WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 16 lutego 2013
Chlew. ( Z blogu Coryllusa )
Chlew. Producent.
( )
Przypomniał mi się ten film wczoraj kiedy odczytywałem sobie na portalu WP fragmenty książki pod tytułem „Tajemnice Westerplatte”, która wchodzi właśnie do księgarń, podobnie jak film pod tym samym tytułem, który także wchodzi tyle, że do kin. W książce, która jest po prostu beznadziejnie napisana, to znaczy w taki sposób jak to sobie mógł wymarzyć Bogusław Wołoszański, kiedy miał 20 lat i dopiero przymierzał się do swojej roli, chodzi o to, że dowództwo na Westerplatte przejmuje kapitan Dąbrowski, ponieważ major Sucharski nie wytrzymuje nerwowo całej sytuacji. Do tego jeszcze autor książki i reżyser filmu pan Chochlew twierdzi, że w pierwszym dniu obrony Westerplatte, czterech żołnierzy zostało rozstrzelanych z rozkazu kapitana Dąbrowskiego, ponieważ nie mieli zamiaru podporządkować się jego rozkazom i chcieli się poddać. Ponieważ sprawa jest poważna i Chochlew podaje nazwiska tych żołnierzy, zaś film i książka były konsultowane przez IPN chciałbym się bardzo dowiedzieć co na to rodziny tych rozstrzelanych i dlaczego my się dowiadujemy o tym po tylu latach od jakiegoś Chochlewa?
Ja tu oczywiście kpię, ponieważ nie wierzę w ani jedno słowo w tej książce i w ani jedną scenę w tym filmie.
Zarzut – bo Polacy rozstrzelali swoich – jest poważny i jeśli jest prawdziwy sprawa powinna natychmiast znaleźć się w pionie śledczym IPN czy gdzie tam jest jej właściwe miejsce. Pan Chochlew podszedł do sprawy, jak sądzę, z dużą nonszalancją. Film jak pamiętamy miał wejść na ekrany w zeszłym roku, ale odczekano zdaje się do chwili aż zmarł ostatni uczestnik walk na Westerplatte. Mam więc dziś tę premierę, która kreuje nowych bohaterów, nowe czarne charaktery i zmienia nasze postrzeganie historii, a przynajmniej ma taki zamiar.
Odejdźmy na chwilę od tematu. Co jakiś czas ktoś zadaje mi pytanie – dlaczego pan ze swoimi książkami nie chce trafić do młodzieży. Otóż dlatego, że do młodzieży trafia Chochlew. To dla niego i jego produkcji zarezerwowano młodego widza i jego czas. To dla młodzieży przygotowuje się te fikcyjne konstrukcje, które z prawdą mają tyle wspólnego co próba przekupienia celnika kartami pornograficznymi. Młodzież jest pilnie strzeżona, a produkty dla niej przygotowywane wychodzą ze sterylnych fabryk i mają bardzo jasno określone cele.
Demaskacja bohaterów z Westerplatte? Tak właśnie. Rzecz ma jednak jeszcze drugie dno.
Chochlew w swojej książce zachowuje się jak scenarzysta tamtego filmu z Maklakiewiczem. Pojawia się tam charakterystyka kapitana Dąbrowskiego. O co chodzi? O to, że jest on pewnym siebie arystokratą, człowiekiem który z pogardą traktuje niżej urodzonych, który jest pyszny i nadęty w swoim operetkowym bohaterstwie. To ważna charakterystyka, bo ona od razu znajduje odzew w komentarzach.
Od razu pojawia się gromada trolli, która pluje, ryczy i domaga się równego traktowania wszystkich, czyli mówiąc wprost zrównania całej populacji do poziomu bydła.
I to jest jeszcze jedna ważna funkcja tego filmu i jemu podobnych. Sucharski co prawda nie jest najfajniejszy, ale on pochodził chociaż z biednej rodziny pracowitych ludzi, tak nas uczono w szkole na lekcjach historii i polskiego. Nie to co Dąbrowski, paniczyk pieprzony, rozstrzeliwujący ludzi za niewinność, buntownik polski, tak, tak, powinni jego rozstrzelać – taki jest mniej więcej ton komentarzy. I to jest ton akceptowany przez twórców filmu i książki, praz przez tych, którzy ten film będą promować.
Zwróćmy teraz uwagę, że ta sama postawa, która tu, w przypadku kapitana Franciszka Dąbrowskiego znajduje pełne zrozumienie mediów mainstreamowych, a pewnie także wielu „naszych” - jest od razu piętnowana jeśli dotyczy ludzi takich jak doktor G., albo powojenne elity polskie złożone z pretorianów systemu.
W tym przypadku nie ma mowy o akceptacji, postawa reprezentowana przez komentatorów omawiających książkę Chochlewa byłaby w takim przypadku po prostu wyrazem duchowej nędzy, frustracji i antysemityzmu.
Ktoś powie, że skupiam się na szczegółach, że nie to jest ważne kim był Dąbrowski, ale to że bruka się pamięć o bohaterach.
Otóż nie proszę Państwa, ten film chce nam powiedzieć, że nasze własne, rodzime elity to nieodpowiedzialni zbrodniarze, których należałoby osądzić. Dobre zaś elity to te z których wywodzi się doktor G, oraz inni, ci którzy budowali Polskę wraz z postaciami kreowanymi przez Andrycz i Maklakiewiczaw filmie o kukułkach. I ja się teraz pytam: skąd się takie kur....stwo w przyrodzie bierze? Skąd się wziął taki Chochlew i jego koleżanka współautorka?
Na koniec powiedzmy jeszcze słów kilka o losach kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Przez całą wojnę przesiedział on w różnych oflagach. Był dobrze traktowany przez Niemców ponieważ jego ojciec zajmował dość wysokie stanowiska w strukturach CK Armii, a co by nie mówić o Niemcach, akurat takie rzeczy doceniali. Dąbrowski mając zaawansowaną gruźlicę przetrwał obozowe warunki i po wojnie chciał rozpocząć nowe życie w zgodzie z partią i nowym porządkiem. Piastował nawet jakieś ważne funkcje wojskowe w Gdańsku. Miał przecież doświadczenie. Kiedy przyszły jednak lata najgorsze wyrzucono go z wojska i musiał wraz z rodziną przenieść się do rodzinnego Krakowa. Tam dostał przydziałowy jeden pokój bez wygód. Dąbrowski zapisał się do partii, bo wiedział, że do armii nie ma powrotu, pracował chałupniczo szyjąc kapcie i cały czas chorował. Próbował jak potrafił utrzymać rodzinę. W końcu jednak wyrzucono go z partii jako element niepewny. Stało się tak za sprawą jakiejś towarzyszki Bibździńskiej, która przed wojną była sprzątaczką i też pewnie cierpiała na niedosyt wrażeń oraz czuła się niedoceniana, tak jak ci co dziś komentują film Chochlewa. Dąbrowski znalazł się bez środków do życia. I wtedy pomógł mu Arnold Mostowicz, który zawiadomił o jego losie jakiegoś ruskiego generała. Ten zaś załatwił mu posadę w kiosku z gazetami ustawionym na Plantach.
I to jest proszę Państwa coś fantastycznego: ruski generał załatwia polskiemu arystokracie choremu na gruźlicę posadę kioskarza, czyni to za wstawiennictwem Żyda komunisty, należącego do PZPR. Z tej właśnie organizacji wyrzuciła wspomnianego arystokratę towarzyszka Bibździńska, bo czuła się niedowartościowana i urażona w swojej dumie.
I dziś z myślą o takich właśnie towarzyszkach Bibździńskich towarzysz Chochlew i towarzyszka koleżanka Chochlewa piszą książki i robią filmy o zdradzie polskiej szlachty odzianej w mundury. A mnie się ktoś co jakiś czas pyta dlaczego nie piszę dla młodzieży? A po co? Chochlew pisze dla młodzieży i wychowuje kolejne pokolenie Bibździńskich oburzonych postawą inną niż leżenie plackiem i oblizywanie butów tego co stoi wyżej. I tak już zostanie niestety.
http://naszeblogi.pl/36387-o-kustwie-przyrodzie-i-historii
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz