WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
środa, 25 lipca 2012
na 1.VIII ** R.i.P.
Powstanie Warszawskie: "Optymizm nie zastąpi nam Polski"
Doskonale poznał Sowiety i bolszewików. Jacek Trznadel tak pisze: „Większość jego książek artystycznych (nie mówiąc o esejach) nie do pomyślenia jest bez obecnej w nich lub w ich tle refleksji nad istotą i praktyką komunizmu. A w praktyce komunizmu rosyjskiego w samym centrum znajdowało się ludobójstwo popełnione w Katyniu. Było ono niewątpliwie owym, parafrazując metaforę Josepha Conrada, komunistycznym „jądrem ciemności”.
„Lewa wolna” mówi o najeździe bolszewickim dwudziestego roku. „Droga donikąd” i „Nie trzeba głośno mówić” odbywa się na Wileńszczyźnie i na kresach północno wschodnich w strasznym czasie drugiej wojny.
Józef Mackiewicz przyznawał słuszność tym, którzy twierdzili, że lepiej niech nie będzie żadnej Polski, niźli miałaby być czerwona. Pytał, cóż jest wart naród, którego jednostki pozbawione są godności osobistej.
W październiku 1944 roku wydał broszurę „Optymizm nie zastąpi nam Polski” w której również przedstawił swój punkt widzenia na sprawę Powstania Warszawskiego.
W sposób subiektywny (ułomny) dokonam przedstawiania niektórych argumentów autora – czasem wiernie cytując, czasem parafrazując jego myśli, nieomal całkowicie podzielając punkt widzenia.
Józef Mackiewicz doskonale zdawał sobie sprawę z położenia w jakim znalazła się Polska w 1944 roku. Pytał i przewidywał:
Co nas czeka? - Okupacja sowiecka. - Jak ona będzie wyglądać? Przyszłe przewidywania należało opierać głównie, jeżeli nie wyłącznie, na doświadczeniach z państwem sowieckim dokonanych - odnosi się to w całej pełni do szablonu politycznych metod sowieckich, zastosowanych swojego czasu względem państw bałtyckich i wschodniej Polski. Szablonu tego bolszewicy absolutnie nie mają powodu się wyrzekać na przyszłość. Został on wypróbowany i dał im maksymalne korzyści.
Twierdzenie, że w latach 1939/41 Sowiety znajdowały się w lepszej sytuacji i były mniej skrępowane niż w roku 1944 absolutnie nie odpowiada prawdzie. Przeciwnie, sytuacja się zmieniła, ale wyraźnie na korzyść Sowietów. W latach 1939/41 miały przeciwko sobie wszystkich, prócz jednego tylko problematycznego sojusznika w postaci Niemiec.
W roku 1944 zajmują czołowe, jeżeli nie naczelne, miejsce w sojuszu Zjednoczonych Narodów Świata.
Józef Mackiewicz ostrzegał:
„Bolszewicy nie dążą do „kokietowania", czy obdarzania przywilejami, narodu podbitego, aby zapewnić w podbitym kraju spokój i porządek ze względu na wewnętrzny i zewnętrzny interes całości państwa, jak to czynili dawni zaborcy, usiłujący wywołać w kraju ruch pojednawczej „ugody". Bolszewicy dokonują operacji, którą można porównać do zabiegu chirurgicznego. Oni dążą do uśpienia każdego narodu, po to, ażeby zeń wyssać szpik.
Gdyby nam w tej chwili groziła inwazja i zabór nie sowiecki, a rosyjski,niebezpieczeństwo to miałoby zupełnie inny aspekt. Groziłaby nam wprawdzie niewola, ale niewola rokująca pewność, że naród polski wyjdzie z niej zwycięsko, jak wyszedł już raz po stuletniej tego rodzaju niewoli. Zabór sowiecki w równym stopniu rokuje nam pewność, że z niewoli tej nie wyjdziemy, i jako naród zostaniemy zgładzeni z oblicza ziemi.”
Mackiewicz zdawał sobie sprawę, że o zbrojnym oporze Polski wobec najeźdźcy sowieckiego mowy być nie może. Jednocześnie, ponieważ dalsza bierność wobec bolszewików wkraczających do Warszawy staje się rzeczą niemożliwą, a zatem, żeby nie drażnić koalicji Zjednoczonych Narodów oporem zbrojnym przeciw Sowietom, należy wywołać powstanie przeciwko Niemcom. Ale wywołać je w ostatniej chwil dla uniknięcia niepotrzebnych ofiar, wnieść przez to swój wkład do wspólnej puli wojennej Zjednoczonych Narodów, następnie, w opanowanej już przez wojsko i władze polskie stolicy, spotkać wojska czerwone, stawiając zarówno je, jak cały świat, przed faktem dokonanym. Plan był raczej rozumny i pod każdym względem politycznie moralny.
„Powstanie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku. Nieprawdą jest że wybuchło przedwcześnie, że działała tu „zbrodnicza lekkomyślność generała Bora". To samo radio londyńskie, które dziś mówi o „przedwczesności", w sobotę wieczorem, dnia 29 lipca, nadało następujący komunikat:
„Wojska rosyjskie w całej swej masie stoją w odległości pola widzenia od Warszawy. Pierwsze czołgi rosyjskie wkroczyły di przedmieść Warszawy, gdzie toczą się zacięte walki. Generał Rokossowski przeniósł swą główną kwaterę w bezpośrednie sąsiedztwo Warszawy".
W mieście rozlepiono bez przeszkód odezwy Delegatury Rządu, wokół których gromadziły się tłumy. Nastrój był typowy dla okresu przejściowego. Po niebie przewalał się huk armat. Bolszewików oczekiwano już nie z dnia na dzień, a z godziny na godzinę.
Powstanie wybuchło we wtorek o wyznaczonej godzinie 5 po południu, a... bolszewicy się nie ruszyli.
Zdradawyszła na jaw w całej pełni dopiero po kilku dniach.
Mackiewicz przypominał:
Od roku 1941 wszystkie radiostacje sowieckie nawoływały naród polski do powstania. Sygnałem Moskwy po polsku były słowa: „Polacy! Bijcie mocno! Bijcie bezlitośnie".
Od roku 1942 radiostacja sowiecka im. Tadeusza Kościuszki w codziennych swych audycjach nadawała „podręcznik sabotażysty i powstańca" na użytek Polaków.
Od roku 1943 Moskwa po polsku wołała wielkim głosem: „Polacy! Tylko zdrajcy i tchórze każą wam czekać w bezczynności!
Polacy, wzorem bohaterskich partyzantów sowieckich, jak jeden maż chwytajcie za broń! ZaprzedanaHitlerowi klika reakcjonistów polskich z Raczkiewiczem i Sosnkowskim na czele namawia was na wyczekiwanie..."
W czerwcu 1944 roku komunistyczna prasa podziemna w Warszawie pisała, że to tylko reakcyjny, prohitlerowski, faszystowski obóz w Polsce wymyślił hasło, że Niemcy są już pobite, żeby odciągnąć masy od powstania...
I oto, gdy powstanie wybuchło naprawdę, bolszewicy umyli ręce, oświadczyli, że „przedwcześnie", że Bór to zdrajca (?) itd. - nastąpiła bezprzykładna zdrada, najcyniczniejsze wydanie Warszawy na łup niemiecki, nb. w formie, która zaćmiła wszystkie poprzednie klęski, jakie na to miasto padły.
Józef Mackiewicz pisał:
„Stąd płyną dla nas wskazania, które powtarzamy i ciągle winniśmy powtarzać: Nie wolno nam dopuścić, aby ewentualną sowiecką Polskę traktowano jako wewnętrzną jej sprawę, a tylko jako aneksję ze strony Sowietów, jako gwałt, zabór, krwawą niesprawiedliwość dziejową. Nie wolno nam dopuścić do jakichkolwiek układów i kompromisów z polskimi komunistami. Nie wolno też ani jednostkom, ani grupom politycznym polskim, pozostającym wewnątrz kraju, wytwarzać nastroju najniewinniejszej chociażby współpracy z okupacją sowiecką, gdyż w przeciwnym wypadku grozi nam wycofanie sprawy polskiej z międzynarodowego porządku dnia,a przekazanie jej wewnętrznym sprawom Związku Republik Radzieckich.”
W 1944 roku Sowiety zajmowały czołowe, jeżeli nie naczelne, miejsce w sojuszu Zjednoczonych Narodów Świata. Powstanie Warszawskie uniemożliwiło wycofanie sprawy polskiej z międzynarodowego porządku dnia, uniemożliwiło utworzenie Polskiej Republiki Radzieckiej. Przecież II RP liczyła zaledwie dwadzieścia lat.
Mackiewicz pisze o powstaniu:
„Bóg zechce rozsądzić, czy równoważą one krew, mord, cierpienia naszych rodaków, hańbę kobiet, zniszczenie klejnotów rodzimej kultury, płacz dzieci. Czy ruiny splamione krwią, czy rozwłóczone po ulicach trupy naszych najlepszych, nie przeszkadzają nam w zimnym rachunku politycznym?...
My go prowadzimy dalej. Powstanie warszawskie w znacznym stopniu przyczyniło się do rozjaśnienia tej sytuacji, o którą nam chodziło. Odsłaniając z jednej strony istotne oblicze sowieckie, podniosło poświęcenie polskie do piedestału bohaterstwa i wstrząsnęło sumieniem świata. Daliśmy o sobie mówić na początku tej wojny, ale nie zawsze w sposób fortunny, gdyż nagły upadek Polski w 1939 r. był zbyt niespodziewany dla opinii nieprzywykłej wówczas do wojen błyskawicznych. Dajemy o sobie mówić u schyłku tej wojny, co jest rzeczą o wiele ważniejszą.”
I takie jest moje zdanie. Powstanie Warszawskie, powstańcy, Armia Krajowa, Warszawa i jej mieszkańcy uratowali Polskę. Znalazła się pod okupacją sowiecką, ale nie doszło do zaboru. Nie doszło do uśpienia narodu. Sowietyzacja Polski w latach powojennych się nie powiodła.
Powstanie Warszawskie odbiło się echem w całym świecie.Mackiewicz pisze:
„Nieomal cała prasa, zarówno państw wojujących, jak neutralnych, podjęła akcję wyraźnie z naszą korzyścią, a na niekorzyść Sowietów. Dało to możność Rządowi Polskiemu zaczerpnąć głębszego oddechu wypowiedzieć trochę słów niezależnych, których dotychczas wypowiadać nie śmiał.”.
Cytuje artykuł słowa z artykułu majora Elliota w New York Herald Tribune:
„Nasza wina wobec niestrudzenie dalej walczących Polaków jest tak wielka, że jej nigdy nie okupimy. Jest to wina, o której nigdy zapomnieć nie będziemy w stanie."
Następnie major Elliot w ostrej formie atakuje stanowisko bolszewickie. Rzec można śmiało, iż od czasu układu Ribbentropp-Mołotow i od pierwszej wojny fińskiej, nie dało się słyszeć tyle rozgoryczenia pod adresem sowieckim. Bolszewicy się trochę przeliczyli w swym cynizmie. Tym razem się przeliczyli.Każdy dzień następny trwającego powstania był dla nich kolejną porażką.
Jak pisał Mackiewicz - Bóg rozsądzi …. ale powtórzę, Sowieci byli zdolni tylko do okupacji Polski, nie do zaboru. Historia się nie skończyła dla Polaków w 1944 roku.
Jakie Stalin miał plany wobec Polski i Polaków? Józef Mackiewicz w „Fakty, przyroda, ludzie” pisał:
„Nie ma żadnej analogii pomiędzy okupacją niemiecką lat 1939-1945 i okupacją sowiecką 1939-1941. Nie ma żadnej analogii pomiędzy metodą niemiecką i sowiecką. — Z Niemcami była wojna. Straszna, ale wojna. W wojnie tej, słusznie czy niesłusznie, brała udział cała Polska i z tej wojny musiała wyciągnąć konsekwencje tych barbarzyńskich warunków, jakie jej Hitler narzucił, a których nie ukrywał, tylko na każdym rogu i progu plakatował: mord, zniszczenie, więzienia, obozy. Co kilka kroków wisiały czerwone obwieszczenia: „Rozstrzelaliśmy tylu i tylu, za to i za to..." — Okna w nocy były zaciemnione przed nieprzyjacielskimi samolotami, w czasie wojennym wolno było chodzić tylko od godziny do godziny. Na tych samych ulicach, gdzie rozstrzeliwano Polaków, ginęli też Niemcy. Żadne z miast polskich nie przestało być ani na chwilę terenem działań wojennych. Niemcy stosowali niezwykle krwawe metody walki, ale nie powiedzieli nigdy, że przyszli po to, aby nas „wyzwolić" spod panowania nas samych, „uszczęśliwić", że działają z naszej woli i na naszą korzyść. (…) To była walka na śmierć i życie.
... Był straszny spokój w granicach Związku Sowieckiego. Nie było żadnej wojny. Nie było zaciemnienia przed obcymi bombowcami. Nie było godzin policyjnych. Była „radość". Na ulicach wisiały plakaty i fotosy o twarzach uśmiechniętych. Transparenty głosiły, że ciągle coś i za coś dziękujemy Stalinowi. Maszerowały pochody z tymi transparentami. Mówiło się „obywatelu" do każdego. Była równość, jednostajność, nuda. Komunikaty wojenne przychodziły z innego świata. Nie było zbrojnych patroli na ulicach, gotowych do strzału. Nie było obwieszczeń o rozstrzelanych, a jeżeli się ktoś przypadkiem dowiedział o takim fakcie, to wiadomość swą raczej ukrywał dla siebie, niżby miał powtarzać ją pierwszemu z brzegu. Obchodzono uroczyście „Dni Mickiewiczowskie". Grały wszystkie polskie teatry. Na kurtynie jednego z nich wymalowano gwiazdę czerwoną, na innej krasnoarmiejca z czterograniastym bagnetem na karabinie.”
Wysysanie szpiku, zgładzanie narodu, czynienie ze społeczeństwa bolszewików.
W tym roku obchodzi się w mediach hucznie odzyskania wolności. Od czego? Od kogo? Kto zabrał wolność? Kto sowietyzował Polskę i Polaków?
Tego młode pokolenie z mediów już się nie dowie. Panuje milczenie. Temat tabu.
Nikt się nie przyznaje do dziękowania Stalinowi wierszem czy prozą. Milczą kapłani komunizmu. Kolaboranci ze Lwowa, Łodzi czy Warszawy. Świętują odzyskanie wolności. Jakże Historia ma być nauczycielką życia? Jaką ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz