o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

poniedziałek, 7 września 2009

Z.J.PRUSIŃSKI. słupski gastarbeiter RPrl

POLSKA PARTIA BIEDNYCH.
Zygmunt Jan Prusiński

POD PANOWANIEM KOMUNISTÓW

Dzisiaj o 3:00 rano, w taki zwykły dzień 12 Lutego 2006 roku, niezwykle przeżywałem wgląd do archiwalnych wycinków z prasy w moich prywatnych zasobach, prawie dokumentalnych, jako w nową historię społeczną i polityczną Pomorza i Polski, na przełomie kończącego się starego wieku i nowego już millenium.

Jest to historia w faktach przeżytych fizycznie i intelektualnie, i mam w tym ogromny udział jako inicjator i pomysłodawca: Polska Partia Biednych /PPB/ w Słupsku. Niech gromy biją ze wszystkich stron, od wrogów, ale była to dobra i skuteczna robota. Tę organizację ogłosiłem publicznie przed ratuszem na Placu Zwycięstwa wobec massmediów w dniu 1 kwietnia 1999 roku, i przetrwała ona do 19 Marca 2003 roku, do wyjazdu ze Słupska do Londynu Jerzego Izdebskiego.

Tak bym podsumował to całe działanie, z kalendarzowego punktu widzenia. Jako przewodniczący PPB, mam takie prawo rozliczeniowe, że przez cztery lata walczyliśmy z komunistami - którzy są i zostaną nimi, tak jak to bywa u alkoholików; nie pije, zaprzestał, a jednak do końca swoich dni "alkoholikiem" będzie się on sam zwał. Z komunistami jest troszeczkę inaczej, bo oni uciekają od tego terminu, ale tak naprawdę nie da się uciec. Teoretycznie, są oni inni - tak im się wydaje. Praktycznie, są takimi samymi sq******i, jakimi byli w PRL.
Są oszustami i złodziejami!

To panowanie słupskich komunistów doprowadziło w nowym i lekko zaróżowionym systemie polityczno-gospodarczym do degradacji społeczeństwa w Słupsku. Co z tego, że pomaluje się w kolorki budynki komunalne, czy spółdzielcze, jak rozkład społeczny w ludziach jest CALKOWITY. Przez te kilkanaście lat, nikt, zaznaczam nikt z żadnych partii prawicowych i organizacji pozarządowych nie zrobił takiej roboty, jak Polska Partia Biednych, pod wodzą dwóch liderów: Prusińskiego i Izdebskiego. Obydwaj z emigracji politycznej.

Obydwaj doskonale poznalismy systemy cywilizacji bez udziału komunistów, w Wiedniu i w Londynie. Nie daj Boże tam słupskich czy krajowych komunistów. Rzeka Dunaj i rzeka Tamiza zostałyby totalnie rozkradzione. Ba, od razu prlkomuchy staliby się właścicielami tych rzek... To nie jest bajka.

W Słupsku Plac Zwycięstwa przemianowałem na "Plac Nędzników".
Uważam, iż nazwa jest bardziej adekwatna i wiarygodniejsza co do rzeczywistości, no bo kto tak naprawdę zwyciężył? Lud poszedł na śmietniki, zrobaczywiały od środka. A panowie, przepraszam, towarzysze komuniści nadal rządzą tym krajem. Słupsk jest tym akurat dobitnym przykładem, jak to "czerwona pajęczyna" poukładała sobie polskie poniemieckie miasto.

Mój stosunek polityczny i takowy też Jerzego Izdebskiego był i jest podobny lub przybliżony. A "Plac Nędzników" był placem dla członków i sympatyków PPB. Dla ludzi, którzy nas szanowali a może i uwielbiali.

Komuniści przestraszyli się tej siły, nowej siły, która zaskakiwała niewiarygodnymi pomysłami. Oto ogłosiłem "Słupski Sąd Społeczny" - /SSS/. Jerzy Izdebski był autorem tekstu - przysięgi, to niczym preludium słowne dla dwunastu ławników; zaprzysiężenie odbywało się bardzo poważnie. Ja - sędzią, prokuratorem był J. Izdebski, a obrońcą z urzędu był Ryszard Bogusz, były poseł KPN. Zaprosiłem telewizję publiczną. Udało mi się sprowadzić ludzi z programu Magazyn Ekspresu Reporterów TVP 2.
Autor i reżyser reportażu Witold Krasucki nadał tytuł "Chodnikowa demokracja".

Akurat oskarżonym był towarzysz Gazicki Andrzej, wiceprezydent Słupska. Sądziliśmy bolszewika z SLD pod drzwiami i oknami Sądu Okręgowego na ul. Zamenhofa. Było przy tym szumu, bo komuniści - sędziowie wraz z komunistami - prokuratorami, chcieli "aresztować film". I takie są między innymi dowody na to, że Polska nie jest wolnym krajem... Jednak program został nadany 1 Marca 2000 roku.

Gospodarzem programu był Michał Olszański, który zaprosił do studia Krzysztofa Nowickiego, z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. A na pytanie M. Olszańskiego skierowane do W. Krasuckiego: "Czy chciałby być sądzony przez taki sąd społeczny?" - odpowiedział: "Nigdy!" I zaraz dodał: "Choć taki sąd jest zapewne sprawiedliwszy od tych powszechnych". Podobno w czasie osądzenia bolszewika z SLD, miał reżyser drgawki... A prezes HFPC Krzysztof Nowicki przytomnie bronił nas, choć nadmienił z uśmiechem, że to taki "teatrzyk", teatralny sąd. - Zmieniłby zdanie, gdyby sam był w roli oskarżonego.

Słupski Sąd Społeczny Polskiej Partii Biednych był autentyczny, bo skazywaliśmy skorumpowanych urzędników i nominowanych polityków - i jak do tej pory słuszny w swych założeniach nie tylko w tym mieście na Pomorzu, nie tylko w kraju, ale
I-szy w obrębie pokomunistycznej Europy Środkowo-Wschodniej, akurat utworzony dokładnie w początku nowego Tysiąclecia.

To tylko jeden odłam szlachetnej działalności, czyniony przez dwóch "emigrantów politycznych" z Wiednia i Londynu. Na pewno nie próżnowaliśmy. Chcieliśmy pomóc naszej ojczyźnie Polsce i skrzywdzonemu narodowi, który do tej pory nie wie, kto nim rządzi, kto go okrada z materialnych, elementarnych podstaw życia. Gdybym dzisiaj zapytał wszystkich naraz Polaków: Pod jaką obecnie jesteście okupacją? Wielu by odpowiedziało, jestem pewny, że nadal rządzą RPrl komuniści.

Aż dziwne to, że taki wielki naród, zniewalany z ogromną nienawiścią, nie może się zjednoczyć w jednym szeregu i rozpędzić to "towarzystwo" na cztery wiatry. A przecież nie gdzie indziej a tu, w Polsce, narodziła się "Solidarność"!

Jeżeli ktoś by miał taki zamiar, chciał ubliżyć mnie i mojemu przyjacielowi Jerzemu Izdebskiemu, to niech od razu idzie do kościoła do spowiedzi. My nauczaliśmy przez wiele lat, prawie wtłaczaliśmy na pokojowych zgromadzeniach do głów, co to jest ODWAGA, PRAWDA, PRAWO.
A Polska Partia Biednych? No cóż, jest zawsze tam gdzie ja jestem; rodzony ojciec tej organizacji. Jerzy Izdebski - był zaproszonym przeze mnie na "ojca chrzestnego"... Jerzy obecnie znów mieszka w Londynie.
12 Lutego 2006 Ustka
******** PS.
Grzegorz Michalski oświadcza
Szanowni PaństwoDosłownie parę dni temu wróciłem z Polski. Celem mojej wizyty było złożenie kwiatów na grobie moich rodziców, a także, po prawie trzy letniej kwerendzie, odebranie kopii dokumentów z Instytutu Pamięci Narodowej, jakie na mój temat wytworzyła SB w okresie mojej działalności w NSZZ Solidarność w regionie wielkopolska. Moja tz: teczka ważyła około 2 kg. Analizując dokumenty doznałem szoku, szczególnie kiedy doszedłem do działu opatrzonym kryptonimem ,,emigrant”. Okazało się, że od chwili wjazdu do USA w roku 1983, byłem przez wiele lat śledzony pod kątem wrogiej działalności przeciwko Polsce. Macki komunistycznej bezpieki odnotowywały każdy mój krok, kontakty, zmiany adresów, wywiady, myśli itd, itp,- szczegółowo przekazując wywiadowi oznakowanemu literą "K”. Jest to czytelny i namacalny dowód penetrowania przez komunistyczną agenturę nie tylko pojedynczych niewygodnych osób, ale także przenikanie i wtapianie się w organizacje polonijne, prasę, radio i tv. Skutki tej parszywej działalności od ponad 60 lat są aż nadto widoczne gołym okiem. Słaba i skłócona Polonia, antypolskie media mówiące po polsku, bezwład KPA, wręcz paniczny strach przed lustracją w szeregach polonijnych organizacji. Aby nie być gołosłownym, ostatni zjazd KPA który odbył się 14/15 maja br. w Chicago, udowodnił, że agentura ma się dobrze, wniosek aby wszyscy członkowie KPA podpisali oświadczenie, że nigdy nie współpracowali z UB, SB – przepadł. Głosując przeciw lustracji w KPA, to ośmieszający tę organizację fakt, to wstyd i hańba. Oświadczam wszem i wobec, że nie życzę sobie aby członkowie KPA pisali do mnie listy, e-maile, wysyłali komunikaty, informacje czy różnego rodzaju zaproszenia. Wielu z Was choć ma czyste sumienie, nadal jest członkami KPA. Wielu z Was ma pieniądze, świetne posady, i duże możliwości, , ale brak odwagi do zmian i wystąpień, krótko mówiąc, WASZE MILCZENIE JEST WYRAZEM ZGODY NA ZAISTNIAŁĄ SYTUACJE. Powie ktoś, a co Ty zrobiłeś do tej pory. Odpowiadam: natychmiast zrezygnowałem z członkowstwa w KPA na znak protestu przeciwko prezesowi, przypomnę-- ,, rezolucja KPA w/s sytuacji w Polsce, 8-luty-2008 rok” . Mógł to być sygnał do wystąpień tysięcy członków KPA i początku końca kolosa na glinianych nogach, a co za tym idzie, rozpoczęcia budowy czystej, zdrowej organizacji- taki bunt był i jest potrzebny. Dziś nie życzę sobie kontaktów z Wami, jeśli dojrzejecie Państwo do zmian, ja dołączę na pewno.Oświadczam także, że dnia 4 czerwca 2009 roku świętować nie będę, bo nie świętuje się zdrady i oszustwa. Byłe bandyctwo przegrało wybory, Polacy potwierdzili to w pierwszych wyborach-referendum. Oszuści którzy namawiają dzisiaj do obchodów 20 rocznicy ,,wolnej Polski” obalając wolę Polaków, ponownie ich do władzy przywrócili. Nie świętuje się dnia, kiedy pozwolono aktywnym komunistom, zbrodniarzom komunistycznym, agentom, donosicielom, tajnym współpracownikom na powrót do życia politycznego, do życia publicznego. Tego właśnie dnia, 20 lat temu dokonała się największa zdrada związkowców, Narodu Polskiego na oczach całego Świata.Dnia 4 czerwca 2009 solidarnie opuśćmy flagi narodowe Polski przepasane kirem do połowy masztu, bo to nie święto, lecz dzień Żałoby Narodowej.Grzegorz Michalskibyły członek ZR Wlkp NSZZ S- pierwszej Solidarności
czerwiec-02-2009
********** PS 2.

Polską rzadzą szubrawcy, - 24.08.09 0:58
POLSKĄ RZĄDZĄ BANDYCI

Coraz bardziej powszechne staje się przekonanie , że Polska znalazła się w rękach oszustów, złodziei, karierowiczów, pospolitych kryminalistów , szubrawców, zwykłych łobuzów, miernot moralnych, dyletantów, prostaków . To oni rządzą na samej górze i na samym dole . Nie po raz pierwszy , ale tym razem bardzo dosadnie , wyraził swoją negatywną opinię na ten temat znany polityk Janusz Korwin-Mikke, który pisze w "Angorze" ( nr 32/ 99)
"Ja naprawdę uważam, że rządzą nami bandyci, złodzieje, oszuści i agenci bezpieki " .
Zdaniem autora właściwie rządzi w Polsce " trochę Rząd, trochę mafia, trochę Kościół Rzymsko-katolicki, trochę związki zawodowe, trochę masoneria, trochę Sejm, trochę konfederacje pracodawców, trochę sądy, trochę Senat...(...) Jeśli więc mówię, że jesteśmy rządzeni przez bandytów - to dotyczy to większości
wymienionych powyżej ciał - nie tylko P.T. Członków Rządu! (Janusz Korwin-Mikke ). Podobne opinie na temat rządu i rządzących ma wielu myślących obywateli ale środki masowego przekazu terroryzowane brutalnie przez nową cenzurę nie publikują ich. Najbardziej ostro, poza Korwinem Mikke, wypowiada się na temat rządu . A jak na to reaguje społeczeństwo. Dlaczego jest bierne ? Wydaje się , że Polacy stracili wszelką nadzieję - nie wierzą już w możliwość zmiany istniejącej sytuacji zgodnie z interesem narodu, a tym samym nie widzą sensu podejmowania jakichkolwiek prób naprawy. Ten stan degeneracji obywatelskiej zaczął się już w pierwszych godzinach po zakończeniu sierpniowych strajków i trwa do dzisiaj , a zawdzięczamy to ludziom , którzy bezmyślnie oddali władzę w Związku owym łobuzom, karierowiczom, oszustom. L. Skonka .
**********
Analityk - 06.06.09 4:54
Niestety w KPK w Kanadzie jest identyczna sytuacja tj. sami swoi i zadnej solidarnosci z prawymi Polakami.
Wzgledem swojakow - wszelka pomoc wlacznie ze znalezieniem pracy na full time. Wzgledem Polskich Patriotow - polityka - help yourself i gotowi niszczyc kazdego poprzez spychanie na margines spolecznosci wszelkimi srodkami. Bardzo latwo rozpoznac ich po czynach, gdyz albo czynia zlo albo je wspieraja tolerujac zaistniala zla sytuacje. Pomocy zadnej.
Nigdy do KPK sie nie zapisalem, gdyz nie spotkalem tam - w mojej opinii - ani jednego prawego czlowieka.

Ja z checia wstapie do kazdej polskiej patriotycznej organizacji, ktora udowodni mi swoja polskosc nie tylko szyldem - uzywanym czesto jako wabik - ale przede wszystkim swoja dzialalnoscia i prawymi poczynaniami jak np. kompletna lustracja wszystkich czlonkow i rzeczywista solidarna wspolpraca ze wszystkimi jej czlonkami w celu budowy silnej patriotycznej polskiej spolecznosci. Podpisze rowniez kazde oswiadczenie ze nigdy nie dzialalem na szkode Polskich Patriotow, ze nie donosilem ani nie wspolpracowalem z UB czy SB. Ponadto zawsze bede za wszelka jawnoscia w polskich patriotycznych organizacjach wzgledem wszystkich czlonkow.

Dzien 4 czerwca rowniez traktuje jako dzien podwojnej Zaloby Narodowej w 1989 i 1992 roku (Sejm kontraktowy i obalenie rzadu J.Olszewskiego) i swieta tego nie obchodzilem ignorujac wezwania do jego swietowania przez herr Tuska - dla ktorego Polska to nienormalnosc - i pozostalych klamcow, zdrajcow i przebierancow.

Jedyna patriotyczna organizacja w obu Amerykach jest obecnie USOPAL, ktory dobrze wie kto wrog a kto patriota i latwo rozpoznaje wszelkich przebierancow. Dlatego jest tak bezpardonowo zwalczany przez MSZ-owska mafie z “polskiego rzadu” z p.Sikorskim na czele.


Jerzy Malinski
Toronto - Kanada
jerzy_malinski@hotmail.com

Zygmunt Jan Prusiński - 05.06.09 9:45
PROPOZYCJA !

Każdego Roku, 4 Czerwca, powinniśmy demonstrować pod domem tow. Bolka - Lecha Wałęsy w Gdańsku, za zdradę obalenia rządu Polskiego Jana Olszewskiego (4 czerwca 1992 roku)!

W ten oto sposób Polacy pokazaliby, co myślą i jakie mają zdanie o "człowieku", którego wylansowała SB i kremlowska agentura.

Mogę, z kolegami z Polskiej Partii Biednych /PPB/ zorganizować takową manifestację z nagłośnieniem od strony technicznej: wzmacniacz, kolumny głośnikowe, mikrofony, flagi narodowe, taśmy z pieśniami...

Oficjalnie, jako honorowy przewodniczący Polskiej Partii Biednych, wystąpię do władz Gdańska o zezwolenie z urzędu o Pokojowe Zgromadzenie na dzień 4 Czerwca 2010. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na ten dzień za 12 miesięcy.

Powiadomię prasę, radio i telewizję.
Mamy w tym ogromną praktykę, bo Polska Partia Biednych organizowała przez 4 lata tego rodzaju Manifestacje na Pomorzu Środkowym, przed ratuszem w Słupsku, co tydzień w środę, jak i też organizowaliśmy podobne przed sądami, prokuraturą, policją, więzieniem, i wieloma innymi instytucjami publicznymi.

Zapraszam do współpracy narodowe organizacje, tak z kraju jak poza krajem Polski.

- Może ktoś oglądał reportaż pt. "CHODNIKOWA DEMOKRACJA" (TVP2)...?

Pomysłodawca
Zygmunt Jan Prusiński
Ustka. 5 Czerwca 2009 r.
Kontakt z organizatorem:
669 444 906
E-mail: simon-48@o2.pl

niedziela, 6 września 2009

Documents of Zaolzie. Note to Westerplatte

Pomnik Legionów nad Olzą
***
ZAOLZIE
Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty, artykuły, komentarze, aktualności


Numer 1
CIESZYN 23 stycznia 2004

--------------------------------------------------------------------------------

W PRZEMILCZANĄ 85 ROCZNICĘ

-----------------------------

DRAŻLIWY POMNIK

Historia magistra vitae ...

W stosunkach polsko-czeskich ostatnich czasów są dwie daty, których ta sentencja dotyczy w sposób szczególny. Jest to przemilczana coraz bardziej z upływem lat, zarówno w Polsce jak i w Czechach data 23 stycznia 1919 oraz wypaczana pod względem faktów data 2 października 1938 – przy konsekwentnym uchylaniu się od opublikowania w Czechach dokumentów z nią związanych.

Z tych powodów podajemy tu m.in. najpierw zwięzłą kwintesencję cytatów z części korespondencji Benesz – Mościcki z września 1938, następnie krótkie omówienie podstępnej napaści wojsk czeskich na Polskę zapoczątkowanej 23 stycznia 1919, a na zakończenie pełny tekst wykorzystanych dokumentów z omawianej korespondencji z r. 1938, których oryginały w języku francuskim zdeponowano w archiwum byłego Instytutu Historii Komunistycznej Partii Czechosłowacji (A.Ú.D.K.S.Č- T. „Polskie noty i pertraktacje”) w Pradze – vide też archiwum MSZ - w Warszawie.

Jak to w rzeczywistości było w r. 1938 z tą rzekomą „polską okupacją Zaolzia”? Czy była ona konsekwencją ustaleń monachijskich, jak po II wojnie światowej utrzymywały czynniki oficjalne, karząc za to polskie organizacje na Zaolziu konfiskatą ich, do dziś, nie oddanego im mienia?

W dniu 22.9.1938, a więc na cały tydzień przed „Monachium” – czyli dyktatem monachijskim Benesz pisał do Mościckiego:

... „Przedkładam ... w imieniu ... Państwa Czechosłowackiego ... propozycje ... wyrównania ... problemu polskiej ludności w Czechosłowacji. Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic.”

Mościcki w odpowiedzi do Benesza w dniu 27.9.1938 (a więc na dwa dni przed „Monachium”):

... „Również ja jestem zdania, że ... wysuwa się ... na pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych,

które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.”

Czeski minister spraw zagranicznych Krofta do polskiego ambasadora Papée 30.9.1938 (w dzień po „Monachium”):

„Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje ... zawarcie ... umowy, normującej ... sprawę terytorium, zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej . .. Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji....”

„Zostałaby ... utworzona ... komisja polsko-czechosłowacka.. Komisja ta uformowałaby kwestię ... przesiedlenia .. ludności...”

...Zostałby ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów.... przejęcie terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października, a najpóźniej 1 grudnia” (1938 r.!).

Z uwagi na to, że są to cytaty z pism osób najbardziej miarodajnych w sprawie powrotu Zaolzia do Polski w r. 1938 oraz wychodząc z ewidentnego faktu, że ich zestawienie nie przeczy wymowie odnośnych dokumentów, należy stwierdzić:

To strona czeska, na cały tydzień przed tzw. Monachium, jako pierwsza i z własnej inicjatywy zaproponowała Polsce przejęcie - a więc nie okupację! – Zaolzia. To ona wysunęła propozycje wysiedlenia ludności czeskiej z tego terenu, proponując jednak terminy, w których hitlerowskie Niemcy miałyby dosyć czasu, by przy okazji zajmowania Sudetów weszły na Zaolzie przed
polskim wojskiem i zyskały kartę przetargową o Gdańsk i „korytarz”.

Polskie ultimatum z końca września 1938 r. w wyniku którego Wojsko Polskie, tylko o 29 dni wcześniej, niż proponowali Czesi, weszło na Zaolzie 2 października 1938 bez jednego wystrzału, bez przelania jednej kropli krwi, witane przez ludność łzami szczęścia i kwiatami, przedłużyło życie wielu Polakom zaolziańskim niemal o jeden rok, gdyż o tyle później weszli na Śląsk Cieszyński niemieccy gestapowcy! Opisane targi o terminy zwrotu Zaolzia odsłaniały powyżej wymienione intencje Benesza i stały się ostatecznie przejrzyste już od połowy II wojny światowej, po zerwaniu przez niego w Londynie polskiej inicjatywy konfederacji polsko-czeskiej. Świadczy o nich również i to, że w r.1945, w oparciu o tzw. dekrety Benesza władze czeskie, pod fałszywym zarzutem „partycypacji” w zdradzie monachijskiej stawianym Polakom na Zaolziu,
bezprawnie skonfiskowały polskim organizacjom zaolziańskim ich mienie społeczne,
celowo likwidując podstawy materialne bytu narodowego.
Przyczyniło się to m.in. do radykalnego (czterokrotnego w okresie 1920 – 2000) zmniejszenia liczebności ludności polskiej na tym terenie.
Należy tu podkreślić, że państwo czeskie po dzień dzisiejszy nie oddało polskiemu społeczeństwu zaolziańskiemu ani tego mienia, ani jego równowartości, choć jako państwo prawa, aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej dawno powinno było to uczynić. Przypomnieć tu trzeba zapewnienia pod adresem ludności polskiej ze strony czeskich urzędów, które się tam w r. 1920 instalowały: „Polacy, myśmy tu nie przybyli po to, aby was wynarodowić!”.

Jak wynika z przytoczonych faktów to nie Polacy wbili Czechom nóż w plecy w r. 1938. To Czesi wbili go Polakom w r. 1919 poprzez napaść zbrojną na ich południowe rubieże w chwili antypolskiej agresji na Wschodzie ze strony bolszewickiej Rosji. W trakcie tej czeskiej napaści przelano krew, ginęli bezbronni polscy jeńcy, zakłuci bagnetami.

Jaki był – w skrócie - przebieg tej podstępnej akcji od dnia 23 stycznia 1919?

Tego dnia, około godz. 10 rano, przyjechali do Cieszyna. Wszyscy dla niepoznaki w mundurach alianckich: dwaj Czesi i trzech oficerów obcych. Udawali, że występują z upoważnienia dowództwa alianckiego, co zostało później przez to dowództwo zdementowane. Pomimo uzgodnionej uprzednio etnicznej delimitacji granic na obszarze Księstwa Cieszyńskiego zażądali od polskiego dowódcy, płk. Latinika natychmiastowej ewakuacji, wojsk polskich z całego obszaru księstwa. Warto przy tym zaznaczyć, że polskie siły były tam już wtedy mocno uszczuplone w wyniku przemieszczenia części pododdziałów do obrony Lwowa. W tym samym czasie już wojska czeskie, nie czekając na wyniki negocjacji w Cieszynie, nacierały od północy na ważny węzeł kolejowy w Boguminie, rozpoczynając z zaskoczenia walkę o cały Śląsk Cieszyński. Pod Skoczowem zostały jednak rozbite. Wycofały się niestety tylko za Olzę, zyskując w ten sposób bogate tereny przemysłowe. Kiedy Polska była nadal szarpana na Wschodzie przez bolszewików i nie miała pola manewru, Czesi dyplomatycznymi targami wymusili dla siebie to terytorium, podobnie jak w roku 1945, gdy otrzymali je z rozkazu Stalina dzięki służalczości Benesza.

Za Olzą pozostało w r. 1920 ok. 150 tysięcy Polaków w ok. 90 miejscowościach z lokalną większością polską w przedziale od 70 % do 95 % liczby mieszkańców.

Pod czeską dominacją liczba ta, w wyniku dyskryminacji, wynaradawiania i braku ochrony ze strony PRL oraz obecnej III RP stopniała do r. 2000 w drastyczny sposób prawie czterokrotnie do około 39 tysięcy. Taki los spotkał tę cząstkę Narodu Polskiego,

której niepodległość była dana tylko na 11 miesięcy w 1938 r., choć o nią walczyła zarówno w Legionach za I wojny światowej, jak i w partyzantce w latach II wojny światowej.

Zastanówmy się, co w świetle tych rozważań wiedzą Polacy i Czesi o relacjach Polska – Czechy Anno Domini 2004 ?

Czy słyszeli, że ambasador Republiki Czeskiej, kilka lat temu, na spotkaniu w Uniwersytecie Warszawskim publicznie wyraził pogląd, że napaść Czechów na Polskę w r. 1919 była błędem? Oczywiście było to pod koniec lat dziewięćdziesiątych 20 wieku i
stanowiło wyraz poprawności politycznej, o którą południowi sąsiedzi Polski zawsze dbali. Opowiadanie się po stronie bolszewików właśnie przestało być politycznie poprawne.

Jeśli jednak chodzi o rok 1938 i wejście wojsk polskich na Zaolzie – Pan Ambasador zdecydowanie podtrzymał potępienie polskiej akcji. Czy wtedy nie był świadom stanowiska, jakie oficjalnie w tej sprawie zajmował pod koniec września 1938 sam prezydent Benesz - stanowiska, zacytowanego na początku artykułu?

„Niepodległość nie jest Wam raz na zawsze dana !”

Te słowa brzmią jak memento, aktualne zarówno dla Polaków, jak i Czechów. Fakty przytoczone powyżej, świadczą o fatalnym dla obu narodów ukierunkowaniu międzywojennej polityki czeskiej. Lecz czy dziś jest ona już inna?

Słowa te są również wyrazem oceny wniosków płynących z naszej historii, współczesności i z perspektyw naszej przyszłości. Gdy zostały wypowiedziane, miały chyba zadziałać jak strumień otrzeźwiający wybuch niepodległościowego i wolnościowego entuzjazmu w kraju, który stał się w latach osiemdziesiątych minionego stulecia kolebką Solidarności, ruchu zmieniającego w konsekwencji Europę (o czym już dawno narody postronne zapomniały). Zostały wypowiedziane w Ojczyźnie przez tego Człowieka, który już ćwierć stulecia niestrudzenie przemierza kraje i kontynenty, pomagając ludziom przezwyciężać lęk, niosąc nadzieję i wiarę w przyszłość. Czy te słowa, wypowiedziane przez Niego - dziś, po tylu latach, straciły coś na swej aktualności?

Jaka jest np. gwarancja ochrony naszych niezbywalnych praw narodowych w Unii Europejskiej?

Łączy się to niewątpliwie z głośną od niedawna sprawą projektu traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej (UE). Niezadowolone media niemieckie podają, że zamiast spodziewanej, podniosłej uwertury na rozpoczęcie „wspaniałej symfonii współistnienia 25 krajów” we wspólnej Europie, m. in. z powodu Polski zagrano w Brukseli requiem. To powinno nas skłonić do refleksji.

Nie wchodząc w to, czy nie będzie naruszona suwerenność narodowa nowych przystępujących do UE członków oraz w inne ważne problemy, o czym będzie się można przekonać z autopsji po wstąpieniu po 1 maja 2004, jedno na podstawie faktów już dziś można z całą pewnością powiedzieć:

Unia Europejska nie ma działającego systemu gwarancji i monitoringu praw człowieka – w szczególności praw mniejszości narodowych. Konwencja ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która ma temu służyć, jest oparta w kwestii ich gwarancji i monitoringu na fałszywych założeniach.

Świadomość szkodliwości takiego stanu rzeczy istnieje zarówno w Brukseli, jak i w Strasbourgu. Zdają sobie z tego sprawę siły niepodległościowe w Warszawie. Podejmują kroki, by to zmienić. Będzie to zmienione lecz niedobrze, że tak późno!

Czy nie jest to uwertura tego, co czeka nas w UE? Czy przestroga: Niepodległość nie jest Wam raz na zawsze dana nie zaczyna być alarmująca?

Obserwowane otępienie narodowe, które leży u podstaw polskiej akcesji do Unii Europejskiej przy równoczesnym lekceważeniu żywotnych interesów Narodu Polskiego ma uzasadnione przyczyny.

Zastanówmy się, jaki jest nasz stosunek do tych, co w walce o odzyskanie niepodległości i wolności położyli swe życie. To nie tylko brak właściwej oświaty. To również brak doinformowania. Znakomitym – choć niestety nie odosobnionym przykładem - może tu być Cieszyn, jedno z najstarszych polskich miast. Jego ponad tysiącletnią tradycję przypomina tablica pamiątkowa z napisem „Roku 810 wiaropodobne założenie miasta Cieszyna.” Mówiono o tym mieście i całym księstwie cieszyńskim, że to opoka patriotyzmu, o którą rozbiły się ponad sześćsetletnie próby wynaradawiania ludności.

Z dzisiejszej zaolziańskiej części tego miasta, z Parku Sikory, zajętej później przez Czechów, wymaszerował 21 września 1914 Legion Śląski, by na froncie walczyć o Polskę. W 20 lat później, 28 X 1934, został w polskiej części Cieszyna poświęcony pomnik dla uczczenia pamięci poległych legionistów, wzniesiony u stóp piastowskiego zamku. Przetrwał zaledwie 5 lat. Zniszczyli go Niemcy po zajęciu miasta już w pierwszym dniu wojny - 1 września 1939.

Wiadomo, to wróg zniszczył ten wyraz pamięci narodowej, świadectwo historii dla nowych pokoleń. Bardziej zatrważające jest jednak to, co stało się po roku1989. Pomnika nie tylko nie odbudowano, lecz na początku lat dziewięćdziesiątych zburzono nawet cokół, na którym stał przed wojną ten symbol zwycięstwa - cieszyńska Nike – postać kobieca z szablą wyciągniętą w geście obronnym, upamiętniająca poświęcenie tych, co za nas polegli. Dokładnie w tym miejscu umieszczono pokaźny znak informacyjny „WC”, który przetrwał do końca roku 2002.





Pomnik Legionów nad Olzą




Zamiast Pomnika - WIZYTÓWKA (czyja?)

Wtedy nareszcie protesty mieszkańców i krytyka prasowa zmusiły władze miasta do jego usunięcia. Pomimo starań Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistom Ślązakom Poległym za Polskę, do dziś nie uzyskano od decydentów potrzebnej zgody na rekonstrukcję tej pamiątki. Nieoficjalnie wiadomo, że przeciw odbudowie pomnika protestują Czesi, którzy uważają go za prowokację wymierzoną w siebie za zajęcie Zaolzia w r. 1919.

Czyżby przestroga: Niepodległość nie jest Wam raz na zawsze dana – trafiła jak ziarno na skałę. To smutne, że Ci co położyli swe życie za wolność są w ten sposób hańbieni, a żywi tak kształtowani. Przypomina się w tym miejscu memento znad bramy zakopiańskiego cmentarza: OJCZYZNA TO ZIEMIA I GROBY. NARODY TRACĄC PAMIĘĆ TRACĄ ŻYCIE.

W mijającą 23 stycznia 2004 r. 85 rocznicę podstępnej napaści Czechów na Polskę, w chwili gdy
walczyła ona na Wschodzie o swój byt państwowy a zarazem w świetle cytowanej korespondencji Benesz- Mościcki z r. 1938, zastanówmy się, czy Czesi mają jakąkolwiek podstawę do protestu przeciw odbudowie pomnika polskich Legionistów w Cieszynie, w suwerennym państwie polskim?




KONKLUZJE:

Przypominając kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń między obydwoma krajami należy stwierdzić, iż wskutek przemilczania wymienionych ważnych faktów historycznych i dalszego ich fałszowania, choćby w cyklu audycji, zainaugurowanym niedawno przez czeską TV w Ostrawie, rzeczywiste relacje między społeczeństwami Czech i Polski, zwłaszcza na spornym pograniczu, nie ulegają poprawie a wzajemna niechęć narasta. W kształtującym się obecnie układzie stosunków europejskich, wobec wyraźnej tendencji do dominacji wielkich europejskich potęg gospodarczych nie tylko Polacy mieliby sobie uświadomić, że niepodległość nie jest raz na zawsze dana.

Praca zesp. -

red. Alicja Sęk



Dary na odbudowę wymienionego w artykule pomnika można kierować na konto Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistów Śląskich w Cieszynie, 43-400 Cieszyn, ul. Nowe Miasto 12.

nr konta w Banku Spółdzielczym w Cieszynie:
81130007-1762231-27006.002 z dopiskiem POMNIK

Poniżej podajemy pełny tekst tych dokumentów z korespondencji Benesz – Mościcki z września 1938, z których pochodzą cytaty przedstawione w tekście powyższego artykułu.

(zacytowane słowa są poniżej wytłuszczone)





BENESZ DO MOŚCICKIEGO

Panie Prezydencie! Praga, 22.IX. 1938 r.



W chwili, kiedy losy Europy są zagrożone i kiedy dwa nasze narody są żywotnie zainteresowane w zbudowaniu trwałych podstaw pod szczerą współpracę między obydwoma krajami, zwracam się do Jego Ekscelencji z propozycją ułożenia przyjaznych stosunków i nowej współpracy między Polską a Czechosłowacją.

Przedkładam przeto w imieniu Państwa Czechosłowackiego W. Ekscelencji propozycję szczerego i przyjaznego wyrównania naszych odmiennych punktów widzenia na sprawy dotyczące problemu polskiej ludności w Czechosłowacji. Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic. Zgodność w sprawie naszych wzajemnych stosunków będzie oczywiście logiczną i bezpośrednią konsekwencją tego porozumienia. Jeżeli osiągniemy porozumienie, a jestem pewien, że to będzie możliwe – uważałbym to za początek nowej ery w stosunkach między naszymi dwoma krajami.

Pragnąłbym dodać jako były minister spraw zagranicznych i obecny Prezydent Republiki, że Czechosłowacja ani obecnie, ani kiedykolwiek dotąd nie miała żadnych zobowiązań ani traktatów, tajnych lub jawnych, których znaczenie, cel lub intencje szkodziłyby interesom Polski.

Z zaufaniem przedkładam tę propozycję Waszej Ekscelencji za zgodą odpowiedzialnych ministrów jednocześnie, by nadać jej charakter trwałego porozumienia.

Chciałbym w ten sposób uczynić tę sprawę przedmiotem zainteresowania wyłącznie naszych dwu państw.

Znając delikatność naszych wzajemnych stosunków i zdając sobie sprawę, jak trudno było w czasach normalnych naprawić je przy pomocy zwykłych środków dyplomatycznych i politycznych, usiłuję wykorzystać obecny kryzys dla usunięcia przeszkód trwających w ciągu dziesiątek lat ubiegłych i dla natychmiastowego wytworzenia nowej atmosfery. Czynię to w pełni szczerości. Jestem przekonany, że przyszłość naszych obydwu narodów i ich przyszła wzajemna współpraca musi być ostatecznie zapewniona.

Proszę przyjąć Ekscelencjo wyrazy mojej najgłębszej sympatii.

DR EDV. BENEŠ





ODPOWIEDŹ MOŚCICKIEGO DO BENESZA

W-wa, 27 września 1938 r.

Panie Prezydencie!

W odpowiedzi na list Waszej Ekscelencji, który został mi doręczony 26 bm., śpieszę Pana zawiadomić, że rozważyłem nader starannie propozycje Waszej Ekscelencji.

Podzielam całkowicie opinię Waszej Ekscelencji, że stosunki między naszymi krajami mogą tylko w tym wypadku ulec poprawie, jeśli zostaną natychmiast podjęte skuteczne i poważne decyzje.

Również ja jestem zdania, że w chwili obecnej wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych, które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.

Przedkładając Rządowi mojemu sugestie Waszej Ekscelencji jestem przeświadczony, iż będzie rzeczą możliwą opracować w krótkim terminie projekt umowy, która by mogła odpowiadać wymogom poważnej sytuacji w chwili obecnej.

Proszę przyjąć Ekscelencjo wyrazy mojej najgłębszej sympatii.

MOŚCICKI





A. MSZ. Zespół P. III W. 106. t.7.

CZESKI MINISTER SPRAW ZAGRANICZNYCH KROFTA DO POLSKIEGO AMBASADORA PAPÉE

Nr 139.350/II-1 38

Praga, 30 września 1938 r.

Panie Ministrze!

Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje w imieniu swego Rządu zawarcie natychmiastowej umowy, normującej sporne kwestie między naszymi dwoma państwami, a w szczególności sprawę terytorium zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej.

Rząd Czechosłowacki jest wdzięczny Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za wyrażenie swego poglądu na sposób postępowania, który – zdaniem Rządu Czechosłowackiego – zmierza do pożądanego porozumienia.

Pragnąc, by umowa ta była trwałą i nie pozostawiającą żadnej z obu stron uczucia goryczy, Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zaproponować następującą procedurę, zaznaczając przy tym, iż dla powodów, które będą wymienione, chciałby uniknąć tego, by społeczeństwo czechosłowackie odniosło wrażenie, iż wykorzystuje się trudności, w jakich obecnie znajduje się Czechosłowacja, właśnie w chwili, kiedy rozstrzyga się kwestia terytorium zamieszkałego przez ludność niemiecką. Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli, wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji. Uważa to za rzecz nader ważną dla stosunków między obydwoma narodami i obydwoma Państwami w przyszłości, stosunków – które pragnąłby – aby były jak najbardziej przyjazne.

Przede wszystkim Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zauważyć, że w rokowaniach dotyczących ludności niemieckiej w Republice zmuszeni byliśmy odrzucić, zarówno plebiscyt, jak i cesje terytorialne przed ostatecznym ustaleniem granic. Z powyższych powodów Rząd Czechosłowacki nie może odstąpić od tej zasady
również w wypadku Polski tym bardziej, że mogłoby to stać się precedensem przy rozwiązaniu kwestii niemieckiej Sudetów, co nie leżałoby w zamiarach Rządu Rzeczypospolitej Polskiej.

Wychodząc z tych założeń Rząd Czechosłowacki pozwala sobie przedstawić następujące zasady rozwiązania wspomnianej kwestii.

1.Rząd Czechosłowacji zapewnia uroczyście Rząd Polski, że rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa. Republika Czechosłowacka gotowa jest złożyć oświadczenie w tej sprawie również na ręce Francji i Wielkiej Brytanii oraz uznać obydwa te Państwa za gwarantów tej umowy.

2.Podział terenów odbywałby się na podstawie zasady, zgodnie z którą wspomniane okręgi byłyby terytorialnie podzielone wg stosunku ilościowego ludności polskiej do czeskiej.

3.Zostałaby natychmiast utworzona równa ilościowo komisja polsko-czechosłowacka, która by opracowała szczegółową procedurę na podstawie tej zasady. Mogłaby być zwołana na dzień 5 października 1938 r. Komisja ta uformowałaby kwestię opcji mieszkańców, przesiedlenia i wymiany dwustronnej ludności oraz wszystkie sprawy gospodarcze i finansowe, które się z tym łączą.

4 Zostałby ustalony termin, w którym komisja powinna zakończyć swe prace. My proponujemy 31 października.

5.Zostałby ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów. Termin ten byłby ustalony przez przyjęcie dwu limitów ostatecznych: data możliwie najbliższa i możliwie najdalsza.

6.Wspólny komunikat mógłby natychmiast podać do wiadomości społeczeństwu polskiemu i czechosłowackiemu, że osiągnięto porozumienie w sprawie zasad umowy polsko-czechosłowackiej w sprawie rektyfikacji granic i że cała procedura będzie ukończona w terminie, który obie strony uzgodnią.

7.Aby nie pozostawić żadnej wątpliwości co do porozumienia i co do silnej woli, która ożywia obydwa Rządy, komisja, jak stwierdzono powyżej, rozpocznie prace najpóźniej 5 października, a przejęcie wspomnianego terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października a najpóźniej 1 grudnia – w zależności od terminu, w którym kompetentna komisja zakończy pracę. Termin 1 grudnia nie powinien być przekroczony.

Rząd Czechosłowacki jest zdania, że chodzi o dyspozycje tak dokładne, konkretne i zdecydowane, iż będzie można je przyjąć i realizować w duchu dobrej woli i zrozumienia.

Wierzę, że można na tej podstawie dojść do porozumienia, które zapewni obydwu narodom w przyszłości przeświadczenie, że konflikt został ostatecznie rozwiązany, i że nie ma między nimi powodów do goryczy, ani do oskarżeń, że również w innych problemach politycznych wytworzy się natychmiast między obydwoma Państwami atmosfera, dzięki której ich przyjazna współpraca będzie całkowicie zapewniona.

Proszę przyjąć wyrazy najwyższego szacunku.

Dr K. KROFTA


Zaolzie – Polski Biuletyn Informacyjny, nr 1, r. 2004
Redaktor wydania: Jan Leśny
Internet http://www.zaolzie.org/ Poczta el.: kontakt@zaolzie.org


Artykuł opublikował miesięcznik KONTAKTY nr 23 - styczeń 2004 - Biuletyn Okręgu Mazowieckiego ROP
Artykuł opublikował tygodnik Katolicko Narodowy GŁOS w nr 9/2004 z dnia 28 lutego 2004

http://www.zaolzie.org/zaolziearchiwum/biuletyn1/Biuletyn20040123.htm