WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
piątek, 29 maja 2009
wolanie o pomoc
29.05.09 - 12:38 Dział: Zakamarki historii
Tragiczny los Polaków we Lwowie
czyli, czy Polska okupowała Lwów i Małopolskę Wschodnią?
Ukraińcy otwarcie mówią, a i w literaturze ukraińskiej często czytamy, że Polska okupowała różne ziemie ukraińskie od XIV wieku do 1939 roku. Np. tygodnik ukraiński ukazujący się w Melbourne (Australia) „Cerkiew i Żytja” w numerze z dnia 13 marca 1977 roku zamieścił notatkę o obchodzonej przez Polaków w Kanadzie rocznicy Obrony Lwowa przed Ukraińcami w 1918 roku, którą redakcja pisma zaopatrzyła taką uwagą: „Orlęta lwowscy wciąż jeszcze śnią o czasach, kiedy wylegiwali się w cudzym gnieździe”.
Wyraz "okupacja" znaczy przywłaszczenie sobie terenu. Poza tym prawdziwy okupant zazwyczaj niszczy i grabi. Polska nie podbiła i nie przywłaszczyła sobie Ziemi Lwowskiej – Małopolski Wschodniej. Weszła legalnie w ich posiadanie: ostatni księżę Rusi Halicko-Wołyńskiej Jerzy II (z rodu Piastów mazowieckich!) zrobił spadkobiercą swego księstwa króla polskiego Kazimierza Wielkiego, które po śmierci Jerzego II w 1340 roku przyłączył te ziemie do Polski. Miejscowa ludność ruska (dziś nazywana ukraińską) nigdy nie występowała przeciwko panowaniu polskiemu do 1772 roku, i austriacko-polskiemu do 1918 roku. Dwa razy – w 1648 i 1655 roku ukraiński hetman Bohdan Chmielnicki oblegał bezskutecznie polski Lwów! W tymże roku – 1 listopada Ukraińcy z pomocą upadającej Austrii zagarnęli zbrojnie Galicję Wschodnią i Lwów; gdyby był ukraiński, to by mu się poddał. Ze Lwowa przepędziła ich zbrojnie do 22 listopada 1918 roku (a więc w 3 tygodnie!) polska w większości cywilna ludność miasta, chociaż Ukraińcy mieli znaczną przewagę militarną (regularne wojsko). Marszałek Francji Ferdynand Foch powiedział w 1922 roku, że kiedy ustalały się granice Polski, Lwów wielkim głosem zawołał: „Tutaj jest Polska”. Również w okresie międzywojennym Ziemia Lwowska w świetle prawa międzynarodowego legalnie należała do Polski: umowa pomiędzy Polską a Ukrainą podpisana 21 kwietnia 1920 roku, która ustaliła granicę polsko-ukraińską na linii Zbrucza i wschodniego Wołynia, traktat (ryski) Polski z Rosją Sowiecką i Ukrainą 18.III.1921 i decyzja Konferencji Ambasadorów w Paryżu na wniosek Ligi Narodów 18.III.1923, uznająca wschodnią granicę Polski ("Encyklopedia historii Polski" t. 1 str. 188, Warszawa 1994).
Ziemia Lwowska (Galicja Wschodnia - Małopolska Wschodnia) aż przez 600 lat była związana z Polską bezpośrednio lub pośrednio i stanowiła integralną część Polski, odgrywając - szczególnie Lwów - wielką rolę w życiu narodu polskiego. Z biegiem lat tereny te stały się mieszane narodowościowo. Obok Rusinów/Ukraińców mieszkało tu coraz więcej Polaków, a obok nich mieszkali tu m.in. Żydzi (ok. 8% ogółu ludności), Ormianie i Niemcy. Ormianie całkowicie się spolonizowali, jak również dużo Niemców (raczej Austriaków) i Żydów. Polacy z Żydami stanowili większość ludności miejskiej i razem stanowili tu prawie całą klasę wyższą i średnią; przed I wojną światową Polacy i Żydzi tu mieszkający płacili aż 80% podatków.
Polacy z Żydami stanowili również większość ludności Lwowa - aż 85% ludności miasta w 1939 roku. I to nie od okresu międzywojennego. Według historyka ukraińskiego Ja. P. Kisia („Promysłowist Lwowa u periodi feodalizmu XIII – XIX st.” Lwów 1968) już w XVI wieku większość mieszkańców Lwowa stanowili Polacy. Polskość Lwowa potwierdził sam stalinowski namiestnik Ukrainy Nikita S. Chruszczow. W numerze 9/276 paryskiej „Kultury” czytamy: „...Działo się to jesienią 1939 roku, gdy Chruszczow, ówczesny I sekretarz Ukrainy przyjechał do Lwowa, by wygłosić przemówienie na wielkim wiecu publicznym (na który spędzono ludzi – M.K.), przemawiał po ukraińsku, czyli w języku znanym tylko części wiecowej publiczności. Wyznaczono więc P. (prawdopodobnie chodzi o Leona Pasternaka – M.K.), młodego podówczas komunistę, by tłumaczył przemówienie na język polski”.
Lwów był po Warszawie i Krakowie trzecim najważniejszym miastem w dziejach Polski i narodu polskiego. W Wikipedia.pl czytamy: „Był też drugim po Warszawie ośrodkiem nauki i kultury polskiej”. W życiu narodu polskiego Lwów odegrał prawdopodobnie większą rolę od tej, jaką odegrały całe tzw. Ziemie Zachodnie w życiu narodu niemieckiego!; to nie przesada: rola Lwowa w życiu narodu polskiego – a także całej Małopolski Wschodniej - była wprost przeogromna. Nie była w stanie tego ukryć nawet propaganda komunistyczna w okresie PRL, chociaż dwoiła się i troiła, aby pomniejszyć rolę Lwowa w życiu Polski i narodu polskiego; starczy sięgnąć po „Wielką Encyklopedię Powszechną PWN” (t. 1-13, Warszawa 1962-1970), aby przekonać się ile w niej mowy o polskości Lwowa (a ile rzeczy zostało tam pominiętych!). No i najważniejsza sprawa: nie w Warszawie, Krakowie czy Częstochowie, ale we Lwowie w 1656 r. Matka Boska została ogłoszona Królową Polski!; dla osoby wierzącej w Boga jest to fakt bardzo wymowny. Możemy mówić, że Bóg wyraźnie potwierdził tym przynależność Lwowa do Polski!
Ukraiński Lwów przy polskim Lwowie to prawdziwy kopciuszek. I stąd zapewne wywodzi się wyjątkowa wrogość władz ukraińskiego Lwowa do śladów polskości w tym mieście i pośrednio do Polski i Polaków. Ci ludzie - jak nikt inny – są świadomi polskości Lwowa. Stykają się z nią na każdym kroku. No bo prawie wszystko we Lwowie sprzed 1939 roku jest związane z Polakami. A że są nacjonalistami ukraińskimi to ich boli, pragną to niszczyć lub na grandę zafałszować prawdę o polskości miasta. Stąd wydane ostatnio postanowienie o tym, że Polacy nie mogą oprowadzać wycieczek po Lwowie, a tylko Ukraińcy, którzy będą opowiadać im banialuki o rzekomej ukraińskości miasta.
Tak, władze Lwowa wraz z rządem ukraińskim pragną w miarę możności niszczyć pamiątki narodowe Polaków pozostałe we Lwowie i dlatego m.in. nie chcą oddać Polsce - narodowi polskiemu arcypolskie skarby narodowe, które ukradł nam Józef Stalin-Związek Sowiecki w 1945 roku, i które we Lwowie w 1991 roku przejęła Ukraina? Po co Ukraińcom jest np. orędzie Tadeusza Kościuszki do Polaków, rękopisy dzieł polskich pisarzy, regalia polskich królów, ważne dla Polaków dzieła malarstwa polskiego, najpełniejszy zbiór polskiej prasy z zaboru pruskiego (w Wikipedia.pl czytamy: We Lwowie pozostał bezcenny zbiór prasy polskiej, zgromadzony "tymczasowo" w kościele jezuitów pw. św. Piotra i Pawła i praktycznie przez 50 lat niezabezpieczony!), polskie pamiątki teatralne, książnica POLSKA - Ossolineum?! - Nie oddają nam tego, bo wiedzą, że z braku odpowiedniej opieki (na którą to BIEDNE państwo nie stać!) wiele z tych rzeczy przepadnie. I o to właśnie im chodzi!!! Bo tak nas "kochają"! Bo tacy z nich strategiczni partnerzy Polski jak przysłowiowo z koziej d... trąba!
Możemy porównać sytuację Lwowa z 1939 roku do sytuacji Wrocławia z tego roku. Tak jak Lwów był wówczas etnicznie polskim miastem, tak Wrocław był miastem niemieckim, chociaż miał on bogatą historię polską i mieszkali w nim także Polacy, były w nadodrzańskim mieście polskie kościoły (Polacy założyli tu biskupstwo, które do 1821 należało do gnieźnieńskiej prowincji kościelnej!), organizacje, ukazywały się polskie książki i gazety, a Uniwersytet Wrocławski ukończyło setki Polaków. Pomimo tego nikt z Polaków nie mówił, że to miasto piastowskie okupują Niemcy i nikt – żadna polska partia polityczna nie głosiła oderwania Wrocławia od Niemiec. Wrocław stał się polski w 1945 roku na zasadzie należnego Polsce i Polakom łupu wojennego i na zasadzie sprawiedliwości dziejowej.
Trudno aż 2 miliony Polaków zamieszkujących Ziemię Lwowską w 1939 roku od 600 - 500 - 400 - 300 - 200 czy chociażby tylko 100 lat uważać za okupantów, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę i to, że w XIV w. większość Ziemi Lwowskiej stanowiły pustkowia i lasy, że to Polacy założyli tu większość miast (gdyby Polacy nie uczynili ze Lwowa najważniejszego miasta tego kraju, to prawdopodobnie jego by dzisiaj nie było, albo była by to nic nie znacząca mieścina) i wiele, wiele setek wsi – chyba większość wsi. Wiele z nich było czysto polskimi wioskami. Na 4 6 powiatów wschodniomałopolskich w powiatach: Drohobycz, Jarosław, Kamionka Strumiłowa, Lubaczów, Lwów-powiat, Mościska, Podhajce, Przemyśl, Przemyślany, Rudki, Skałat, Tarnopol, Trembowla, Zbaraż, Zborów i Złoczów mieszkało więcej Polaków niż Ukraińców, a w powiatach: Borszczów, Brzeżany, Buczacz, Czortków, Kopyczyńce i Sambor przewaga Ukraińców nad ludnością polską była minimalna.
Czy nawet te powiaty, które miały przewagę ludności polskiej i to od wielu pokoleń to także ziemia ukraińska okupowana przez Polaków? Na pewno nie. To była w 1918 czy w 1939 roku wspólna polsko-ruska/ukraińska ziemia i oba zamieszkujące ją narody miały do jej zamieszkiwania i posiadania pełne prawo. Rola przewodnia Polski na tym terenie sprawiała, że były on legalnie związane z Polską do 1939 roku. Jedno jest pewne: Polacy nie zachowywali się na Ziemi Lwowskiej tak jak zachowują się prawdziwi okupanci, co potwierdza historia tej ziemi: Polska nie grabiła tych ziem, ale o nie dbała jak człowiek dba o własny dom.
Polska utraciła te tereny nie dlatego, że zwyciężyła sprawiedliwość dziejowa odnośnie Ukraińców, a tylko i wyłącznie przez imperializm rosyjsko-sowiecki. O dzisiejszej przynależności tych ziem do Ukrainy zadecydowało jedynie prawo siły - sowiecka agresja na Polskę 17 września 1939 roku i przypieczętowanie tej agresji i jej skutków w Jałcie w 1945 roku przez Stalina, Roosevelta i Churchilla.
Przyłączenie Lwowa i Małopolski Wschodniej do Ukrainy nie było sprawiedliwością dziejową, gdyż dokonało je tylko i wyłącznie prawo siły – zbrojna agresja, poprzedziła i urzeczywistniała je przeogromna krzywda, jaka spotkała nie tylko miejscowych Polaków w latach 1939-1946 – włącznie z masowym ludobójstwem!, ale także cały naród polski we wszystkich dziedzinach życia. Np. okradziono wszystkich tamtejszych Polaków – wywłaszczono z ich wielowiekowego dobytku, a narodowi polskiemu skradziono olbrzymie dobra kultury narodowej – polskie pamiątki narodowe, włącznie z regaliami królewskimi, wielką galerią malarstwa polskiego, ważnymi dla historii Polski archiwami i przecennymi księgozbiorami polskimi, z arcypolskim Zakładem Narodowym in. Ossolińskich we Lwowie na czele, z najpełniejszymi zbiorami prasy polskiej.
Jeśli można mówić o okupacji Lwowa i Małopolski Wschodniej, to ten stan rzeczy jest jak najbardziej aktualny pod względem prawnym i moralnym od 1945 roku, chociaż rząd polski aktem politycznym uznał dzisiejszą przynależność Lwowa i Małopolski Wschodniej do Ukrainy, wychodząc słusznie z założenia, że są pewne wydarzenia w historii, które są nieodwołalne.
Lwów jest dzisiaj ukraiński i takim zapewne pozostanie już do końca świata. I z tym, chociaż z wielkim bólem, pogodzili się Polacy. Nie zmienia to jednak tego faktu, że ukraiński Lwów i ukraińska Małopolska Wschodnia stanowi klasyczny przykład na sadyzm historii, triumfu zła na tym świecie – niesprawiedliwości dziejowej w najbardziej jej jaskrawej formie.
Ostatni dyrektor naczelny Banku PKO w Warszawie w okresie międzywojennym (do 1939 r.) Henryk Gruber w swoich „Wspomnieniach i uwagach 1892-1942” (Londyn 1968) wspominając swoje lata lwowskie pisze m.in.: „Odrzucam wszelkie rozumowania, może nawet słuszne z punktu widzenia etnografii i geopolityki, lecz dając wodze uczuciom nie chcę ani przyjąć ani zrozumieć sadyzmu historii odbierającej nam Lwów”.
Ukraiński Lwów to nie żadna sprawiedliwość dziejowa wobec Ukraińców. To prezent od Szatana dla nich!
Taka jest prawda o rzekomo polskiej okupacji Lwowa i Małopolski Wschodniej i ich obecnej przynależności do Ukrainy.
Nie uciekajmy od tej prawdy, nawet jak naszym celem jest budowanie prawdziwej przyjaźni polsko-ukraińskiej, gdyż „tylko prawda nas wyzwoli” (Jan Paweł II). Mając to na uwadze głośmy ją otwarcie i śmiało. Nie fałszujmy własnej historii! Bo to nie służy pojednaniu polsko-ukraińskiemu, a przede wszystkim uderza w polską rację narodową. Akceptując zakłamaną historię tej ziemi prezentowanej przez Ukraińców wspieramy nieetyczne – wręcz złodziejskie praktyki Kijowa, który otwarcie mówi Warszawie: byliście okupantami i my i Związek Sowiecki mieliśmy „prawo” mordować (ludobójstwo!) i przepędzić was z naszej ziemi (czystki etniczne!). A jako okupantom nic wam się nie należy; wasze majątki, zakłady przemysłowe, domy i w ogóle wasza prywatna własność, kościoły oraz „wasze” muzea i biblioteki są nasze i tylko nasze. Możemy z nimi robić, co się nam rzewnie podoba.
No i tak robią. Oto najświeższy przykład na to:
Katolicka Agencja Informacyjna w swoim biuletynie prasowym z 23 kwietnia 2009 roku podała wiadomość, że władze ukraińskie przekazały, a ukraiński arcybiskup greckokatolicki Lwowa Igor Woźniak przejął w 2008 roku kościół katolicki św. Kazimierza, a obecnie kościół katolicki św. Jana Chrzciciela. KAI podkreśla, że ukraińska Cerkiew grekokatolicka nawet nie raczyła powiadomić o tym fakcie katolickiego arcybiskupa lwowskiego (polskiego). Tak władze ukraińskie jak i arcybiskup ukraiński Woźniak postąpili bezprawnie w świetle prawa każdego cywilizowanego kraju, a abp Woćniak również przeciw prawu kanonicznemu Kościoła katolickiego, którego są rzekomo członkiem!!! – Jednocześnie – jak informuje KAI – „garstka (ukraińskich” grekokatolików nadal nie chce opuścić sąsiedniego kościoła seminaryjnego pw. Matki Bożej Gromnicznej, aby zwrócić go Kościołowi rzymskokatolickiemu” (Gazeta.pl 23.4.2009).
10 000 Polaków we Lwowie nie może mieć swojego Domu Polskiego, bo władze miasta stawiają różne trudności. W portalu Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Warszawie czytamy, że ostatnio władze miasta zaproponowały Polakom kupno za 2 miliony dolarów działki pod Dom Polski, która prawnie należy nie do miasta, a do polskiego kościoła św. Antoniego na Łyczakowie; gdyby Polacy na to poszli, to byliby w konflikcie z polskim Kościołem. Co za wyrafinowana antypolska i antykatolicka przewrotność!
A ile antypolskiego jadu było w decyzji władz miejskich umieszczenia na frontonie budynku szkoły polskiej we Lwowie tablicy upamiętniającej Romana Szuchewycza (1907-1950), który brał udział w zabójstwie polskiego ministra Bronisława Pierackiego w 1934 roku, w czerwcu 1941 dowodził ukraińskim batalionem „Nachtigal” przy hitlerowskiej armii, który uczestniczył w tragicznych pogromach lwowskiej ludności żydowskiej i aresztowaniach 25 polskich profesorów wyższych uczelni we Lwowie, a jako dowódca UPA był współodpowiedzialny za czystki etniczne Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej w latach 1943-44 („Gazeta Wyborcza” 26.5.2008).
Nie możemy odzyskać Lwowa i Małopolski Wschodniej i jesteśmy raczej bezsilni wobec bezprawia ukraińskiego we Lwowie i Małopolsce Wschodniej. Jednak nigdy nie zrezygnujmy z próby odzyskania skarbów naszego – polskiego - dziedzictwa narodowego, które ukradł nad Stalin w 1945 roku, a które Ukraina uważa dzisiaj za swoją własność. Dajmy wreszcie Ukraińcom do zrozumienia, że „kradzione nie tuczy” ”, że krzywdząc Polaków we Lwowie, krzywdzą również wszystkich Polaków!! Że to im bardziej niż nam powinno zależeć na poprawnych stosunkach polsko-ukraińskich.
Marian Kałuski
Tragiczny los Polaków we Lwowie
czyli, czy Polska okupowała Lwów i Małopolskę Wschodnią?
Ukraińcy otwarcie mówią, a i w literaturze ukraińskiej często czytamy, że Polska okupowała różne ziemie ukraińskie od XIV wieku do 1939 roku. Np. tygodnik ukraiński ukazujący się w Melbourne (Australia) „Cerkiew i Żytja” w numerze z dnia 13 marca 1977 roku zamieścił notatkę o obchodzonej przez Polaków w Kanadzie rocznicy Obrony Lwowa przed Ukraińcami w 1918 roku, którą redakcja pisma zaopatrzyła taką uwagą: „Orlęta lwowscy wciąż jeszcze śnią o czasach, kiedy wylegiwali się w cudzym gnieździe”.
Wyraz "okupacja" znaczy przywłaszczenie sobie terenu. Poza tym prawdziwy okupant zazwyczaj niszczy i grabi. Polska nie podbiła i nie przywłaszczyła sobie Ziemi Lwowskiej – Małopolski Wschodniej. Weszła legalnie w ich posiadanie: ostatni księżę Rusi Halicko-Wołyńskiej Jerzy II (z rodu Piastów mazowieckich!) zrobił spadkobiercą swego księstwa króla polskiego Kazimierza Wielkiego, które po śmierci Jerzego II w 1340 roku przyłączył te ziemie do Polski. Miejscowa ludność ruska (dziś nazywana ukraińską) nigdy nie występowała przeciwko panowaniu polskiemu do 1772 roku, i austriacko-polskiemu do 1918 roku. Dwa razy – w 1648 i 1655 roku ukraiński hetman Bohdan Chmielnicki oblegał bezskutecznie polski Lwów! W tymże roku – 1 listopada Ukraińcy z pomocą upadającej Austrii zagarnęli zbrojnie Galicję Wschodnią i Lwów; gdyby był ukraiński, to by mu się poddał. Ze Lwowa przepędziła ich zbrojnie do 22 listopada 1918 roku (a więc w 3 tygodnie!) polska w większości cywilna ludność miasta, chociaż Ukraińcy mieli znaczną przewagę militarną (regularne wojsko). Marszałek Francji Ferdynand Foch powiedział w 1922 roku, że kiedy ustalały się granice Polski, Lwów wielkim głosem zawołał: „Tutaj jest Polska”. Również w okresie międzywojennym Ziemia Lwowska w świetle prawa międzynarodowego legalnie należała do Polski: umowa pomiędzy Polską a Ukrainą podpisana 21 kwietnia 1920 roku, która ustaliła granicę polsko-ukraińską na linii Zbrucza i wschodniego Wołynia, traktat (ryski) Polski z Rosją Sowiecką i Ukrainą 18.III.1921 i decyzja Konferencji Ambasadorów w Paryżu na wniosek Ligi Narodów 18.III.1923, uznająca wschodnią granicę Polski ("Encyklopedia historii Polski" t. 1 str. 188, Warszawa 1994).
Ziemia Lwowska (Galicja Wschodnia - Małopolska Wschodnia) aż przez 600 lat była związana z Polską bezpośrednio lub pośrednio i stanowiła integralną część Polski, odgrywając - szczególnie Lwów - wielką rolę w życiu narodu polskiego. Z biegiem lat tereny te stały się mieszane narodowościowo. Obok Rusinów/Ukraińców mieszkało tu coraz więcej Polaków, a obok nich mieszkali tu m.in. Żydzi (ok. 8% ogółu ludności), Ormianie i Niemcy. Ormianie całkowicie się spolonizowali, jak również dużo Niemców (raczej Austriaków) i Żydów. Polacy z Żydami stanowili większość ludności miejskiej i razem stanowili tu prawie całą klasę wyższą i średnią; przed I wojną światową Polacy i Żydzi tu mieszkający płacili aż 80% podatków.
Polacy z Żydami stanowili również większość ludności Lwowa - aż 85% ludności miasta w 1939 roku. I to nie od okresu międzywojennego. Według historyka ukraińskiego Ja. P. Kisia („Promysłowist Lwowa u periodi feodalizmu XIII – XIX st.” Lwów 1968) już w XVI wieku większość mieszkańców Lwowa stanowili Polacy. Polskość Lwowa potwierdził sam stalinowski namiestnik Ukrainy Nikita S. Chruszczow. W numerze 9/276 paryskiej „Kultury” czytamy: „...Działo się to jesienią 1939 roku, gdy Chruszczow, ówczesny I sekretarz Ukrainy przyjechał do Lwowa, by wygłosić przemówienie na wielkim wiecu publicznym (na który spędzono ludzi – M.K.), przemawiał po ukraińsku, czyli w języku znanym tylko części wiecowej publiczności. Wyznaczono więc P. (prawdopodobnie chodzi o Leona Pasternaka – M.K.), młodego podówczas komunistę, by tłumaczył przemówienie na język polski”.
Lwów był po Warszawie i Krakowie trzecim najważniejszym miastem w dziejach Polski i narodu polskiego. W Wikipedia.pl czytamy: „Był też drugim po Warszawie ośrodkiem nauki i kultury polskiej”. W życiu narodu polskiego Lwów odegrał prawdopodobnie większą rolę od tej, jaką odegrały całe tzw. Ziemie Zachodnie w życiu narodu niemieckiego!; to nie przesada: rola Lwowa w życiu narodu polskiego – a także całej Małopolski Wschodniej - była wprost przeogromna. Nie była w stanie tego ukryć nawet propaganda komunistyczna w okresie PRL, chociaż dwoiła się i troiła, aby pomniejszyć rolę Lwowa w życiu Polski i narodu polskiego; starczy sięgnąć po „Wielką Encyklopedię Powszechną PWN” (t. 1-13, Warszawa 1962-1970), aby przekonać się ile w niej mowy o polskości Lwowa (a ile rzeczy zostało tam pominiętych!). No i najważniejsza sprawa: nie w Warszawie, Krakowie czy Częstochowie, ale we Lwowie w 1656 r. Matka Boska została ogłoszona Królową Polski!; dla osoby wierzącej w Boga jest to fakt bardzo wymowny. Możemy mówić, że Bóg wyraźnie potwierdził tym przynależność Lwowa do Polski!
Ukraiński Lwów przy polskim Lwowie to prawdziwy kopciuszek. I stąd zapewne wywodzi się wyjątkowa wrogość władz ukraińskiego Lwowa do śladów polskości w tym mieście i pośrednio do Polski i Polaków. Ci ludzie - jak nikt inny – są świadomi polskości Lwowa. Stykają się z nią na każdym kroku. No bo prawie wszystko we Lwowie sprzed 1939 roku jest związane z Polakami. A że są nacjonalistami ukraińskimi to ich boli, pragną to niszczyć lub na grandę zafałszować prawdę o polskości miasta. Stąd wydane ostatnio postanowienie o tym, że Polacy nie mogą oprowadzać wycieczek po Lwowie, a tylko Ukraińcy, którzy będą opowiadać im banialuki o rzekomej ukraińskości miasta.
Tak, władze Lwowa wraz z rządem ukraińskim pragną w miarę możności niszczyć pamiątki narodowe Polaków pozostałe we Lwowie i dlatego m.in. nie chcą oddać Polsce - narodowi polskiemu arcypolskie skarby narodowe, które ukradł nam Józef Stalin-Związek Sowiecki w 1945 roku, i które we Lwowie w 1991 roku przejęła Ukraina? Po co Ukraińcom jest np. orędzie Tadeusza Kościuszki do Polaków, rękopisy dzieł polskich pisarzy, regalia polskich królów, ważne dla Polaków dzieła malarstwa polskiego, najpełniejszy zbiór polskiej prasy z zaboru pruskiego (w Wikipedia.pl czytamy: We Lwowie pozostał bezcenny zbiór prasy polskiej, zgromadzony "tymczasowo" w kościele jezuitów pw. św. Piotra i Pawła i praktycznie przez 50 lat niezabezpieczony!), polskie pamiątki teatralne, książnica POLSKA - Ossolineum?! - Nie oddają nam tego, bo wiedzą, że z braku odpowiedniej opieki (na którą to BIEDNE państwo nie stać!) wiele z tych rzeczy przepadnie. I o to właśnie im chodzi!!! Bo tak nas "kochają"! Bo tacy z nich strategiczni partnerzy Polski jak przysłowiowo z koziej d... trąba!
Możemy porównać sytuację Lwowa z 1939 roku do sytuacji Wrocławia z tego roku. Tak jak Lwów był wówczas etnicznie polskim miastem, tak Wrocław był miastem niemieckim, chociaż miał on bogatą historię polską i mieszkali w nim także Polacy, były w nadodrzańskim mieście polskie kościoły (Polacy założyli tu biskupstwo, które do 1821 należało do gnieźnieńskiej prowincji kościelnej!), organizacje, ukazywały się polskie książki i gazety, a Uniwersytet Wrocławski ukończyło setki Polaków. Pomimo tego nikt z Polaków nie mówił, że to miasto piastowskie okupują Niemcy i nikt – żadna polska partia polityczna nie głosiła oderwania Wrocławia od Niemiec. Wrocław stał się polski w 1945 roku na zasadzie należnego Polsce i Polakom łupu wojennego i na zasadzie sprawiedliwości dziejowej.
Trudno aż 2 miliony Polaków zamieszkujących Ziemię Lwowską w 1939 roku od 600 - 500 - 400 - 300 - 200 czy chociażby tylko 100 lat uważać za okupantów, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę i to, że w XIV w. większość Ziemi Lwowskiej stanowiły pustkowia i lasy, że to Polacy założyli tu większość miast (gdyby Polacy nie uczynili ze Lwowa najważniejszego miasta tego kraju, to prawdopodobnie jego by dzisiaj nie było, albo była by to nic nie znacząca mieścina) i wiele, wiele setek wsi – chyba większość wsi. Wiele z nich było czysto polskimi wioskami. Na 4 6 powiatów wschodniomałopolskich w powiatach: Drohobycz, Jarosław, Kamionka Strumiłowa, Lubaczów, Lwów-powiat, Mościska, Podhajce, Przemyśl, Przemyślany, Rudki, Skałat, Tarnopol, Trembowla, Zbaraż, Zborów i Złoczów mieszkało więcej Polaków niż Ukraińców, a w powiatach: Borszczów, Brzeżany, Buczacz, Czortków, Kopyczyńce i Sambor przewaga Ukraińców nad ludnością polską była minimalna.
Czy nawet te powiaty, które miały przewagę ludności polskiej i to od wielu pokoleń to także ziemia ukraińska okupowana przez Polaków? Na pewno nie. To była w 1918 czy w 1939 roku wspólna polsko-ruska/ukraińska ziemia i oba zamieszkujące ją narody miały do jej zamieszkiwania i posiadania pełne prawo. Rola przewodnia Polski na tym terenie sprawiała, że były on legalnie związane z Polską do 1939 roku. Jedno jest pewne: Polacy nie zachowywali się na Ziemi Lwowskiej tak jak zachowują się prawdziwi okupanci, co potwierdza historia tej ziemi: Polska nie grabiła tych ziem, ale o nie dbała jak człowiek dba o własny dom.
Polska utraciła te tereny nie dlatego, że zwyciężyła sprawiedliwość dziejowa odnośnie Ukraińców, a tylko i wyłącznie przez imperializm rosyjsko-sowiecki. O dzisiejszej przynależności tych ziem do Ukrainy zadecydowało jedynie prawo siły - sowiecka agresja na Polskę 17 września 1939 roku i przypieczętowanie tej agresji i jej skutków w Jałcie w 1945 roku przez Stalina, Roosevelta i Churchilla.
Przyłączenie Lwowa i Małopolski Wschodniej do Ukrainy nie było sprawiedliwością dziejową, gdyż dokonało je tylko i wyłącznie prawo siły – zbrojna agresja, poprzedziła i urzeczywistniała je przeogromna krzywda, jaka spotkała nie tylko miejscowych Polaków w latach 1939-1946 – włącznie z masowym ludobójstwem!, ale także cały naród polski we wszystkich dziedzinach życia. Np. okradziono wszystkich tamtejszych Polaków – wywłaszczono z ich wielowiekowego dobytku, a narodowi polskiemu skradziono olbrzymie dobra kultury narodowej – polskie pamiątki narodowe, włącznie z regaliami królewskimi, wielką galerią malarstwa polskiego, ważnymi dla historii Polski archiwami i przecennymi księgozbiorami polskimi, z arcypolskim Zakładem Narodowym in. Ossolińskich we Lwowie na czele, z najpełniejszymi zbiorami prasy polskiej.
Jeśli można mówić o okupacji Lwowa i Małopolski Wschodniej, to ten stan rzeczy jest jak najbardziej aktualny pod względem prawnym i moralnym od 1945 roku, chociaż rząd polski aktem politycznym uznał dzisiejszą przynależność Lwowa i Małopolski Wschodniej do Ukrainy, wychodząc słusznie z założenia, że są pewne wydarzenia w historii, które są nieodwołalne.
Lwów jest dzisiaj ukraiński i takim zapewne pozostanie już do końca świata. I z tym, chociaż z wielkim bólem, pogodzili się Polacy. Nie zmienia to jednak tego faktu, że ukraiński Lwów i ukraińska Małopolska Wschodnia stanowi klasyczny przykład na sadyzm historii, triumfu zła na tym świecie – niesprawiedliwości dziejowej w najbardziej jej jaskrawej formie.
Ostatni dyrektor naczelny Banku PKO w Warszawie w okresie międzywojennym (do 1939 r.) Henryk Gruber w swoich „Wspomnieniach i uwagach 1892-1942” (Londyn 1968) wspominając swoje lata lwowskie pisze m.in.: „Odrzucam wszelkie rozumowania, może nawet słuszne z punktu widzenia etnografii i geopolityki, lecz dając wodze uczuciom nie chcę ani przyjąć ani zrozumieć sadyzmu historii odbierającej nam Lwów”.
Ukraiński Lwów to nie żadna sprawiedliwość dziejowa wobec Ukraińców. To prezent od Szatana dla nich!
Taka jest prawda o rzekomo polskiej okupacji Lwowa i Małopolski Wschodniej i ich obecnej przynależności do Ukrainy.
Nie uciekajmy od tej prawdy, nawet jak naszym celem jest budowanie prawdziwej przyjaźni polsko-ukraińskiej, gdyż „tylko prawda nas wyzwoli” (Jan Paweł II). Mając to na uwadze głośmy ją otwarcie i śmiało. Nie fałszujmy własnej historii! Bo to nie służy pojednaniu polsko-ukraińskiemu, a przede wszystkim uderza w polską rację narodową. Akceptując zakłamaną historię tej ziemi prezentowanej przez Ukraińców wspieramy nieetyczne – wręcz złodziejskie praktyki Kijowa, który otwarcie mówi Warszawie: byliście okupantami i my i Związek Sowiecki mieliśmy „prawo” mordować (ludobójstwo!) i przepędzić was z naszej ziemi (czystki etniczne!). A jako okupantom nic wam się nie należy; wasze majątki, zakłady przemysłowe, domy i w ogóle wasza prywatna własność, kościoły oraz „wasze” muzea i biblioteki są nasze i tylko nasze. Możemy z nimi robić, co się nam rzewnie podoba.
No i tak robią. Oto najświeższy przykład na to:
Katolicka Agencja Informacyjna w swoim biuletynie prasowym z 23 kwietnia 2009 roku podała wiadomość, że władze ukraińskie przekazały, a ukraiński arcybiskup greckokatolicki Lwowa Igor Woźniak przejął w 2008 roku kościół katolicki św. Kazimierza, a obecnie kościół katolicki św. Jana Chrzciciela. KAI podkreśla, że ukraińska Cerkiew grekokatolicka nawet nie raczyła powiadomić o tym fakcie katolickiego arcybiskupa lwowskiego (polskiego). Tak władze ukraińskie jak i arcybiskup ukraiński Woźniak postąpili bezprawnie w świetle prawa każdego cywilizowanego kraju, a abp Woćniak również przeciw prawu kanonicznemu Kościoła katolickiego, którego są rzekomo członkiem!!! – Jednocześnie – jak informuje KAI – „garstka (ukraińskich” grekokatolików nadal nie chce opuścić sąsiedniego kościoła seminaryjnego pw. Matki Bożej Gromnicznej, aby zwrócić go Kościołowi rzymskokatolickiemu” (Gazeta.pl 23.4.2009).
10 000 Polaków we Lwowie nie może mieć swojego Domu Polskiego, bo władze miasta stawiają różne trudności. W portalu Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Warszawie czytamy, że ostatnio władze miasta zaproponowały Polakom kupno za 2 miliony dolarów działki pod Dom Polski, która prawnie należy nie do miasta, a do polskiego kościoła św. Antoniego na Łyczakowie; gdyby Polacy na to poszli, to byliby w konflikcie z polskim Kościołem. Co za wyrafinowana antypolska i antykatolicka przewrotność!
A ile antypolskiego jadu było w decyzji władz miejskich umieszczenia na frontonie budynku szkoły polskiej we Lwowie tablicy upamiętniającej Romana Szuchewycza (1907-1950), który brał udział w zabójstwie polskiego ministra Bronisława Pierackiego w 1934 roku, w czerwcu 1941 dowodził ukraińskim batalionem „Nachtigal” przy hitlerowskiej armii, który uczestniczył w tragicznych pogromach lwowskiej ludności żydowskiej i aresztowaniach 25 polskich profesorów wyższych uczelni we Lwowie, a jako dowódca UPA był współodpowiedzialny za czystki etniczne Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej w latach 1943-44 („Gazeta Wyborcza” 26.5.2008).
Nie możemy odzyskać Lwowa i Małopolski Wschodniej i jesteśmy raczej bezsilni wobec bezprawia ukraińskiego we Lwowie i Małopolsce Wschodniej. Jednak nigdy nie zrezygnujmy z próby odzyskania skarbów naszego – polskiego - dziedzictwa narodowego, które ukradł nad Stalin w 1945 roku, a które Ukraina uważa dzisiaj za swoją własność. Dajmy wreszcie Ukraińcom do zrozumienia, że „kradzione nie tuczy” ”, że krzywdząc Polaków we Lwowie, krzywdzą również wszystkich Polaków!! Że to im bardziej niż nam powinno zależeć na poprawnych stosunkach polsko-ukraińskich.
Marian Kałuski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz