyzwalanie ludzi od dóbr doczesnych (Márai, w “Krwii św. Januarego”, pisze o tym, że pewnym momencie przede wszystkim perskie dywany i rodzinne srebra stały się faszystowskie) i od nadmiernego przywiązania do własnej integralności cielesnej (vide "Z okazji powrotu Śląska do Macierzy"),
    nie chodzi o morderstwa, ani o planowe rozwalanie ludzi na przyszowickim cmentarzu, którego rozwalania świadkiem był mój Dziadek, a które praktykowali Rosjanie wraz z Polakami, którzy wskazywali ludzi do rozwalenia.
    Nie w tym rzecz. Chodzi nawet o gesty życzliwości, z którymi również spotykała się moja ś.p. Babcia ze strony czerwonoarmistów, szeregowych i oficerów. I Bóg jeden raczy wiedzieć, czy nie byli to ci sami, którzy dzień wcześniej rozstrzeliwali faszystów celem pozyskania faszystowskich zegarków. Całość rosyjskiej tożsamości jest ezgotyką, wrogą nam egzotyką, obcą cywilizacyjnie. [...]

    APPENDIX.

    (   )  Dlatego właśnie „Wieszanie” Rymkiewicza jest wspaniałym otwarciem do snucia historii alternatywnych. Czy królewski wisielec zmieniłby cokolwiek, czy Katarzyna nie mogłaby i tak ustanowić potem Krzyża za Zdobycie Pragi? Czy nie byłoby Maciejowic i rzezi na Pradze? I wszystkiego tego, co potem, od Napoleona po Piłsudskiego, wszystkich tych nieznośnych tragedii narodowych, żałob, żałobnych biżuterii z żelaza i skrwawionych zwłok powstańców?
    Może lata saskie i stanisławowskie byłyby tylko krótkim interludium, smutą rozdzielającą samowładność od samowładności, a może jednak niewola wydarzyłaby się i tak, niezależnie od sposobu, w jaki ten ziemski padół opuścił Poniatowski? Mogłoby być różnie, na pewno jednak zasadniczej zmianie uległby charakter narodowy Polaków. To znaczy z kobiecego i dziewiczego narodu ofiar (o kobiecości polskiego charakteru narodowego dobrze pisała swojego czasu Agata Bielik-Robson), narodu którego jedynym sposobem uprawiania polityki jest lament – podnoszenie własnej niezawinionej krzywdy – staliby się Polacy narodem męskim, republikańskim, niosącym odpowiedzialność za swój los na własnych barkach. Narodem, który przestałby bać się przemocy, co jest warunkiem uprawiania nowoczesnej polityki. Narodem, który nie bałby się działania, bo nie musiałby więcej troszczyć się o dawno utraconą cnotę.
    To jest dopiero historia alternatywna! Inni Polacy, w tym rzecz, nie w malowaniu nowych granic, nie w wymyślaniu pokrzepiających nazw jednostek wojskowych, łączących tradycję i nowoczesność – 9. Chorągiew Husarii Zmechanizowanej, czy 12. Kozacka Dywizja Pancerna – nie w mozolnym wyliczaniu zwycięskich bitew, których nie było, lecz w nowym narysowaniu Polaków.
    Polaków na nowo chciał narysować Dmowski, widząc swoich rodaków w roli narodu ukształtowanego na wzór ówczesnych Szwajcarów, Niemców czy Japończyków, czyli „narodów poważnych”, jednak mylnie orientował Polaków geopolitycznie, stawiając na współpracę z Rosją. Mylnie też określał metody tej przemiany, jako, określmy je umownie, pracę organiczną, podczas kiedy
    jedynym możliwym źródłem przemiany kobiecego charakteru polskości
    była wielka, polityczna przemoc.
    Mord, szubienica, zrewoltowany tłum linczujący zdrajców res publica. Tylko krew, rozlana przez pospólstwo – to pospólstwo z drugiego członu pięknego słowa „Rzeczpospolita” – mogła zmienić charakter narodowy.
    Taka okazja, szansa na zdobycie politycznej tożsamości pojawiła się w nowożytnej historii Polaków dwukrotnie. Gdyby w Polsce w 1989 roku polała się krew, Polacy musieliby wreszcie porzucić towarzyszącą im od dwustu lat kobiecą retorykę ofiar. Musieliby porzucić zgubny i szalony koncept bycia Chrystusem narodów i przekonanie o narodowej wartości i ważności cierpienia. Cierpienie męczonych ma wartość transcendentną, jednak tylko w wymiarze osobistego zbawienia męczennika – dla narodu własne trupy nie wnoszą nic dobrego, wartość wymierną wnoszą tylko wrogie trupy. Mężczyźni przestaliby ginąć na wojnie dla idei, lecz zaczęliby dla idei zwyciężać, a kobiety wreszcie straciłyby na rzecz mężczyzn swoją funkcję przekazywania przyszłym pokoleniom polskości, która, z każdym pokoleniem przekazywana przez matki, traciła przez dwieście lat swoje dawne, republikańskie, sarmackie, szlacheckie, wojenne cnoty tak skutecznie, że
    nie zostało z nich nic i Polacy z narodu kawalerzystów, stali się narodem wałachów,
    bo w polskim charakterze narodowym ostało się tylko to, co kobiece: ofiara, fałszywa wzniosłość porażki, smutek i bierny opór, zamiast dumy zwycięstwa, entuzjazmu i czynnego ataku.

    Marsze milczenia, zamiast podejmowanych z braku państwowego stryczka samosądów na bandytach, obłędna, buddyjska walka bez przemocy, zamiast działania.
    Płacz, zamiast wściekłego ryku. 

    **********
    http://www.dziennik.twardoch.pl/2007/05/11/pusty-stryczek-o-wieszaniu-rymkiewicza/



    ANEKS II.

    Wieszania nie przewiduje się...


    "Nie przesadzajmy. Owszem, 10 kwietnia zginęło prawie 100 osób, w dodatku poniosły one śmierć w jednym momencie. Nad tak wielkim wydarzeniem nie da się po prostu przejść do porządku dziennego. Ale też trzeba pamiętać, że to była katastrofa. Nie zamach, tylko katastrofa właśnie. A katastrofy przeżywa się zupełnie inaczej niż zamachy."
    To bp Pieronek  /za "wPolityce"/



    Fakt, pamiętajmy o tym!  To była katastrofa, żaden tam zamach!  Ani przez chwilę nie zapomnijmy!

    Bo gdybyśmy tak zapomnieli i dopuścili do mózgu choć przez chwilę, choć na mgnienie oka -  myśl o zamachu? Gdyby.....???
    Ale nie, nie - nie było żadnego zamachu, Ekselencja może spać spokojnie.
    Demony nienawiści zostały poświęcone, zakopane i osikowym kołkiem przebite.
    Żadnego wieszania nie przewiduje się.....
    Nie, nie, m o ż n a  spać spokojnie.

Brak komentarzy: