..
Pod hasłem “Praca w Polsce dla Polaków” kilkaset osób przeszło w środę w pierwszomajowym pochodzie zorganizowanym przez środowisko Autonomicznych Nacjonalistów. Podczas pochodu ulicami Warszawy skandowali m.in. hasło: “Praca, wolność, nacjonalizm” .
Pochód wyruszył tuż po godz. 14.30 z placu Na Rozdrożu, sprzed pomnika Romana Dmowskiego, i przeszedł Al. Ujazdowskimi, Nowym Światem, Al. Jerozolimskimi, ul. Marszałkowską do placu Konstytucji. Cały przemarsz zabezpieczali policjanci; ulice były wyłączone z ruchu.
Z powodu głośno skandowanych haseł pochód budził zainteresowanie licznych przechodniów i turystów.
Uczestnicy nieśli flagi: czarne, narodowe, z symbolami krzyża celtyckiego oraz zielone z symbolami Obozu Narodowo-Radykalnego. Trzymali też transparenty i banery z hasłami “Wolni, socjalni, narodowi”, “Sport, Zdrowie, Nacjonalizm – przeciwko chorym wartościom”, “Jedyną drogą nacjonalizm! Uderz, uderz w kapitalizm”.
Skandowali też hasła: “Nadchodzą, nadchodzą nacjonaliści”, “Opór, opór, narodowy opór”. Pojawiały się też hasła antyrządowe np. “Rząd na bruk, bruk na rząd”, “Polska to my, a nie Donald i jego psy”, a także związane z pracą i zatrudnieniem: “Stop zatrudnieniu śmieciowemu”, “Praca, wolność nacjonalizm”, “Godna płaca, godne życie”. Nacjonaliści wyrażali też sprzeciw wobec Unii Europejskiej skandując: ” Unia Europejska – to banda złodziejska” oraz “Złoty tak, euro nie”.
Pochód zakończył się na placu Konstytucji, gdzie organizatorzy w krótkim przemówieniu zaznaczyli, że celem organizowanej przez Autonomicznych Nacjonalistów demonstracji jest wyrażenie sprzeciwu wobec obecnej władzy. Zwrócili uwagę, że jest to także forma podziękowania i wyrażenia szacunku wobec wszystkich ludzi pracy.
- Praca w Polsce dla Polaków – to hasło pierwszomajowego pochodu, ale to także krzyk rozpaczy tysięcy ludzi w Polsce. Umowy śmieciowe, niskie płace, brak szacunku dla pracowników – to codzienność wielu z nas – mówił jeden z organizatorów.
Podkreślił, że “nacjonalizm to nie tylko pamięć o bohaterach, ale solidaryzm społeczny w najczystszej postaci”. “Sprzeciwiamy się Unii Europejskiej, wprowadzeniu euro, a tym samy jesteśmy przeciwko wzrostowi cen” – mówił na zakończenie.
W marszu wzięli udział m.in. przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego.
Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-pierwszomajowy-pochod-nacjonalistow,nId,962455?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other
APPENDIX.
Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka", produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu.
A my uzyskane pieniądze „przejadamy".
- Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
- Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m. in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
- Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
- Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys.
Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
- Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
- Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
- Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?- Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz". Nie ma żadnego planu strategicznego."
APPENDIX II.
Teoria Spiskowa
- Historia o Tobie
samym
Źródło: Wojciech
Mazurkiewicz
libertarianin.org
„Starożytni znawcy Tao,
nie
oświecali ludu,
lecz
go ogłupiali.
Trud w
rządzeniu ludem,
wynika
z tego, że lud dużo wie”
(Lao-tsy).
„Niech ci, którzy czytają ten
wiersz, rozważą jego treść,
Niech
pospólstwo i niewykształceni zostawią go w spokoju,
Wszyscy oni – głupi astrologowie i barbarzyńcy – niech trzymają
się z daleka,
Ten,
który czyni inne rzeczy, niech będzie kapłanem rytu”
(Nostradamus).
„Złamaliśmy prawo, ale nigdy nie mieliśmy wątpliwości. Ale
teraz gdy idziemy przez las, uczymy się wątpić” (Ayn
Rand).
W teorię
spiskową nie wierzy nikt o zdrowych zmysłach. Teoria spiskowa to domena
obłąkanych umysłów. Maniacy, irracjonaliści, świry, szaleńcy, dzieci, fanatycy
religijni – niech oni się tym zajmują. Ja jestem poważnym umysłem. Mam rodzinę,
wykształcenie, dobrą pracę, duży dom, szybki samochód. Stoję twardo na ziemi.
Wiem, jak zbudowany jest Wszechświat, znam odpowiedź na każde pytanie, rozumiem
system. Nie wierzę w nic, stawiam na fakty. Mam dyplom i trzy litery przed
nazwiskiem. Otrzymałem edukację, otrzymałem prawidłowy światopogląd, a
codziennie wieczorem otrzymuję świeże wiadomości zza szklanego ekranu. Tak! Wiem
co się na świecie dzieje. Poważni dziennikarze w wygładzonych fryzurach, mądrzy
specjaliści w drogich garniturach, uśmiechnięte prezenterki z wyciętym dekoltem.
Profesjonalne zdjęcia, perfekcyjna polszczyzna, same dobre rady. Opinie
ekspertów. Oni już zadbają o to, żeby żyło nam się dostatnio, wiedzą co i jak.
Ten świat nie zginie pod ich przywództwem, oni go
poprowadzą.
Wszystko
jest tu takie proste i łatwe! Mamy opiekę socjalną, mamy darmową edukacją, mamy
wgląd do wszystkich informacji. Policja sprawuje pieczę na naszym
bezpieczeństwem, potężna armia broni naszych granic, a kamery na ulicy pilnują,
aby nikomu nic się nie stało. Wszędzie jest nadzór, każda informacja jest
zapisywana, nic tutaj nie ginie. Ład i porządek, po prostu – wszystko pod
KONTROLĄ! Cóż za piękny, bezpieczny i bezstresowy świat. Wystarczy przestrzegać
prawa i płacić podatki. Oni się wszystkim zajmą, a ja? Ja mogę korzystać z
życia!
Mój sąsiad
to kretyn. Nie ogląda telewizji, nie słucha radia, nie czyta gazet i jeździ
jakimś rozklekotanych gratem. Sprzedaje jabłka w warzywniaku i zarabia marny
tysiąc miesięcznie, ledwo wiąże koniec z końcem. Co z tego, że kiedyś ukończył z
wyróżnieniem informatykę na renomowanej uczelni. Przecież nikt nie przyjmie
takiego świra, co na rozmowę kwalifikacyjną w korporacji medialnej przychodzi w
trampkach i koszulce z napisem: „Telewizja kłamie!”. Albo na pierwszej randce z
dziewczyną rzuca jej podejrzenie, że jest tajną agentką GRU, która chce wykraść
jego sekrety. On nawet nie może normalnie SMS-a napisać – kontaktuje się z jemu
podobnymi świrami przy pomocy tajnego kodu, który sam opracował, gdyż twierdzi,
że wszystkie rozmowy mogą być podsłuchiwane. Nawet jeśli, to co z tego? Mnie
mogą podsłuchiwać, ja jestem porządnym obywatelem i nie mam nic do ukrycia. Ale
on rzeczywiście mógłby mięć problem, gdyby policja zobaczyła o czym on
dyskutuje, zaraz by go wzięli na spytki. A może nawet zamknęli wśród czubków? W
klinikach pewnie już takich pełno. Ale ten debil nie chce wziąć nawet głupiej
tabletki na uspokojenie, twierdzi, że nie da się truć kartelom farmaceutycznym.
Zamiast tego żre czosnek i mleko z miodem. I jakieś nie przetestowane zioła,
ponoć lecznicze, których importu mądra Unia zabroniła (jak można sprzedawać coś,
co nie została przebadane? To może być niebezpieczne!) Ale on sobie to na czarno
załatwia. Jak mnie wkurzy, to go sypnę.
Aaa, ten
down nie posiada nawet konta na facebooku ani na żadnym innym serwisie
społecznościowym. W którym wieku on żyje? Jak można sobie bez tego radzić, nic
dziwnego, że jego życie towarzyskie kuleje. Że niby magazynują nasze dane, że je
wykorzystują, że służby specjalne nas inwigilują? Trzeba było nie wychylać się z
szeregu, nie miałby takiego problemu. Gość musi mieć nie po kolei w głowie i
tyle.
I jeszcze
te jego bezsensowne majaczenia na prawo i lewo. Jakieś UFO, reptilianie, smugi
chemiczne, NWO, Rockefeller, Bilderberd, Komisja Trójstronna, Trójkąt Bermudzki,
HARP, Mędrcy Syjonu, masoni, Iluminaci, dzieci indygo, sataniści, New Age,
Kennedy, syndykaty… terroryzm, Czaszki i Piszczele, Bush, masowa kontrola
umysłów, zagłada 90% ludzkości… podatek katastralny, Daniken, projekt Blue Beam,
Leonardo da Vinci, naziści… co on tam jeszcze pierdolił? A, było tego trochę, ma
całą stertę książek o tym głupotach… samolot Aurora, Roswell, strefa 51,
fałszywe flagi, eksperyment Filadelfia, czarne wołgi, czarne helikoptery…
andinia, waluta amero, ludzie w czerni, ludzie cienie… (ciekawe czym się różnią
jedni od drugich?) … Atlantyda, ziemia Mu, Lemuria, annunaki, marsjańska twarz,
lądowanie na Księżycu, że niby fałszywe… o byłbym zapomniał, 9/11, jakim trzeba
być idiotą, aby twierdzić, że rząd amerykański wymordował swoich własnych
obywateli? Rząd? Demokratycznie wybrana, zaprzysiężona władza? Swoich… własnych…
obywateli? To jakaś paranoja, takich powinno się zamykać w zakładać
psychiatrycznych, to jakiś faszyzm, oni są niebezpieczni dla społeczeństwa.
Przecież w telewizji wyraźnie pokazali jak było, czego on jeszcze chce? Że na
YouTube znalazł jakiś filmik, gdzie jakiś świr ma jakieś wątpliwości? A po co
sobie tym głowę zawracać? Wiadomo przecież, że wszystkie te amatorskie filmiki
to rasistowska albo antysemicka, albo homofobiczna, a może szowinistyczna,
seksistowska, antyfeministyczna, antygenderowska, antyekologiczna,
antyeuropejska, antydemokratyczna, antyamerykańska, antypapuonowogwinejska,
antyterrorystyczna… czy tam rusofobiczna, islamofobiczna, feminofobiczna,
zoofobiczna, filofobiczna, fobiofobiczna, heksakosjoiheksekontaheksafobiczna
PROPAGANDA! Jacy ci ludzie są naiwni, jak łatwo dają się zmanipulować w tym
Internecie. Dziwne, że władza nie zrobiła jeszcze porządku z tymi przeklętymi
światłowodami. Jak to tak, żeby każda bzdura swobodnie sobie krążyła po świecie
i żeby każdy maniak mógł pisać co mu się tylko zrodziło w tym chorym umyśle?
Kiedyś poddawano takiego zabiegowi lobotomii – jedno szybkie ciach i z gościa
robiła się jarzyna do końca życia. I bardzo dobrze, przynajmniej nie truł już
więcej tych głupot i nie mącić w głowie młodzieży. Przecież ich mogą czytać moje
dzieci! A jeśli to jacyś pedofile, albo inni zboczeńcy? Dlaczego nikt tego nie
kontroluje, nie sprawdza i nie cenzura? Powinien być jakiś porządek, jak można
była pozwolić na taki bałagan? Miejmy nadzieję, że wielka nadzieja Ameryki, pan
Barack Hussein Obama II, razem z wielką nadzieją Europy, panem José Manuel Durão
Barroso zrobią i z tym porządek. Uporządkowali już przecież tyle rzeczy na tym
chaotycznym świecie, zjednoczyli tylu ludzi i narodów, wprowadzili pokój na
Wschodzie, uporali się z terroryzmem, zapewnili bezpieczeństwo na lotniskach,
walczą z biedą, nierównością i dyskryminacją… to i z Internetem dadzą sobie
radę. Bo jak nie, no to przecież każdy taki pedofil będzie sobie mógł tam
bezkarnie grasować i pisać o tych… o tych… co tak jeszcze było? O tej całej
zatrutej żywności, wodzie i powietrzu, o pieniądzu fidurcjalnym (co za
nienowocześni zacofańcy mogą żądać przywrócenia standardu złota? Przecież to
dobre dla barbarzyńców!), o FED, o podatkach, o bankierach, o łamaniu
amerykańskiej konstytucja, która jest już taka przeterminowana i nie idzie z
duchem czasu – przecież ten kapitalistyczny świstek papieru hamuje piękny marsz
Ameryki ku powszechnej równości!
Eeeeh,
Boże, który nie istniejesz, widzisz i nie robisz nic. Za karę w ciebie nie
wierzę, nawet mnie nie próbuj przekonywać do swojego istnienia. Możesz nawet
stanąć przede mną, ja należę do I-N-T-L-I-G-E-N-C-J-I, a inteligencja jest zbyt
inteligentna, żeby wierzyć w ten nieinteligentny, nielogiczny, nieracjonalny (i
faszystowski oczywiście), religijny bełkot. Dobry dla niewykształconego
motłochu. Albo mojego sąsiada. W każdym razie, skoro już nie istniejesz, to
pokaraj ten cały ciemnogród i przyspiesz globalny marsz ludzkości ku nowej erze.
Niech wyginą wszyscy ci zacofańcy, niech zatriumfuje rozum, nauka i technologia.
Wkraczamy w nowe czasy, czasy powszechnego dobrobytu, gdzie każdy pomaga
każdemu, gdzie zabiera się silniejszym a daje słabszym, gdzie wszyscy wspólnie
pracują dla wspólnego dobra, aby żyło się dostatniej i świat był pięknym,
przyjaznym miejscem. Ale najpierw… najpierw trzeba się pozbyć tego idioty, który
idzie w moja stronę. Czego znowu? Szczepionki, epidemie i napęd
antygrawitacyjny? A może Lady Gaga i Justin Bieber, w końcu to pedały i
marionetki Illuminati!
- Witaj
Panie Slave, drogi sąsiedzie, piękna dziś pogoda, prawda? – zagadnął mnie
najbardziej pasjonującym i najczęściej rozważanym tematem do rozmów, czyli
problematyką meteorologiczną.
- Piękna,
bo nie ma smug chemicznych na niebie, czy piękna, bo jest w miarę chłodno w
sierpniu i możesz triumfalnie głosić że: „Globalne ocieplenie to największy
szwindel XXI wieku”, co, panie nawiedzony?
- Ależ
mogą panu pokazać mnóstwo opinii poważnych naukowców, którzy podważają dogmat o
tym, że to wina człowieka…
- Dobra,
dobra, nie truj mi tu już swoich niepoprawnych bzdur! Wielki naukowiec i
noblista Al Gore bezsprzecznie udowodnił czyja to jest wina. A na szczycie w Rio
mądrzy ekolodzy podali rozwiązali, których ty – tu przerwałem na chwilę, żeby
spojrzeć mu w oczy – kapitalistyczna świnio, nie chcesz zaakceptować ani
zrozumieć. Planeta jest brudna, przeludniona, cierpi i należy jej pomóc.
Potrzebny nam zrównoważony rozwój i ścisła kontrola zatruwającej świat
gospodarki. Należy walczyć z przeludnieniem, rozdawać kondomy, edukować dzieci…
– pomyślałem o czym jeszcze mówili socjaliści z Rio. – O! Opodatkować kierowców,
lepiej żeby ludzie jeździli pociągami i komunikacją miejską. Mniej spalin i
większe wpływy do budżetu. Albo niech się przesiądą na rower, przynajmniej
schudną trochę, nie trzeba będzie tyle wydawać na służbę zdrowia. Należy budować
mniej autostrad, a te pieniądze inwestować w środki transportu publicznego. I
zwiększyć dystrybucję dóbr. Odebrać bogatym, to co mają nadmiar i za te
pieniądze walczyć o ratowanie klimatu. A jak odbierze się bogatym, to będą
mieli, wredni kapitaliści, mniej pieniędzy do inwestowania. Nie będzie wolnej
przedsiębiorczości, to będzie mniej trucicieli. Wspaniałe, prawdą? Odbierajmy
przedsiębiorcom, centralizujmy, budujmy przyjazne państwo. Pewna niemiecka
socjalistka postulowała, żeby wprowadzić stu procentowy podatek dochodowy dla
tych, co zarabiają powyżej czterdziestu tysięcy euro miesięczne. Genialne
prawda? Na co komu tyle kasy, pieniądze szczęścia nie dają. Powinny leżeć w
banku centralnym i tam być mądrze gospodarzone.
- Ale czy
Ty naprawdę w to wierzysz, że może istnieć taka centralna władza? Że ci ludzie
będą przestrzegać zasad, wolności, praw naturalnych i…
- Praw
naturalnych? A co ty, dzikus jesteś? Mamy nowoczesną kartę praw człowieka,
demokratycznie przegłosowaną w ONZ. Skoro ją napisali, to będą i jej
przestrzegać. Mamy jeszcze traktaty, zgromadzenia publiczne, mamy demokrację,
która jest najwspanialszym ustrojem jaki kiedykolwiek wymyślono… mielibyśmy też
wspaniałą europejską konstytucję, gdyby naćpani trawą Holendrzy jej nie
odrzucili… Na szczęście mamy chociaż Traktat Lizboński, nasz mężny Parlament nie
dał się zastraszyć terrorowi irlandzkiemu i wszystko zrobił tak jak było w
planie. A Irlandia dostała solidną nauczkę za te fanaberie, poprosiła o drugą
szansę i odkupiła swoje grzechy. Wszystko idzie ku wspaniałej
przyszłości!
- Ale nie
dostrzegasz tego, że jak zgromadzimy w jednym miejscu całą władzę, wszystkie te
pieniądze, media, ludzkie umysły, to może w końcu sięgnąć po to ktoś o brudnych
dłoniach? Skąd może mieć pewność, że za tym wszystkim nie stoi jakaś
niebezpieczna klika, mafia, gang, ludzie cienie, którzy zakulisowo kierują tym
wszystkim? Co, jeśli okażemy się masą niewolników w rękach kilkunastu bogatych i
inteligentnych ludzi?
Jeśli
władza jest do wzięcia, to prędzej czy później ktoś po nią sięga, nic nie stoi
na przeszkodzie, aby tak się nie stało i teraz.
- Ale nic
też nie wskazuje na to, że tak ma być. Ja wierzę w dowody, więc proszę,
udowodnij mi to. Bez dowodu, twoja wiara nic dla mnie nie znaczy. Ty po prostu
wierzysz w to, w co chcesz wierzyć, dostrzegasz to co podsuwa ci twoja
wyobraźnia i nie zdajesz sobie sprawy, że to tylko halucynacja, sen, marzenie, a
może raczej koszmar. Jak można wierzyć w całą tą piramidę irracjonalnych
popłuczyn?
- Nie
wierzę we wszystko…
- Nie? To
po co ci w domu książki na temat UFO, astrologii, sekt i jakich innych,
pseudonaukowych „mondrości”?
- To, że o
czymś czytam, nie znaczy jeszcze, że się z tym zgadzam. Staram się po prostu
dużo wiedzieć, myśleć, analizować. Szukać prawdy i odrzucać kłamstwo. Pytać,
badać, gromadzić, filtrować informację, obrzucać plew i zbierać ziarno. Tak
naprawdę nie wierzę w większość rzeczy o których czytam. Ale tym bardziej nie
wierzę też w to, co mówią w TV, co piszą w prasie codziennej, podręcznikach
akademickich, czego uczą w szkole. Nie wierzę ekspertom, politykom, demagogom,
rewolucjonistom, pokojowcom, żadnym postępowcom; ani lewicy, ani prawicy.
Próbuję tylko zbierać dane i tworzyć z nich spójny obraz rzeczywistości. Im
więcej wiem, tym bardziej klarowny jest ten obraz.
- Ty to
musisz mieć niezły chaos w tej swojej zakręconej łepetynie… To w co ty w takim
razie wierzysz?
- Teorie
spiskowe dzielę na trzy kategorie, w zależności od stopnia ich realności. Do
pierwszej weźmy te najbardziej szalone, dziwaczne, ekstrawaganckie, awangardowe,
oryginalne – zwyczajnie trudne do uwierzenia, nawet dla najbardziej otwartego
umysłu. To może być teoria płaskiej Ziemi, według której nasza planeta nie jest
kulą (geoidą gwoli ścisłości), a my od czasów Ptolemeusza byliśmy oszukiwani;
albo teoria pustej Ziemi – glob jest wydrążony, ma dziury wejściowe na
biegunach, a wewnątrz życie prowadzi obca rasa, która być może zakulisowo rządzi
światem; dalej mamy reptilian Davida Icke, czyli tezę, że władcy największych
państw (Bush, królowa Elżbieta, Putin, Merkel itd.) to jaszczury z kosmosu,
które przybrały ludzką postać, aby wyniszczyć naszą cywilizację; mamy jeszcze
teorię podziemnych baz ufo, projekt Cheops, scjentologiczny mit o Xenu, Hitler
żyje, zombie produkowane przez Stalina na Syberii, żywe mumie w Japonii, Żydzi
zatopili Titanica, a druga wojna światowa nigdy nie miała miejsca. Gdzieś nawet
czytałem o pomyśle, że państwo Stany Zjednoczone w ogóle nie istnieje, zostało
wymyślone przez media, aby ludzie wiedzieli, że istnieje mocarstwo trzymające
pieczę nad światem. Według zwolenników nieistnienia Jankesów, ludzie, którzy
chcą się dostać do Ameryki są usypiani na pokładzie samolotu, a następnie
dokonuje się na ich mózgu manipulacji mającej na celu wszczepienie fałszywych
wspomnień. Nie doczytałem jak w świetle tej hipotezy tłumaczy się istnieje
amerykańskich samochodów, raperów, hamburgerów, korporacji, Myszki Miki czy
kryzysu finansowego.
W
każdym razie, teorie te mają swój urok, warto się z nimi zapoznać, ale autorów
najprawdopodobniej zwyczajnie poniosła fantazja. Lub też uznali, że w ten sposób
da się łatwo zarobić, taki Icke wydał już kilkanaście książek, a na jego wykłady
ludzie walą drzwiami i oknami, choć przyznam, że retor z niego wyśmienity, a
pomijając opowieści o gadzinach, zdarza mu się mówić całkiem ciekawe
rzeczy.
Ale
weźmy teraz drugą kategorię. Do niej wrzucam wszystkie wymysły, które mają coś
na rzeczy, ale brakuje przekonujących dowodów, aby w nie uwierzyć. Autorzy z
reguły poprzestają na zadaniu ciekawego pytanie (a dlaczego tak? A skąd to się
wzięło? A kto za tym stoi? A co, jeśli to nieprawda?), ale nie potrafią znaleźć
przekonywującej odpowiedzi. Mają tylko jakieś przesłanki, strzępki dowodów, mdłe
relacje świadków, same hipotezy i swój własny umysł, który próbuje za wszelką
cenę połączyć skromne dane w jedną, logiczną całość. Tutaj weźmy np. chemtrails,
czyli tezę, że jesteśmy zatruwani przez smugi kondensacyjne z samolotów – są
filmy, zdjęcia, opinie pilotów, udokumentowane przypadki z historii, zasłyszane
dialogi, które mówią, że coś w tym może być. Albo całą konspirację o Nowym
Porządku Świata – tu jest bardzo bogata dokumentacja. Dalej można nadmienić
spiski syjonistyczne, masońskie, satanistyczne, wszelkie tezy o manipulacji
telewizyjnej, o projekcie HARP, atak na Word Trade Center, śmierć Kennedy’ego,
masowa kontrola umysłu, różne gierki służb specjalnych, marionetkowi terroryści
(vide Al Kaida) czy niejasne przyczyny przystąpienia Ameryki do II wojny
światowej… Jest też kwestia antysemityzmu czy prawdy o Holokauście, ale o tym
bardzo trudno głośno rozmawiać… Niemal we wszystkim jest trochę prawdy, są
jakieś wskazówki, ale mimo to cały czas błądzimy. Jednak warto szukać, badać i
pytać. To mnie najbardziej pochłania.
- No
dobra, ale gdzie te dowody?
- Przecież
mówię, ze nie ma dowodów, są tylko sugestie, przesłanki, to jest jak
rozwiązywanie łamigłówki.
- Bez
dowodów można to wszystko o kant dupy rozbić, wszyscy wy, „tropiciele spisków”,
cierpicie na prześladowczą manię szukania sensacji, chcecie, żeby cokolwiek się
działo wokół, chcecie być wyjątkowi – nosiciele prawdy tłamszeni przez system.
Macie zbyt dużo wolnego czasu, bo nie prowadzicie normalnego trybu życia, jak
każdy porządny obywatel. Ja to wszystkie wrzucą do pierwszej kategorii; zamach
WTC dokonany przez Amerykanów na samych sobie to taka samo bzdura jak ci
reptilianie. Niby dlaczego miałbym wierzyć w cokolwiek?
-
Większość ludzi…
-
Większość ludzi to debile, a ci co twierdzą, że większość to debile, to
najwięksi z nich. Fajny bon-mot mi wyszedł?
- Ciekawy.
Widzisz, samodzielne myślenie nie jest wcale takie trudne, wystarczy tylko
chcieć.
- Ty
chcesz i ci nie wychodzi. Dlaczego mam wierzyć w cokolwiek, jakikolwiek
spisek?
- Bo
historia jest usiana spiskami! Nie chodzi o wiarę, chodzi o drążenie, o
kojarzenie faktów. O szukanie prawdy i przyczyny, celu i sensu. Fakt, że nie ma
dowodów, nie znaczy, że nie trzeba ich szukać. Nie ma dowodów na istnienie Boga,
ale ludzie – tak teiści jak i ateiści – zastanawiają się nad jego istnieniem.
Dzięki temu rozwinęła się filozofia, teologia, religia i sztuka. Nie wiemy jak
powstał Wszechświat, ale szukamy odpowiedzi. Mamy jakieś niewielkie poszlaki i
na ich podstawie próbujemy stworzyć spójną teorię wszystkiego. To samo można
robić z każdą inną rzeczą. I powinno się robić. Większość ludzie – wcale nie
debili – jak słyszy termin „teoria spiskowa” krzywi się z obrzydzenia i
wyśmiania. Bo teoria spiskowa to w ich mniemaniu coś fantastycznego, oderwanego
od rzeczywistości. Ale jaka jest przyczyna takiego myślenia? Przecież spiski
były, są i będą; cała historia jest pisana spiskiem. Wojny, zdrady, skandale,
rewolucje, przewroty – wszędzie u źródła krył się spisek. Rewolucja francuska,
spisek prochowy, zamachy na Napoleona, bolszewicy. Na litość, nawet Jezusa
zamordowano w wyniku spisku! Tego nikt nie neguje, bo to są fakty historyczne.
Ale teraz? Nie, teraz wszystko jest w porządku. Nikt nie szepta, nie ugaduje
się, nie spotyka po ciemku. Odkąd ludzie mają telewizję, wydaje im się, że
wszystko jest jasne i klarowne. Bzdury!
Pozwól, ze zacytuję ci Murraya Rothbarda, wybitnego ekonomistę wolnorynkowego,
zignorowanego przez mainstream za swoje wolnościowe, antypaństwowe i logiczne do
bólu poglądy oraz szczerzą i ostrą krytykę wobec wszystkiego, co mijało się z
prawdą. Rothbard pisze: „Zdarza się, że ktoś podejmuje się krytycznej analizy
dotyczącej tego, kim są ludzie u władzy, starając się przy tym przeniknąć ich
interesy polityczne i ekonomiczne. Związani z establishmentem liberałowie i
konserwatyści (a często i libertarianie) określają te
starania
mianem
„spiskowej teorii dziejów”, „paranoi”, „determinizmu ekonomicznego”, a
nawet„marksizmu”. Te oszczercze etykietki przykleja się każdemu, kto dokonuje
takiej analizy, bez względu na to, w której części spektrum poglądów
ekonomicznych się on znajduje.”
I
jeszcze dalej, Rothbard: „Nic wiec dziwnego, że realistyczne analizy spisków
tworzą „ekstremiści” znajdujący się poza głównym nurtem. Wszakże w żywotnym
interesie aparatu państwa leży, aby utrzymać jego społeczną legitymizację czy
nawet uświęcenie – a w tym celu politycy i cała biurokracja musza być uważani za
swego rodzaju ponadnaturalne siły służące wyłącznie bliżej nieokreślonemu „dobru
publicznemu””.
Potrzeba ci jeszcze czegoś? Nawet jeśli 90% teorii spiskowych to bzdury, to czy
nie warto wyjść z ignorancji i poświęcić się dla tych pozostałych 10%, poświęcić
się dla prawdy?
- Wiesz,
to wcale nie jest takie proste, trzeba…
- To jest
bardzo proste, trzeba zacząć myśleć, być sceptycznym wobec tego co wokół i
otworzyć umysł na niektóre sprawy.
- Ja
przecież cały czas jestem bardzo sceptyczny! Wobec tego, co próbujesz mi
wmówić.
- A
powinieneś być sceptyczny wobec wszystkiego!
- Eeeh,
Rothbard to szalony anarchista i co gorsza – kapitalista. Wyjątkowo dziwaczne
połączenie. Jaka jest trzecia kategoria?
- Wszystko
to, co jest pewne, udowodnione i niemal oczywiste dla każdego, kto o tym
słyszał, ale mimo to mało kto o tym wie, albo mało kto w to wierzy. Fakty, które
z różnych powodów są wyśmiewane, odrzucane, przemilczane przez
media.
Na
przykład to, że Amerykanie dodają w niektórych stanach litu do wody, który może
niekorzystnie wpływać na ludzki iloraz inteligencji, powodować otępienie i
zmniejszać skłonność do buntu; uzasadniają te działania uspokajającym działaniem
litu, co ma zmniejszać liczbę samobójstw. Albo problem obowiązkowych szczepień –
dowiedzione jest, że niektóre szczepionki zabierają szkodliwe substancja (np.
rtęć), a w niektórych rejonach, zwłaszcza w USA, mogły się przyczynić do
zwiększonej umieralności czy zachorowalności (autyzm, choroby
psychoneurologiczne, opóźnienia rozwojowe, upośledzenia umysłowe, astma,
cukrzyca) wśród dzieci. Mimo to, ludzi, którzy domagają się liberalizacji
szczepień, bądź sieję wątpliwości wśród rodziców, ma się za nawiedzonych
oszołomów, a nawet uważa, za niebezpiecznych dla społeczeństwa –
pseudonaukowców, jak wykazywał Richard Dawkins w którymś ze swoich
„racjonalistycznych” programów.
Mamy
jeszcze spisek żarówkowy, walkę z ziołolecznictwem i medycyną naturalną, chorobę
wściekłych krów, czy epidemię ptasiej bądź świńskiej grypy, gdzie zostało
przemilczane mnóstwo faktów, aby wywołać wśród ludzi panikę i aby ci się
bezmyślnie szczepili, co napędzało przemysł farmaceutyczny i pozwalało załatwiać
interesy polityczne. Albo właśnie globalne ocieplenie, miliardy euro i dolarów
są marnotrawione na walkę z czymś, wobec czego cała masa poważnych naukowców ma
istotne wątpliwości. A ile karier politycznych powstało dzięki temu! Albo system
INDECT, po cichu wprowadzany, ma za zadanie w inteligentny sposób zbierać i
analizować informację na temat wszystkiego co się rusza, całej aktywności na
ulicy i w Internecie. Komputer sam będzie kojarzył dane na temat konkretnej
osoby i w razie czego informował szybko policję – biorąc pod uwagę rosnącą
liczbę kamer oraz obfitość informacji, które pozostawiamy po sobie w sieci,
zwłaszcza w serwisach społecznościowych, jest to narzędzie totalnej inwigilacji.
Zresztą, ci co mówili o ACTA, SOPA, PIPA, czy innych wynalazkach uderzających w
wolność Internetu, też byli kiedyś uważani za w gorącej wodzie kąpanych.
Ciekawe, że niektóre „spiskowe” serwisy podawały te informacje już w dwa lata
przez masowymi protestami na ulicach. Większość ludzi obudziła się dopiero
tydzień przed.
Weźmy do tego jeszcze grupę Bildenberg i Komisję Trójstronną – ich istnienie
jest przecież oczywiste. Czy to nie dziwne, że wszyscy najbardziej wpływowi
ludzie świata, miliarderzy i władcy, należą do tych samych „klubów” i spotykają
się regularnie, za zamkniętymi drzwiami, nie wpuszczając dziennikarzy, nie
relacjonując, nie informując opinii publicznej ani jednym słowem. Łamiąc przy
tym prawo, gdyż głową państw nie wolno dogadywać się bez obecności świadków,
każda taka debata powinna być podana do informacji publicznej. Dlaczego media
milczą? Czemu nikt sobie nie zada pytania: co oni tam robią? Piją kawę i gadają
o futbolu? Czy tylko „maniacy” od teorii spiskowych mają się tym zajmować? Czy
fakt, że kogoś to niepokoi i chce wiedzieć co się za tym kryje, czyni go
„paranoikiem” i „mącicielem”? Co w tym złego, że ludzie chcą wiedzieć co robią
ci, którzy nimi rządzą? Jakie interesy załatwiają i jakimi motywami się kierują.
Przecież to dotyczy nas wszystkich. A do tego jeszcze ta groźba chipów RFID,
ostatnio je też zaliczam do trzeciej kategorii.
- Ci..
czego?
- Chipów
RFID. Miniaturowy nadajnik, wielkości dwóch ziaren ryżu, na którym można zapisać
dowolne dane i komunikować się z nim na odległość. Technologia znana i lubiana,
używamy tego na co dzień przy znakowaniu produktów, znakowaniu zwierząt, w
halach i magazynach, także w dowodach osobistych i paszportach, przynajmniej w
niektórych krajach.
- Więc w
czym problem?
- Że oni
chcą nam to wszczepiać pod skórę. Albo raczej doprowadzą do tego, że sami sobie
wszczepimy…
- Znakować
ludzi tak, jak teraz znakuje się zwierzęta?
-
Dokładnie tak, słuszna uwaga.
- Ale
powiedziałeś, że te chipy są już w dowodach osobistych i paszportach. W dodatku
prawie każdy ma już telefon komórkowy, który praktycznie działa na podobnych
zasadach. Komputerek noszony zawsze przy sobie, z którym można się komunikować i
w każdej chwili namierzyć. Po co jeszcze wszczepiać pod
skórę?
- Bo w
tedy będą mieli już nad każdym całkowitą kontrolę. Będą wiedzieli co, gdzie i
kiedy robisz. Żaden ruch nie zostanie niezauważony. W dodatku, taki chip mógłby
pełnić rolę karty kredytowej. Wszystkie pieniądze by tam były zapisane, bez
niego nie mógłbyś dokonać żadnej transakcji. Z czasem tradycyjny pieniądz może
zostać wycofany, zastąpi się go cyfrowych, który będzie tylko w tych chipach i w
komputerze centralnym. Komputer będzie wszystko zapisywać, sprawdzał i
ratyfikował. Więc nawet jeśli posiadanie chipa nie będzie obowiązkowe, to w
praktyce i tak każdy będzie musiał go mieć, bo inaczej nie będzie mógł normalnie
funkcjonować w społeczeństwie, tak jak teraz bez dowody osobistego czy telefony,
a wtedy…
- A wtedy
zniknie czarny rynek! Nie będzie nielegalnych transakcji, nie będzie mafii,
prostytucji, narkotyków, handlu bronią, alkoholem, papierosami, nie będzie
finansowych przekrętów ani korupcja. Wszystko będzie pod kontrolą! A skoro
mówisz, że te chipy mogą śledzić każdy nasz ruch, to każdy przestępca zostanie
natychmiast złapany! Zapanuje pokój, ład i porządek, podoba mi się to! Czemu
miałbym nie nosić czegoś takiego w swojej ręce, skoro nie planuję robić żadnych
przekrętów? To by mnie identyfikowało, czułbym się bezpieczny, niech bandziory
się boją. A Ty, czemu się to nie podoba? Może sam kombinujesz coś na boku i
boisz się, że zostanie to wykryte, co?
- Bo
widzisz, sęk w tym, że ja jestem człowiekiem, a dla mojego
człowieczeństwa…
-
Niezbędna jest wygoda! Powiedziałeś, że będą tam zapisane wszystkie pieniądze,
taka podręczna czy raczej podskórna karta kredytowa. Nie będę musiał nosić ze
sobą opasłego portfela, plastikowych dokumentów, różnych aktówek, bo wszystko
będzie w tym ziarenku ryżu. I nie będę się musiał martwić, że zostanę
okradziony. Kiedy oni to wprowadzają? Co jeszcze potrafi to
cudeńko?
- Może
przechowywać dane na temat choroby, niezbędne dla służb ratowniczych. Może
poinformować policję w razie niebezpieczeństwa i ułatwić namierzenie, tak samo
karetkę, może monitorować stan organizmu, informować służby porządkowe na
lotniskach…
- I Ty
tego nie chcesz??!! Toż to genialny wynalazek. Jak tylko to wejdzie w obieg,
ludzie rzucą się, żeby to zdobyć. Będą prosić i płacić, żeby dostać takiego
wygodnego chipa.
-
Wiem.
- A takie
średniowiecze jak ty może sobie stać z boku i się przyglądać. Świat należy do
nowoczesnych technologii. Młodzież to zrozumie.
- To też
wiem. Według brytyjskich badań, w tej chwili co dwudziesty dorosły i co
dziesiąty nastolatek chce mieć chipa pod skórą. Skąd taka dwukrotna przepaść? To
idzie wykładniczo, w następnym pokoleniu będzie co piąty, potem co drugi, a
potem już tylko niedobitki będą się wzbraniać przed
„zachipowaniem”.
- Takie
jak ty. Tylko po co? Czy tak nie będzie lepiej? Trzeba iść z duchem czasu. Z
roku na rok ludzie stają się coraz doskonalszymi istotami. Więcej wiedzą, mają
większą władzę na światem, dłużej żyją. Czemu nie udoskonalić swojego ciała, nie
ułatwić sobie życia, skoro to tylko możliwe? Dzięki temu wynalazkowi możemy się
stać kolektywem wyższych istot, inteligentnych, połączonych ze sobą, w pełnej
interakcji z systemem. Ludzie i nowoczesna technologia razem. Jedność wszystkich
ze wszystkim. Taka idea nazywa się transhumanizmem. Pomyśl, ile moglibyśmy razem
osiągnąć z tymi chipami i innymi „częściami uzupełniającymi” w naszych ciałach i
naszych mózgach.
- A czy
taki człowiek dalej będzie człowiekiem? Gdzie jest granica naszego
człowieczeństwa? Co, jeśli stracimy panowanie nad naszymi własnymi ciałami, a
przejmą je maszyny, bądź ludzie którzy nimi kierują?
- A czy
teraz masz kontrolę nad swoim własnym ciałem? Kontrolujesz swoje popędy, emocje
i namiętności? Jesteś wstanie opanować głód, pragnienie, pociąg seksualny,
potrzebę mrugania oczami? Jesteś niewolnikiem swojego ciała, mój drogi. Co za
różnica, czy kontrolę nad tym i całą resztą będzie sprawował mózg, czy komputer?
Karol Darwin już dawno udowodnił, że ludzie niczym nie różnią się od zwierząt.
Więc równie dobrze mogą niczym nie różnić się od maszyn. Dlaczego nie
przyspieszyć trochę ewolucji? My to rozumiemy i zrobimy to. Podczas gdy ty
będziesz się miotał niczym zwierzę w klatce, kolejne pokolenie przeskoczy tę
barierę. Ty tego nie rozumiesz, oni to zrozumieją.
- Bo nimi
manipulujecie.
-
Manipulujemy? Jak?
- Szkoła!
Telewizja, gazety młodzieżowe, banalne rozrywki, relatywizm moralny. Niszczycie
rodzinę i wyśmiewacie tradycyjne wartości. Odbieracie dzieci z domu już od
najmniejszego, nie pozwalacie rodzicom o niczym decydować. Większość czasu muszą
przesiadywać w waszej szkole, a pozostałą część wśród mediów, którymi wy
kierujecie. Sami ustanawiacie jeden słuszny program nauczania, dom rodzinny ma
pełnić tylko rolę taniego hotelu, a matka i ojciec to niańki, które się muszą
zatroszczyć o jedzenie, picie, sranie i ubranie. I niech nie przekazują żadnych
rad, wartości, nakazów ani zakazów – oni się nie znają, najlepiej niech się w
ogóle nie odzywają. To wy jesteście specjalistami, wy prezentujecie swoją wizję
państwa, władzy, seksu, historii, nauki i obyczajowości. Wy decydujecie o tym,
co jest dobre a co złe i czego wolno, a czego nie. O czym myśleć i czego się
wystrzegać. Macie pod sobą cały rząd dusz i władzę nad nim. Lepicie ich umysły
hurtowo, niczym odlewy gipsowe. Niszczycie rodzinę!
-
Niszczymy rodzinę…
- Matki i
ojca przez cały dzień nie ma w domu, bo w stworzonym przez was systemie oboje
muszą pracować przez cały etat. Kobiety czują się „wyzwolone” i często są
zmuszane odstawić rodzinę na dalszy plan, bo boją się, że zniszczy im ona
kariery. Jak już ją zakładają to w późnym wieku i decydują się na tylko jedno
dziecko. To idealnie pokrywa się z waszą wymarzoną depopulacją i walką z
przeludnieniem. Jedno pokolenie – równa się – dwa razy mniej ludzi, dwa razy
mniej problemów. A równouprawnienie kobiet… Idea może i szlachetna, ale kto ją
nakręcał? Możni tego świata, znienawidzeni przez was kapitaliści. Fundacja
Rockefellera sfinansowała Front Wyzwolenia Kobiet. Oni wyłożyli na to olbrzymie
pieniądze, rozpropagowali w mediach. Bez tego cała akcja posuwałaby się w żółwim
tempie. W wiesz w jaki sposób Nick Rockefellertłumaczyć sens swojego działania?
Równość płci? Łatwiejszy dostęp kobiet do pracy, do edukacji, do wiedzy? Walka z
dyskryminacją? Nic z tych rzeczy, to były dla niego głupstwa, tych, którzy
wierzyli w te idee fixe uważał za idiotów. Istotne powody były dwa:
opodatkowanie połowy populacji oraz – co najistotniejsze – oderwania dzieci od
zapracowanych matek. Im wcześniej dziecko musiało iść do przedszkola tym lepiej,
bo było więcej czasu na indoktrynację.
A teraz? Kobiety mają już dokładnie te same prawa, w niczym nie są
dyskryminowane, a mimo to, z dnia na dzień jest coraz więcej, coraz to bardziej
szalonych, „nienawidzących białych heteroseksualnych mężczyzn” feministek, które
ciągle o coś walczą. O co i po jaką cholerę? I kto za to wszystko płaci?
Dlaczego tak bardzo zależy im na dostępie do aborcji i antykoncepcji? Czy chodzi
tylko o ideę „wolnego wyboru”? Zapewne jest to tylko piękna walka o wolność, a
wielkie korporacje robiące na tym biznes nie mają z tym w ogóle nic
wspólnego.
Albo weźmy tabuny homoseksualistów. Normalni, zwykli geje czy lesbijki, robią
to co robią po swojemu, w niczym nikomu nie wadząc. Mogą wspólnie żyć i uprawiać
swoje „rozrywki”. W wielu krajach już nawet mają takie same prawa jak cała
reszta, ze ślubem i adopcją dzieci włącznie. Dlaczego więc wszędzie panuje taka
moda na homoseksualizm, lansowanie zachowania, które nie przynosi społeczeństwu
żadnego pożytku i jest – z punktu widzenia problematyki przetrwania gatunku –
totalnie bezproduktywne? Rodzina wielodzietna to dziś obiekt wzgardy, wyśmiania
i „ciemnogrodu”, za to wzorem nowoczesności jest model „dwóch dorosłych mężczyzn
i zero dziecka”. Dzieciom się wmawia, że to normalne i pożądane, rodzicom każe
się to akceptować, media epatują tym dookoła stawiając geja za wzór męskości, a
masa pedryli lata z gołymi zadkami po ulicach i…
- Ej, ej,
ej, ej, ej, przystopuj trochę! Jesteś strasznie nietolerancyjny!
- A cóż
to jest tolerancja? Słowo pochodzi z łacińskiego słowa „tolerantia” i oznacza
„wytrwałość”, „cierpliwość”. Nie oznacza „akceptacji”, „aprobaty”, „sympatii”,
„lubienia”, „uwielbienia”, „powstrzymywania się od krytyki”. Tylko w ostatnich
latach ten termin został tak dziwnie przemianowany; w słownikowej definicji
oznacza on „postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie
zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie
aprobujemy”, więc w tym sensie każdy taki „homofob” jak ja jest bardzo
tolerancyjny. Ale dziś wymaga się nie tylko zgadzania się, ale też chwalenia,
kadzenia, uczenia się o tym, przyjmowania określonych poglądów, powstrzymywania
odruchu obrzydzenia, uważania tego za „piękne” bądź „romantyczne”. Nie mogą
wprost powiedzieć co mam na myśli, ani tym bardziej nie mogę uczyć tego moich
dzieci, to jest grzech niewybaczalny, bo one muszę wpierw dostać prawidłowa
dawkę wiedzy w szkołach, na wychowaniu do życia w rodzinie, albo na jakiś innych
„tolerancyjnych” warsztatach bądź happeningach. Muszę przejść odpowiednie pranie
mózgu, aby „ciemny tata rasista” przypadkiem nie namieszał im w głowie i nie
zaraził wirusem swoich chorych poglądów.
I
znowu pytanie: kto ma w tym interes i komu na tym zależy? Na przykład Unia
Europejska to bardzo dziwna instytucja. Wiesz, że lobby homoseksualne
(Międzynarodowe Stowarzyszenie Pederastów, Lesbijek, Biseksualistów i
Transseksualistów - ILGA) jest w 70 procentach finansowane przez Unię
Europejską? Właśnie, z naszych pieniędzy, z podatków wszystkich państw
członkowskich. Łamią tym samym prawo, bo ILGA jako organizacja pozarządowa może
być finansowana tylko z darowizn lub składek członkowskich. Ale Komisja
Europejska się tym nie przejmuje tylko robi swoje. Za to każdy głos krytyki jest
traktowany jako przejaw homofobii. Ale teraz spytajmy, jaki to ma wszystko sens?
Kogo lobbuje ILGA, jeśli nie polityków europejskich? Wynika z tego, że Unia
Europejska lobbuje samą siebie! Pytanie: po co?
Ale
przyjrzyjmy się, kto rządzi Unią Europejską. Komisji Europejskiej przewodzi
uwielbiany przez ciebie Jose Barroso - tak, był on w młodości komunistą, a
ściślej maoistą – wyznawcą tyrana i mordercy. Człowiek, który posiadł władzę,
choć lud europy nie miał na to żadnego wpływu i dalej nie ma; Parlament
Europejski to chyba najbardziej antydemokratyczna instytucja rządowa na tym
kontynencie. Na przykład ich „prezydent”, przewodniczący Parlamentu
Europejskiego Henry van Rompey. Kim on jest? Pojawił się z nikąd, nieznany
wcześniej premier Belgii, nikt go nie wybierał i nie można go też w żaden sposób
odwołać. A ma w swoich rękach całą Europę, 500 mln ludzi. I dziwnym trafem jest
członkiem grupy Bilderberg.
Dziwnym
też trafem, liderem grupy Bilderberg, podobnie jak Komisji Trójstronnej, jest
premier Włoch Mario Monti. Premier, który został narzucony Włochom po tym, jak
do dymisji podał się Silvio Berlusconi. Pierwszy premier, który nie został
wybrany w demokratycznych wyborach, i jest nim oczywiście lider tajemniczych,
zakulisowych klubów, które teraz mogą „legalnie” rządzić jedną z
najpotężniejszych gospodarek na świecie. Przypadek?
Zresztą, nie potrzeba włoskiego „zamachu stanu”. W spotkaniach Bilderberga brali
regularnie udział: kanclerz Niemiec -Angela Merkel, premier Hiszpanii -
Zapatero, premier Wielkiej Brytanii – Tony Blair, królowa Holandii, włoski
polityk, kilkukrotny premier - Romano Prodi, cała śmietanka, wszystkie
najpotężniejsze państwa Europy. Współczesny prezydent Francji, prawie komunista
Hollande, był rzecznikiem prasowym dawnego prezydenta Francji Lionela Jospina,
regularnego „bilderbergowca”.
Ale
przejdźmy to USA, tam to się dopiero dzieje. Clinton, Kissinger, Brzezinski -
najważniejsze figury Bilderberg i Komisji Trójstronnej. Chyba każdy prezydent
Stanów Zjednoczonych należał do jakiegoś tajnego stowarzyszenie, może tylko
Kennedynie. W 1961 roku powiedział: „Działa przeciwko nam, na całym świecie,
monolityczny i bezlitosny spisek, który opiera się głównie na niejawnych
metodach poszerzania swej strefy wpływów; na bojówkach operujących pod osłoną
nocy, a nie armiach operujących w świetle dnia. Jest to system, który zaciągnął
w swe szeregi ogromne zasoby ludzkie i materialne, tworząc ściśle splecioną,
niezwykle wydajną maszynę, która łączy w sobie działalność wojskową,
dyplomatyczną, wywiadowczą, gospodarczą, naukową i polityczną. Działania tego
spisku są tajne, nigdy nie upubliczniane. Jego pomyłki są głęboko grzebane i
nigdy nie przeczytacie o nich w gazetach, dysydenci zaś są skutecznie wyciszani;
rachunki są tajne, żadne plotki nie wyciekają do prasy, żaden sekret nie jest
ujawniany”.
Dwa
lata później dostał kulkę w łeb. A tydzień przed swoją śmiercią wydał rozkaz
wykonawczy 11110, w którym emisja pieniędzy odbywałaby się przez skarb państwa,
z pominięciem FEDu. Co więcej, każdy wydrukowany banknot musiał mieć pokrycie w
srebrze, co odbierało Rezerwie Federalnej rzecz najważniejszą w całym
przekręcie, kreowanie pieniądza z czystego powietrza! Wejście tego w życie
odebrałoby całą władzę bankierom, wrócilibyśmy do starego dobrego parytety
kruszcu sprzed 1913, kiedy to każdy był właścicielem swoich własnych, mających
pokrycie pieniędzy i nikt nie mógł go oszukać niekontrolowanymi dodrukami czy
lewymi pożyczkami. Nic z tego oczywiście nie wyszło; dekret 11110 zwyczajnie
przepadł, został zignorowany, kiedy jego pomysłodawca wąchał kwiatki od
spodu.
Później już nikt do tego nie wracał, a każdy kolejny prezydent był coraz
bardziej „podejrzany”. W walce o prezydencki stołek, w 2004 roku starli się
George Bush i John Kerry. Dziwnym trafem, obydwaj byli kuplami ze studiów, a
konkretniej: należeli to tego samego tajnego stowarzyszenia studenckiego
„Czaszki i Piszczele”. W czasie kampanii prezydenckiej jakoś żaden z nich nie
rozwodził się specjalne na ten temat, a wszelkie pytania kwitowali niewinnymi
uśmiechami. Dziwne to bywają koleje losy, świat jest mały!
Za to
pan Obama vel „pan zmiana” vel „triumf Ameryki nad rasizmem” ma niemały problem.
Pomijając fakt, że nie spełnił prawie żadnej ze swoich obietnic, z Guantanamo i
wycofaniem wojsk z Iraku i Afganistanu na czele, że dostał nagrodę Nobla za
ładny uśmiech i dobre chęci (to nic, że nie wyszło, zdarza się), to nawet nie
wiadomo, czy jest on w ogóle Amerykaninem (z urodzenia). Najpierw nie mógł
znaleźć swojego aktu urodzenia, a kiedy już go zdobył i opublikował (w pliku
PDF), pojawiły się poważne zastrzeżenia co do jego autentyczności. Według
śledczych z Arizony, cały plik został zmontowany na poczekaniu, jest fałszywką.
Według śledczego Mike Zullo „kody numeryczne na fragmentach aktu urodzenia
wskazują na to, że części te nie zostały wypełnione. Pytanie zatem skąd wzięły
się tam informacje o rasie i zawodzie ojca Obamy?”, dziennikarz Aleksander Jones
dodaje, że „czcionki czy tła użyte w niektórych fragmentach opublikowanego
dokumentu są nieodpowiednie i nie pasują one do reszty aktu. Oznacza to, że
ludzie w Białym Domu wycinali i odpowiednio wklejali fragmenty
certyfikatu”.
Do tego
ojciec Obamy został określony mianem „African” (“Afrykanin”), choć w tamtych
czasach wpisywano „Negro” („Murzyn”), a w rubryce „miejsce urodzenia ojca” pisze
„Kenya”, chociaż w tamtych czasach Kenia nie miała jeszcze niepodległości,
powinno być : „Kenya Colony” jak brytyjska kolonia.
Jest
to bardzo istotne, gdyż fakt, że Obama nie urodził się w USA, ale gdzieś
indziej, prawdopodobnie w Kenii, oznacza, że nie może on być prezydentem Stanów
Zjednoczonych. Być może gdzieś ktoś trzyma oryginalny akt urodzenia prezydenta i
tylko czeka, żeby wyciągnąć go na światło dzienne, gdyby przypadkiem marionetka
w Białym Domu nie chciała być posłuszna… Nie zanudzam cię?
- Co? Nie,
nie, bardzo ciekawe rzeczy mówisz.
- Ale to
jeszcze nie wszystko, jest coś o wiele istotniejszego, być może najważniejszego;
wiesz, że…
- Wiesz
co, miło się rozmawiało, ale muszą już iść…
- Musisz
iść? Dlaczego?
- Idę
patrzeć na seks w wielkim mieście…
- Na
co?!
- „Seks w wielkim mieście”; jest taki serial, nie mogę przegapić
kolejnego odcinka, a właśnie się zaczął, pięć minut temu. No to lecę, może
kiedyś dokończymy, pa! Aha, gdybyś przypadkiem miał namiary na jakiegoś
sprzedawcę chipów RFID, to daj mi znać!
APPENDIX.
… Wir können belegen, dass Angela Merkel dem DDR-System näher war als bislang bekannt. Während ihrer Tätigkeit an der Akademie der Wissenschaften der DDR war sie an ihrem Institut Funktionärin, beispielsweise von 1981 an als FDJ-Sekretärin für Agitation und Propaganda, was sie bis heute bestreitet. Außerdem saß sie in der Betriebsgewerkschafts-Leitung.“ …
Jesteśmy w stanie udowodnić ze Angela Merkel systemowi NRD była znacznie bliższa aniżeli dotychczas jest nam to znane.
Podczas swych zajęć na akademii nauk w dawnej NRD była funkcjonariuszką partii i tak w roku 1981 dla przykładu była szefem wydziału agitacji i propagandy FDJ oraz członkiem władz komisji zakładowej tejże uczelni.
„Das wollten wir natürlich von ihr wissen. Aber Angela Merkel ließ uns durch ihren Regierungssprecher mitteilen, Sie habe keine Zeit zur Beantwortung unserer Fragen.“
…to także chcielibyśmy wiedzieć. Niestety pani kanclerz powiadomiła nas przez swego rzecznika prasowego że nie ma czasu na odpowiedzi….