WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
niedziela, 3 lutego 2013
Sprawa G. Michniewicza
MORDERSTWO MICHNIEWICZA
| |
Choć prokuratura umorzyła dochodzenia w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego kancelarii premiera Tuska, okoliczności jego zgonu trudno uznać za wyjaśnione – piszą Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski w książce „Smoleńsk. Kulisy katastrofy” opublikowanej jako specjalne wydanie miesięcznika „Nowe Państwo”.
Tu-154M 101 wrócił z Samary do Polski 23 grudnia 2009 r. Tego samego dnia w podwarszawskiej wsi Głosków-Letnisko (pow. piaseczyński) znaleziono ciało Grzegorza Michniewicza - od 4 stycznia 2008 r. do śmierci dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Zaczynał on swoją urzędniczą karierę w Kancelarii Senatu, od końca lat 90. pracował w kancelarii premiera. Był tam kolejno dyrektorem Biura Dyrektora Generalnego, dyrektorem Biura Ochrony, pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych i administratorem danych. Ponadto w latach 2000-2001 był pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji, do śmierci pełnił też funkcję członka rady nadzorczej PKN Orlen. Miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne.
Dlatego mogło dziwić, że wokół zagadkowej śmierci Michniewicza – jednego z najważniejszych podwładnych Donalda Tuska – szybko zapadło niezrozumiałe milczenie. Prokuratura po kilkunastu miesiącach śledztwa umorzyła zresztą śledztwo, przyjmując, że Grzegorz Michniewicz popełnił samobójstwo. Wśród dziennikarzy i w internecie krążyły plotki o problemach rodzinnych dyrektora kancelarii, a także o nieuleczalnej chorobie, która miała doprowadzić go do targnięcia się na własne życie.
Grzegorz Michniewicz popełnił samobójstwo. Pracował jako Dyrektor Generalny Kancelarii Premiera RP
Samobójstwo „pod wpływem impulsu”
Autorzy książki dotarli do akt prokuraturskich w sprawie Grzegorza Michniewicza. Wynika z nich, że jego zwłoki znalazł rankiem 23 grudnia kierowca Edmund A. – pracownik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Mężczyzna był zaniepojony, że zawsze punktualny urzędnik nie czekał na niego przed domem. Po konsultacji telefonicznej z bratem Michniewicza (też pracownikiem kancelarii premiera) poprosił o zapasowy klucz do domu mieszkającą na tej samej ulicy kobietę. Sprzątała ona co jakiś czas u Michniewicza.
Edmund A. wszedł do środka. „Za drzwiami pomieszczenia zobaczyłem przewrócony odkurzacz. Po lewej stronie odkurzacza zobaczyłem Grzegorza Michniewicza w dziwnej pozycji, niby klęczącego, siedzącego jednocześnie na piętach. Wokół szyi Grzegorza Michniewicza widziałem zaciśniętą pętlę ze sznura odkurzacza, który zawiązany był na ukośnej belce w przejściu z kuchni do pokoju” – zeznał kierowca. Ciało, już zimne i sztywne („stężenie pośmiertne w pełni rozwinięte” – zanotowali policjanci), ubrane było w spodnie od piżamy i pantofle domowe. Według późniejszej opinii prokuratury, na ciele denata ani w domu nie znaleziono żadnych śladów obecności lub ingerencji innych osób. We krwi Michniewicza wykryto 1,5 promila alkoholu.
Uzasadnienie umorzenia śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie brzmi kuriozalnie: „Z zeznań szeregu świadków jednoznacznie wynika, iż Grzegorz Michniewicz miał najbliższe dni dokładnie zaplanowane. W dniu 23 grudnia 2009 r. planował bowiem pojechać do Białogardu, aby z żoną i jej rodziną spędzić święta. Wszystkie jego zachowania podejmowane nie tylko w ostatnich dniach, ale także i godzinach życia, wskazywały, iż plan ten chce wypełnić. Wskazuje na to choćby sporządzony przez niego wniosek urlopowy, zakup prezentów czy też podejmowanie jeszcze późnym wieczorem 22 grudnia przygotowania do wyjazdu. Niewątpliwie więc decyzja o popełnieniu samobójstwa podjęta została nagle pod wpływem impulsu [podkr. - Niezależna.pl]” – podsumował prokurator Tomasz Szredzki.
Jakiego rodzaju impuls mógł sprawić, że urzędnik z kilkunastoletnim doświadczeniem, o ustabilizowanej sytuacji rodzinnej, nagle – w trakcie przygotowań do świątecznego wyjazdu – bez żadnego pożegnania powiesił się na kablu od odkurzacza? Choroba?
Ani lekarze, do których chodził Michniewicz, ani jego koledzy z pracy nic nie słyszeli o żadnej chorobie.Między 11 a 13 grudnia dyrektor generalny kancelarii Tuska był na spotkaniu w Łańsku. Wszyscy pracownicy, którzy tam przebywali, stwierdzili, że był rozluźniony, wesoły i nic nie wspominał o kłopotach ze zdrowiem. To samo w prokuraturze powiedziała żona Michniewicza. „Według żony mąż nie chorował na ciężkie, nieuleczalne schorzenia. Nie leczył się także psychiatrycznie ani nie korzystał z pomocy psychologa” – wyczytali autorzy w aktach śledztwa.
Prokuratorzy przejrzeli domowy komputer Michniewicza. W pliku pt. „Moje plany” zmarły dokładnie zaplanował dzień 23 grudnia; wypisał nawet, z kim ma się spotkać i co zrobić o konkretnych godzinach. Jedna z pracownic Kancelarii Premiera, Monika B., zeznała, że Michniewicz mówił jej, iż ma już kupiony bilet na świąteczny wyjazd do teściów. Paulina T., pracowniczka biura denata, potwierdziła to w prokuraturze: „22 grudnia Grzegorz Michniewicz mówił, że następnego dnia będzie tylko do godz. 14, bo jedzie na święta [....] Według mnie nic kompletnie nie wskazywało na to, że on może pozbawić się życia”. I dodała: „Chcę na zakończenie dodać, że ja nie wierzę, aby on popełnił samobójstwo”.
Rozmowa z Arabskim
Ostatnie godziny życia Michniewicza nierozerwalnie łączą się z osobą Tomasza Arabskiego – szefa kancelarii premiera Tuska, późniejszego organizatora lotu prezydenta RP do Smoleńska. Arabski był prawdopodobnie ostatnią osobą z pracy (oprócz kierowcy Edmunda A., który zawiózł Michniewicza z Warszawy do Głoskowa), z którą rozmawiał Michniewicz. „Był czymś zasmucony [...] W końcu powiedział, że odbył bardzo przykrą rozmowę z ministrem Arabskim [...] bał się, że zostanie zwolniony” - zeznała w prokuraturze matka Grzegorza Michniewicza, która rozmawiała z nim telefonicznie o godz. 21:26. Syn powiedział jej także, że następnego dnia jedzie do żony do Białogardu.
Małżonka Michniewicza potwierdziła słowa o rozmowie z Arabskim. „Świadek dodała, iż od męża dowiedziała się, że miał on nieprzyjemną rozmowę ze swoim przełożonym, ministrem Tomaszem Arabskim. [...] Twierdził, iż na pewno zostanie zwolniony z pracy”.
Czego dotyczyła „nieprzyjemna” rozmowa między Arabskim a Michniewiczem? Wie o tym jedynie sam Arabski, który w prokuraturze zeznał, iż chodziło o propozycję Michniewicza w zakresie wynagrodzeń dla dyrektorów zatrudnionych w Kancelarii Premiera.
Co ciekawe – to właśnie Arabski był ostatnią osobą, z którą Michniewicz kontaktował się telefonicznie przed śmiercią. O godz. 23:08 wysłał mu wiadomość tekstową następującej treści: „Panie Ministrze – wieczorem skontaktował się ze mną Andrzej Papierz, polski ambasador w Bułgarii, informując, że cofnięto mu potwierdzenie bezpieczeństwa. Znam go od czasów premiera Buzka (był wtedy z-cą dyrektora CIR). Czasem się kontaktujemy (jego obecna zastępczyni pracowała długo w KPRM). Informuję o tym, bo pewnie zaraz dowie się Pan (od służb), że kontaktuję się z wrogim elementem2. W razie pytań jestem do dyspozycji”.
Kilka minut wcześniej – o godz. 22:56 – Michniewicz otrzymał osobistego SMS-a od żony (treść wiadomości nie zawierała nic niepokojącego), z którą przedtem rozmawiał przez telefon. Wcześniej dyrektor generalny Kancelarii Premiera kontaktował się też z córką. „Wieczorem dostałam od niego SMS-a z podziękowaniem za książkę [...]. Po mojej odpowiedzi SMS-em, że się cieszę z trafionego pomysłu, odpisał mi, że bardzo lubi podróże, że nic innego mu w życiu nie pozostało, chyba że ktoś mu to życie odbierze. Po tym SMS-ie zadzwoniłam do niego. To było ok. godz. 22. [...] w trakcie rozmowy ze mną tata był radosny. Ta rozmowa trwała kilka minut i nic w jego głosie nie wskazywało na to, co się później stało”.
Około godz. 22:40 Michniewicz rozmawiał przez internetowy komunikator Skype z mieszkającym w Wielkiej Brytanii przyjacielem Pawłem Gutowskim. Urzędnik kancelarii miał właśnie wrócić ze spaceru z psem, był „w fatalnym stanie”, nie chciał jednak powiedzieć, o co chodzi.
Śmierć Michniewicza wzbudziła w Gutowskim „dużo niepokoju”. „Pewnie zabrzmi to głupio, ale przez niego przechodziło wiele tajnych informacji. Może po prostu wiedział o jedną rzecz za dużo” - powiedział w styczniu 2010 r. tygodnikowi „Wprost”3.
W marcu 2011 r. autorzy książki skontaktowali się z Pawłem Gutowskim. „W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że Grzegorz popełnił samobójstwo. Dziwi mnie też, że choć byłem prawdopodobnie ostatnią osobą, która z nim rozmawiała, zostałem wezwany na przesłuchanie dopiero pod koniec lutego 2010 r. Policjanci tłumaczyli, że o mojej rozmowie z Grzegorzem dowiedzieli się z prasy” – powiedział Gutowski.
Jak wynika z akt śledztwa w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, prokuratura i policja zbadały tylko komputer domowy zmarłego.
20 stycznia 2010 r. zdecydowano, że należy powołać biegłego, który zbada także laptop zabezpieczony w gabinecie Michniewicza w Kancelarii Premiera.
14 lipca 2010 r. prowadzący śledztwo Tomasz Szredzki uchylił jednak to postanowienie. Zawartości służbowego laptopa urzędnika ostatecznie nie sprawdzono.
Zginął, bo wiedział o Smoleńsku?
O czym wiedział Michniewicz?
Śmierć Grzegorza Michniewicza – DLACZEGO?
28 marca 2011
Dyrektor Kancelarii Premiera Grzegorz Michniewicz nie żyje; popełnił samobójstwo .
Grzegorz Michniewicz. Charakterystyczna aszkenazyjska antropologia. Poszukiwacz zagranicznych surowców naturalnych.
(Na 4 miesiące przed katastrofą samolotu pod Smoleńskiem).
Urzędnik z certyfikatami bezpieczeństwa UE i NATO zmarł w tajemniczych okolicznościach
2009-12-23 Dziś rano zmarł nagle Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Doskonały menadżer, wspaniały szef, profesjonalny urzędnik służby cywilnej, wieloletni pracownik KPRM.
Z Kancelarią Premiera był związany od 1998 roku. Najpierw jako dyrektor Biura Dyrektora Generalnego, a następnie Biura Ochrony. W 2008 roku został dyrektorem generalnym Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ukończył Wydział Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim, a także podyplomowe studia z zakresu integracji europejskiej i bezpieczeństwa międzynarodowego. Stale podnosił kwalifikacje na krajowych i zagranicznych szkoleniach dla kadry zarządzającej.
(…) na miejscu zdarzenia prokuratorzy prowadzą czynności procesowe, prowadzone przez nas postępowanie ma na celu wyjasnienie okoliczności śmierci dyrektora.Okoliczności zdarzenia wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną smierci było samobójstwo – powiedział w rozmowie z rmf fm rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk.
Ciało Grzegorza Michniewicza, powieszonego we własnym mieszkaniu, znalazł dziś rano jego kierowca – informuje rmf fm
Dyrektor Generalny Kancelarii Premiera nie zostawił listu pożegnalnego – podaje rmf fm.Kryminalni przeszukujący dom zmarłego Michniewicza nie znaleźli niczego, co mogłoby wskazywać na inną wersję wydarzeń niż samobójstwo. Brak oznak włamania, szamotaniny czy kradzieży. Prokuratorzy zlecili sekcję zwłok. Jej wyniki będą znane po świętach – informuje na swojej stronie rmf fm.
Grzegorz Michniewicz był absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończył Podyplomowe Studia Integracji Europejskiej i Bezpieczeństwa Międzynarodowego w Wojskowej Akademii Technicznej.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Warszawa
Posiadał doświadczenie w pracy w administracji: w latach 1989 – 1998 pracował w Kancelarii Senatu, od 1998 roku w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, najpierw jako Dyrektor Biura Dyrektora Generalnego, a w latach 1999 – 2007 Dyrektor Biura Ochrony, Pełnomocnik do Spraw Ochrony Informacji Niejawnych, Administrator Danych – zajmował się m.in. ochroną informacji niejawnych oraz ochroną danych osobowych.
W latach 2000 – 2001 był Pełnomocnikiem do Spraw Ochrony Informacji Niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji. Był urzędnikiem służby cywilnej. Uczestniczył w krajowych i zagranicznych szkoleniach oraz konferencjach z zakresu ochrony informacji i bezpieczeństwa międzynarodowego. Był autorem licznych publikacji z tego zakresu. Był współpracownikiem kilku wyższych uczelni, gdzie prowadził zajęcia z zakresu ochrony informacji. Posiadał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa – krajowe, NATO i UE. W 1998 roku złożył z wynikiem pozytywnym egzamin dla kandydatów na członków rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa. Od 4 stycznia 2008 roku był Dyrektorem Generalnym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Aktualizacja 28.12.2009
Sekcja zwłok Michniewicza potwierdza wersję samobójstwa podaje stacja RMF FM. Sekcję zwłok, która miała odpowiedzieć na pytanie, czy ktoś pomógł popełnić samobójstwo Michniewiczowi, przeprowadzono w wigilię. Jak podaje rmf fm przeprowadzono także badania toksykologiczne które będą znane za kilka dni. Roman Osica dziennikarz Rmf fm twierdzi, że Michniewicz był osobą bardzo lękliwą i nieprzystosowaną do pracy w warunkach stresogennych.
Zginął, bo wiedział o Smoleńsku?
Przeczytałem właśnie na niezalezna.pl wstrząsający tekst. Niby znałem sprawę, niby coś na ten temat wcześniej czytałem i miałem jakieś wątpliwości, ale fakty tu podane powalają. Gdzie my żyjemy? Czy tuskolandia zbliżyła się do putinolandii już nie tylko w polityce zagranicznej, ale i w kagiebowskich metodach utrzymywania władzy wszystkimi środkami, z mordowaniem tych, którzy mogą jej zagrozić włącznie?!
niezalezna.pl/8489-jak-zginal-dyrektor-kancelarii-tuska
No i warto zwrócić uwagę na postać Arabskiego, który zaczyna coraz bardziej wyglądać na faceta od mokrej roboty...
Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, popełnił samobójstwo w dniu powrotu z remontu w Samarze tupolewa o numerze bocznym 101
Prokuratura Generalna nie widzi potrzeby wnioskowania o sprawdzenie śledztwa dotyczącego tajemniczej śmierci wysokiego urzędnika z kancelarii premiera Grzegorza Michniewicza – informuje prokurator Maciej Kujawski. Tymczasem w śledztwie tym nie sprawdzono billingów ani nie zbadano ważnych aspektów wynikających z dostępu urzędnika do ściśle tajnych informacji.
- Sprawa ta była objęta nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Na razie nie widzimy potrzeby, aby Prokuratura Generalna ją badała – informuje prokurator Kujawski.
Michniewicz, dyrektor generalny kancelarii premiera i członek rady nadzorczej Orlenu, zmarł pod koniec grudnia 2009 roku. Śledztwo w tej sprawie trwało blisko rok i zakończyło się dwa miesiące temu umorzeniem. Stwierdzono, że najbardziej prawdopodobne jest, iż Michniewicz popełnił samobójstwo. Jednak jak się okazuje, prokuratura nie zbadała kilku istotnych kwestii, takich jak billingi z ostatnich połączeń urzędnika czy uwarunkowania wynikające z tego, iż Michniewicz miał dostęp do tajnych informacji w kancelarii premiera. Nie określono także czasu jego zgonu.
- Prokurator prowadzący sprawę ocenił, iż nie jest niezbędne żądanie billingów, że nie będą miały wpływu merytorycznego na ustalenia postępowania – tłumaczy prokurator Monika Lewandowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Prokurator zgromadził materiał dowodowy i uznał go za wystarczający – dodaje.
Dlaczego nie określono czasu zgonu? – Czas zgonu nie zawsze z punktu widzenia medycznego jest możliwy do określenia, tutaj nie było to widocznie możliwe – stwierdza Lewandowska.
Zapytaliśmy prokuraturę, czy podczas śledztwa zakładano, że mogło dojść do morderstwa. – Prokurator uznał, że nie było ingerencji osób trzecich – stwierdza Lewandowska.
Jednak mecenas Bogdan Borkowski, który w sprawie Krzysztofa Olewnika ma do czynienia z wieloma tajemniczymi samobójstwami, podkreśla, że takie sprawy powinny być wnikliwie badane. – Nawet jeżeli wszystkie ślady i znaki wskazują na to, że to było samobójstwo, bezwzględnie należy zbadać, czy nie doszło do zabójstwa – podkreśla. Mecenas zwraca uwagę, że czasami się zdarza, iż miała też miejsce ingerencja osób trzecich, swoista „pomoc” przy samobójstwie, dlatego należy zbadać wszystkie okoliczności sprawy. – Nieraz są ślady na ciele, plamy opadowe itp., które wskazują na ingerencję osób trzecich – mówi. – Nawet jak nie ma takich poszlak, to należy sprawdzić billingi – podkreśla mecenas.
Prokuratura jednak tego nie zrobiła. Wiadomo, że ostatni SMS urzędnik wysłał do szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. Miał on dotyczyć sprawy innego urzędnika. Prokuratura nie zbadała także uwarunkowań zawodowych Michniewicza. Czy sprawa może mieć związek z organizacją wizyty prezydenta w Katyniu? Przełożonym urzędnika był Tomasz Arabski, który uczestniczył w ustaleniach dotyczących tragicznie zakończonego wyjazdu. W dniu domniemanego samobójstwa do Polski wrócił remontowany w rosyjskiej Samarze Tu-154M nr 101, który potem uległ katastrofie pod Smoleńskiem.
Lewandowska podkreśla, że prokurator prowadzący śledztwo badał każdy wątek istotny dla śledztwa, a sama decyzja nie została zaskarżona i się uprawomocniła. Potem sprawdzała ją także prokuratura apelacyjna.
Borkowski mówi, że gdy pojawią się nowe okoliczności, prokuratura w każdym czasie może wznowić śledztwo. Może też interweniować Prokuratura Generalna. Ale na razie się na to nie zanosi.
Zenon Baranowski
Infonurt2 : nie pierwszy to przypadek gdy obecna ekipa używa zawodowych morderców no i... ofiary nie maja wyjścia : popełniają samobójstwo!
INFONURT2
Copyright © 2011. All Rights Reserved.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz