WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 6 grudnia 2008
wołanie o P R A W D Ę
Polski antysemityzm Napisał: Krzysztof Bulzacki
22 stycznia 2008
Już na początku minionego tysiąclecia Żydzi mieszkali w polskim Wrocławiu i w polskim Krakowie. 85% Żydów na świecie znalazło azyl w Pierwszej Rzeczypospolitej. Dlaczego? Czy dlatego, że Polacy byli największymi antysemitami w Europie? Czy dlatego, że w Polsce była największa tolerancja i tu Żydzi znaleźli bezpieczny dach nad głową?
Namnożyło się tych Żydów oszustów twórców antysemityzmu, piszących książki o rzekomym polskim antysemityzmie, drukowane za pieniądze z „nieznanych" źródeł. Należy zatem dziwić się, że ani prezydent, ani premier nie dba o dobre imię Polski. Nie ma dziś wśród żywych Mariana Hemara, Żyda który swoją polskością przeskoczył wszystkich rządzących Trzecią i prawie Czwartą Rzeczypospolitą. Muszę Go zastąpić, wszak obdarował mnie swoim zaufaniem 15 lat przed swoją śmiercią, dzieląc się ze mną miłością do polskiego Lwowa. To zobowiązuje.
Co to jest antysemityzm? To słowo wytrych, który jak wytrych do wszystkich zamków pasuje. Znane jest od dawien dawna.
W zaborze austriackim, jak zapisał w swoich pamiętnikach gen. Józef Haller było używane przez Żydów wtedy, gdy Żyd oszust oszukał w handlu naiwnego Polaka, a ten nie zawsze w zgodzie z prawem dochodził swoich praw. Wtedy robił się „giewałt, giewałt" i to był przejaw polskiego antysemityzmu.
Czy naprawdę był polski antysemityzm? Jak zatem wyjaśnić fakt, że Lwów nie spełnił żądania Bohdana Chmielnickiego i nie wydał kozakom lwowskich Żydów, aby sobie pohulali? Pisał o tym patriota polski lwowski Żyd Mayer Bałaban. To przecież nie był przejaw antysemityzmu!
W ostatnich latach Pierwszej Rzeczypospolitej dla osłabienia działań Konfederacji Barskiej caryca Katarzyna Wielka - głowa cerkwi prawosławnej w Rosji wysłała w 1768 roku na polskie Kresy Wschodnie swoich popów, aby święcili noże dla „czerni chłopskiej" do mordowania ruskiej szlachty, która stanowiła część szlachty polskiej. Na czele „czerni chłopskiej" stanęli kozacy Iwan Gonta i Maksym Żeleźniak ze swoimi „hajdamakami". Tak doszło do „rzezi humańskiej" w której zginęli również Żydzi mordowani razem z szlachtą.
Gdy bunt chłopski rozprzestrzenił się niebezpiecznie swojemu generałowi Piotrowi Nikiticzowi Krieczetnikowi Katarzyna Wielka wydała rozkaz rozbrojenia oddziałów Gonty i Żeleźniaka, oddania ich pod sąd polski, aby nienawiść hajdamaków spłynęła na Polaków. Podczas egzekucji Gonty i Żeleźniaka w Serbach nad Dniestrem koło Mohylowa, przy wbijaniu ich na pal, asystował „straszny" Józef Stempkowski ze swoim wojskiem.
Mimo to, że w rzezi humańskiej zginęli również Żydzi, fakt ten nie wszedł do historii antysemityzmu polskiego. Dziś wynika to z udziału w rządach w Polsce wpływowych Żydów oraz nacjonalistów ukraińskich, którym nie pasuje to do uprawianej propagandy w prowadzeniu wspólnej antypolskiej polityki.
Polski antysemityzm objawił się im w wypadkach w Jedwabnem podczas drugiej wojny światowej pod okupacją niemiecką, gdzie Niemcy spędzili Polaków na świadków mordowania Żydów. Pierwotnie spalono w stodole 1.600 osób, a gdy ta liczba okazała się niemożliwa do zmieszczenia w stodole okrojono ją na 160, lub 300. Jednak nie dopuszczono do ustalenia faktycznej liczby ofiar i przebiegu tej zbrodni. Zabroniono przeprowadzenia do końca ekshumacji. Obawiano się, że wyjdą na jaw propagandowe oszustwa.
Wypadki kieleckie w PeeReLu, w których Żydzi komuniści zamordowali Żydów ortodoksyjnych służą nieodmiennie do przedstawiania antysemityzmu polskiego.
Do oczerniania Polaków włączył się ambasador Izraela Weiss oraz Marek Edelman, który zapomniał o udziale Armii Krajowej w niesieniu pomocy Żydom podczas Powstania w Getcie Warszawskim.
Gdy coraz mniej żyje świadków Władysław Bartoszewski przypisuje sobie zasługi Zofii Kossak Szczuckiej - Szadkowskiej odniesione w ratowaniu Żydów w Żegocie. Jakie główne zasługi mógł mieć nic nie znaczący młody chłopak, wykonujący co najwyżej czyjeś polecenia? Takie rzeczy może wymyślać człowiek nie myślący i nie dbający o swój autorytet.
W 1999 roku Oficyna Bibliofilów w Łodzi opublikowała pracę doktorską na Uniwersytecie w Jerozolimie pt. „Żydzi Lwowa w okresie okupacji 1939 - 1945" Eliyahu Jonesa. Książka zawiera ponad 300 stron i 1000 błędów, całkowicie nie kwalifikuje się na pracę doktorską. Autor urodził się w Wilnie w 1915 roku. Lwowa nie zna, przekręca nazwy geograficzne, administracyjne, dzielnic, ulic, liczby dla niego nie mają żadnego znaczenia, nawet jest data 30 lutego, mimo, że luty nigdy nie miał 30 dni, a każdy lwowski Żyd zginął kilka razy. Nie korzystał do swojej pracy z żadnej z wymienionych przez niego publikacji, treść pracy jest niezgodna z publikacjami lwowskiego Żyda polskiego patrioty Mayera Bałabana. Nie zna nawet lwowskich organizacji żydowskich. Znalazłem natomiast w jego pracy doktorskiej propagandę ukraińskich nacjonalistów, polegającą na nazywaniu banderowców podziemiem ukraińskim i partyzantami. Eliyahu Jones nie cytuje informacji o holokauście z pisma „Na Rubieży", ani z prac Wiktora Poliszczuka. Przedstawienie Polaków w pracy Eliyahu Jonesa jest kłamliwe i ma charakter wybitnie twórczo - antysemicki.
Nie spotkałem się z jakimkolwiek protestem polskim wobec szkalowania dobrego imienia Polaków w tej pracy doktorskiej. Moje opracowanie pracy doktorskiej Eliyahu Jonesa zajmuje 36 stron. Niestety nie znalazłem wydawcy tego opracowania.
Na korzyść tej pracy doktorskiej należy zapisać fakt prawdziwego przedstawienie hańbiącej działalności policji żydowskiej. Policja żydowska nie tylko eskortowała Żydów na śmierć, ale również okradała ich, a zagrabionym majątkiem dzieliła się z Niemcami. W końcowym etapie policjanci żydowscy byli mordowani razem z innymi Żydami.
Telewizja Polska wyła z zachwytu, gdy ukazała się zakłamana książka Kosińskiego, jakiś tam ptak, ale kiedy wyrzuty sumienia doprowadziły do jego samobójstwa, sprawa już ucichła.
Teraz kolejny paszkwil Jana Tomasza Grossa pt. „Strach" został wydany przez wydawnictwo „Znak". Wydawca dopuścił się hańbienia nie tylko Polaków, ale też Kościoła. To wydawnictwo powinno być pozbawione prawa do przymiotnika „katolickie", a jeżeli ono jest katolickie, to odpowiedzialny wydawca powinien zostać zwolniony dyscyplinarnie z pracy za hańbienie dobrego imienia Polaków i Kościoła. (Tak jak kiedyś Lech Wałęsa zabronił Adamowi Michnikowi posługiwanie się znakiem „Solidarność" dla „Gazety Wyborczej".)
Czy naprawdę jest polski antysemityzm - jak twierdzą niedouczeni dziennikarze tak zwanej „Telewizji Polskiej" oraz przedstawiający się za katolika wydawca załganej książki z wydawnictwa „Znak"?
A zatem czy jest polski antysemityzm?
Przecież wszystko wskazuje, że polski antysemityzm może być uzasadniony antypolską działalnością Żydów, prywatyzacją polskich przedsiębiorstw przemysłowych, która doprowadziła do zubożenia kasy państwowej i pozbawiła emerytów i rencistów pełnych należnych im emerytur i rent.
Jednakże Polacy nie są uświadomieni zła uczynionego im przez Żydów, między innymi przez Janusza Lewandowskiego, którzy za to zło zostali nagrodzeni jako polscy eurodeputowani. Zatem jak objawia się dzisiaj antysemityzm?
Gdy w Radio Maryja odezwie się jakikolwiek głos na temat antysemityzmu, natychmiast zaczyna się nagonka medialna na Ojca Rydzyka, we wszystkich mediach polskojęzycznych.
Wśród działalności nieuczciwych Żydów, twórców polskiego antysemityzmu można zauważyć skandaliczne przeciwstawianie się publikowania prawdy o holokauście.
W całej rozciągłości przemilczane są straty osobowe polskie wynikłe z ratowania Żydów mordowanych w czasie drugiej wojny światowej przez Niemców i Ukraińców. Zapewne trudny to by był temat pracy doktorskiej, zbadania archiwów i ustalenia choćby tylko 50% Polaków zamordowanych razem z Żydami ukrywanymi przez nich.
Przekonałem się, że instytucja którą kierował Szymon Wiesenthal była również nieuczciwa, należąca do grupy twórców polskiego antysemityzmu. Moje pisma do Wiesenthala pozostawały bez odpowiedzi.
W czasie okupacji obowiązywała zasada „im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie i bezpieczniej dla innych ludzi", mimo to znam nazwiska wielu ludzi. Na pewno nie znam wszystkich Żydów uratowanych przez moją rodzinę, znam wielu uratowanych lwowskich Żydów, ale nikt z naszej rodziny nie został wyróżniony medalem „sprawiedliwy wśród narodów świata".
Jedna rodzina żydowska adwokata lwowskiego Juliana Bognera ukrywała się w chacie na wsi pod Dynowem na naszych paszportach sowieckich, znudziło im się na wsi, wrócili do Lwowa i zamieszkali przy ulicy Gródeckiej.
Julian Bogner przez lekkomyślność sprowadził do swego mieszkania gestapo - rodzice zażyli trucizny, a ich syn Jerzyk jako Krzysztof Bulzacki zginął bestialsko rozerwany za nogi przez gestapowców. Zostaliśmy natychmiast zawiadomieni przez pana Marszyckiego o grożącej nam śmierci i z miejsca opuściliśmy swoje mieszkanie na górnym Łyczakowie, na Kolonii Profesorskiej, przy ulicy Ptaśnika 11.
Przez rok ukrywaliśmy się w Nałęczowie w dużym na wpół pustym domu dziadków. Było tylko trzech lokatorów. Razem z nami ukrywały się dwie Żydówki przywiezione ze Lwowa Irena Roman z córką Marylką. Cechy semickie były całkowicie widoczne, one zostały zameldowane jako nasza ormiańska rodzina. Mówiłem do tej pani „ciociu". Gdy w Nałęczowie zaczęło być niebezpiecznie obie Żydówki wraz z mężem zostały przerzucone na Węgry - nie wiem jak to robiła Żegota - mama już nie żyje, nie mam się kogo zapytać. Myśmy wrócili do Lwowa już na adres Rewakowicza 15. Po wojnie Romanowie wyemigrowali do Argentyny i utrzymywali kontakt z moimi rodzicami wiele lat aż do śmierci.
W Tłumaczu wśród Ormian u ciotki mojej mamy Zofii Moszoro ukrywały się dwie Żydówki jako Janina i Lilka (córka - Lilka moja wtedy już nie żyjąca siostra) Bulzackie. Po wojnie zamieszkały w Warszawie, tak samo w Warszawie zamieszkała Róża Rappaport - Gotlieb.
Dziś może jeszcze żyje „Lilka"? Ja sam dobiegam osiemdziesiątki. Gdzieś tam w archiwach gestapo są nasze sowieckie paszporty.
Moje artykuły w sprawach polsko - ukraińskich umieszczam w piśmie „Na Rubieży". „Nasz Dziennik" nie drukuje moich artykułów. Różne moje publikacje w coraz większym zakresie znajdują się w internecie na różnych stronach. To jednak nie jest wystarczające do walki z twórcami polskiego antysemityzmu i nie zastąpi właściwego potraktowania tej zbrodniczej działalności przez Prezydenta RP, Premiera Rządu, Prokuratury i Sądów, a także Episkopatu Polski.
*******
http://www.gazetakosa.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=480&Itemid=39
22 stycznia 2008
Już na początku minionego tysiąclecia Żydzi mieszkali w polskim Wrocławiu i w polskim Krakowie. 85% Żydów na świecie znalazło azyl w Pierwszej Rzeczypospolitej. Dlaczego? Czy dlatego, że Polacy byli największymi antysemitami w Europie? Czy dlatego, że w Polsce była największa tolerancja i tu Żydzi znaleźli bezpieczny dach nad głową?
Namnożyło się tych Żydów oszustów twórców antysemityzmu, piszących książki o rzekomym polskim antysemityzmie, drukowane za pieniądze z „nieznanych" źródeł. Należy zatem dziwić się, że ani prezydent, ani premier nie dba o dobre imię Polski. Nie ma dziś wśród żywych Mariana Hemara, Żyda który swoją polskością przeskoczył wszystkich rządzących Trzecią i prawie Czwartą Rzeczypospolitą. Muszę Go zastąpić, wszak obdarował mnie swoim zaufaniem 15 lat przed swoją śmiercią, dzieląc się ze mną miłością do polskiego Lwowa. To zobowiązuje.
Co to jest antysemityzm? To słowo wytrych, który jak wytrych do wszystkich zamków pasuje. Znane jest od dawien dawna.
W zaborze austriackim, jak zapisał w swoich pamiętnikach gen. Józef Haller było używane przez Żydów wtedy, gdy Żyd oszust oszukał w handlu naiwnego Polaka, a ten nie zawsze w zgodzie z prawem dochodził swoich praw. Wtedy robił się „giewałt, giewałt" i to był przejaw polskiego antysemityzmu.
Czy naprawdę był polski antysemityzm? Jak zatem wyjaśnić fakt, że Lwów nie spełnił żądania Bohdana Chmielnickiego i nie wydał kozakom lwowskich Żydów, aby sobie pohulali? Pisał o tym patriota polski lwowski Żyd Mayer Bałaban. To przecież nie był przejaw antysemityzmu!
W ostatnich latach Pierwszej Rzeczypospolitej dla osłabienia działań Konfederacji Barskiej caryca Katarzyna Wielka - głowa cerkwi prawosławnej w Rosji wysłała w 1768 roku na polskie Kresy Wschodnie swoich popów, aby święcili noże dla „czerni chłopskiej" do mordowania ruskiej szlachty, która stanowiła część szlachty polskiej. Na czele „czerni chłopskiej" stanęli kozacy Iwan Gonta i Maksym Żeleźniak ze swoimi „hajdamakami". Tak doszło do „rzezi humańskiej" w której zginęli również Żydzi mordowani razem z szlachtą.
Gdy bunt chłopski rozprzestrzenił się niebezpiecznie swojemu generałowi Piotrowi Nikiticzowi Krieczetnikowi Katarzyna Wielka wydała rozkaz rozbrojenia oddziałów Gonty i Żeleźniaka, oddania ich pod sąd polski, aby nienawiść hajdamaków spłynęła na Polaków. Podczas egzekucji Gonty i Żeleźniaka w Serbach nad Dniestrem koło Mohylowa, przy wbijaniu ich na pal, asystował „straszny" Józef Stempkowski ze swoim wojskiem.
Mimo to, że w rzezi humańskiej zginęli również Żydzi, fakt ten nie wszedł do historii antysemityzmu polskiego. Dziś wynika to z udziału w rządach w Polsce wpływowych Żydów oraz nacjonalistów ukraińskich, którym nie pasuje to do uprawianej propagandy w prowadzeniu wspólnej antypolskiej polityki.
Polski antysemityzm objawił się im w wypadkach w Jedwabnem podczas drugiej wojny światowej pod okupacją niemiecką, gdzie Niemcy spędzili Polaków na świadków mordowania Żydów. Pierwotnie spalono w stodole 1.600 osób, a gdy ta liczba okazała się niemożliwa do zmieszczenia w stodole okrojono ją na 160, lub 300. Jednak nie dopuszczono do ustalenia faktycznej liczby ofiar i przebiegu tej zbrodni. Zabroniono przeprowadzenia do końca ekshumacji. Obawiano się, że wyjdą na jaw propagandowe oszustwa.
Wypadki kieleckie w PeeReLu, w których Żydzi komuniści zamordowali Żydów ortodoksyjnych służą nieodmiennie do przedstawiania antysemityzmu polskiego.
Do oczerniania Polaków włączył się ambasador Izraela Weiss oraz Marek Edelman, który zapomniał o udziale Armii Krajowej w niesieniu pomocy Żydom podczas Powstania w Getcie Warszawskim.
Gdy coraz mniej żyje świadków Władysław Bartoszewski przypisuje sobie zasługi Zofii Kossak Szczuckiej - Szadkowskiej odniesione w ratowaniu Żydów w Żegocie. Jakie główne zasługi mógł mieć nic nie znaczący młody chłopak, wykonujący co najwyżej czyjeś polecenia? Takie rzeczy może wymyślać człowiek nie myślący i nie dbający o swój autorytet.
W 1999 roku Oficyna Bibliofilów w Łodzi opublikowała pracę doktorską na Uniwersytecie w Jerozolimie pt. „Żydzi Lwowa w okresie okupacji 1939 - 1945" Eliyahu Jonesa. Książka zawiera ponad 300 stron i 1000 błędów, całkowicie nie kwalifikuje się na pracę doktorską. Autor urodził się w Wilnie w 1915 roku. Lwowa nie zna, przekręca nazwy geograficzne, administracyjne, dzielnic, ulic, liczby dla niego nie mają żadnego znaczenia, nawet jest data 30 lutego, mimo, że luty nigdy nie miał 30 dni, a każdy lwowski Żyd zginął kilka razy. Nie korzystał do swojej pracy z żadnej z wymienionych przez niego publikacji, treść pracy jest niezgodna z publikacjami lwowskiego Żyda polskiego patrioty Mayera Bałabana. Nie zna nawet lwowskich organizacji żydowskich. Znalazłem natomiast w jego pracy doktorskiej propagandę ukraińskich nacjonalistów, polegającą na nazywaniu banderowców podziemiem ukraińskim i partyzantami. Eliyahu Jones nie cytuje informacji o holokauście z pisma „Na Rubieży", ani z prac Wiktora Poliszczuka. Przedstawienie Polaków w pracy Eliyahu Jonesa jest kłamliwe i ma charakter wybitnie twórczo - antysemicki.
Nie spotkałem się z jakimkolwiek protestem polskim wobec szkalowania dobrego imienia Polaków w tej pracy doktorskiej. Moje opracowanie pracy doktorskiej Eliyahu Jonesa zajmuje 36 stron. Niestety nie znalazłem wydawcy tego opracowania.
Na korzyść tej pracy doktorskiej należy zapisać fakt prawdziwego przedstawienie hańbiącej działalności policji żydowskiej. Policja żydowska nie tylko eskortowała Żydów na śmierć, ale również okradała ich, a zagrabionym majątkiem dzieliła się z Niemcami. W końcowym etapie policjanci żydowscy byli mordowani razem z innymi Żydami.
Telewizja Polska wyła z zachwytu, gdy ukazała się zakłamana książka Kosińskiego, jakiś tam ptak, ale kiedy wyrzuty sumienia doprowadziły do jego samobójstwa, sprawa już ucichła.
Teraz kolejny paszkwil Jana Tomasza Grossa pt. „Strach" został wydany przez wydawnictwo „Znak". Wydawca dopuścił się hańbienia nie tylko Polaków, ale też Kościoła. To wydawnictwo powinno być pozbawione prawa do przymiotnika „katolickie", a jeżeli ono jest katolickie, to odpowiedzialny wydawca powinien zostać zwolniony dyscyplinarnie z pracy za hańbienie dobrego imienia Polaków i Kościoła. (Tak jak kiedyś Lech Wałęsa zabronił Adamowi Michnikowi posługiwanie się znakiem „Solidarność" dla „Gazety Wyborczej".)
Czy naprawdę jest polski antysemityzm - jak twierdzą niedouczeni dziennikarze tak zwanej „Telewizji Polskiej" oraz przedstawiający się za katolika wydawca załganej książki z wydawnictwa „Znak"?
A zatem czy jest polski antysemityzm?
Przecież wszystko wskazuje, że polski antysemityzm może być uzasadniony antypolską działalnością Żydów, prywatyzacją polskich przedsiębiorstw przemysłowych, która doprowadziła do zubożenia kasy państwowej i pozbawiła emerytów i rencistów pełnych należnych im emerytur i rent.
Jednakże Polacy nie są uświadomieni zła uczynionego im przez Żydów, między innymi przez Janusza Lewandowskiego, którzy za to zło zostali nagrodzeni jako polscy eurodeputowani. Zatem jak objawia się dzisiaj antysemityzm?
Gdy w Radio Maryja odezwie się jakikolwiek głos na temat antysemityzmu, natychmiast zaczyna się nagonka medialna na Ojca Rydzyka, we wszystkich mediach polskojęzycznych.
Wśród działalności nieuczciwych Żydów, twórców polskiego antysemityzmu można zauważyć skandaliczne przeciwstawianie się publikowania prawdy o holokauście.
W całej rozciągłości przemilczane są straty osobowe polskie wynikłe z ratowania Żydów mordowanych w czasie drugiej wojny światowej przez Niemców i Ukraińców. Zapewne trudny to by był temat pracy doktorskiej, zbadania archiwów i ustalenia choćby tylko 50% Polaków zamordowanych razem z Żydami ukrywanymi przez nich.
Przekonałem się, że instytucja którą kierował Szymon Wiesenthal była również nieuczciwa, należąca do grupy twórców polskiego antysemityzmu. Moje pisma do Wiesenthala pozostawały bez odpowiedzi.
W czasie okupacji obowiązywała zasada „im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie i bezpieczniej dla innych ludzi", mimo to znam nazwiska wielu ludzi. Na pewno nie znam wszystkich Żydów uratowanych przez moją rodzinę, znam wielu uratowanych lwowskich Żydów, ale nikt z naszej rodziny nie został wyróżniony medalem „sprawiedliwy wśród narodów świata".
Jedna rodzina żydowska adwokata lwowskiego Juliana Bognera ukrywała się w chacie na wsi pod Dynowem na naszych paszportach sowieckich, znudziło im się na wsi, wrócili do Lwowa i zamieszkali przy ulicy Gródeckiej.
Julian Bogner przez lekkomyślność sprowadził do swego mieszkania gestapo - rodzice zażyli trucizny, a ich syn Jerzyk jako Krzysztof Bulzacki zginął bestialsko rozerwany za nogi przez gestapowców. Zostaliśmy natychmiast zawiadomieni przez pana Marszyckiego o grożącej nam śmierci i z miejsca opuściliśmy swoje mieszkanie na górnym Łyczakowie, na Kolonii Profesorskiej, przy ulicy Ptaśnika 11.
Przez rok ukrywaliśmy się w Nałęczowie w dużym na wpół pustym domu dziadków. Było tylko trzech lokatorów. Razem z nami ukrywały się dwie Żydówki przywiezione ze Lwowa Irena Roman z córką Marylką. Cechy semickie były całkowicie widoczne, one zostały zameldowane jako nasza ormiańska rodzina. Mówiłem do tej pani „ciociu". Gdy w Nałęczowie zaczęło być niebezpiecznie obie Żydówki wraz z mężem zostały przerzucone na Węgry - nie wiem jak to robiła Żegota - mama już nie żyje, nie mam się kogo zapytać. Myśmy wrócili do Lwowa już na adres Rewakowicza 15. Po wojnie Romanowie wyemigrowali do Argentyny i utrzymywali kontakt z moimi rodzicami wiele lat aż do śmierci.
W Tłumaczu wśród Ormian u ciotki mojej mamy Zofii Moszoro ukrywały się dwie Żydówki jako Janina i Lilka (córka - Lilka moja wtedy już nie żyjąca siostra) Bulzackie. Po wojnie zamieszkały w Warszawie, tak samo w Warszawie zamieszkała Róża Rappaport - Gotlieb.
Dziś może jeszcze żyje „Lilka"? Ja sam dobiegam osiemdziesiątki. Gdzieś tam w archiwach gestapo są nasze sowieckie paszporty.
Moje artykuły w sprawach polsko - ukraińskich umieszczam w piśmie „Na Rubieży". „Nasz Dziennik" nie drukuje moich artykułów. Różne moje publikacje w coraz większym zakresie znajdują się w internecie na różnych stronach. To jednak nie jest wystarczające do walki z twórcami polskiego antysemityzmu i nie zastąpi właściwego potraktowania tej zbrodniczej działalności przez Prezydenta RP, Premiera Rządu, Prokuratury i Sądów, a także Episkopatu Polski.
*******
http://www.gazetakosa.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=480&Itemid=39
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz