o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

niedziela, 28 marca 2010

nie"postępowa" Polska - A D 1 7 6 8


Bohaterowie Konfederacji Barskiej
Konfederacja barska - pierwsze polskie powstanie narodowe w obronie wiary i wolności - jest dziś zupełnie nieznana młodemu pokoleniu Polaków. Została wyrugowana ze zbiorowej pamięci przez komunistyczną historiografię jako ruch "wsteczny". Raziło hasło na sztandarach konfederackich "Jezus - Maryja!" i przeciwstawienie się Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, który był "postępowy".
Józef Chełmoński "Pułaski na czele konfederatów barskich"Repr. A. Kulesza
Podział historii na "postępową" i "wsteczną" był w komunistycznej Polsce ostateczny i nieodwracalny - jak wyrok bez prawa odwołania. Armia Krajowa była wsteczna i reakcyjna, bo nie pomagała patriotom z PPR walczyć z wrogiem. Piłsudski był wsteczny, bo "walczył z młodym państwem radzieckim". Dmowski był wsteczny, bo był "antysemitą". Postępowy był Jagiełło, bo walczył z Krzyżakami (utożsamianymi w propagandzie z zachodnimi Niemcami...). Postępowy był Kościuszko, bo walczył o "wyzwolenie społeczne". Postępowy był Mickiewicz, bo pochodził ze Związku Radzieckiego i pisał do "Trybuny Ludów"... "Pan Tadeusz", niewątpliwie "wsteczny" (apologia szlachty polskiej), był mimo wszystko postępowy, ponieważ napisał go postępowy poeta. Do dziś pamiętam temat z mojego zeszytu do klasy 7 szkoły podstawowej: "'Pan Tadeusz' Adama Mickiewicza - internacjonalizm poety"... O ile szachrajstwa dotyczące historii najnowszej są dziś mozolnie demaskowane, o tyle propagandowe kalki odnoszące się do historii I Rzeczypospolitej funkcjonują ciągle niezagrożone, odgrzewane w postaci nauczycielskich konspektów lekcyjnych sprzed lat. Zresztą, czy można uczyć o czymś, o czym samemu niewiele się wie, bo nas tego nie uczono? Bohater "Xsiędza Fausta" Tadeusza Micińskiego (1873-1919) jedzie "szlakiem pradziadów, którzy w kibitkach lub etapem pieszym wyruszali tysiące wiorst od swego kraju aż po zorze borealne, wśród martwych tajg Kołymy i Jeniseju. Zacząwszy od biskupa Sołtyka, który rażony był obłędem [...], aż do paruset tysięcy powstańców i również paruset tysięcy późniejszego ludu". Słowa te dobrze rozumiał uczeń międzywojennego gimnazjum, dla którego biskup krakowski Kajetan Sołtyk był symbolicznie pierwszym polskim zesłańcem syberyjskim. Dla dzisiejszego czytelnika ten fragment to czysty "mistycyzm".
Independentia
W październiku 1767 roku zebrał się w Warszawie Sejm Rzeczypospolitej. Obrady trwały z przerwami 5 miesięcy i był to jeden z najbardziej dramatycznych sejmów w historii Polski. Warszawę otaczał kordon wojsk rosyjskich, a w Sejmie główną rolę odgrywał ambasador rosyjski Mikołaj Repnin, który otrzymał od Katarzyny II specjalne zadanie: miał skłonić posłów, przy pomocy groźby lub obietnicy urzędów bądź jurgieltu (stałej pensji od dworu rosyjskiego), by uchwalili traktat gwarancyjny z Rosją. Ten traktat oznaczał praktycznie koniec suwerenności Rzeczypospolitej. Od tej pory gwarantem ustroju Polski miał być car Rosji. 200 lat później Związek Sowiecki nawiąże do tego planu i też zostanie gwarantem narzuconego Polsce ustroju, na mocy tzw. układu o przyjaźni, współpracy i pomocy wzajemnej (kwiecień 1945). Mimo gróźb przegłosowanie takiego traktatu okazało się w Sejmie niemożliwe. W ławach senatorskich zasiadali wówczas m.in. biskupi, a wśród senatorów i posłów byli - poza grupą jurgieltników - ludzie wielkiego formatu, tacy jak młody poseł z Pomorza Józef Wybicki, który na znak protestu przeciwko jawnej ingerencji Rosji w sprawy Rzeczypospolitej demonstrował, stając w Sejmie przed Repninem z obnażoną szablą. To był tylko gest, który jednak zachęcał innych do oporu. Takich ludzi nie można było ani zastraszyć, ani przekupić. Po raz pierwszy w dziejach stanęła przed Polakami groźba zniewolenia i zniszczenia państwa przez obcych. O tym, jak bardzo byli do tego nieprzygotowani, świadczy fakt, że w ówczesnym języku polskim nie było takich słów, jak "niepodległość", "suwerenność" czy "niezawisłość". Po prostu dotychczas nie były potrzebne! Zdarzało się, że Rzeczpospolita traciła na jakiś czas część swego terytorium, ale jej byt był dla wszystkich Polaków tak oczywisty, jak to, że jest Bóg. Znane było słowo "wolność", ale w zupełnie innym znaczeniu - jako wolności osobiste, prawa przynależne stanowi, czyli to co dzisiaj nazwalibyśmy raczej prawami obywatelskimi. Ponieważ odpowiedniego słowa nie było, pisarze polityczni tamtych czasów posługiwali się łacińskim terminem "independencja" (przeciwieństwo "dependens" = zależny, zawisły od kogoś). Słowo "niepodległość" - tak ważne dziś w języku polskim z perspektywy naszych doświadczeń narodowych - pojawi się dopiero pod koniec XVIII wieku.
Porwanie senatorów
Repnin ułożył nowy plan. Traktat gwarancyjny przegłosuje nie cały Sejm, lecz jego delegaci. Wybrał zdrajców, którzy za rosyjskie pieniądze i za urzędy przyjęli traktat. Posłów i senatorów, którzy najgoręcej protestowali, dotkliwie karano. Wojska rosyjskie plądrowały ich majątki lub je bezprawnie rekwirowały. Pewnej październikowej nocy porwano w Warszawie i wywieziono do Kaługi biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka, biskupa kijowskiego Józefa Załuskiego, senatora Wacława Rzewuskiego i posła Seweryna Rzewuskiego. Wrócą do kraju po 5 latach - biskup Sołtyk w stanie obłąkania, w którym pozostanie do śmierci.
Ksiądz biskup Kajetan SołtykFot. arch. Naszego Dziennika
Był jedną z najszlachetniejszych postaci na stolicy biskupiej w Krakowie - tej samej, na której 700 lat wcześniej zasiadał św. Stanisław i na której 200 lat później zasiądzie Karol Wojtyła.
Słudzy Maryi
Wiadomo, że kto z ruskim carem raz się zwadził,Ten już z nim na tej ziemi nie zgodzi się szczerzeI musi albo bić się, albo gnić w Sybirze...- pisał Mickiewicz w "Panu Tadeuszu". Ci, którzy mieli odwagę przeciwstawić się Repninowi, udają się na kresy Rzeczypospolitej, gdzie w podolskim miasteczku Bar szlachta zawiązuje konfederację. Jest to pierwsze polskie, ogólnonarodowe powstanie w obronie niepodległości Rzeczypospolitej, przeciwko rosyjskiej przemocy. Także w obronie wiary katolickiej, gdyż rosyjska propaganda, później także pruska, chętnie pokazywała konfederatów jako nietolerancyjnych katolików, gnębiących innowierców. W rzeczywistości chodziło o usprawiedliwienie przed Europą przygotowanego już wówczas rozbioru Polski. Na Zachodzie płatni pismacy przedstawiali Polaków-katolików jako prześladowców innowierców i ostoję ciemnoty. Sowicie opłacany przez Katarzynę II francuski filozof Wolter nazywał swą protektorkę Semiramidą Północy i usprawiedliwiał jej gwałty w Polsce. W tej sytuacji konfederaci przedstawili jednoznaczną deklarację ideową, w której walka o zachowanie niepodległości stawała się obowiązkiem religijnym, a nadzieją na zwycięstwo w tej walce Boża Opatrzność. Oświadczali, iż przystępują do obrony "wiary i wolności na wzór dawniejszych konfederacji przy wierze świętej rzymskiej katolickiej [...], przy prawach dawnych i swobodach narodowych, na podźwignienie oraz uwolnienie spod ciężkich i nieprzyjacielskich aresztów współbraci naszych". Wśród animatorów konfederacji pojawił się ks. Marek Jandołowicz (Ksiądz Marek), superior klasztoru Karmelitów w Barze, kaznodzieja, uznawany za proroka i wieszcza. Przypisuje mu się autorstwo modlitw konfederackich, a przede wszystkim wierszowanego proroctwa dotyczącego dalszych losów Polski (Proroctwo księdza Marka). Prawie przez cały okres konfederacji więziony był przez Rosjan. Przeszedł do narodowej historii za sprawą romantycznych poetów, m.in. Juliusza Słowackiego (dramat "Ksiądz Marek") i Seweryna Goszczyńskiego ("Proroctwo księdza Marka"). Z dramatu o księdzu Marku pochodzi słynna "Pieśń konfederatów":
"Nigdy z królami nie będziem w aliansach,nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,bo u Chrystusa my na ordynansach,słudzy Maryi.
Więc choć się spęka świat i zadrży słońce, chociaż się chmury i morza nasrożą,choćby na smokach wojska latające -nas nie zatrwożą.
Więc nie wpadniemy w żadną wilczą jamę,nie ulękniemy przed mocarzy władzą wiedząc, że nawet grobowce nas sameBogu oddadzą.
Ze skowronkami wstaliśmy do pracy i spać pójdziemy o wieczornej zorzy, ale w grobowcach my jeszcze żołdacy i hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu i szedł na święte kraju werbowanie,ten de profundis z ciemnego kurhanu na trąbę wstanie.
Bóg jest ucieczką i obroną naszą, póki On z nami, całe piekła pękną -ani ogniste smoki nas ustraszą,ani ulękną.
Nie złamie nas głód i żaden frasunek,ani zhołdują żadne świata hordy,
bo na Chrystusa my poszli werbunek,na jego żołdy".
Podobne myśli pojawią się w innej, znanej do dziś pieśni konfederackiej:
"Stawam na placu z Boga ordynansu,Rangę porzucam dla nieba wakansu.
Dla Ojczyzny miłej, dla nieba, Maryjej,Ten jest mój azard...".
Rzeczywiście, przeciwstawienie się regularnej armii rosyjskiej było wówczas prawdziwym hazardem. Aby się na to zdobyć, trzeba się było wsłuchać w Boży ordynans (rozkaz), bez względu na okoliczności.
Pod opiekę św. Kazimierza
Manifest konfederacji podpisano w Barze 29 lutego 1768 roku, na kilka dni przed przyjęciem przez Sejm delegacyjny haniebnego traktatu gwarancyjnego z Rosją (6 marca). Kilka dni później, 4 marca, w dniu św. Kazimierza, zawiązano i zaprzysiężono związek zbrojny. Termin nie był przypadkowy. W dawnej Rzeczpospolitej św. Kazimierz był patronem rycerstwa, więc 4 marca był - mówiąc dzisiejszym językiem - dniem wojska polskiego.
Pomnik Kazimierza Pułaskiego w WarceFot. A. Kulesza
Przywódcami ruchu stali się Józef Pułaski oraz Michał Krasiński, brat biskupa kamienieckiego Adama, zaangażowanego silnie w dyplomację barską. Od początku bowiem szukali konfederaci sojusznika we Francji. Do pewnego czasu liczyli też na życzliwą neutralność Prus i Austrii. Dopiero po roku przysłali Francuzi pomoc w postaci pieniędzy na wyposażenie wojska oraz dużej grupy dobrze przeszkolonych oficerów - instruktorów, pod dowództwem pułkownika Charlesa Dumourieza. Ludzie ci zapisali się jak najlepiej w pamięci Polaków. Wielu zginęło we wspólnej walce, niektórych pognano, razem z Polakami, na Sybir.
Z polskich dowódców największą sławę zyskał Kazimierz Pułaski, syn Józefa, późniejszy bohater wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Kazimierz Pułaski wsławił się m.in. tym, iż zorganizował brawurową akcję porwania Stanisława Augusta Poniatowskiego z królewskiej karety, w centrum Warszawy! Konfederaci nienawidzili szczerze Poniatowskiego, uważając go za rosyjskiego stronnika i czyniąc go odpowiedzialnym za nieszczęścia, które spadły na kraj. Poza tym wojska królewskie, dowodzone przez Ksawerego Branickiego (Braneckiego), walczyły razem z rosyjskimi przeciwko konfederatom. W Europie porwanie króla przyjęto źle. Propaganda rosyjska i pruska triumfowały, pokazując konfederatów jako królobójców. Tymczasem Poniatowski ocalał, ponieważ udało mu się przekonać porywaczy, że popełnili błąd. Obiecał im niekaralność. Wypuścili króla. Jakiś czas później kat ściął im głowy na Rynku w Warszawie. Król nie interweniował.
Apetyty sąsiadów
Walki toczyły się przez ponad 4 lata ze zmiennym szczęściem. Był czas - po wypowiedzeniu Rosji wojny przez Turcję oraz po przybyciu korpusu francuskiego - że zwycięstwo wydawało się realne. Ostatecznie przewaga liczniejszej regularnej armii rosyjskiej przeważyła szalę. Nie bez znaczenia była coraz bardziej wroga wobec konfederatów postawa Prus i Austrii, które porozumiały się z Rosją co do rozbioru Polski. Prusy i Austria tworzyły wrogie konfederatom "kordony", które dodatkowo utrudniały opór. Nie czekając na podpisanie aktu rozbioru, zajmowały polskie ziemie. Upadła rosyjska koncepcja podporządkowania sobie całej Polski, przy zachowaniu pozorów suwerenności. W dniu 5 sierpnia 1772 roku podpisano układ I rozbioru. Rzeczpospolita straciła ponad 230 km2, czyli obszar równy około 2/3 terytorium obecnej Polski. Mimo to była ciągle rozległym państwem, o obszarze większym od dzisiejszej Francji czy Hiszpanii. Następne dwudziestolecie to gorączkowe próby ratowania państwa, zakończone ostatecznie tragedią III rozbioru w roku 1795.
Józef Brandt "Konfederaci barscy"Repr. A. Kulesza
Ni chęć chwały, ni zysk podły...
W "Panu Tadeuszu" Mickiewicz kreśli z sympatią postać Macieja "Rózeczki", dawnego konfederata barskiego:
"Siedemdziesiąt dwa lat liczył Maciej, starzec dziarski,Niskiego wzrostu, dawny konfederat barski.Pamiętają i swoi, i nieprzyjacieleJego damaskowaną, krzywą karabelę,Którą piki i sztyki rzezał na kształt sieczkiI której żartem skromne dał imię Rózeczki.Z konfederata stał się stronnikiem królewskimI trzymał z Tyzenhauzem, podskarbim litewskim;Lecz gdy król w Targowicy przyjął uczestnictwo,Maciej opuścił znowu królewskie stronnictwo. (...)Przyczynę zmian tak częstych na próżno byś macał:Może Maciej zbyt wojnę lubił, zwyciężonyW jednej stronie, znów bitwy szukał z drugiej strony?Może bystry polityk duch czasu zbadywałI tam szedł, gdzie Ojczyzny dobro upatrywał?Kto wie! To pewna, że go nigdy nie uwiodłyAni chęć osobistej chwały, ni zysk podły,I że nigdy z moskiewską partyją nie trzymał;Na sam widok Moskala pienił się i zżymał".
Czym wytłumaczyć Maciejowe zmiany politycznych orientacji? Stanisław August Poniatowski, znienawidzony w czasach konfederacji barskiej, stał się bohaterem narodowym, gdy podpisał Konstytucję 3 Maja.
Ile na temat tej konstytucji już napisano (nowoczesna, postępowa, prawa dla mieszczan, opieka nad chłopami), a jak rzadko przypomina się oczywistą prawdę:
entuzjazm z jej uchwalenia nie wynikał z jej postępowości, ale z prostego faktu, że była wypowiedzeniem Rosji traktatu gwarancyjnego i wszelkiej zależności. To była istota sprawy i geneza kultu, jaki otaczał pamięć konstytucji - aż do ustanowienia 3 maja świętem Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Maciej "Rózeczka" szedł tam, gdzie "Ojczyzny dobro upatrywał", lecz "nigdy z moskiewską partyją nie trzymał".
Cienie syberyjskie
Już w sierpniu 1768 roku, w pierwszym roku konfederacji, Rosjanie rozpoczęli wywożenie schwytanych jeńców na Sybir. W roku 1771 ambasador Repnin szacował liczbę polskich zesłańców na ponad 14 tysięcy. Organizowano obozy w Warszawie, w Połonnem, na Litwie, i gnano nieszczęśników etapami na Kijów, Smoleńsk, Orzeł, Tułę, do Kazania. Nigdy się nie dowiemy, ilu zginęło. Zachowały się relacje, podane przez profesora Władysława Konopczyńskiego, m.in. w monografii "Konfederacja barska" (1936-38), które budzą grozę. Kiedy w 1774 r. pozwolono powrócić do Ojczyzny 2 tysiącom jeńców, więźniowie Tobolska upomnieli się o to samo. Rosjanie postanowili ukarać "bunt". Namiestnik sybirski Denis Cziczerin przyjął polską delegację, po czym schwytawszy siedmiu jej inicjatorów kazał ich rozebrać. "Nagich bito do 800 uderzeń knutem, po czym nozdrza im powyrywawszy, szubienice na czołach powypalano i okuwszy onych w kajdany w zsyłkę ich odesłano na wieczną do śmierci niewolę". To relacja pamiętnikarza, świadka wydarzenia. Ile podobnych wydarzeń kryje "nieludzka ziemia"? "Kto syberyjskie przemierzy pustynie,Pozna, jak przestrzeń Europy małą,Odległość wszelka dla takiego zginieI wszystko będzie drobnym mu się zdało.Wieczność takiego w dniu zgonu nie strwożyNieokreślona, szara jak step ciemny,Wszystko mu jedno: blask czy mrok podziemnyI piekło... w piekle nie może być gorzej"(Teofil Lenartowicz "Cienie syberyjskie")
Intuicja wieszczów
Konfederacja barska pozostawiła po sobie trwały ślad w świadomości następnych pokoleń Polaków. Stała się mitem narodowym. Konfederaci pokazywani byli przez naszych najwybitniejszych romantycznych poetów - Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego - jako rycerze Maryi, męczennicy za Wiarę i Ojczyznę. Jeśli dziś historycy spierają się nad rolą, jaką odegrali w ówczesnej sytuacji Polski (są tacy, co obarczają konfederatów winą za I rozbiór kraju), niech posłuchają także głosu wieszczów. Oni żyli bliżej tych wydarzeń. Intuicyjnie oceniali czyn barski, bez skomplikowanych analiz, przypominających dzisiejsze spory o Powstanie Warszawskie. Po wojnie komuniści zrobili wszystko, by przedstawić ruch barski jako powstanie ciemnej, sfanatyzowanej szlachty przeciwko programowi postępowych reform. Tyle przeciętny polski uczeń mógł się w szkole dowiedzieć na temat dramatycznego powstania narodowego w obronie niepodległości kraju.
Napisać historię na nowo
Dopiero w ostatnich latach pisze się i mówi na ten temat coraz więcej. Między innymi przed paroma laty w Gdańskim Instytucie Teologicznym, filii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, odbyła się sesja naukowa nt. "O godność Rzeczypospolitej - konfederacja barska". Uczestniczyli w niej najwybitniejsi znawcy dziejów konfederacji barskiej. Inicjator sesji, ksiądz Zdzisław Kropidłowski, powiedział: "Konfederacja barska nie zwyciężyła wojsk przyszłych zaborców, stała się jednak pierwszym świadectwem oporu narodu polskiego przeciw zaborcom i zatrzymała bezwładne, uległe obcym staczanie się narodu w przepaść unicestwienia. Była pierwszym zrywem niepodległościowym i patriotycznym o szczególnie religijnym i narodowym charakterze [...]. W świetle bezprzykładnego załamania się komunizmu, jako systemu reprezentującego tradycyjny imperializm rosyjski, należałoby na nowo prześledzić historię nowożytnej Polski". Takie głosy słyszy się coraz częściej.
Konfederatka
W okresie zaborów czyn konfederatów barskich należał do tematów, które pojawiały się w "nocnych rodaków rozmowach". Nieoczekiwanie symbolem tego czynu i symbolem czystych, polskich intencji stała się... konfederatka, czyli rogata czapka, którą nosili konfederaci. W "Panu Tadeuszu" nosi ją m.in. Podkomorzy - ucieleśnienie wszelkich cnót staropolskich. W ostatniej księdze poematu ("Kochajmy się") konfederatka "z czaplinymi pióry" jest czymś więcej niż czapką. Jest wspomnieniem wolnej Rzeczypospolitej, jej kultury i obyczajów. Podobnie jest u Cypriana Kamila Norwida: "Amarantową włożyłem na skronieKonfederatkę,Bo jest to czapka, którą Piast w koronieMiał za podkładkę. I nie dbam wcale, że już zapomniano,Skąd ona idzie?Ani dlaczego spospolitowanoTę rzecz - o! wstydzie. A jednak widać, że znam klejnot wielkiRzeczpospolitej,Skoro przenoszę ponad wieniec wszelki -Z baranka wity!". Niezwykłe jest to, że w okresie komunistycznym przedmiotem podobnego kultu była wojskowa rogatywka, symbol niezależnego od Sowietów Wojska Polskiego, symbol katyńczyków. Rogatywka, krakuska czy też konfederatka to sukienna czapka o główce z kwadratowym denkiem i otokiem (dawniej obszytym barankiem). Była powszechnie noszona przez mężczyzn od XVI w. W zależności od regionu różniła się kolorem sukna i futra na otoku, a także wielkością. Stała się szybko również wojskowym nakryciem głowy. Jako pierwsi w wojsku użyli jej właśnie konfederaci barscy, stąd nazwa "konfederatka". Nosili ją także powstańcy listopadowi i styczniowi. Była pierwowzorem czapki ułańskiej. W okresie komunistycznym "obca klasowo", w latach 90. wróciła do umundurowania Wojska Polskiego. Tyle było mód w Polsce na oryginalne nakrycia głowy (np. degolówka w latach 60.). Dlaczego by nie nawiązać dziś do tego, które skupiło w sobie tyle wzruszeń różnych pokoleń Polaków?
Bez ideologii
Konfederaci barscy oczekują dziś od nas szacunku i uznania ich "azardu" w służbie Ojczyźnie i Maryi. By tak się stało, trzeba przekazać młodemu pokoleniu wiedzę o tym niezwykłym powstaniu. Wiedzę prawdziwą, bez ideologicznych obwarowań. Nie zawsze to, co ofiarne i dobre dla Polski, było "postępowe".
++++++++++++++
http://www.integra.com.pl/

czwartek, 25 marca 2010

... głos zza grobu ( ), Polski też

I wiesz co? To o Tobie Kofta napisał ten wiersz....

"Epitafium dla frajera"

Był raz frajer,
wierzył w bajer,
Potem umarł...

Nad grobem cztery
inne frajery,
wbite w gajery
wytarte stare,
w cholernem słońcu,
stali bez końca,
jakby po piwo
albo ćwiarę...
Aż wreszcie jeden
niemłody frajer
łzę łyknął gorzką
jak zajzajer
i w taki gorąc o suchym gardle,
na siebie biorąc
żałobne "parle",
powiedział...

Przyjacielu,
trochę serca nam ubyło...
ile naprawdę
jeszcze nie wiemy...
Pamięć o tobie
poniesiemy,
zrobimy z nią
ile umiemy!
Ci, co z urzędu
wieńce kładli,
musieli odejść
do swych spraw...
Nas, tak jak ciebie,
czas nie nagli -
frajerzy zawsze
mają czas.
Bracie spod jednej anatemy,
żegnamy cię i dziękujemy...

Że ci się chciało
być zakałą,
gdy wystarczało
głośno klaskać.
Że ci się chciało
widzieć całość,
gdy wystarczała
biała laska...

Że ci się chciało
być tylko sobą,
zwyczajnie - dobro od zła
odróżniać,
kiedy nikogo
nie było obok,
tylko służalcza,
szepcząca próżnia...

Że ci się chciało
myśleć tak mało
o swoich własnych,
nielekkich losach.
Że ci godności
wystarczało,
by nie dorzucać
drewna do stosów...
Że ci się chciało...

Że ci się chciało,
ciężki frajerze,
przeżyć po ludzku
swe ludzkie życie,
choć w zmartwychwstanie
nikt z nas nie wierzył,
ni w wieczną rzeczy pamięć
w granicie...

Bracie spod jednej anatemy -
żegnamy cię
i dziękujemy...

Cztery frajery,
wbite w gajery,
jeszcze postały
chwilkie na słońcu:
ptaszki ćwierkali,
a oni stali...
Po dobrej chwili
poleźli w końcu...

I zapomnieli dać po czerwońcu...!!!

Ja bym takiego klejenta
w życiu nie wpuścił na cmentarz!



Autor: Ellenai o 11:51 2 komentarze
http://ellenai-kroplawolnosci.blogspot.com/

środa, 24 marca 2010

kilka myśli, co nie nowe

Pierwszy tydzień rządów Tonalda Duska:
Poniedziałek Donald Tusk wyczarterował 10.000 jumbo-jetów. 3 miliony Polaków wraca do kraju.
Wtorek Zarządzeniem premiera Donalda Tuska zlikwidowano wypadki samochodowe.
Środa Donald Tusk obniżył podatki --- od środy PIT, CIT i VAT w Polsce wynoszą 1%, jednocześnie Donald Tusk zwiększył wynagrodzenia --- pielęgniarka zarabia średnio 5890 zł netto, a lekarz 25630 zł netto. Nauczyciele zarabiają od środy 8300 zł netto, a urzędnicy 6250. Zachodnie granice Polski przekraczają tysiące lekarzy z Niemiec Francji i Irlandii by podjąć pracę w polskich szpitalach.
Czwartek W czwartek Donald Tusk gwałtownie podniósł prestiż Polski na świecie --- UE ogłosiła wprowadzenie Nicei i pierwiastka jednocześnie, Niemcy zrezygnowały z Gazociągu Północnego, a bałtycką rurą będzie transportowane mięso z Polski do Rosji.
Piątek W piątek Donald Tusk wybudował 2500 kilometrów autostrad 840 pływalni i 320 stadionów. Hanna Gronkiewicz-Waltz --- nowa minister infrastruktury - przecięła 6000 wstęg w ciągu 18 godzin
Sobota Donald Tusk rozdał akcje, średnio 70 tysięcy na głowę. Ponadto wprowadził poszóstne becikowe i ulgę na dziecko --- bez kozery - pińcet tysięcy.
Niedziela Po zrobieniu tych wszystkich cudów, siódmego dnia, Donald Tusk odpoczął.

P.S. Wieczorem w niedzielę od niechcenia Donald Tusk zniósł przymrozki, by jabłka już nigdy nie drożały.
********
Kaczor Donald powołał trzy nowe ministerstwa: zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności :D
********
Rozszyfrowanie personaliów Tuska:
Tu Usłyszycie Same Kłamstwa
Teraz Układ Same Korzyści
To Uzgodniona Sprzedaż Kraju
To Un Skopał Kaczyńskiego
Teraz Uderzą Stare Komuchy
Teraz Uda Się Korupcja
Teraz Unii Się Kłaniamy
Tylko Uległość Się Kalkuluje
Teraz Układy SLD Kontynuujemy
********

Tusk i Klich odwiedzili jedną z warszawskich podstawówek. Podczas dyskusji z uczniami Tusk zapytał: - Co to jest tragedia? Czy ktoś mógłby podać przykład? Dziewczynka z pierwszej ławki podniosła rękę: - Gdyby mój przyjaciel, który mieszka na wsi, bawił się na polu i został rozjechany przez traktor - to byłaby tragedia. - Nie. - odpowiada Klich - to byłby wypadek Zgłasza się kolejne dziecko: - Gdyby autobus, który odwozi 50 dzieci do szkoły, miał wypadek, w którym zginęliby wszyscy pasażerowie - to byłaby tragedia. - Też nie - odpowiada tym razem Tusk - to byłaby wielka strata. Czy ktoś ma inne pomysły? W klasie cisza. Nikt nie chce się zgłosić. Nagle odzywa się Jasiu: - Gdyby samolot, w którym lecieli pan premier i pan minister został trafiony przez pocisk i rozpadł się na kawałki - to byłaby tragedia. - Brawo! - woła Tusk - Możesz nam powiedzieć dlaczego uważasz, ze to była by tragedia? Na to Jasiu: - Dlatego, że to na pewno nie byłaby wielka strata i prawie na pewno nie byłby to wypadek...
************
Studniówka -"tzw. rządu" Tuska. Rudy cudotwórca przemawia, chwaląc się osiągnięciami swojej ekipy. Mija godzina, dwie, trzy... Premier śmiało przechodzi od osiągnięcia do osiągnięcia:
- A tuż pod Mszczonowem Platforma Obywatelska doprowadziła do uruchomienia nowej, ekologicznej elektrowni, gdzie, zamiast węgla, pali się torfem - chwali się Tusk. Głos z sali: - Ale ja tam byłem, tam nie ma żadnej elektrowni! Premier niezrażony peroruje dalej: - A dzięki staraniom Platformy Obywatelskiej, niedaleko Jasła, wybudowaliśmy eksperymentalny odcinek autostrady siedmiopasmowej! Tenże głos z sali: - Ale tam kur**a nie ma żadnej autostrady!
Nie wytrzymał w końcu Schetyna i wkur****y krzyczy: - A ty, gościu, zamiast wozić się po Polsce, lepiej byś TVN24 pooglądał!


************
http://grono.net/donald-cudotworca/topic/11052162/sl/kawaly-o-tusku-i-jego-jakze-cudownej-partii/

wtorek, 23 marca 2010

Z M I E R Z C H ? P R Z E D Ś W I T.. ?

( ) Nasze pięści, przepraszam – piąstki, służą nam już
wyłącznie do ściskania kilku miedziaków, które z łaski na uciechę rozdał potomek
pezetpeerowskiego aktywisty, następca Ala Capone, wnusio oprawcy z katowni UB
czy synalek esbeka / zomola, którego twarz śni nam się jeszcze po
nocach…
A ja
wciąż, choć coraz ciszej, powtarzam słowa znienawidzonego Lenina: Cóż wart jest
ten naród, który takie krzywdy znosi i nie buntuje się? Cóż wart jest ten
naród? ( )
http://morsik60.salon24.pl./

poniedziałek, 22 marca 2010

Made in Europe&US, unforgettable 1 9 6 2/6 5


******
******

********
********
The death of Railroad Bill - Private detectives, rail detectives, lawmen, and citizens were after Bill, or at least the $1250 reward on his head. A posse was taking a break in the store of Tidmore ...

TO jest TUŻ

" O jedenastej, powiada aktor - sztuka jest skończona. "

( ) Tymczasem, kiedy nasze, poprzebierane za dygnitarzy klauny próbują za pośrednictwem sprzedajnych żurnalistów podsuwać opinii publicznej takie makagigi, na naszych oczach dokonuje się eksperyment, który już wkrótce może stać się również naszym udziałem. Mówię oczywiście o Grecji, w której pod koniec ubiegłego roku dług publiczny przekroczył 300 miliardów euro, co stanowi ponad 100 procent tamtejszego produktu krajowego brutto, a więc tego, co Grecja w postaci dóbr i usług wytwarza i sprzedaje. Bankructwo Grecji spektakularnie podważa opowieści bandy idiotów, że jak tylko przyłączymy się do Eurosojuza, a już zwłaszcza – do unii walutowej, czyli do strefy euro, to już włos nam z głowy spaść nie może i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Okazuje się, że na głupotę i niefrasobliwość skutecznego lekarstwa jeszcze nie wynaleziono, dlatego wbrew pozorom, ani Unia Europejska, ze swoimi komisarzami, ani euro, też takim lekarstwem nie jest. Po staremu – o jedenastej przysyłają rachunek i wtedy nastaje godzina prawdy.

Bankructwo Grecji powinno nas zainteresować co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że na znacznie mniejszą skalę już raz przerabialiśmy to samo za czasów Edwarda Gierka, którego entuzjaści założyli teraz w Sosnowcu hagiograficzny instytut. Edward Gierek stworzył w Polsce wrażenie cudu gospodarczego za pożyczone 20 miliardów dolarów. Kiedy jednak trzeba było zacząć oddawać pożyczki, czar prysnął. Oczywiście nie od razu, bo przez prawie pięć lat Edward Gierek próbował powagę sytuacji ukrywać z jednej strony przez tak zwaną propagandę sukcesu w telewizji i innych mediach, a z drugiej – przez zaciąganie kolejnych pożyczek na oddanie najpilniejszych długów. Ponieważ jednak te kolejne pożyczki zaciągał na 20 i więcej procent w sytuacji, gdy, nawet według propagandy sukcesu, wzrost gospodarczy wynosił około 4 procent, to wiadomo było, że musi się to wszystko zakończyć katastrofą. No i zakończyło się w sierpniu 1980 roku, to znaczy – niezupełnie, bo generał Jaruzelski przedłużył tę agonię do roku 1989. Wtedy okazało się, jaki był bilans zamknięcia PRL;

dług zagraniczny okazał się o pół miliarda dolarów wyższy od wartości majątku trwałego w przemyśle.

Tak na wieczną rzecz pamiątkę wyliczył profesor Eugeniusz Rychlewski ze Szkoły Głównej Handlowej – na przekór wszystkim sierotom po Stalinie, Gomułce, Gierku i czcicielom generała Jaruzelskiego.

Okazało się jednak, że towarzystwo, któremu przy okrągłym stole komunistyczny wywiad wojskowy powierzył zewnętrzne znamiona władzy, poszło w ślady Edwarda Gierka, tyle, że na znacznie większą skalę, to znaczy – z większym rozmachem i niefrasobliwością. I to jest drugi powód, dla którego powinniśmy nie tylko z zainteresowaniem przyglądać się Grecji, ale i wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość.

Chodzi o to, że po tzw. transformacji ustrojowej, kolejne ekipy stwarzały wrażenie płynności finansowej państwa poprzez powiększanie długu publicznego. Proces ten nabrał tempa zwłaszcza po rozpoczęciu dostosowywania naszego systemu prawnego do tak zwanych standardów unijnych. O ile Edward Gierek potrzebował prawie 9 lat na pożyczenie 20 miliardów i zadłużenie kraju na 40 miliardów dolarów, to już

- Leszek Miller, jako premier rządu powiększył dług publiczny o 20 miliardów dolarów w dwa lata, premier Marek Belka powiększył dług publiczny o 20 miliardów dolarów w rok, a premier Kazimierz Marcinkiewicz – zaledwie w 6 miesięcy. Premier Donald Tusk w dwa lata powiększył dług publiczny o około 200 miliardów złotych -

co w przeliczeniu na dolary oznacza grubo ponad 30 miliardów rocznie. W tej chwili dług publiczny Polski oscyluje wokół 700 miliardów złotych, powiększając się z szybkością około 1700 złotych na sekundę. W przeliczeniu na złote grecki dług publiczny wyniósłby 1140 miliardów, ale przecież nasi dygnitarze w tej sprawie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

W nocy z poniedziałku na wtorek ministrowie finansów strefy euro pozwolili Grecji nadal sprzedawać obligacje lichwiarskiej międzynarodówce – ale oczywiście – na bardzo wysoki procent. Ponieważ wzrost gospodarczy w strefie euro oscyluje wokół zera, to tylko patrzeć, jak Grecja powtórzy eksperyment Edwarda Gierka. Co wtedy postanowi w kwestii greckiej lichwiarska międzynarodówka? Zażąda zwrotu w naturze, czy sprzedania wszystkich Greków w dziedziczną niewolę?

Ciekawe, co na ten temat sądzą nasi przebierańcy i czy w debacie w ogóle ośmielą się ten temat poruszyć, czy raczej ogranicza się do różnicy między przodkiem a tyłkiem?

Mówił Stanisław Michalkiewicz

http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1553
++++++++++++++++


polska | bieda | ubóstwo | kryzys | bankructwo | gospodarka

Liczba upadłości wzrosła o 120 proc. Kto najczęściej zamyka biznes?

Co druga firma

w czwartym kwartale 2009 r. była w złej lub bardzo złej kondycji finansowej. Najgorzej jest wśród producentów odzieży, mebli, w branży transportowej
i budownictwie - informuje "Rzeczpospolita".

Wywiadownia gospodarcza Dun & Bradstreet przeprowadziła właśnie badanie kondycji 260 tys. firm. W IV kwartale pogorszyła się ona w większości branż.

LEWICA SZUKA OSZCZĘDNOŚCI W KOŚCIELE>>

W pierwszych trzech tygodniach stycznia odnotowaliśmy 70 upadłości polskich przedsiębiorstw

. Dla porównania w roku poprzednim było ich 32 - mówi dziennikowi Tomasz Starzyk z D&B.

W 2009 roku bankructw i likwidacji było ponad 1,7 tys., więcej o 36 proc. niż w 2008. Obecny rok ma być jeszcze gorszy.

Z raportu wynika, że w przypadku firm zajmujących się handlem pojazdami, prowadzeniem stacji benzynowych czy stacji obsługi

, 66 proc. jest w złej lub bardzo złej kondycji finansowej. W takich branżach jak transport
kołowy, handel art. budowlanymi czy produkcja mebli ich odsetek także przekracza 60 proc. - dodaje "Rzeczpospolita".

KRYZYS DOTARŁ DO SZKOLNYCH TOALET>>

W katastrofalnej kondycji jest 48 proc. producentów odzieży, w dobrej jedynie 15 proc.

Są też branże, w których dominują firmy w dobrej kondycji. To m.in. banki, sklepy meblowe i spożywcze czy producenci wyrobów z tworzyw sztucznych - wymienia gazeta.

JS

sobota, 20 marca 2010

RPrl/ r e d/ a l e r t * dysonanse skontrastowane

MOTTO:

Mistrz intrygi z gołą dupą. Który ?
Tagi:
polityka
Dziś Donaldu Tusku ostatecznie pokonał Jarosława Kaczyńskiego. Właściwie to za mało powiedziane. Donaldu Tusku obu Kaczyniakom zdjął publicznie majty. Różnica polega na tym, że Lecha oszczędził sobie na kampanię prezydencką, a Jarosława już dziś przełożył przez kolano i wychlastał po gołym dupsku. Siedział naburmuszony Jarosław w pierwszym rzędzie, poklaskiwał delikatnie Donaldu, minę miał jakby mu ktoś kanapkę porwał i zjadł. Pewno go piekły pośladki po tym wybatożeniu.Zwycięstwo Tusku nie polega jedynie na rozbiciu jedności klubu, upokorzeniu Jarosława, obnażeniu kombinacji PiS wobec wyborców i spacyfikowaniu Prezia, który po buńczucznym orędziu wycofał się raczkiem i dziś czytając z karteczki w stylu Waldiego Pawlaka zagrzewał do poparcia traktatu. Zwycięstwo polega na złamaniu sojuszu PiS-RM. Ojciec Rydzyk wypowiedział polityczny sojusz i teraz dwie koncepcje.Pierwsza, klepana przez dziennikarzy, mówi że bez RM PiS nie da rady, że musi mieć opanowaną prawą stronę aż po ścianę i atakować centrum. Jednak słyszałem opinie odmienne, wydające mi się prawdopodobne, że oderwanie się od RM przysporzyłoby PiSowi wiele głosów ludzi, którzy właśnie przez sojusz z RM na PiS nie głosują. Ciekawi mnie co o tym myślicie. Wydaje mi się, że PiS nie podźwignie się. Wygrana w kolejnych wyborach jest nieprawdopodobieństwem. Nieprawdopodobieństwem jest też reelekcja Leszka. Słyszeliście jak dziś przemawiał Donaldu i jak Lechu? Lecha Pawlak by wdziekiem skasował. Musiał się gruby cymbał Kamiński ogromnie napracować nad tym wystąpieniem, bez dwu zdań.No i sprawa traktatu. Kochani, co o tym sądzicie. Tylko jedno zastrzeżenie. Nie piszcie, że wUE biurokracja i socjalizm bo TO JEST OCZYWISTE, nie ma co dalej tego wałkować. Że cnotka w postaci suwerenności stracona - też odpuśćmy. Tak żeśmy spożytkowali lata suwerenności po 89, że może dajmy na luz. Pytanie brzmi, czy przez ten traktat bedziemy dalej od kacapa, czy przed kacapem nas ten traktat w żaden sposób nie zabezpiecza. Bo myślę, że to jest sprawa pierwszorzędna, a socjalizm i cnotka to potem.autor : Loulou
http://wpisz.salon24.pl/8812,mistrz-intrygi-z-gola-dupa
**************

WIERNI POLSCE SUWERENNEJ
NIEPODLEGŁEJ NARODOWEJ PATRIOTYCZNEJ
Home
Telewizja WPS
STOWARZYSZENIE
DEKLARACJA SUWERENNOŚCI
PROGRAM POLITYCZNY
NARODOWY PROGRAM GOSPODARCZY
JAKA POLSKA
Krajobraz polski
Muzyka
Subscribe to feed
Przygotowania do likwidacji RP – Dariusz Kosiur
28 Luty 2010 in Polityka by Adm
Wyjaśnienie
Zanim przeczytacie Państwo mój artykuł należą się Wam słowa wyjaśnienia. Po jego lekturze wielu z pewnością pomyśli, że jest to antyżydowski tekst (termin antysemityzm byłby nieuprawnionym nadużyciem). Otóż jest tak i nie jest tak. Tak, jeśli każdą obronę narodowych interesów uznać za antyżydowskie wystąpienie, co potwierdza tylko słuszność stawianych przeze mnie tez.
A więc, tak, tekst jest antyżydowski, bo w tekście wskazuję na ogromne zagrożenie dla pokoju i bytu narodów ze strony światowego Żydostwa i żydowskich uzurpatorów dzierżących w Polsce (i w wielu państwach Zachodu) ster autentycznej władzy i pracujących z mozołem nad likwidacją Państwa Polskiego. Nie jest antyżydowski, bo artykuł nie dotyczy tych wszystkich przedstawicieli mniejszości żydowskiej w Polsce, którzy uznając nadrzędność polskich interesów i prawa Polaków do ich realizacji, chcą tu z nami mieszkać i wspólnie pracować dla dobra polskiej Ojczyzny – takich Żydów znam osobiście, niestety jest ich niewielu. I jeszcze raz nie, bo zwyczajnie po ludzku nie jest mi obojętny los zwykłych biednych ludzi – Żydów, którzy przeżyli holokaust, a dziś w Izraelu żyją w biedzie nie mając pieniędzy na leki i żywność.
W Polsce pod żydowskimi rządami podobny los jest udziałem Polaków, którzy przeżyli obozy koncentracyjne lub walczyli od 1939 r. o wolną Polskę z Niemcami i z żydo-bolszewią z ZSRR. Mamy dziś w Polsce absurdalną sytuację. Z jednej strony mamy antypolskie rządzące Żydostwo, a z drugiej bezpowrotnie niszczone są u nas zabytki kultury żydowskiej, a wszystko odbywa się w zgodzie z obowiązującym prawem. Nasłani przedstawiciele zachodniego światowego Żydostwa z mocy prawa, ustanowionego w RP specjalnie dla nich, odzyskują synagogi, mykwy i inne mienie komunalne należące przed II wojną do gmin żydowskich i robią na tym geszeft, sprzedając uzyskane tą drogą parcele pod hipermarkety, hotele, apartamentowce itp. Dzieje się to przy aplauzie różnych filosemickich organizacji – dziwny jest ten filosemityzm. Żydzi, którzy ośmielają się protestować przeciw tym barbarzyńskim dla ludzkiej kultury praktykom, otrzymują piętno antysemitów. Zatem, mondialsityczne gremia, w tym światowe Żydostwo, wykorzystują politycznie żydowskie mniejszości przeciw narodom Zachodu, a jednocześnie traktują własnych pobratymców z taką samą pogardą jak i chrześcijańskie narody. Kierują się przy tym wyłącznie chęcią zdobywania kapitału i władzy. Dla osiągnięcia swoich celów dopuszczą się nawet zbrodni.
My, polscy nacjonaliści nie wspomagamy Żydów w obronie zabytków ich kultury, choć jest to część wspólnego dziedzictwa, ponieważ ze strony mniejszości żydowskiej nie uzyskujemy żadnego wsparcia dla obrony naszych narodowych i państwowych polskich interesów, są one im obojętne. Niestety, mniejszość żydowska w Polsce nie rozumie, że jeśli chrześcijańskie narody Zachodu ulegną w walce ze światowym Żydostwem, przegrają tym samy zwykli Żydzi, czego dobitnie dowiodła II wojna światowa. Przygotowania do likwidacji RP Prowadzona ostatnio, przy okazji rozpoczynającej się wyborczej kampanii prezydenckiej, medialna debata na temat zmian zapisów w Konstytucji RP wydaje się nie mieć większego znaczenia. Aktualna konstytucja napisana została przez żydo-bolszewię w okresie stalinowskim. Późniejsze zmiany z 1997 r. miały służyć ograniczaniu suwerenności RP, tym razem na rzecz globalnego obozu UE-państwa.
Zmiany zaproponowała obca agentura, ale dokonane zostały również siłami tej samej żydo-bolszewii i jej potomków, którzy przymiotnik „socjalistyczna” – awangarda -, tak się przecież kiedyś określali, zamienili na przymiotnik „europejska”. Ta żydo-bolszewicka konstytucja, bazująca na prawie stosowanym, nadaje się wyłącznie do kosza. Bowiem, nie może służyć Polskiemu Narodowi, jako ustawa zasadnicza, zbiór zapisów dokonanych przez Jego wrogów i bez jakiegokolwiek Jego udziału. Proponowane w żydo-medialnej debacie zmiany zapisów konstytucji mają jedynie odwrócić uwagę od jednej zasadniczej zmiany, o której jednak się nie mówi. Chodzi mianowicie o wprowadzenie do Konstytucji RP zapisu umożliwiającego likwidację złotego polskiego, jako prawnego środka płatniczego w Polsce, na rzecz waluty € (euro). Innymi słowy chodzi o wepchniecie Polski do strefy euro.
Aktualna konstytucja nie daje takiej możliwości, czyli nie daje możliwości ostatecznej, faktycznej, bo gospodarczej i politycznej, likwidacji Państwa Polskiego.
Przegapili to – może celowo, żeby nie wzbudzać podejrzeń przed referendum akcesyjnym do UE i nie zakłócać tworzenia obozu UE – rządzący zdrajcy dokonujący zmian w konstytucji w 1997 r.
Trzeba tu wyjaśnić, że upadek waluty € (euro), który pociągnie za sobą rozpad UE, jest nieuchronny. Podobne obawy pojawiają się nawet w niemieckojęzycznych żydo-mediach. I nie chodzi tylko o zapaść finansową Grecji. Podobna sytuacja jest udziałem Portugalii, Hiszpanii, Irlandii i Włoch. Dramatyzmu sytuacji dopełnia niemożność zastosowania jakichkolwiek mechanizmów naprawczych z zakresu polityki finansowej. Nie można stosować ich wybiórczo, do wybranego tylko państwa strefy € (euro), ponieważ obejmą, co oczywiste, całą strefę. A sytuacja gospodarcza i finansowa państw tej strefy jest przecież różna i wymaga różnych rozwiązań dla każdego z nich. W lichwiarskim zapędzie tworzenia globalnego, totalitarnego monstrum ze wspólną walutą zlekceważono podstawowy ekonomiczny warunek: wspólna waluta może obowiązywać (teoretycznie, jeśli pominąć uwarunkowania polityczne i kulturowe) jedynie w państwach o bardzo zbliżonym poziomie i strukturze ich gospodarek.
I właśnie zlekceważenie tego warunku oraz dodatkowo rozszerzający się światowy kryzys wywołany przez dolarową mafię z USA zaczynają rozsadzać fundamenty sztucznego molocha – UE. Poza tym funkcjonowanie waluty € (euro) powiela dokładnie te same mechanizmy, które doprowadziły do upadku $ USA (szerzej o tym zjawisku w „Światowy kryzys – geszeft wszechczasów” http://www.bibula.com/?p=7400 ). Dodatkowym ograniczeniem dla waluty € (euro) i strefy euro jest całkowity brak kontroli właścicieli EBC (Europejski Bank Centralny) nad surowcami energetycznymi (ropa, gaz), a tym samym brak jakichkolwiek możliwości upychania w cenie tych surowców pustych, wirtualnie wykreowanych € (euro). Trudno też ropę i gaz zastąpić innymi surogatami. Jak już wiemy, posiadanie kontroli nad surowcami energetycznymi i nad produkcją żywności nie uchroniło żydowskich właścicieli FED (Centralny Bank USA) przed doprowadzeniem $ USA do jego upadku.
Należy, zatem wysnuć wniosek, że i rozmiary przestępstwa (światowego geszeftu) zawsze mają swoje granice, czego nie potrafi i nie chce dostrzec zaślepiona łatwym geszefciarskim zyskiem lichwiarska mentalność światowej finansjery. Sztuczność i bezsens samej idei tworzenia UE wynika z zasad jej budowy, które opierają się na błędnym i szkodliwym, preferującym syjonistyczne interesy, dogmatyzmie, a nie na racjonalizmie społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Musimy jednak pamiętać, że nieuchronność upadku € (euro) i rozpadu UE – mają już tego świadomość jej syjonistyczni twórcy -, nie wyklucza osiągania celów pomniejszych, np. właśnie likwidacji Państwa Polskiego, do czego dążą Żydzi (wschodni i zachodni) od 1918 r. Wtedy nie byli w stanie zapobiec restytucji Państwa Polskiego, starali się, więc choć ograniczyć jego obszar. Znakomicie opisuje te żydowskie zabiegi historyk, dr A.L. Szczeniak w „Judeopolonii I” i w „Judeopolonii II”, współautor podręczników historycznych, którego treści zostały z nich usunięte w latach 1990.
Te żydowskie zabiegi miały swój ciąg dalszy w 1989 r. Gdy „stara Jałta” przestała obowiązywać, I-szy sekretarz KC KPZR, M. Gorbaczow w 1989 r. zaproponował gen. W. Jaruzelskiemu zwrot Polsce znacznej części naszych ziem wschodnich. Natychmiast na Kreml udała się z Polski delegacja w składzie T. Mazowiecki, J. Kuroń, B. Geremek, M. Michnik z błagalną prośbą wycofania się M. Gorbaczowa z jego propozycji. Tych czterech Żydów, antypolskich, politycznych zbirów przekonało M. Gorbaczowa. Dla wielu, bardzo wielu Polaków historyczne informacje nie przedstawiają większego znaczenia. Zdegenerowany system oświaty, celowo ograniczana wiedza historyczna w szkolnych programach dają rezultat – zamierzony – właśnie w postaci braku obywatelskich, narodowych postaw.
A przecież niewiedza, ograniczony dostęp do informacji nie mogą być uprawnieniem do wnioskowania w żadnej dziedzinie, a co najtragiczniejsze, do prezentowania obojętności na sprawy o podstawowym znaczeniu dla narodowego i państwowego bytu. Dziś rządzące w Polsce Żydostwo, realizujące pospołu interesy UE i USA, chce wepchnąć Polskę do strefy € (euro), by nie tylko nie była w stanie wybić się kiedykolwiek na samodzielność, ale by już na zawsze przestała istnieć. Ta żydowska nienawiść do Polski i Polaków jest związana z genetyczną nienawiścią do katolicyzmu i jego etyki. Wychowanie społeczeństw w zgodzie z tą etyką utrudnia panoszenie się żydowskich ideologii komunizmu, socjalizmu, nazizmu, liberalizmu i globalizacji – ideologii będących zaprzeczeniem człowieczeństwa, a służących światowemu Żydostwu do podporządkowywania sobie narodów Zachodu i poprzez inicjowanie światowych wojen do ich dziesiątkowania. Żydostwo anglosaskie (zachodnie) nie miało skrupułów nawet wobec swoich wschodnich pobratymców skazując ich świadomie na holokaust, z którego teraz chce uczynić dochodowy interes żądając od europejskich narodów haraczu za własne zbrodnie.
Polacy, którym żydo-media nie zdegenerowały jeszcze narodowej świadomości winni postawić sobie pytanie, czy Polska będzie miała szansę odrodzić się i odbudować swoją państwowość po nieuchronnym upadku strefy € (euro) i po rozpadzie UE? Nawet gdyby upadek € (euro) i rozpad UE były odległe w czasie, czy w ogóle trudno przewidywalne (a wiemy, że tak nie jest, obecny kryzys przyśpieszy rozpad UE), nie wolno pomijać ich w kalkulacjach politycznych dotyczących przyszłych losów własnej Ojczyzny. „Własna Ojczyzna” – mam nadzieję, że jeszcze rozumiemy, co znaczy ten myślowy skrót. Że to nie tylko obszar i na nim ludzki materialny byt, ale że historia, że święte groby naszych wielkich przodków, bliskich, wspólna wiara, kultura, język, a w nim przechowywane nasze myśli, uczucia, idee, wynalazki – to wszystko może zniknąć, umrzeć.
I nikt już nie usłyszy, bo i nie powtórzy już nikt słów poety, że
„do kraju tego, gdzie winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie, bo wszystkim służą, tęskno mi Panie”(„Moja piosnka II” – C.K. Norwid).
Ale takiej Polski nie będzie, jeśli przegra katolicka etyka, a zwyciężą liberalizm i kosmopolityzm. Czyż nie jest perwersyjnym, zbrodniczym paradoksem, że hołubieniu i wynoszeniu na piedestał różnych mniejszości i ich praw, w tym mniejszości seksualnych zboczeńców, towarzyszy jednocześnie niszczenie narodów i ich narodowych praw do suwerenności? Czyż nikogo to nie zastanawia, nie dziwi? Chcąc ułatwić P.T. Czytelnikom odpowiedź na pytanie o ponowne szanse odrodzenia się Polski po rozpadzie UE, zadam je nieco inaczej. Czy Polska ze zniszczoną narodową świadomością większości jej obywateli, Polska bez własnych kapitałów, bez własnych banków, bez przemysłu, bez polskiej własności prywatnej (także komunalnej, spółdzielczej, państwowej), z wyprzedaną już ziemią – na razie głównie w pasie zachodnim, praktycznie bez armii, będzie w stanie odbudować swój państwowy byt?
Nasi najsilniejsi sąsiedzi, Rosja i Niemcy, z pewnością nie będą zainteresowani restytucją państwa, które niezdolne wyłonić narodowej reprezentacji służy jedynie za platformę dla wrogich wobec nich interesów USA (w przypadku Rosji wrogiej wobec niej także UE oraz Niemiec – tu polityka niewiele się zmieniła). Myślących Polaków z pewnością nie zaskakuje medialna informacja, że zarówno Tusk i L. Kaczyński podają tę samą datę: 2015 r., wejścia Polski do strefy € (euro). Tych dwóch antypolskich Żydów i ich partie, którzy i które, mimo, że reprezentują konkurencyjne interesy Żydostwa i walczą ze sobą o władzę nad Polakami, jednoczy wspólny cel: likwidacja Państwa Polskiego przez wepchnięcie Polski do walutowej strefy € (euro) – € (euro), które musi upaść jak $ USA. Nie bez przyczyny żydowska władza w Polsce chce ograniczyć wolność wypowiedzi w Internecie, w jedynym medium, które wymyka się, jak do tej pory, kontroli światowego żydostwa. Mondialistyczne gremia widząc rychły upadek swojej światowej dominacji finansowo-politycznej, dążą do wywołania III wojny światowej. Jeśli do niej dojdzie, to możemy być pewni, że osoby i organizacje, które ujawniły swoje narodowe – nacjonalistyczne poglady poddane zostaną eksterminacji – tak przecież postąpiono z polskim narodem w czasie II wojny światowej i z rosyjskim po żydowskim terrorystycznym zamachu stanu w 1917 r. w Rosji. MSWiA opracowało projekt ustawy wprowadzającej w Internecie cenzurę. Nie chodzi w niej o ograniczenia dla pedofilów, czy nie daj Boże, dla pederastów, ale o ograniczenie – wyeliminowanie treści rasistowskich, ksenofobicznych i najważniejsze!: antysemickich. Treści antypolskie, antynarodowe, antykatolickie, antysłowiańskie (na czasie zawsze są treści antyrosyjskie, a teraz także antybiałoruskie) są dopuszczalne, a nawet wskazane. Mondialistyczne gremia, w tym światowe Żydostwo, których polityczny, ekonomiczny, kulturowy złowieszczy impet doznaje porażki na całym polu ich ekspansji – upadek $ i gospodarki USA, podobne zbliżające się załamanie € (euro) i obozu UE, przegrana z Rosją w Czeczenii, w Gruzji, na Ukrainie, brak widoków na sukces w Afganistanie i Iraku, rosnąca potęga Chin, Indii i Brazylii -, w przedagonalnym zrywie atakują ze zwiększoną wściekłością.
Chcąc odwrócić uwagę społeczeństw i narodów Zachodu od obrony państwa narodowego dekoncentrują ich wysiłki poprzez ataki na wielu frontach: na narodową kulturę, na szkolnictwo i wychowanie młodych pokoleń, na religię – walka z etyką, poprzez stwarzanie sztucznego konfliktu płci – parytety polityczne dla kobiet, poprzez cenzurowanie Internetu, poprzez walkę z globalnym ociepleniem klimatu – kompletna klapa tej akcji, Niemców czynią głównymi budowniczymi UE, żeby odium niechęci za kolejny zbrodniczy totalitaryzm obciążył naród niemiecki i ostatnio poprzez zmasowany atak na władze Białorusi realizowany rękami żydo-władzy w Polsce. Żaden z kolejnych żydowskich rządów w Polsce po 1989 r. nie podjął nawet próby traktatowego uregulowania z Niemcami naszej zachodniej granicy na Odrze i Nysie. A było ku temu kilka wyśmienitych okazji, które aż prosiły się o ich wykorzystanie w interesie Polski i Polaków.
Pierwsza to moment połączenia państw Niemieckich w 1990 r., następne, to traktat akcesyjny Polski do UE w 2004 r. i aż trzykrotnie unijna konstytucja (w tym dwukrotnie traktat lizboński). Polska mogła pięć razy zażądać i skutecznie wyegzekwować uznanie przez Niemcy naszej z nimi obecnej granicy. Ale taki cel mógłby sobie postawić i go zrealizować jedynie narodowy polski rząd. Nigdy natomiast nie było to celem żydowskich, opłacanych z zewnątrz, uzurpatorów tworzących naczelne organa władzy w Polsce. Granica na Odrze i Nysie utraciła międzynarodową moc wiążącą razem z traktatami ją ustanawiającymi, zawartymi przez „Wielka Trójkę” zwycięskich mocarstw w końcu II wojny światowej, ponieważ traktaty te miały obowiązywać tylko przez 50 lat, czyli do 1995 r. Nie wykorzystano także tych okazji do zmuszenia Niemiec do uznania przez nie ponad 2 mln Polaków mieszkających na stałe w Niemczech za polską mniejszość narodową, a więc do przyznania Polakom praw mniejszości zgodnych z prawem międzynarodowym (w Polsce istnieje 150 tys. mniejszość niemiecka ustawowo posiadająca swoich posłów w sejmie RP). Chodzi o takie same prawa, jakie mają np. Polacy mieszkający na Białorusi. W tym kontekście rozpętana przez żydo-rząd i żydo-prezydencki urząd RP antybiałoruska akcja – niby to w obronie polskiej mniejszości, a w rzeczywistości dążąca do destabilizacji Białorusi i obalenia jej prezydenta – jest bulwersująca i dobitnie potwierdza tezę o realizacji przez tę polityczną kamarylę RP antypolskich celów, które wyznaczane są jej przez syjonistyczne agendy mocodawców z USA i UE. Jeśli my, Polacy nie potraktujemy we właściwy i należny sposób całej tej antypolskiej hałastry politycznych zbirów, będziemy mieli kolejną likwidację Państwa Polskiego. Tym razem już na zawsze Polska zniknie z mapy świata.
Dariusz Kosiur
2010-02-28

środa, 17 marca 2010

CCCpolenEUROPA ( ) Z k o u š k a * d o s p ě l o st i





Przyszyto odrąbane
przez ochroniarza dłonie
2010 03 16
Kategoria Plotki


















One way ticket - Eruption from Gocko on Vimeo.





++++++++++++
Koncert pro všechny slušný lidi - Karel Kryl (1989)

z rprl, z warszawki, kawałek analizy

ZNACIE, ALE POSŁUCHAJCIE ******
( ) "lewica laicka" powinna zakwestionować albo
spostrzegawczość Kapuścińskiego, albo jego idealizm. O to drugie zresztą
nietrudno, bo Domosławski dostarcza nam całej masy faktów pozwalających ocenić
Kapuścińskiego jako - w najlepszym razie - "idealistę eksportowego": w Ameryce
Łacińskiej entuzjazmował się różnymi rewolucjami, a w PRL trzymał z władzą. Z
każdą władzą, bo gdy nadeszła "transformacja ustrojowa" Kapuściński przestaje
poznawać część dawnych znajomych, entuzjazmuje się Mazowieckim, chwali
Balcerowicza, głosuje na Unię Demokratyczną i wyrzuca ze słownika terminy w
rodzaju "imperializm"... W zamian dostaje to, co zawsze to jest: status gwiazdy
i autorytetu. I - oczywiście - brak pytań o przeszłość. Swoją drogą, ciekawe ile
zostałoby z tego statutu Kapuścińskiego, gdyby choć raz w życiu postanowił nie
płynąć z prądem i począł - z pozycji "lewicowego idealisty" - piętnować
"transformację ustrojową". A miał do tego pewien potencjał. Weźmy taki kawałek
analizy Kapuścińskiego napisanej niegdyś dla Biuletynu PAP: "Istota problemów w
Ekwadorze (jak i całej Ameryce Łacińskiej) polega na tym, że historycznie
biorąc, najpierw istniała w tych krajach oligarchia, a dopiero potem powstały
niepodległe (czy tzw. niepodległe państwa). Oligarchia więc mogła budować model
i strukturę władzy wedle własnych potrzeb i interesów. W tej dziedzinie
szczególną wagę miało stworzenie mechanizmów, które trzymałyby to państwo na
usługach oligarchi..." (Artur Domosławski, Kapuściński non-fiction, s.309). Opis
wydaje się dziwnie znajomy. Wystarczy wsadzić Polskę w miejsce Ekwadoru, a
"oligarchię" zmienić w "monopartię" czy "oligarchię partyjną"... No tak, ale w
PRL i III RP oligarchami byli kumple... Nawiasem mówiąc, dzięki książce
Domosławskiego raz jeszcze możemy się przekonać jak małym światkiem była (jest?)
Warszawa. Wszyscy się tam znali z uniwersytetu (jeśli nie z przedszkola...),
ZMP, partii, redakcji paru pism i z knajp, a gdyby dokładniej zrekonstruować
sieć kochanek i kochanków to też pewnie dostalibyśmy ciekawy obrazek. Efekt tego
był - na przykład taki - że o Kapuścińskim nie można było przeczytać złego
słowa, bo znał on wszystkich "ważniejszych recenzentów". Rzecz jasna owe sitwy i
kliki przeszły tanecznym krokiem z "Polski Ludowej" do III RP i mają się po dziś
dzień jak pączki w maśle, ale o tym już - niestety - Domosławski nie pisze. ( )
++++++++++++
http://perlyprzedwieprze.salon24.pl/

wtorek, 16 marca 2010

b. PZL M I E L E C i głos ludu


++++++++++++++

++++++++++++++++
sobol22 (3 weeks ago) Show Hide
0
Marked as spam
ostatnio znalazlem fajne projekty pzl swidnik i wygladaja naprawde fajnie
sobol22 (3 weeks ago) Show Hide
0
Marked as spam
niestety juz polacy tacy sa sprzedawczyki i latwo nam wmowic bajki heh
ps czemu polska walczy w afganistanie o rope dla usa a my nie mamy z tego ani litra bo wybieramy takich fajne marjonetki pozdrawiam
conradsz (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
@miszczolimpijski w firmie pracują Polacy, podatki idą do kasy gminy. Dodatkowo szereg mniejszych firm ma dzięki temu kontrakty.Ty myślisz że Amerykanie sami te śmigłowce składają?
miszczolimpijski (1 month ago) Show Hide
+1
Marked as spam
brawo ! zatrudniają 2 tys ludzi i płaca im ochłap w wys 400-600 dolarów, kiedy delegaci , inzynierowie z USA przyjeżdżają i wożą sie wypożyczanymi Mercedesami. Fabryka kupiona za bezcen. Oprócz tego , że w Mielcu jest stabilna i pewna firma, to nasz kraj nic z tego nie ma. Polski przemysł lotniczy nie istnieje. Najpierw zabijany przez Ruskich, teraz wykupiony przez amerykańskich
conradsz (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
nie mów że płacą po 400-600 złotych bo to nielegalne(płaca min.). A jeśli masz takie informacje to naślij na nich NIK,skoro tak okradają ludzi pora coś z tym zrobić a nie pisać komentarze na yt.
MMApolish (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
napisał wyraźnie w dolarach!! I ma chyba racje....jako już prawie inżynier obawiam się o losy tej fabryki. Chciałbym tam pracować ale nie jest to wielka aspiracja, ze wzgledu na to, ze amerykanie nam sami nie pozwola wykonywać juz wlasnych projektów.
MMApolish (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
Mielec pozostanie tylko podwykonawcą. To jest smieszne, że za bezcen poszedł rozbudowany zakład o dużym potencjale technologicznym. Szkoda, każdy kraj takie firmy obejmuje swoimi skrzydłami i nie pozwala na wykup...ale nie w Polsce...
conradsz (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
Przepraszam nie doczytałem że chodzi o dolary.Lecz które kraje poza największymi mają własny prawdziwie przemysł lotniczy?Nie zamierzam bronić USA ale wydaje mi się że Mielec,nie umniejszając zasług i talentu,nie poradziłby sobie jako niezależna firma budująca w całości własne projekty.
MMApolish (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
poradzilby sobie, wystarczylo go tylko przegrupowac i zasilic kompetentym kierownictwem i sypnąc kasą. Moznaby produkowac samoloty na własny użytek a takze sprzedawac do innych panstw. Zobacz na bielika, super samolot szkolnotreningowy, ktorego blazny nie chca wesprzec.... a niedlugo zakupimy uzywane samoloty od amerykancow lub anglikow za grube milardy, samoloty z lat 70 tych! Paradoks. Ale tak juz chyba musi byc, puki nie wymrze pokolenie prl
conradsz (1 month ago) Show Hide
0
Marked as spam
Przemysł loticzy w Polsce zawsze był od kogoś zależny,skończyły się zamówienia z ZSRR i demoludów to i przemysł zaczął kuleć.Dobrze że Mielec robi te śmigłowce bo inaczej nic by nie było.Rozumiesz chyba że na produkt musi być zbyt?Cokolwiek mieliby produkować, ktoś to jeszcze musi kupić.