WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
piątek, 10 maja 2013
moskiewski zasiew / "polskie" opary
W oparach polskiego absurdu i w opresji. Czy kiedyś będzie normalnie? Marne szanse
06.03.2013
Już
właściwie każdy dzień przynosi informacje o szokujących przykładach
arbitralności urzędników i innych funkcjonariuszy państwa wobec
obywateli. Szokujących i napawających grozą. Najgorsze jest to, że
trudno sobie dziś wyobrazić wprowadzenie w Polsce normalności.
Tylko w ostatnich dniach mieliśmy takie sprawy, jak chore interpretacje podatkowe nakazujące np. płacenie podatków od utrzymania odebranego dziecka
przy rodzinie zastępczej lub domu dziecka, śmierć dzieci, którym
odmówiono szybkiej pomocy z powodu biurokratycznego wymogu i
zaplanowanego na zysk systemu ochrony zdrowia, no a dzisiaj potajemne i
pokątne odebranie dzieci rodzicom z Krakowa. Oprócz tego mamy też będące ewenementem na skalę tzw. wolnego świata "areszty wydobywcze", że nie wspomnę o rekordach europejskich w inwigilacji obywateli przez różne służby,
czy niszczeniu małej i średniej przedsiębiorczości. A to tylko kilka
najbardziej głośnych przykładów. A wszystko to przy jednoczesnej bezradności
organów państwa wobec największych przestępstw i przykładów ogromnej
niegospodarności i nieudolności urzędników i polityków.Dziś media i obywatele żyją wspomnianą wyżej sprawą prześladowania rodziny z Krakowa. Dzieci rodzicom odebrano dlatego, że zaufali psychologowi, czy raczej (w świetle jego późniejsze postępowania można go chyba tak nazwać) parapsychologowi i zwierzyli się z różnych rodzinnych problemów, napięć i frustracji, jakich pewnie doświadcza zdecydowana większość rodzin w Polsce oraz ze stosowania kar cielesnych (klaps). Od (para)psychologa poszedł donos do odpowiednich organów, potem był wyrok sądu, który stwierdził, że rodzice "wadliwie funkcjonują w rolach rodzicielskich", w związku z tym należy dzieci odebrać.
Pierwszy raz nie udało się, bo dziennikarze i opinia publiczna były czujne. Dziś jednak się udało, zabrano dzieci ze szkoły i umieszczono w domu dziecka. Natomiast nieco więcej szczęścia mieli podatnicy, po interwencji mediów Ministerstwo Finansów cofnęło interpretację nakazującą płacenie "podatków od odebranych dzieci".
W sprawie z Krakowa wypowiadał się i interweniował minister sprawiedliwości, i teraz pewnie też się wypowie i będzie interewniował. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przy takim medialnym i politycznym rozgłosie epopeja rodziny Bajkowskich skończy się happy endem. Ale czy o to chodzi? Czy - chodzi o to, że aby było normalnie, trzeba podnieść krzyk na całą Polskę?
Ów minister sprawiedliwości zapowiedział też zmiany w prawie rodzinnym, które mają zapobiec takim sytuacjom. Minister zdrowia z kolei zapowiedział oprócz tego zmiany w systemie ochrony zdrowia po tragicznych śmierciach dzieci.
I tu jest właśnie pies pogrzebany. Otóż mogą sobie zapowiadać, jest prawie na 100 procent pewne, że nie zmienią systemu, chyba że na gorsze.
Żeby coś zmienić w Polsce systemowo na lepsze, nawet najdrobniejsze sprawy, trzeba przełamać opór, a w zasadzie wypowiedzieć wojnę, na wielu frontach. Począwszy od własnych urzędników, podwładnych, którzy wolą się nie wychylać, potem dochodzą żmudne i na ogół zakończone klęską "reformatora" uzgodnienia międzyresortowe, już wtedy często włącza się polityka, układy w rządzie, partii rządzącej, koalicji. Potem parlament, tam znowu mała, doraźna polityka. Na końcu tej drogi jest najczęście potworek prawny, nadający się do skierowania do Trybunału Konstytycyjnego.
I tak ze wszystkim, chyba że jest potężny nacisk jakichś silnych grup interesów albo nacisk z zewnątrz - z Unii czy innego podmiotu, któremu bardzo zależy na przeforsowaniu pewnych rzeczy (jakieś silne państwo lub grupa państw, jakaś branża, korporacja, formalne i nieformalne wpływowe grupy).
A i bez tego sama biurokracja (do której zaliczam też policję, przedsiębiorstwa państwowe, samorządy i ich instytucje, wymiar sprawiedliwości itd.) jest coraz bardziej niesterowna i podzielona na mniejsze i większe udzielne księstwa, czy kliki - każdego dnia toczą się różne gry, dochodzą do głosu ambicje lub ich brak, nieformalne naciski, mała i wielka polityka, ogólny klimat społeczny i sprzeczne (nierzadko bzdurne) sygnały płynące dla urzędników ze strony polityków i mediów,lub odwrotnie, kompletne bezhołowie, bezwład, korupcja i entropia. Prawo? Prawo jest, ale stosowane bardzo często arbitralnie. Tu nie ma logiki, może nawet jakaś instytucja działa jak trzeba, ale to tylko wynika z dobrej woli i kompetencji pracujących tam ludzi, a to też pewna arbitralność. W teorii instytucje powinny działać na tych samych podstawowych zasadach (zapisanych w konstytucji i innych kartach praw).
Marcin HermanDo czego zmierzam? Wyobraźmy sobie zmianę polityczną w Polsce, i to sporą. Czy naprawdę dzisiejsza opozycja zmieniłaby, byłaby w stanie zmienić całą logikę (czy raczej - brak logiki), na jakiej to wszystko działa? Do tego trzeba by gigantycznego wysiłku, przy którym walka z korupcją i przestępczością (też ważna i trudna) wydaje się łatwizną. Trzeba by zmienić niezliczoną liczbę ustaw, rozporządzeń, innych aktów prawa, łącznie z przepisami wewnętrznymi, a może nawet umowami międzynarodowymi. Trzeba by zmienić bardzo wielu ludzi (dla mnie nie do wyobrażenia choćby przy tym prawie pracy), bez gwarancji, że ci co przyjdą będą działać na innych zasadach.
Jednym słowem, zburzyć i zaorać, a potem budować na nowo, bez gwarancji sukcesu - politycznego i państwowego. Jest ktoś, kto się tego podejmie? A jeśli się podejmie, to czy coś osiągnie? Małe szanse, choć pewności nie ma. Wiemy natomiast, że podsumowując ostatnie 20 lat, najdłużej u władzy w Polsce trzymają się ci, któzy nie robią z tym wszystkim nic.
http://rebelya.pl/post/3602/w-oparach-polskiego-absurdu-i-w-opresji-czy-kie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz