o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

czwartek, 10 lipca 2008

PO Lonia(Breżniew) PROSTITUTA a'la saddamski

b. doradca w SKW, matematyk po habilitacji
***
2008-07-09, 22:06:52
OBRAZA MAJESTATU
Wiele osób pyta mnie o „komitet obrony represjonowanych”, który był spontaniczną inicjatywą „Aleksandra Ściosa” zainspirowanego moim komentarzem i komentarzami pani Joanny Mieszko-Wiórkiewicz pod jego wpisem „Sfora na profesora”. Jestem wdzięczny za okazane mi zaufanie i umieszczenie mojego nazwiska wśród trójki osób gotowych do pomocy, ale równocześnie jestem nieco zakłopotany powstałą sytuacją. Nie ulega wątpliwości, że jestem autorem pomysłu, który rzuciłem mimochodem, gdyż wpis „Aleksandra Ściosa” przypomniał mi lata osiemdziesiąte, gdy działałem w „Komitecie Obrony Więzionych za Przekonania Polityczne”.
Spodziewałem się, że inicjatywa „Aleksandra Ściosa” zostanie podchwycona przez wybitnych dziennikarzy piszących w Salonie24, którzy powinni być zainteresowani zakładaniem takich komitetów we własnym interesie.
Historia toczy się kołem a dziennikarze, publicyści i piszący polityczne teksty naukowcy zawsze będą działali na granicy ryzyka. W takiej sytuacji popełnić błąd jest stosunkowo łatwo, a przegrana w sądzie może zrujnować niejednemu z nich życie. Z głównej listy uczestników Salonu24 jedynie Marek Chodakiewicz i Wojciech Sadurski zabrali głos w tej sprawie. Marek Chodakiewicz zabrał głos, gdyż systemu norm i wartości uczył się na amerykańskich uniwersytetach i dlatego wyczuł od razu wagę pomysłu. Przypadek Wojciecha Sadurskiego jest bardziej skomplikowany.
Wiem od Zybertowicza, że wpis Sadurskiego w Salonie24 „Kłamiesz, Zybciu, o Michniku” został dołączony do pisma procesowego w sprawie wytoczonej Zybertowiczowi przez Adama Michnika. Niestety, do pisma procesowego nie załączono komentarzy pod wpisem. Andrzej widział uprzednio Sadurskiego tylko kilka razy i był zaskoczony poufałą formą artykułu. Ten najpierw po ojcowsku poklepał „Zybcia” po plecach, aby chwilę potem poczęstować go iście fundamentalną krytyką.
Prof. Zybertowicz musiał bardzo dokuczyć Sadurskiemu swoją wypowiedzią o Michniku, który (cytuję Sadurskiego) jest „Jego (Michnika) kolegą”, przy czym „Jego” profesor napisał w uniżonym tonie z dużej litery. Marność nazywająca się Andrzej Zybertowicz śmiała krytykować „Jego Wysokość Adama Michnika”. Rozumiem, że to się nie mieści w głowie prof. Sadurskiego.
Słaby odzew na apel „Aleksandra Ściosa” wśród dziennikarzy z nazwiskami wynika zapewne z ich przeświadczenia, że zebrane środki, być może, będą wykorzystane w przyszłości na ich własną obronę. Chciałbym ich uspokoić, gdyż na apel odpowiedziało wystarczająco wiele przyzwoitych osób bez znanych nazwisk i one podejmą się trudu wspierania „osób represjonowanych”. Piszę „represjonowanych” w cudzysłowie z braku lepszego określenia - nie chodzi przecież o formalne represje, ale o nękanie z wykorzystaniem instrumentów prawnych osób, które w debacie publicznej podejmują pewne tematy ważne dla zrozumienia mechanizmów życia. Po niedawnej rozmowie z Andrzejem Zybertowiczem wydaje mi się, że bardziej sensowne jest założenie stowarzyszenia niż fundacji, co proponuje środowisko toruńskie.
Zakładanie fundacji, zdaniem kolegów z Torunia, będzie trwało znacznie dłużej, gdy tymczasem
Krzysztof Wyszkowski i Andrzej Zybertowicz już od miesięcy płacą kosztyprocesów.
Wpis „Sfora na profesora” dotyczył Andrzeja Zybertowicza, lecz temat „obrona ludzi represjonowanych” jest znacznie szerszy. Musimy przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, kogo uważamy za „osobę represjonowaną”, gdyż pojęcie to jest bardzo pojemne i wiele osób może je rozumieć inaczej.
Dlatego, dla uproszczenia, w swoim komentarzu zaproponowałem, aby skupić się najpierw na sprawach K. Wyszkowskiego i A. Zybertowicza, którzy są niewątpliwie najbardziej dziś znanymi ofiarami swoich publicznie głoszonych poglądów.
Już w tej chwili można znaleźć, co najmniej kilka innych podobnych spraw. Pracy będzie dużo, a więc animatorami przedsięwzięcia powinny być osoby młode, do których ja już, niestety, nie należę. Pan „Aleksander Ścios” działa w świecie wirtualnym, pod pseudonimem i nie może podejmować jakichkolwiek działań prawnych. Z pewnością będzie bardziej przydatny, pisząc teksty w Salonie24 niż działając w „komitecie obrony represjonowanych”. Podobnie jest z panią Joanną Mieszko-Wiórkiewicz, która mieszka w Niemczech.
Nie ulega wątpliwości, że w pierwszej kolejności trzeba pomóc red. Wyszkowskiemu i prof. Zybertowiczowi, którzy nie są ludźmi majętnymi i ich rodziny mogą znaleźć się w poważnych kłopotach finansowych. Jestem przekonany, że zarówno Wyszkowski, jak i Zybertowicz, cokolwiek by nie zrobili, nie działali w złej wierze. Jeśli im nie pomożemy, swoboda ich wypowiedzi zostanie istotnie ograniczona. Czy tego chcemy? Niektórzy bywalcy Salonu24, którzy nie podzielają poglądów Wyszkowskiego i Zybertowicza a chcieliby im pomóc, mogą kierować się wolterowską zasadą: "nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania". Maksymę tę dedykuję prof. Sadurskiemu, który w ferworze walki prawdopodobnie o niej zapomniał. Rozmawiałem niedawno z Andrzejem Zybertowiczem i nie słyszałem, aby skarżył się na sądy. Uważa, że - mimo przegranego procesu z Suboticiem - może wygrać pozostałe trzy procesy. Jeśli chodzi o mnie, wierzę w niezależność sądów w niepodległej Polsce. Moja wiara wynika z moich osobistych, pozytywnych doświadczeń, gdy zeznawałem wiele godzin jako świadek w ważnym dla mnie, trwającym wiele lat, procesie w sądzie gospodarczym. Jestem pod wielkim wrażeniem niezależności sędziów a rządziły w tym okresie różne partie polityczne. Sędziny prowadzące sprawę były niezwykle inteligentne i zadawały wnikliwe pytania świadczące o znajomości sprawy. Być może, sądy gospodarcze kierują się innymi prawami. Na zakończenie, gorąco namawiam prof. Sadurskiego, aby przyłączył się do akcji pomocy prof. Zybertowiczowi. Byłoby to eleganckie wyjście z nieciekawej sytuacji, w jakiej się znalazł po wykorzystaniu jego wpisu w Salonie24 jako osobliwego donosu obywatelskiego na kolegę profesora, którego poufale nazywał „Zybciem”.
komentarze (17)

Brak komentarzy: