o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

czwartek, 17 marca 2011

K r e s y * finis P o l o n i a e ?

http://www.dobroni.pl/foto_news/poczet_konno.jpg

Restytucja polskiego mienia zagrabionego w Jałcie: pokazujemy jak policzyć same odsetki!

ZACHOWAJ ARTYKUŁ

Po drugiej wojnie światowej Niemcy rozliczyły sie z Polską za swoje zbrodnie i zniszczenia kraju oddając historycznie sporne tereny zachodnie. Nie wiem, czy w pełni pokrywa to polskie roszczenia w stosunku do zachodniego agresora, (na pewno nie rekompensuje strat moralnych), ale w trudnej sytuacji powojennej, jako ludzie wielkoduszni bylismy się w stanie na to zgodzić.
Jednak aż do dziś nie rozwiązany pozostał problem restytucji mienia polskiego na Wschodzie. Utracone Kresy przed wojną miały powierzchnię 149 781 km2, co daje mozliwość policzenia, jaką wysokość mają polskie  roszczenia. Ich adresatem są naturalnie kraje, które postanowiły o kradzieży polskiego terytorium: USA -  Wielka Brytania - sowiecka Rosja.
Te właśnie kraje powinny solidarnie partycypować  w spłacie Polsce długu.
Wysokośc długu samych odestek zostałaby policzona w następujący sposób:
149 781 km2 użytkowane przez 71 lat (1939-2011).
Uśredniona wartość użytkowania 1 km2 (nieważne czy las, łąka, miasto, rzeka' linia kolejowa, surowce  itp) to x dolarów rocznie (nie wiemy ile, trzeba to ustalić)..
Rok użytkowania bez zgody Polski zagrabionego mienia został obarczony 10% kary.
Zatem, jak łatwo policzyć, rok użytkowania jest wart::

a) 149 781 razy x
 a przez 71 lat, jest wart:
149 781 razy x razy 71

Doliczmy jeszcze odsetki karne:
b) 71 razy  10% z  149 781 razy x

 a) + b) to wartość polskich roszczeń wobec  pojaltańskiej grabieży, tytułem restytucji mienia polskiego na Wschodzie, ale wyłącznie za użytkowanie go przez 71 lat!
Ile kosztowałoby użytkowanie przez rok 1 km2uśrednionego ziemi? To temat do debaty.

Oczywiście z uwagi na kryzys  gospodarczy, jesteśmy gotowi rozlożyć spłatę długu na kilkanaście lat, z niewielkim oprocentowaniem ok. 5% rocznie.

Pamiętajmy, że policzyliśmy tu tylko użytkowanie. Osobną kwestią jest wartość kapitałowa przejętego mienia. To tylko odsetki. Kiedy te roszczenia (odsetki i wartość kapitałowa) zostaną zaspokojone, możemy rozważyć roszczenia innych krajów.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++





W miesiącu marzec otrzymaliśmy od Was 1 493,00 zł, potrzebujemy zaś na dalsze funkcjonowanie -
20 000,00 zł.

Zebraliśmy więc tylko 7,47% wymaganych pieniędzy na nasze dalsze funkcjonowanie.

Wsparłeś już nas w tym miesiącu?

--------------------------------------------------------------------------------
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
UŁANI  JAZŁOWIECCY.
14 p.uł. Podolskiej Brygady Kawalerii.

(  )  W listopadzie 1918 roku, dywizjon wymaszerował do Noworosyjska, skąd po przymusowym tam pobycie, dopiero w styczniu 1919 roku został przetransportowany morzem do Odessy, gdzie czekał jeszcze jeden sformowany szwadron. Dywizjon staje się Pułkiem Ułanów 1 Dywizji Jazdy przy 4 Dywizji Strzelców Polskich. Pułk liczy 98 oficerów, 530 szeregowych i tylko 256 koni, ale wkrótce dokupiono 400. Pułk pełni służbę w Odessie razem z oddziałami francuskimi i greckimi.
31 maja1919 roku oddziały pułku transportem kolejowym skierowano do Czerniowiec, skąd pomaszerowały do Polski, 15 czerwca przekraczając granicę pod Śniatynem.Rozkazem Naczelnego Wodza z dnia 12 sierpnia 1919r. pułk otrzymał numer 14 i nazwę Jazłowieckich, na pamiątkę wyzwolenia z rąk ukraińskich klasztoru w Jazłowcu i jego obronę. Od tego momentu NMP Jazłowiecka była patronką pułku. Pod koniec maja 1920 r. sowieci rozpoczęli ofensywę zmuszając Polaków do odwrotu.14 Pułk Ułanów cofa się do Rokitna, walcząc z przeważającymi oddziałami Budionnego pod wsią Nataszka. Następują coraz cięższe walki. Pułk wielokrotnie szarżuje pod Antonowem i Rohoźną. Pod wsią Wernyhorodek i Wierbołozy, będąc w straży tylnej ratuje od zniszczenia piechotę 6 Armii. Odwrót za Słucz. Ułani Jazłowieccy w ciągłych walkach ponoszą tak ciężkie straty w zabitych i rannych ludziach i koniach, że stan pułku zmniejsza się do 100 szabel. 7 lipca zostaje przeniesiony do wsi Sitno pod Zamościem celem uzupełnienia. 25 lipca pułk ponownie wychodzi na front do Grochowa, skąd już w styczności z nieprzyjacielem do Beresteczka. Ciężki bój pod Szczurowicami. Pułk przechodzi do VI Brygady Jazdy pod komendę swego dawnego dowódcy płk Plisowskiego. Ciężkie walki i ciężkie straty pod Smarzowem, Michajłówką, Niestanicą. 18 sierpnia Pułk Jazłowiecki powstrzymuje kawalerię Budionnego w marszu do Lwowa, tracąc rannego dowódcę. W zastępstwie dowodzi rtm. Piotr Massalski. Walki przenoszą się nad Bug. Rannego rtm. Massalskiego zastępuje kpt. artylerii konnej Michał Belina-Prażmowski.
A szarża pod Wólką Węglową? Wyobraźcie sobie czterystu ułanów pędzących cwałem z szablami nad głową prosto na zaporę ognia artyleryjskiego, na pewną śmierć. Niemcy przestali strzelać, wystawili zdumieni tym widokiem z okopów głowy. A ułani przeszli,wycinając sobie drogę szablami, wpadli do Wólki Węglowej i utorowali innym jednostkom drogę na Warszawę. Podczs szarży upadł sztandar pułku, zginął chorąży, podniesiony przez innego ułana załopotał na wietrze, bo to najświętsza rzecz. A w Wólce Węglowej ułan zsunął się bezwładnie z konia, inny konał na ziemi.
Równie bohaterskie konie, rzężąc legną gdzieś do rowu, głaskane po chrapach w ostatniej chwili życia przez przyjaciela - ułana, kobiety ze szlochem wybiegają z chałup z wodą w wiadrach, z naprędce zrobionymi bandażami. by zmyć strózki krwi i opatrzyć podziurawione ciała.
A walka toczy się dalej, ułani wkraczaja do Warszawy i walczą w jej obronie do kapitulacji. 24 września szwadron tego pułku przeprowadził szarżę na pozycje jednostek Armii Czerwonej w bitwie pod Husynnem. Pułk reaktywowany w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, ale juz nie jako konny. Konie zastąpione zostały motorami, samochodami i czołgami. Ułani wciąż walczyli.
Barwy: Żółty otok i żółty proporczyk.
Żurawiejki:     ( dedykuję je polko45.flog )
A czternasty spod Odessy,
przywiózł złota pełne kiesy.

Hej, dziewczęta, w górę kiecki!
Jedzie ułan jazłowiecki

Hej, dziewczęta, chyżo z krzaków!
Jedzie szwadron Jazłowiaków

Każda matka córkę chowa,
Przed ułanem z miasta Lwowa

Zawadiacko głowę nosi,
I do szarży sam się prosi

I jeszcze:
,,Kolęda ułańska,,
"Szwadron stój"! Rotmistrz podniósł w górę rękę -
Zobaczyli na polanie stajenkę.
Zwykłą szopę, całą śniegiem otuloną,
Ale blaskiem niepojętym rozjarzoną.

"Do modlitwy"! Już komenda pada.
Wybiegł Józef. Palec do ust przykłada.
Już, już mieli kolędę zawrzasnąć -
- Cyt, chłopaki! Dopierutko zasnął.

Od ust trąbki odjęli trębacze.
Bo się zbudzi dzieciątko i zapłacze.
Tylko Jaś się w szeregach odzywa:
- Gruchnąć by mu z karabinów na wiwat!...

Lecz pan rotmistrz brew zmarszczył: "Ja ci gruchnę!
Kogo straszyć chcesz - Najświętszą Matuchnę?!"
Więc się każdy tylko w siodle wyprostował
A pan rotmistrz stajenkę salutował.

Potem w ciszy szwadron za szwadronem,
"Wprawo patrz"! - Jezuskowi z fasonem.
Przejechali - w las, kędy im droga.
Koń nie parsknął. Nie zabrzękła ostroga.

Przebudziło się Dzieciątko. Zapytało:
- Wojsko piękne tu, Matuś, jechało?
- Śniłeś, Synku, bo ci chłopcy i te konie
W Twoim niebieskim - już są garnizonie.
Już niewielu się po świecie kołacze...
- Jakże to tak? - pyta Jezus i płacze.

- Ach, w Katyniu głowa tego rotmistrza
W krwawym piachu oczodoły wytrzeszcza.
A porucznik, ten smagły, ciemnolicy,
Przez gestapo zamęczon w piwnicy.

I ci zgrabni dwaj podchorążowie
Na powstańczym legli Mokotowie.
Zaś ów Jasio, co ci chciał narobić huku,
To na minie wyleciał w Tobruku.
I ów wachmistrz także jest umarły -
W tajdze wszy go tyfusowe zżarły...

Zapłakało Dzieciątko na serio
Z żalu za tą polską kawalerią.
- Cóż po waszej, pasterze kolędzie,
Gdy takiego wojska już nie będzie!


Data 19 września 1939
Miejsce pomiędzy Wólką Węglową a Dąbrową Leśną, Mazowsze
Przyczyna kampania wrześniowa
Wynik taktyczne zwycięstwo Polaków
Terytorium II Rzeczpospolita
Strony konfliktu
 Polska  III Rzesza
Dowódcy
Edward Godlewski Hans Schuber
Siły
ok. 1000 żołnierzy 2300 żołnierzy, 37 czołgów
Straty
105 zabitych, 100 rannych 52 zabitych, 70 rannych
Kampania wrześniowa (1 IX - 6 X) 1939
Westerplatte (1-7 IX) • Gdańsk • Wybrzeże i Bałtyk • granica państwa • Żory • Chojnice • Grudziądz • Lasy Królewskie • Mokra • Wyry • Pszczyna (1-2 IX) • Mława (1-3 IX) • Bory Tucholskie (1-5 IX) • Węgierska Górka (2-3 IX) • Krojanty • Jordanów (2 IX) • Borowa Góra • Bukowiec (3 IX) • Rajsko • Piotrków (5-6 IX) • Różan (4-6 IX) • Tomaszów Mazowiecki (6 IX) • Pułtusk • Łódź • Wizna (7-10 IX) • Iłża (8-9 IX) • Nowogród (8-10 IX) • Łomża (7–10 IX) • Wola Cyrusowa • Warszawa • Hel • Bzura (9-22 IX) • Kępa Oksywska • Jarosław (10-11 IX) • Przemyśl (11-14 IX) • Kałuszyn (11/12 IX) • Brwinów (12 IX) • Lwów (12-22 IX) • Jaworów (15-16 IX) • Lasy janowskie (17-20 IX) • Mińsk Mazowiecki (13 IX) • Modlin (14-29 IX) • Sochaczew (13-16 IX) • Kobryń • Brześć (14-17 IX) • Węgrów • Hajnówka (17 IX) • Tomaszów Lubelski (17-20 IX i 22-27 IX) • Wilno (18-19 IX) • Wólka Węglowa • Palmiry (21 IX) • Grodno (20-22 IX) • Łomianki (22 IX) • Krasnystaw • Krasnobród (23 IX) • Husynne (24 IX) • Szack (29-30 IX) • Cześniki • Władypol • Wytyczno (1 X) • Parczew • Kock (2-6 X)
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Wielka i potężna twierdza na polskich Kresach"- tak o Jazłowcu pisali kronikarze polskiego Wschodu. Z historycznych przekazów wynika, że istotnie w czasach świetności Rzeczypospolitej Jazłowiec stanowił twierdzę porównywalną z Kamieńcem Podolskim, nie bez powodu zwanym "Kluczem Podola". Jadąc do Jazłowca warto zapoznać się z tymi przekazami , bo dzisiejszy Jazłowiec to niestety niewielka  trzytysięczna mieścina. Trzeba mocno wysilić umysł, by wyobrazić sobie, jak wyglądało to kwitnące niegdyś miasto, w którym Ormianie osiedlili się już w XIV w., doceniając jego położenie na głównym szlaku handlowym Wschód - Zachód. Dopiero po bliższym zapoznaniu się z osadą , ślady jego dawnej świetności zaczynają być czytelne. Większość ludzi, którzy pierwszy raz zawitają do Jazłowca, rzadko zresztą, zastanawia się nad jego historią. Każdego przede wszystkim urzeka jego malownicze położenie. Jest on bowiem usytuowany w jarze dwóch krętych rzek Jazłowczyka i Olchowca.



Do rozwoju Jazłowca przyczynili się Ormianie, którzy utworzyli w nim drugą pod względem wielkości po Kamieńcu Podolskim kolonię. O jej znaczeniu świadczy fakt, że posiadała ona w Jazłowcu swoje biskupstwo, klasztor i samorząd miejski. Z Kamieńca przez Jazłowiec wędrowały do Lwowa jedwabne tkaniny, dywany, broń ze stali damasceńskiej i wyroby złotnicze. Z historycznych przekazów wynika, że kolejni właściciele miasta nadawali im przywileje, sprzyjające ich działalności handlowej i narodowemu trwaniu.



Wybitną postacią społeczności ormiańskiej w Jazłowcu był Bogdan Sefarowicz, który z własnych funduszy wystawił oddział wojska, z powodzeniem broniący murów miasta przed Kozakami Chmielnickiego. Dzisiaj o dawnej obecności pod Olchowcem synów św. Grzegorza przypomina zachowany do dziś kościół p.w. Najświętszej Marii Panny, służący dzisiaj jako cerkiew greckokatolicka p.w. św. Mikołaja. Położony na niewielkim wzniesieniu , zbudowany z piaskowca i wapienia jest najlepiej zachowanym obiektem, świadczącym o przeszłości Jazłowca.



Świątynia powstała, gdy Jazłowiec znajdował się w rękach kniaziów Jazłowieckich. Pozostawał on w ich rękach do 1607r. W 1643r. dobra jazłowieckie nabył Stanisław Koniecpolski, hetman wielki koronny. W XVIII w. Jazłowiec przechodził z rąk do rąk, często zmieniając właścicieli. Wśród nich byli m.in. Walewscy, Lubomirscy, Poniatowscy i Koniecpolscy. W początkach XIX w. dobra przeszły w ręce Grudnickich, a następnie Błażowskich.



Jak wówczas wyglądał Jazłowiec, można się m.in. dowiedzieć z "Pamiątek Jazłowieckich" pióra ks. Sadoka Barącza, który w dziele wydanym we Lwowie w 1862r. przez Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich pisał m.in.: "W rozległej kotlinie na pochyłości niskiego wzgórza leży miasto Jazłowiec zbudowane w kształcie amfiteatralnym, od szczytu wzgórza ku brzegom płytkiego, lecz dość szerokiego strumienia. Wije się on wzdłuż całej doliny i otacza szeroką wstęgą wzgórki, pokryte domami i zabudowaniami miejskimi. Szerokie ulice ciągnęły się pomiędzy podwójnymi rzędami murowanych kamienic przyozdobionych sztukateriami i napisami, a na miejscach wynioślejszych wznosiły się murowane kościoły i cerkwie, przez co już z dala uderzało miasto bardzo powabną powierzchownością".



W XIX w. kolonia ormiańska zanikła w Jazłowcu niemal zupełnie. Jej miejsce zajęli Żydzi, stanowiący około połowę mieszkańców liczącego wówczas dwa tysiące obywateli miasteczka. Wznieśli na jednym ze wzgórz stylową świątynię, wokół której zbudowali własną dzielnicę, a przy rynku zbudowali własne centrum handlowe. Żadna materialna spuścizna po nich się niestety nie zachowała. Hitlerowcy obrócili ja w perzynę , a Ukraińcy potraktowali jako źródło materiału budowlanego...



Najstarszym , największym zabytkiem Jazłowca są starożytne ruiny zamku. Wzniesiony na jednym z czterech wzgórz otaczających dolinę rzeczki Olchowca, swoim masywnym kształtem dominuje nad amfiteatralnie położonym miastem i jego najbliższą okolicą. Resztki murów mocno już zapadłych w ziemię, jeszcze i dziś robią wrażenie swoja masywnością.



Forteca powstała już w XIV w. Kolejni właściciele rozbudowywali ją, wzbogacając o kolejne umocnienia i bastiony. W południowo - zachodnim narożu dziedzińca zbudowano wielką wieżę o czterech kondygnacjach, z których dwie mieściły kazamaty, a trzecia przejazd bramny z renesansowym portalem, w którego szczycie umieszczono inskrypcję fundacyjną i herby. Do bramy prowadził most na filarach. W czasie kolejnej przebudowy zamku w latach 1575-1607 powstały w twierdzy budynki mieszkalne, kaplica, półkolista basteja i podzamcze. Aleksander Koniecpolski w latach 1649-1658 znacznie rozbudował podzamcze. W czasie wojen kozackich, wojskom Chmielnickiego nie udało się zdobyć Jazłowca. Wojska tureckie dysponujące doskonałą artylerią zdobyły zamek dwukrotnie w 1672 i 1676r. W 1684r. Jan III Sobieski rozpoczynając kampanię na Podolu, odbił Jazłowiec z rąk Turków. Po odzyskaniu Kamieńca przez Rzeczpospolitą Jazłowiec stracił swoje militarne znaczenie.###strona###



Przez pewien czas kaplica zamkowa pełniła rolę znaczącego ośrodka kultu maryjnego. Opiekę nad kaplicą zamkową objęli bowiem sprowadzeni przez Jana Koniecpolskiego O.O. Paulini. Sprowadzili oni do Jazłowca obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który wkrótce zasłynął łaskami.



W 1773r. po I rozbiorze Paulini musieli opuścić Jazłowiec. Obraz Matki Bożej Częstochowskiej został przez nich przekazany do kościoła parafialnego, wcześniej należącego do Dominikanów. Świątynię tą wzniesiono w końcu XVI w. w stylu renesansowo- gotyckim. W 1609r. pochowano na otaczającym ją cmentarzu znanego kompozytora polskiego baroku Mikołaja Gomółkę. Autor Psalmów (najwybitniejszego dzieła polskiej liryki religijnej), bawiąc w Jazłowcu zmarł nagle na zamku i tu w oddali od swego rodzinnego Sandomierza spoczął w ziemi. O fakcie tym przez wiele lat przypominała umieszczona przy wejściu do świątyni tablica z łacińską inskrypcją.



W XIX w. Jazłowiec popadał w coraz większe zapomnienie. Dziś pewnie nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie wywodząca się z Podola założycielka Sióstr Niepokalanek Marcelina Darowska. Zakonnica ta postanowiła bowiem w tej miejscowości założyć siedzibę nowego zgromadzenia, klasztor, zakład naukowo - wychowawczy dla panien, a następnie szkołę podstawową. Na potrzeby tej instytucji rodzina Błażewskich przekazała Marcelinie Darowskiej popadający w ruinę pałac. Po jego obejrzeniu napisała ona m.in.: "Gmach ogromny o 62 pokojach i śliczny, ale bardzo zrujnowany, wyrestaurować jego przerobienie odpowiednio naszym potrzebom wedle kosztorysu budowniczego, chcącego tej roboty się podjąć, wymagałaby 12 000 florenów austriackich, prócz mury, którym by się godziło z czasem go opasać.(...) Pałac ma śliczną, ogromną salę na kaplicę- i stary, wielki ogród; wodę wewnętrzną, jest położony za miastem, które tylko z dala widać, na górze oblanej rzeczką- i samą naturą jakby oddzielony od reszty świata".



Po stopniowej rewaloryzacji obiektu siostry Niepokalanki rozwinęły w nim swoją działalność, przekształcając Jazłowiec nie tylko w znany ośrodek wychowawczo - naukowy, ale swoisty bastion polskości i patriotyzmu. Kształcące się w nim dziewczęta uczono, że głównym ich zadaniem w przyszłości jest działanie na rzecz odbudowy niepodległości Ojczyzny... Placówka szybko się rozwijała. Marcelina Darowska chciała wykorzystać zdobyte w niej doświadczenia do założenia w Galicji sieci szkół wiejskich, aby dzieci ludu: "prowadzone były przez osoby duchem Bożym i duchem narodowym ożywione". Jej śmierć w Jazłowcu w 1911r. i wybuch I wojny światowej uniemożliwił jednak założonemu przez nią zgromadzeniu realizację tego zamierzenia.###strona###



Podkreślić trzeba, że Marcelina Darowska kładąc nacisk na wychowanie mające służyć odrodzeniu narodowemu, daleka była od wszelkiego nacjonalizmu czy szowinizmu. Do jej placówek oświatowych były także przyjmowane dziewczęta z rodzin rusińskich, wyznania greckokatolickiego. Marcelina Darowska rozumiała bowiem , że tylko wzajemne poznanie obu narodów na gruncie wspólnych korzeni chrześcijańskich jest najlepszą drogą do uniknięcia konfliktów między nimi.



Duchowe oddziaływanie Jazłowca wzmacniało niewątpliwie sanktuarium M.B. Jazłowieckiej , które powstało w klasztornej kaplicy. Figura Madonny Niepokalanego Poczęcia, sprowadzona do Jazłowca przez Marcelinę Darowską zaczęła cieszyć się kultem wiernych. Przybywały do niej pielgrzymki, składające liczne wota, za otrzymywane z pośrednictwem Jazłowieckiej Pani łaski.



I wojna światowa dla instytucji prowadzonych przez Niepokalanki stanowiła ciężką próbę. Miasteczko przechodziło z rąk do rąk. Austriaków zamienili Rosjanie, tych Ukraińcy. Ci ostatni zlikwidowali zakład Niepokalanek, zamieniając go w więzienie dla internowanych Polaków i siedzibę komendanta. Polacy mieszkający w Jazłowcu byli przez nich represjonowani i złożyli obfitą daninę krwi. Z pomocą ludności polskiej przyszedł niespodziewanie polski pułk kawalerii zorganizowany na dalekim Kubaniu, który wchodził w skład 4 Dywizji Strzelców gen. Lucjana Żeligowskiego. Liczył on 98 oficerów , 630 podoficerów i ułanów, i około 700 koni. Zaprawę wojenną przeszedł już na Kubaniu, walcząc w ramach Rosyjskiej Armii Ochotniczej. Następnie z Odessy dokonał przemarszu przez Besarabię do Polski, gdzie w czerwcu 1919r. wziął udział w wojnie polsko- ukraińskiej, broniąc linii Dniestru. 2 lipca 1919r. wsławił się szarżą pod Sokołowem. Od 11 do 13 lipca pułk wziął udział w bitwie pod Jazłowcem. Jego szarża pod tą miejscowością na zawsze weszła do historii polskiej jazdy i jest porównywalna z szarżą szwoleżerów Kozietulskiego pod Samosierrą. Atakując umocnione pozycje ukraińskie, umieszczone w podobnych warunkach terenowych na szczycie wzgórza, pułk brawurową szarżą rozniósł je w drobny mak. Tego samego dnia polski pułk wkroczył do Jazłowca entuzjastycznie witany przez mieszkańców. Na pamiątkę tego wydarzenia pułk przyjął nazwę 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich , a dzień zwycięstwa przyjął jako dzień święta pułkowego.###strona###



Z wojny Jazłowiec wyszedł mocno zniszczony. Turyści, którzy go odwiedzali, nazywali go "nędzną podolską mieściną". Głęboki kresowy patriotyzm, prywatna inicjatywa i wysiłek całej społeczności sprawiły jednak , że w połowie lat trzydziestych miasteczko odzyskało swój blask. Wzniesiono w nim nowy budynek ratusza, odbudowano rynek i jego otoczenie. Ulepszono nawierzchnie ulic i chodników. Zorganizowano mleczarnię i spółdzielnię zajmującą się skupem zboża. Siostry Niepokalanki otworzyły powszechną szkołę dla dziewcząt, a chętnym umożliwiały zdobycie wykształcenia gimnazjalnego w prowadzonym przez nich Seminarium Gospodarczym im. Matki Marceliny Darowskiej. Szkoła ta, dostosowując się do reformy szkolnictwa, przekształciła się najpierw w gimnazjum ogólnokształcące, a później w liceum humanistyczne. W związku z rozwojem szkoły siostry oczywiście ją rozbudowywały, wzbogacając o dodatkowe sale lekcyjne i pokoje w internacie. Przy szkole zasadzono też winnicę oraz sad owocowy.



U progu II wojny światowej wzrosło znaczenie sanktuarium M.B. Jazłowieckiej. Prymas Polski kard. August Hlond dokonał uroczystej koronacji figury M.B. Jazłowieckiej. W uroczystości tej wziął udział 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich, wchodzący w skład Podolskiej Brygady Kawalerii, a także tysiące wiernych.



Po wkroczeniu wojsk sowieckich do miasteczka we wrześniu 1939r. zakład naukowo - wychowawczy Sióstr Niepokalanek został zamknięty. Aresztowano co bardziej aktywnych Polaków. W 1940r. około stu osób wywieziono do Kazachstanu. Wśród deportowanych były też dwie siostry. Po wejściu do Jazłowca w 1941r. Niemców, sytuacja ludności polskiej, a także żydowskiej jeszcze bardziej się pogorszyła. Żydzi zostali eksterminowani. Z ich dwutysięcznej społeczności ocalało tylko kilku z nich, uratowanych przez polskich sąsiadów.



Los Polaków nie był wiele lepszy. Nacjonaliści ukraińscy starali się ich zastraszać, a w końcu zaczęli ich mordować. Ofiarami ich zbrodni padły m.in. dwie siostry zakonne, które wraz z dwoma cywilami udawały się do Złotego Potoku. Ukraińscy zwyrodnialcy z UPA przerżnęli je drewnianą piłą. Bojówka tej formacji zamordowała też jazłowieckiego proboszcza ks. dr Andrzeja Kraśnickiego.



Po II wojnie światowej większość Polaków mieszkających w Jazłowcu wyjechała do Polski. Gniazdo zgromadzenia opuściły też Siostry Niepokalanki, wywożąc ze sobą Figurę NMP Jazłowieckiej. Wykonana z kanaryjskiego białego marmuru przez Tomasza Oskara Sosnowskiego, mająca 170 cm wysokości ważyła sporo.



Władze sowieckie zmieniły nazwę Jazłowca na Jabłoniwkę. W budynkach klasztoru Sióstr Niepokalanek urządziły natomiast szpital dla chorych na gruźlicę. Kościół parafialny w Jazłowcu zamieniono zaś na magazyn wódki i wina. Gdy silny wiatr zerwał dach budowli, szybko popadł w ruinę.###strona###



Dopiero w końcówce istnienia Związku Sowieckiego niepokalankom udało się odwiedzić Jazłowiec. Przyjechały sprawdzić, co dzieje się z grobem ich założycielki Matki Marceliny Darowskiej. Ten na szczęście ocalał i siostry w 1988r. mogły przystąpić do jego remontu. W tym samym roku proboszcz parafii Buczacz, w skład której wchodzi Jazłowiec, zawarł umowę dzierżawy części dawnego klasztoru na dom rekolekcyjny im. Marceliny Darowskiej. Natomiast pozostała część pełni nadal funkcję sanatorium gruźliczego, choć w przyszłości ma być zwrócony prawowitym właścicielom w całości. Odremontowaną część domu w 1999r. poświęcił kard. Marian Jaworski, który wydał jednocześnie dekret, przyznający kaplicy w jazłowieckim klasztorze miano "Sanktuarium błogosławionej Marceliny Darowskiej". W 1996r. Jan Paweł II beatyfikował bowiem założycielkę Sióstr Niepokalanek.



W 2002r. kardynał Jaworski wraz z biskupem greckokatolickim Ireneuszem Biłkiem poświęcił także nową figurę Matki Bożej Jazłowieckiej, stara znajduje się bowiem w Domu Prowincjonalnym Sióstr Niepokalanek w Szymanowie pod Warszawą. Nową figurę wykonał prof. Edward Jeliński.



Kresowiacy z Legnicy, wśród których jest sporo byłych mieszkańców Jazłowca ufundowali też dla sanktuarium dzwon z polskim i ukraińskim napisem:" Dzwon pojednania narodów - Marcelina- 2002".



Obecnie zgodnie z tradycją stworzoną w Jazłowcu przez Siostry Niepokalanki, miasteczko staje się ponownie ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego i ekumenicznego, a także turystycznego. Sprzyja temu fakt, że od samego początku Matka Boża Jazłowiecka cieszyła się kultem nie tylko wśród Polaków obrządku rzymskokatolickiego, ale i Rusinów - Ukraińców grekokatolików. W okresie sowieckich prześladowań jej kult jeszcze bardziej się wzmógł. Obecnie zaś grekokatolicy z okolic Jazłowca uznali Pannę Jazłowiecką za swoją Patronkę, a grób Marceliny Darowskiej otoczyli nie tylko stałą opieką , ale czcią. To dobrze rokuje na przyszłość.



Władze ukraińskie też zdają się popierać powrót osady do korzeni. Zadecydowały m.in. o jej powrocie do dawnej nazwy. Obecnie Jazłowiec znowu jest Jazłowcem, choć po ukraińsku nazywa się Jazłoweć.


Marek A. Koprowski
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
+ Zobacz także...

Brak komentarzy: