WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
"Ze smutkiem zawiadamiam, że wczoraj wieczorem (1.V.2013r), po długiej i ciężkiej chorobie zmarł w Gdyni znany bloger, felietonista, pisarz, podróżnik, kapitan żeglugi wielkiej Tomasz „Seawolf” Mierzwiński".
http://naszeblogi.pl/38042-zmarl-tomasz-seawolf-...
1 maja 2013, 11:34
Zmarł Tomasz „Seawolf” Mierzwiński - bloger portalu wPolityce.pl, kapitan żeglugi wielkiej, felietonista i pisarz
Rodzinie, przyjaciołom i bliskim składamy serdeczne wyrazy współczucia. Cześć Jego pamięci!zespół wPolityce.pl | Komentarzy: 128
_______________________________
(Teksty z 20101 i 2012 roku, autorstwa śp. T. Mierzwińskiego)
1.
Sprawa ministra E. Wróbla.
Na trzy dni przed publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy na lotnisku smoleńskim ginie zamordowany dr inż. Eugeniusz Wrobel. Należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Wykładał na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Był wybitnym specjalistą od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Zajmował się również tematyką z zakresu teleinformatyki w transporcie lotniczym. Był specjalistą od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa, specjalizował się też w kwestiach światowych i europejskich instytucji i organizacji transportu lotniczego oraz w przepisach lotniczych krajowych i unijnych. W latach 90. był wicewojewodą katowickim. Z jego inicjatywy powstało Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze, które pod jego nadzorem doprowadziło do uruchomienia i rozbudowy Międzynarodowego Portu Lotniczego “Katowice” w Pyrzowicach. W latach 1998-2001 jako ekspert sejmowej Komisji Transportu i Łączności oraz doradca kolejnych ministrów transportu i gospodarki morskiej uczestniczył m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. Od listopada 2005 do grudnia 2007 roku pełnił funkcję wiceministra w resorcie transportu. Ostatnio zaangażowany był m.in. w tworzenie Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego Europy Środkowo-Wschodniej przy Politechnice Śląskiej.
E. Wróbel był współautorem publikacji o zastosowaniu różnicowego odbiornika nawigacji satelitarnej GPS działającego na dwóch częstotliwościach i sygnałach o bardzo wysokiej precyzji, odpornego na zakłócenia zewnętrzne. Był moderatorem na międzynarodowej konferencji poświęconej problemom nawigacji lotniczej.
No, jednym słowem typowy ciemny, niewykształcony pisowski oszołom, mieszkaniec małej miejscowości, zwolennik teorii spiskowych i moherowy fanatyk. Podręcznikowy wręcz przykład szaleńca, który nie znając się kompletnie na lotnictwie ulega szalonym teoriom o zamachu, prawda? Otóż od samego początku wprywatnych rozmowach podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154 Lux o numerze bocznym 101.
Jerzy Polaczek konsultował z nim treść części interpelacji poselskich kierowanych w sprawiekatastrofysamolotu z prezydentem RP na pokładzie. – „Był w tym temacie wyjątkowo na bieżąco. Mogę śmiało powiedzieć, że Eugeniusz był jedną z niewielu osób w kraju, które w sensie intelektualnym i przedmiotowym byłyby w stanie formułować wnioski i uwagi, słowem – odnosić się do całokształtu raportu MAK „– ocenił Jerzy Polaczek.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Eugeniusz Wróbel został zamordowany we własnym domu, a jego ciało wrzucono do Zalewu Rybnickiego. Do zabójstwa przyznał się jego syn Grzegorz, który złożył obszerne wyjaśnienia, jednakże później w prokuraturze odwołał swoje wcześniejsze zeznania. Dzisiaj czytam, że śledztwo w sprawie śmierci Eugeniusza Wróbla zostanie zakończone. Nie będzie aktu oskarżenia. W opinii biegłych psychiatrów i psychologa sprawca, syn byłego wiceministra, jest całkowicie niepoczytalny.
Grzegorz W. nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wydarzyło. Trafi on trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Biegłym nie udało się ustalić, kiedy rozwinęła się u niego choroba psychiczna. Zdaniem biegłych, drastyczny przebieg zdarzenia wskazywał na nią od początku.
Jeśli mogę cos dodać w tak bolesnej i delikatnej sprawie, „drastyczny przebieg zdarzenia” wskazuje raczej na cos innego. Psychotropy? Pranie mózgu? Szantaż i obietnica uniknięcia kary? No, ale ja jestem najwyraźniej opętany teoriami spiskowymi. Na pewno syn po prostu nagle, pewnego dnia zwariował i poćwiartował ojca. To się zdarza nagminnie, w najlepszych rodzinach. Oczywiście, nie można przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, może wydać nakaz uzyskania zezwolenia na zakup pił mechanicznych? Już widzę Donalda Tuska, jak bez krawata zapowiada ukrócenie obrotu tych strasznych narzędzi zbrodni!
No, ale minister Wrobel mógł równie dobrze wpaść pod TIRa na białoruskich numerach, wypić kawę i dostać udaru, ulec wypadkowi samochodowemu, jak szef ekipy archeologów mających pojechać na poszukiwania szczątków, albo, jak swego czasu kapitan Hutyra, który, po zderzeniu z walcem drogowym zdołał zadzwonić do kolegi i powiedzieć o wypadku, potem się okazało, jak przyjechała policja, że jednak ma zmiażdżoną i urwaną głowę. Mógł, jak wielu świadków w sprawie morderstwa księdza Popiełuszki, umrzeć po wypiciu duszkiem kilku litrów spirytusu alkoholu, bądź wstrzyknięcia sobie tegoż bezpośrednio do krwi, co, jak sugerują wyniki badania krwi, było pewnym okresie bardzo modne… Mógł się powiesić nad Wisłą, jak chorąży Zielonka, uprzednie zapakowawszy do wododopornej torby kilka wydruków ze swoim nazwiskiem, żeby już się tak policja nie męczyła ze zgadywaniem. Albo się powiesić, jak dyrektor Michniewicz, uprzednio zadzwoniwszy do żony, by sobie pogadać i się umówić na następny dzień.
Oczywiście, wszystko jest możliwe, możliwe jest też, ze to wszystko zwykłe zbiegi okoliczności. Na szczęście jednak, nie musimy jeszcze, jak na razie, w to wierzyć.
Na swój prywatny użytek mam swoja teorię. Niektóre zgony są tak straszne i spektakularne, ich wyjaśnienie przyczynami naturalnymi tak oczywiście, bezczelnie niewiarygodnie, jakby ktoś chciał nam wskazać palcem- widzicie?
„ Wszystko możemy, a wy możecie nam naskoczyć! Nie mamy płaszcza i co nam Pan zrobi? Nic nam nie zrobią, a ci, co mają się przestraszyć i zmądrzeć, zrozumieją. My wiemy, że wy wiecie, wy wiecie, ze my wiemy, że wy wiecie….
A dalej, to już wy sami zdecydujcie, chce wam się nadal grzebać w tych wszystkich sprawach, czy raczej wolicie sobie jeszcze trochę pożyć na tym najwspanialszym ze światów….”
A na koniec szybki quiz: na ile % masy oryginalnego samolotu szacujemy widoczne na zdjęciu szczątki samolotu?
Na:
a- 50%
b- 60%
c- 70%
Odpowiedzi proszę wysyłać na adres MAK. Ewentualnie cc do Pani Minister „Jeden metr” Kopacz.
Wykładał na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Był wybitnym specjalistą od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Zajmował się również tematyką z zakresu teleinformatyki w transporcie lotniczym. Był specjalistą od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa, specjalizował się też w kwestiach światowych i europejskich instytucji i organizacji transportu lotniczego oraz w przepisach lotniczych krajowych i unijnych. W latach 90. był wicewojewodą katowickim. Z jego inicjatywy powstało Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze, które pod jego nadzorem doprowadziło do uruchomienia i rozbudowy Międzynarodowego Portu Lotniczego “Katowice” w Pyrzowicach. W latach 1998-2001 jako ekspert sejmowej Komisji Transportu i Łączności oraz doradca kolejnych ministrów transportu i gospodarki morskiej uczestniczył m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. Od listopada 2005 do grudnia 2007 roku pełnił funkcję wiceministra w resorcie transportu. Ostatnio zaangażowany był m.in. w tworzenie Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego Europy Środkowo-Wschodniej przy Politechnice Śląskiej.
E. Wróbel był współautorem publikacji o zastosowaniu różnicowego odbiornika nawigacji satelitarnej GPS działającego na dwóch częstotliwościach i sygnałach o bardzo wysokiej precyzji, odpornego na zakłócenia zewnętrzne. Był moderatorem na międzynarodowej konferencji poświęconej problemom nawigacji lotniczej.
No, jednym słowem typowy ciemny, niewykształcony pisowski oszołom, mieszkaniec małej miejscowości, zwolennik teorii spiskowych i moherowy fanatyk. Podręcznikowy wręcz przykład szaleńca, który nie znając się kompletnie na lotnictwie ulega szalonym teoriom o zamachu, prawda? Otóż od samego początku wprywatnych rozmowach podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154 Lux o numerze bocznym 101.
Jerzy Polaczek konsultował z nim treść części interpelacji poselskich kierowanych w sprawiekatastrofysamolotu z prezydentem RP na pokładzie. – „Był w tym temacie wyjątkowo na bieżąco. Mogę śmiało powiedzieć, że Eugeniusz był jedną z niewielu osób w kraju, które w sensie intelektualnym i przedmiotowym byłyby w stanie formułować wnioski i uwagi, słowem – odnosić się do całokształtu raportu MAK „– ocenił Jerzy Polaczek.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Eugeniusz Wróbel został zamordowany we własnym domu, a jego ciało wrzucono do Zalewu Rybnickiego. Do zabójstwa przyznał się jego syn Grzegorz, który złożył obszerne wyjaśnienia, jednakże później w prokuraturze odwołał swoje wcześniejsze zeznania. Dzisiaj czytam, że śledztwo w sprawie śmierci Eugeniusza Wróbla zostanie zakończone. Nie będzie aktu oskarżenia. W opinii biegłych psychiatrów i psychologa sprawca, syn byłego wiceministra, jest całkowicie niepoczytalny.
Grzegorz W. nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wydarzyło. Trafi on trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Biegłym nie udało się ustalić, kiedy rozwinęła się u niego choroba psychiczna. Zdaniem biegłych, drastyczny przebieg zdarzenia wskazywał na nią od początku.
Jeśli mogę cos dodać w tak bolesnej i delikatnej sprawie, „drastyczny przebieg zdarzenia” wskazuje raczej na cos innego. Psychotropy? Pranie mózgu? Szantaż i obietnica uniknięcia kary? No, ale ja jestem najwyraźniej opętany teoriami spiskowymi. Na pewno syn po prostu nagle, pewnego dnia zwariował i poćwiartował ojca. To się zdarza nagminnie, w najlepszych rodzinach. Oczywiście, nie można przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, może wydać nakaz uzyskania zezwolenia na zakup pił mechanicznych? Już widzę Donalda Tuska, jak bez krawata zapowiada ukrócenie obrotu tych strasznych narzędzi zbrodni!
No, ale minister Wrobel mógł równie dobrze wpaść pod TIRa na białoruskich numerach, wypić kawę i dostać udaru, ulec wypadkowi samochodowemu, jak szef ekipy archeologów mających pojechać na poszukiwania szczątków, albo, jak swego czasu kapitan Hutyra, który, po zderzeniu z walcem drogowym zdołał zadzwonić do kolegi i powiedzieć o wypadku, potem się okazało, jak przyjechała policja, że jednak ma zmiażdżoną i urwaną głowę. Mógł, jak wielu świadków w sprawie morderstwa księdza Popiełuszki, umrzeć po wypiciu duszkiem kilku litrów spirytusu alkoholu, bądź wstrzyknięcia sobie tegoż bezpośrednio do krwi, co, jak sugerują wyniki badania krwi, było pewnym okresie bardzo modne… Mógł się powiesić nad Wisłą, jak chorąży Zielonka, uprzednie zapakowawszy do wododopornej torby kilka wydruków ze swoim nazwiskiem, żeby już się tak policja nie męczyła ze zgadywaniem. Albo się powiesić, jak dyrektor Michniewicz, uprzednio zadzwoniwszy do żony, by sobie pogadać i się umówić na następny dzień.
Oczywiście, wszystko jest możliwe, możliwe jest też, ze to wszystko zwykłe zbiegi okoliczności. Na szczęście jednak, nie musimy jeszcze, jak na razie, w to wierzyć.
Na swój prywatny użytek mam swoja teorię. Niektóre zgony są tak straszne i spektakularne, ich wyjaśnienie przyczynami naturalnymi tak oczywiście, bezczelnie niewiarygodnie, jakby ktoś chciał nam wskazać palcem- widzicie?
„ Wszystko możemy, a wy możecie nam naskoczyć! Nie mamy płaszcza i co nam Pan zrobi? Nic nam nie zrobią, a ci, co mają się przestraszyć i zmądrzeć, zrozumieją. My wiemy, że wy wiecie, wy wiecie, ze my wiemy, że wy wiecie….
A dalej, to już wy sami zdecydujcie, chce wam się nadal grzebać w tych wszystkich sprawach, czy raczej wolicie sobie jeszcze trochę pożyć na tym najwspanialszym ze światów….”
A na koniec szybki quiz: na ile % masy oryginalnego samolotu szacujemy widoczne na zdjęciu szczątki samolotu?
Na:
a- 50%
b- 60%
c- 70%
Odpowiedzi proszę wysyłać na adres MAK. Ewentualnie cc do Pani Minister „Jeden metr” Kopacz.
2.
Grzegorz Braun znowu zaatakował pluton policji! Z Braunem trzeba będzie coś zrobić, bo ekshumacji coraz więcej i końca nie widać.
Czytam oto, że dziś rano podczas ekshumacji ciała śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej (działaczki Rodzin Katyńskich) policja zatrzymała reżysera Grzegorza Brauna, który chcąc udokumentować moment ekshumacji wszedł na teren cmentarza. Funkcjonariusze zatrzymali go i wepchnęli do wozu policyjnego. Wyjazd samochodu zablokowali jednak (skutecznie) zgromadzeni pod cmentarzem uczestnicy Warty Honorowej - wśród których byli m.in.: panie -Ewa Stankiewicz, Anita Czerwińska, Anna Fotyga, Małgorzata Gosiewska, i Antoni Macierewicz.
Jak relacjonuje Ewa Stankiewicz, Grzegorz Braun wszedł na teren cmentarza razem z nią - oboje chcieli udokumentować przebieg ekshumacji. Szybko zostali jednak otoczeni przez policję, Ewa została wyprowadzona z terenu cmentarza siłą, a Grzegorza Brauna zatrzymano pod zarzutem... pobicia funkcjonariuszy policji.
Ewa Stankiewicz stanowczo jednak zaprzeczyła, jakoby pan Grzegorz przejawiał jakąkolwiek agresję w stosunku do policjantów. Po kilku godzinach przetrzymywania w radiowozie, Grzegorz Braun został wypuszczony.
Z Braunem trzeba będzie coś zrobić, bo ekshumacji coraz więcej i końca nie widać. Rzecznik prokuratury przyznał skonfundowany, że jest więcej przypadków pomylonych zwłok i dokumentacji. W sumie nie wiadomo jak to się stało, skoro ziemia przekopana na metr wgłąb, polscy lekarze brali udział w sekcjach, na początku z pewną taką nieśmiałością, ale potem, jak ubrali te fartuchy, to aż serce rosło, jak zgodnie współpracowali z towarzyszami rosyjskimi. Sama Pani Marszałek Kopacz tak twierdziła, a wątpić w jej słowa byłoby zuchwalstwem. Protokoły sekcyjne podpisane nazwiskiem, więc gdyby coś się nie zgadzało, to było by to przestępstwo poświadczenia nieprawdy. To oczywiście niemożliwe, ani pani Kopacz, ani Rosjanie nie kłamią.
Dla przypomnienia - wczoraj doszło do podobnych, skandalicznych wydarzeń przed gdańskim cmentarzem Srebrzysko, gdzie żandarmeria wojskowa nie wpuściła na teren cmentarza licznie zgromadzonych mieszkańców Trójmiasta oraz posłanki PiS, a także... przedstawicielek gdańskiego Sanepidu, co uniemożliwiło rozpoczęcie ekshumacji na czas. Rzecznik prokuratury, najwyraźniej kłamiący już nawykowo i odruchowo, tak jak niektórzy odkasłują, nie zdając sobie z tego sprawy, oświadczył, że prokuratura spóźniła się ponad godzinę, bo obawiała się …. blokady posłów PiS przed bramą.
Najwyraźniej pochodzi z tej samej jednostki, którą regularnie bije i skacze po ich leżących bezradnie, jak żuczki, ciałach reżyser Grzegorz Braun.
Prokuratorzy woleli nie ryzykować, a nuż w pikiecie jest również okryty złowrogą sławą Braun? Prokuratorzy na jego widok porzuciliby pojazd służbowy, broń służbową i papiery i uciekli z płaczliwym krzykiem, odprowadzani zdziwionymi spojrzeniami pikietujących. Na szczęście, wbrew jątrzącej obecności Pani minister Fotygi (wcale nie lepsza!) udało się prokuratorom jakoś przedrzeć na teren cmentarza i dokonać czynności służbowych. To znaczy prawie, bo i przedstawicielek Sanepidu nie wpuszczono na cmentarz, więc sobie poszły do domu, na szczęście energiczna akcja poszukiwawcza, po przeczesaniu Trójmiasta i okolic, pozwoliła doprowadzić zaginione członkinie komisji i już właściwie można było zacząć operację. Właściwie, bo jednak nie do końca.
Otóż zepsuł się tomograf komputerowy. Oczywiście, rozumiemy, że nie może być samych sukcesów, są pewne bolączki, na przykład takie, że nie ma możliwości, by jednocześnie działał rentgen, tomograf komputerowy i USG. Jak działa jedno i drugie, to trzecie się psuje. Zastanawia, że już od początku, jeszcze zanim się okazało, że tomograf się schrzanił, czekał już pojazd z Krakowa, zupełnie, jak ten ambulans czekający na posłankę Cielebąk- Sawicką, która za chwilę miała zemdleć i odjechać na sygnale transmitowanym przez zaprzyjaźnione telewizje. No, ale oczywiście, z oburzeniem odrzucamy te pierwsze, pochopne, a przy tym jątrzące i dzielące Polaków interpretacje. Co w tym dziwnego, że sobie ambulans na krakowskich numerach przejeżdżał przypadkiem z tragarzami. A co, nie mógł? Nielegalne to jest? No? No? Coś złego w krakowskich numerach? Znowu dzielicie ambulanse na lepsze i gorsze? Kary na was nie ma!
To znaczy na razie nie ma, ale już niedługo, to kto wie! Jak tylko ukarany zostanie Grzegorz Vader Braun, weźmiemy się i za resztę, odpolitycznimy wszystkich wichrzycieli tak, że wreszcie zgoda będzie mogła budować te tysiące kilometrów autostrad; tak, że jak Premier Tusk się nad nimi rozpędzi śmigłowcem ( bo autem się przejechać nie da, znaczy można by transporterem, ale z kolei nawierzchnia nie wytrzyma) to go trzeba będzie tankować w powietrzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz