WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
piątek, 16 grudnia 2011
Grudzień MOrdeców
Zwyczajne trupy zwyczajnych ludzi
Ponieważ nie widziałem ostatniego filmu Grzegorza Brauna, a ten wcześniejszy o Jaruzelskim zobaczyłem niedawno, mogę kogoś tym tekstem rozczarować. Poczyniłem jednak kilka spostrzeżeń, ważnych jak przypuszczam, dla tak zwanego ogólnego oglądu sutuacji. Zacznijmy jednak od początku.
Filmy Brauna są proste i czytelne. To stanowi o ich sile i popularności. „Towarzysz generał” składa się z kilku animacji, ostrej muzyki, fragmentów programu „Poligon” emitowanych w latach osiemdziesiątych, archiwalnych wystąpień Jaruzela i wypowiedzi historyków. To wystarczy do zrobienia ciekawego filmu. Jest tam jednak coś jeszcze, coś czego wcześniej nie widziałem i nie sądzę by ktokolwiek widział. Są tam zdjęcia trupów. Ludzi zabitych przez komunę od roku 1946 do roku 1970. I to chyba z punktu widzenia, takiego jak ja późnego widza tego filmu jest najważniejsze.
Kiedy patrzymy na tych nieboszczyków z roku 1946 jeszcze się jakoś trzymamy. Wszystko mieści się w pewnej konwencji, historia, archiwalia, wojna i tuż po wojnie, śmierć, pożoga, te sprawy. Kiedy jednak przechodzimy do nieboszczyków nowszych robi się naprawdę poważnie. Głównie z tego względu, że są oni ubrani prawie tak samo jak my. A jednak nie żyją. Mają krew na ustach, wpadnięte oczy, głowy im zwisają i leżą bezładnie na podłodze. Wyglądają naprawdę fatalnie. I to jest wstrząsające. Szczególnie kiedy oglądamy tych zabitych w 1970. To prawdziwa groza. Oni szli do pracy i zginęli nie wiadomo za co. Górnicy z Wujka nie robią tak mocnego wrażenia. Pewnie dlatego, że oni starali się bronić. Ci biedni cywile z Gdańska to prawdziwy szok. I milczenie do tego. I ten gówniany film „Czarny czwartek”, który nieczego nie wyjaśnia, a jest tylko jakimś tam ochłapem rzuconym w tłum. Zwyczajnej trupy zwyczajnych ludzi. I nic więcej.
Mamy też w filmie Brauna te fragmenty kronik i kawałki programu „Poligon” emitowanego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Programu, który był wojenną propagandą w najczarniejszym wydaniu. I my to teraz jeszcze raz oglądamy po latach i włos nam się jeży tak jak przy tych cywilnych zwłokach, w sweterkach i ortalionowych kurtkach. Bo oto kamera pokazuje trybunę gości honorowych, a my patrzymy na te ryje, na te okulary, na te czoła wysklepione i widzimy ławę oskarżonych o zbrodnie wojenne. Szczególną uwagę zwracają towarzysze radzieccy, których wtedy, kiedy byliśmy dziećmi nie umieliśmy należycie ocenić, ale dziś już to potrafimy. Oni wyglądają dokładnie tak jak różni egzotyczni kacykowie z dalekich wysp, których rząd amerykański oskarża o zabijanie swoich obywateli. Nie ma żadnej różnicy. A witany przez Jaruzelskiego towarzysz Greczko to wprost Trujillo. Tylko mundur ma lepszy, więcej na nim złota. I fotografuje się z odkrytą głową. Ujmuje mu to nieco z wyglądu, jest mniej wojskowy w tym swoim emploi towarzysz Greczko, ale za to bardziej przypomina Bruno Tataglia, z książki „Ojciec chrzestny” - alfons w mundurze po prostu. W mundurze kapiącym od złota. I Jaruzelski, który go wita uroczyście i serdecznie na polskiej ziemi. On także tak wygląda. Jak Trujillo, jak Somoza, jak Noriega. I cała reszta. Gdyby był czarny wyglądałby jak Mugabe, a Breżniew jak Bokassa. Żadnej różnicy.
Jeszcze tylko pozostaje kwestia tej zbrodni. Jednej, drugiej, trzeciej. Wszystkich zbrodni, których nie udało się osądzić. Miast sądu mamy za to opowieść o czarnym czwartku. I całą serię demaskacji. Dobre i to, ktoś powie. Może i dobre, ale za mało w tym elementu pedagogicznego dla kolejnych alfonsów przystrojonych w mundury polskich żołnierzy. W każdyjm razie warto te filmy Brauna oglądać, bo wtedy my – którzy pamiętamy program „Poligon” - możemy nań i pokazywanych tam ludzi spojrzeć inaczej zupełnie. I porównać ich twarze z tymi okrwawionymi, z przestrzelonymi ustami, z dziurą w brzuchu, z podwiniętym pod brode swetrem z Turcji spod którego wylewa się posoka i barwi na czerwono posadzkę ułozoną z płytek terakoty w zany nam wszystkim z przedszkola czarno-beżowy wzór.
Moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rosseman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl. Zapraszam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz