środa, 12 maja 2010
m e m e n t o
Kryzys grecki
Europoker oszustów
28 kwietnia 2010 | La Repubblica Rzym
„Podbijam o 160 miliardów".
Pomiędzy państwami a rynkami toczy się śmiertelna rozgrywka. Gra toczy się o przetrwanie euro, które pod ciosami spekulantów może zawalić się wśród ruin Partenonu. Jest zwłaszcza jeden gracz, którego rola jest rozstrzygająca – Niemcy, które poprzez swą nacjonalistyczną strategię ryzykują przyśpieszeniem końca unii walutowej.
Wydaje się, że nawałnica, która rozpętała się nad Grecją i Europą, nad giełdami i długiem publicznym jest nową „doskonałą burzą”. Financial Times najwyraźniej się nie mylił, gdy na początku lutego ostrzegał cały świat: uwaga fundusze hedgingowe mają w kabzie od 8 do 10 miliardów dolarów na lokatach krótkoterminowych i są gotowe rzucić je na rynki, aby grać na załamanie strefy euro pod ciężarem zadłużenia. Atak już nastąpił i efekt domina jest więcej niż możliwy. Ta „krwawa łaźnia”, która kosztowała już 160 miliardów euro, jest pouczająca. Chodzi o dwie zasadnicze sprawy.
Lekcja pierwsza
Rynki pokazują nam palcem coś wysoko na niebie. Idioci jak zawsze gapią się na palec i nie widzą księżyca. Palec to Grecja. Kraj, który dziś się załamuje. Po kolejnym obniżeniu wyceny greckie papiery dłużne stały się obligacjami „śmieciowymi”. Według amerykańskich banków inwestycyjnych jest to najbardziej ryzykowny na świecie interes na rynku papierów krótkoterminowych. W tych warunkach, im uporczywiej Grecja poszukuje zasobów właśnie na rynku, tym bardziej zaciska pętlę na szyi swoich finansów publicznych. Im bardziej stara się uratować, tym mocniej się dusi. Wszystko to z góry przewidziano. A ci, którzy dziś wyglądają na zapłakanych, w rzeczywistości leją krokodyle łzy.
Ale w bezwzględnej logice spekulantów Ateny to tylko wabik. To nie one są prawdziwym celem. Rzeczywisty cel, ów księżyc, którego nie widzimy, jest nieporównanie większy, to samo euro. W puli, na środku zielonego stolika, przy którym walczą państwa i rynki, znajduje się unia walutowa. Pokazuje to ofensywa rozpoczęta już przeciwko Portugalii, oto kolejny kraj, któremu obniżono wycenę długu i który jest już na dobrej drodze, aby podzielić los Grecji. To kolejna ofiara, która ma zostać poświęcona.
Ale na razie mielibyśmy jedynie do czynienia z bankructwem dwóch peryferyjnych gospodarek strefy euro. Katastrofa może się zacząć zaraz potem. Tragedia grecka, portugalskie fado, po którym nastąpi śródziemnomorski dramat: Hiszpanię i Włochy spekulanci też już wpisali na czarną listę. „Pigs” czy nie „Pigs”, chodzi tu jednak o trzecią i czwartą gospodarkę eurolandu.
A więc o kraje uważane za „too big to fail”, to znaczy za zbyt duże, aby mogły upaść, gdyż są one też „too big to bail out” – za wielkie, aby im pomóc. Jest jasne, że kiedy, i jeśli, przyjdzie kolej na Rzym i Madryt, to będziemy już wówczas dyskutować o zupełnie innym świecie i innej Europie. To jest właśnie ów księżyc, który spekulanci mają na celowniku. Rynki obstawiają upadek unii walutowej. A nowina jest taka, że wygrywają.
Lekcja druga
I stąd właśnie płynie druga nauka. Rynki biorą właśnie górę, bo państwa idą w rozsypkę. Zwłaszcza jeden kraj wyłamuje się bardziej niż inne. Francusko-nimiecka oś, która kierowała Europą w kluczowych momentach, rozpadła się i kanclerz Angela Merkel jest dziś sama wobec reszty kontynentu. Grecki krach i euromajaczenia wywołane przez zły i być może nigdy nie przetrawiony przez Niemców plan pomocowy pokazują dziś inne oblicze Republiki Federalnej.
W trakcie tej „doskonałej burzy” szalejącej w ostatnich miesiącach niemieckie stanowisko jest „spójne, lecz błędne”, jak w połowie marca napisał Wolfgang Munchau na łamach Financial Timesa. W przeciwieństwie do tego, co działo się w najpiękniejszych momentach niemieckiej historii ostatnich dwóch dekad (od czasu zjednoczenia), dzisiejsze Niemcy traktują swoją odpowiedzialność względem Europy egoistycznie i jednostronnie. Nawet szczyt europejski zwołany w trybie pilnym 27 kwietnia, w sytuacji gdy Grecja jest na progu bankructwa, a rynki finansowe w stanie zapaści, został podporządkowany sprawie ściśle „domowej”: wyborom w Nadrenii Północnej-Westfalii wyznaczonym na 9 maja.
Rząd Merkel, przesunięty w prawo przez liberałów pod wodzą wicekanclerza Guido Westerwellego, nie może i nie chce dopuścić do tego, aby opinia publiczna w kraju odniosła wrażenie, że ustępuje wiecznym „południowcom”, to jest zbyt rozprężonym i bezradnym krajom z „Club Med”. Poprzez swoją postawę „opornego proeuropejczyka” Niemcy włożyły spekulantom wspaniałą broń do ręki. Jeśli euroland nie jest zdolny przyjąć identycznych, wspólnych dla wszystkich reguł w kwestii dyscypliny rachunków publicznych, stabilności cen, konkurencyjności gospodarki, to wówczas wspólna waluta nie może ostać się na dłużej.
Spekulanci z całego świata to rozumieją i właśnie dlatego niczym sfora psów rzucają się na najsłabszych członków grupy. Niemieccy rządzący i obywatele boją się tego i właśnie dlatego zdają się już zwracać ku koncepcji „innej” strefy euro, czyli unii walutowej ograniczonej do grona krajów, które przyjmują wspólne normy w sprawie dyscypliny finansowej i kontrolowania inflacji.
Zgodnie z tym scenariuszem mielibyśmy już nie jedną, ale dwie wspólne waluty: euro pierwszej kategorii dla krajów Północy spełniających wyśrubowane kryteria dyscypliny fiskalnej i euro drugiej kategorii dla mniej zdyscyplinowanych krajów Południa. Niemieccy ekonomiści i anglosascy bankierzy, tacy jak Taylor Martin, otwarcie stworzyli teorie idące w tym duchu i wymyślili nawet nazwę dla tych nowych walut: „neuro” i „sudo”. Wygląda to na jakąś igraszkę, ale nią nie jest. Europejskie rządy tego nie zrozumiały i nadal baraszkują u podnóża wulkanu.
Massimo Giannini
++++++++++++++++++++++++++++++
Oto " solidarność" - Argentyna, Polska, Grecja, Hiszpania, etc.
Niemcy w kolejce, a żydowskie instytucje... WP
08.05.10
Komu na tym zależy i kto to popiera?
Sama linia kredytowa bez pobrania będzie kosztować setki milionów złotych. Ile szpitali czy szkół można za to wybudować.
Wcześniej Goldman Sachs manipulował polskim złotym a teraz chcą nas na więcej zadłużyć.
Zdaniem Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, która nie płaci podatku w USA i w Polsce, reprezentant Polski w IMF- w prywatnej rozmowie powiedziała,że Polska zawsze głosuje w linii za co im zapłacą starsi i mądrzejsi,to prawda potwierdzona. Belka też tam pracuje.
Polacy rodacy proszę pisać listy protestu i dzwonić do:
Kontakt
Centrala
tel. (+48 22) 694 55 55
e-mail: kancelaria@mofnet.gov.pl
adres: Ministerstwo Finansów 00-916 Warszawa ul. Świętokrzyska 12
Kontakt dla dziennikarzy:
tel. (+48 22) 694 36 00, 694 36 04
fax (+48 22) 694 41 77
e-mail: dziennikarze@mofnet.gov.pl
Rzecznik prasowy:
Magdalena Kobos
tel. (+48 22) 694 36 16 kom. 0 601 270 618
Krajowa Informacja Podatkowa czynna od 7.00 do 18.00
Infolinia:
Z tel. stac.: 0 801 055 055
Z tel. kom.: (22) 330 0330
www: http://www.kip.gov.pl
Informacja Celna czynna od 9.00 do 16.00
tel. (+48 22) 694 31 94, 694 30 91
e-mail: Informacja.Celna@mofnet.gov.pl
Dane informacji celnych w poszczególnych izbach celnych znajdują się, w serwisie Służba Celna w dziale "Organizacja Służby Celnej-Izby Celne"
Stanowisko ds. skarg i wniosków
tel. (+48 22) 694 44 81
Departament Rachunkowości
Stanowisko ds. Usługowego Prowadzenia Ksiąg Rachunkowych:
tel. (+48 22) 694 40 91 w godzinach 8.15-16.15
tel. (+48 22) 694 33 58 w godzinach 10.00-12.00
Centralny Rejestr Zastawów Skarbowych:
tel. (+48 22) 694-58-41
tel. (+48 22) 694-57-59
fax (+48 22) 694-54-88
e-mail: DUA@mofnet.gov.pl
Informacje dotyczące Centralnego Rejestru Zastawów Skarbowych zostały opublikowane w serwisie Ministerstwo Finansów w dziale "Informatory - Centralny Rejestr Zastawów Skarbowych"
Komisja Egzaminacyjna ds. Doradztwa Podatkowego:
tel. (+48 22) 694 52 49
fax (+48 22) 694 51 95
e-mail: komisja.doradztwo@mofnet.gov.pl
Biuletyn Skarbowy
tel. (+48 22) 694-30-33
e-mail: dorota.burdach@mofnet.gov.pl
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów jest podzielona na komórki organizacyjne, które mają określone zadania i kompetencje. Działają tu także sekretariaty osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe w KPRM. Komórkami organizacyjnymi Kancelarii, poza gabinetem politycznym Premiera, kierują dyrektorzy.
Kontakt do sekretariatu Dyrektora Generalnego:
telefon: (022) 628 78 70, 694 63 18
faks: (022) 694 72 96
e-mail: bdg@kprm.gov.pl
http://www.premier.gov.pl/kancelaria_premiera/departamenty/
Dane kontaktowe do poszczególnych departamentów znajdują się w dziale DEPARTAMENTY.
he Shock Doctrine
Argentina’s Economic Collapse – Part 1 of 12
Sytuacja Polski w oczach MFW pozostaje bez zmian
Wtorek, 13 kwietnia (19:40)
Zdaniem Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, przedstawiciela Polski przy MFW, sytuacja Polski po sobotniej katastrofie w oczach MFW i inwestorów zagranicznych nie uległa zmianie. Fundusz podtrzymuje swoje oczekiwania wobec Polski w kwestii działań w polityce fiskalnej i monetarnej oraz ze spokojem oczekuje na decyzje personalne w instytucjach państwowych.
AFP
Zajdel-Kurowska podkreśliła, że z punktu widzenia MFW powinny nadal być realizowane zalecenia, które Fundusz przedstawił Ministerstwu Finansów i NBP w marcu. “Te rekomendacje są dosyć klarowne. W kwestii polityki fiskalnej należy opracować średniookresowy plan konsolidacji finansów tak, aby zadłużenie państwa nie narastało.
W kwestii polityki monetarnej doradzaliśmy, aby nie spieszyć się, z podwyżkami stóp, bo ożywienie gospodarcze na świecie, szczególnie w Europie, jest bardzo kruche, nietrwałe. Aby to nie przełożyło się na ożywienie w Polsce na razie doradzamy ostrożność ze zmianami stóp – powiedziała we wtorek w TVN CNBC Zajdel-Kurowska. "Te zalecenia nie ulegną zmianie i powinniśmy je wprowadzać w życie" – dodała. Zajdel-Kurowska powiedziała, że MFW nie obawia się zakłócenia działalności państwa i instytucji wobec tragicznej śmierci kluczowych dla funkcjonowania państwa osób. "MFW" przyjęło ze spokojem wszystkie komentarze od marszałka Komorowskiego, również instytucjonalnie nic nie ulega zmianie.
czytaj dalej
Państwo jest przygotowane do realizowania funkcji państwowych, rząd i NBP działają sprawnie i to jest najważniejsze. Tutaj nie było absolutnie żadnych obaw o zachwianie na rynkach finansowych czy postrzeganie Polski przez inwestorów” – powiedziała. Zajdel-Kurowska dodała, że MFW nie ingeruje w kwestię roli p.o. prezesa NBP Piotra Wiesiołka w RPP. “Do tych spraw podchodzimy w sposób makroekonomiczny, globalny. Każdy członek Funduszu ma swoje uwarunkowania prawne w tych kwestiach.
To są sprawy wewnętrzne i należy je oddać prawnikom. Fundusz nie jest w tej kwestii ekspertem” – powiedziała. "Fundusz obserwuje dalsze wydarzenia i przyjmie te rozstrzygnięcia, które zostaną zastosowane" – dodała. Zajdel-Kurowska uważa, że wobec wysokich rezerw walutowych Polska nie jest narażona na ataki spekulacyjne i złoty nie jest zagrożony. “Wszystkie doświadczenia interwencji na świecie pokazują, że bardzo trudno jest walczyć z trendem. Silne fundamenty gospodarcze przyciągają inwestorów do Polski.
To nie jest zły trend. To co powinno być monitorowane, to tempo napływu kapitału, aby, gdy zmieni się, sytuacja w gospodarce światowej i stopy w innych krajach, nie doszło do zbyt gwałtownego odpływu kapitału – powiedziała. Interwencje mają duży wymiar psychologiczny. Zawsze gdy bank centralny wchodzi na rynek to ma to wymowny i silny wpływ na inwestorów. Polska ma bardzo wysokie rezerwy walutowe, jest silna i to również jest bardzo ważnym elementem dla inwestorów, bo nie rzucają się oni na kraje, które są silne. Tutaj nie obawiałabym się, żeby coś groziło Polsce i złotemu” – dodała.
Zdaniem Zajdel-Kurowskiej, na ożywienie gospodarcze w Polsce większy wpływ niż kurs złotego będzie miała sytuacja na rynku pracy. Radzimy sobie wciąż bardzo dobrze, natomiast to, co obecnie ma większe przełożenie na gospodarkę niż kurs złotego to jest sytuacja na rynku pracy. Oczywiście, zbyt duża aprecjacja złotego będzie miała negatywny wpływ na dynamikę polskiego eksportu, to się przełoży na konkurencyjność polskich towarów.
To, co jest istotne, to jest sytuacja na rynku pracy, jeśli dojdzie do wzrostu stopy bezrobocia – ale ten trend nie jest jeszcze niepokojący, poczekajmy jeszcze z oceną kilka miesięcy” – powiedziała. “Jeśli nie dojdzie do wzrostu bezrobocia to nie powinno być osłabienia wzrostu gospodarczego – dodała.
May 5 (Bloomberg) — Poland will apply to the International Monetary Fund to extend a $20.5 billion flexible credit line after the central bank said it won’t defy the government’s wishes.
Finance Minister Jacek Rostowski asked the bank’s acting Governor Piotr Wiesiolek to endorse the application to extend the one-year facility, which expires today, the Finance Ministry said in an e-mailed statement. Deputy Governor Witold Kozinski, said the bank will drop its opposition to renewing the loan if the Finance Ministry insists, according to the statement
Poland was the only country in the EU that refused to strengthen its currency, as its Zloty being weak was a benefit to the Polish economy in exports, employment and tax revenues. The national bank governor had said he would not take loans from the IMF…they had even been so bold as to offer to loan the IMF money! But after the governor’s untimely death the IMF loans have started against his plans.
Poland is the only country that is not in recession in Europe, it’s actually grown 2.75% this year, and 1.7% last year, and growth projections are even higher for next year. Its debt is quite low compared to other countries at around 50% of its GDP. We can expect Poland to be absorbed into the Eurozone and increasing the size of its debts as its Central Bank governor was taken in the crash.
Co dalej z pożyczką z MFW
k.k. 05-05-2010, ostatnia aktualizacja 05-05-2010 02:06
Dziś wygasa porozumienie o udostępnieniu Polsce elastycznej linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Rok temu MFW postawił do dyspozycji Polski kwotę 20,6 mld dol. Środki zasiliły rezerwy walutowe NBP i miały być wykorzystywane na wypadek zmian na rynkach zagrażających stabilności systemu finansowego.
Choć dotąd Polska z nich nie skorzystała, to rząd wielokrotnie deklarował, że przedłużenie umowy jest wskazane. W resorcie finansów nie udało nam się dowiedzieć, czy jego szef poprosił NBP o zgodę na przedłużenie umowy. Jeśli tak się stanie, to nie od razu zostaniemy objęci parasolem MFW. – Najpierw pracownicy oceniają, czy dany kraj spełnia kryteria, potem odbywa się nieformalne spotkanie Rady Dyrektorów i po kilku dniach – formalne. W praktyce to trwa dwa – trzy tygodnie – mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, zastępca dyrektora wykonawczego MFW.
Wszystko wyjaśnić się może dziś – wiceprezes NBP Piotr Koziński zwołał konferencję w sprawie pożyczki z MFW.
Czy Polska popełnia błąd Argentyny i Grecji? Stoczniowcy zajmujcie stocznie to jest dorobek Polski Nas a nie (nie) rządu Thuzka.to swoje to nasze!
Polish American DC zająć co Polskie przez Pracowników.
każdy będzie miał jeden vote. Taka sama płaca dla wszystkich.
Stoczniowcy na co czekacie? do dzieła!
Zadłużenie zagraniczne do spłaty w tym roku wynosi 63,9 mld euro
Zadłużenie zagr. ogółem Polski wzrosło w II kw. do 176,563 mld euro – NBP 14:18 30.09.2009
30.6.Warszawa (PAP) – Zadłużenie zagraniczne Polski ogółem wzrosło w II kwartale 2009 roku do 176.53 mln euro ze 169.827 mln euro w I kwartale 2009 roku – podał NBP.
Z tego zadłużenie długoterminowe wzrosło do 129.573 mln euro ze 125.059 mln euro w II kwartale, a zadłużenie krótkoterminowe do 46.990 mln euro z 44.78 mln euro.
Zadłużenie przedsiębiorstw wzrosło do 80.510 mln euro w II kwartale z 78.515 mln euro w I kwartale 2009 roku.
Zadłużenie sektora bankowego wzrosło z 42.135 mln euro z 41.761 mln euro.
Zadłużenie rządu i samorządu wzrosło do 51.612 mln euro z 47.840 mln euro (PAP)
Warszawa, 29.06.2007 (ISB) – Zadłużenie zagraniczne Polski ogółem wzrosło do 131,70 mld euro na koniec I kw. 2007 roku z 127,71 mld euro na koniec IV kw. 2006 roku, podał Narodowy Bank Polski w komunikacie w piątek.
W I kw. 2006 roku zadłużenia zagraniczne wynosiło 115,0 mld euro.
Zadłużenie zagraniczne sektora rządowego i samorządowego wzrosło w I kwartale 2007 roku do 53,5 mld euro z 51,62 mld euro w IV kwartale 2006 roku i wobec 52,15 mld euro rok wcześniej.
W tym samym czasie zadłużenie zagraniczne sektora bankowego wzrosło do 17,95 mld euro z 17,67 mld euro na koniec grudnia 2006 i wobec 12,747 mld euro rok wcześniej. (ISB)
Ile to podobieństwa.
Argentyński CUD ekonomiczny
prof. dr Ronald Clement 18-08-2006 10:44
To było kilka lat temu, kiedy korporacyjne telewizje pokazywały straszną sytuację w Argentynie – państwie o burzliwej przeszłości aczkolwiek do czasu wprowadzenia ekonomii globalnej nieźle dającym sobie rade. Tłumy protestujących na ulicach, żołnierze strzelający do tych tłumów. Dymy, petardy, ogień i bezrobocie, które przekroczyło 22%. Argentyna w roku 2001 znalazła się, na dnie przepaści, z której, według zachodnich ekonomistów, nie było już wyjścia. Globaliści, przemysłowcy i bankierzy masowo opuszczali kraj zabierając co jeszcze tylko było można. Media dostały nakaz, aby zapomnieć o tym kraju i o jego istnieniu.
Argentyna walczy i zwycięża – korporacyjne media nie mogą dopuścić byście się, Państwo o tym dowiedzieli.
W grudniu 2001 roku Argentyna znalazła się, w dole ekonomicznym, do którego została zepchnięta przez elity i globalizm. Banki przestały wypłacać pieniądze. Ekonomii kraju nikt nie był już w stanie kontrolować. Sprawujący wcześniej władzę, prezydent Carlos Menem, przemysłowiec wybrany na swój urząd w roku 1989, obiecywał Argentyńczykom piękne kobiety i samochody Ferrari. Od kuchni zaś wyprzedawał gospodarkę państwa w obce ręce po śmiesznych cenach( jak w Polsce lewactwa i Thuzka, wypisz, wymaluj!). Pożyczał ogromne sumy pieniędzy z Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), dokładnie jak Polska pod (nie)rządami lewactwa i Thuzka z PO i PSL- em. Mieszkańcy Argentyny, która dzięki pożyczonym pieniądzom znalazła się, w stanie bezprecedensowego rozkwitu, wiwatowali na cześć swojego prezydenta i ogłosili go geniuszem wolnego rynku.
Sielanka się, skończyła, gdy trzeba było zacząć zwracać pożyczone pieniądze. W roku 2001 produkt narodowy zmniejszył się, aż o 11%. Kraj jednak nie otrzymał od Międzynarodowego Funduszu Walutowego żadnych dodatkowych pieniędzy, ani żadnych konkretnych rad.
Gdy lala się, krew.
Historia Argentyny pełna jest nieudanych powstań, zrywów, protestów i wojen. Pełna jest także biedy mas i niewyobrażalnego bogactwa grupki wybranych. Pełna jest korupcji, straszliwych tortur i faszystowskich kazamatów. Jednak pod koniec lat 1990tych oniemiał cały świat. To, co działo się, na ulicach Argentyny było ostrzeżeniem i przepowiednią dla zwolenników globalnej ekonomii.
Prywatnie dziennikarze zastanawiali się, jak to możliwe, że można zniszczyć całe państwo w tak krótkim czasie(vide obecnie Grecja, Irlandia, Islandia, Hiszpania, Portugalia, etc.). Jak to możliwe, że nikt tego nie zauważył i nie zaradził. Takie pytania krążyły w internecie i w prywatnych rozmowach. Na stronach gazet i w dziennikach telewizyjnych goniono za sensacja i bredzono coś o nieodpowiedzialności fiskalnej na skalę państwa (vide Grecja i Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Islandia obecnie, etc.). Wina obarczono bardzo szybko przeciętnych Argentyńczyków ( vide jak dziś Greków, Hiszpanów, etc) i nowego prezydenta Argentyny, De la Rua.
W roku 1999, kiedy De la Rua został wybrany na prezydenta, a kraj znajdował się, już w 3-letniej recesji, szczekaczka CNN ogłaszała, że Menem nie został wybrany dlatego, ponieważ według konstytucji nie mógł startować w wyborach po raz trzeci. Menem zapowiedział jednak, że wystartuje w wyborach w roku 2003. Menem należał do partii Peronistów, największej siły politycznej w Argentynie. Był silnie związany ze Stanami Zjednoczonymi, globalizmem i wolnym rynkiem.
Nowemu prezydentowi Argentyny nie pozostawiono niemal żadnego ruchu. W dalszym ciągu władzę dzierżyli Peroniści, którzy już od samego początku atakowali swego prezydenta(vide nasz Prezydent śp. Lech Kaczyński). De la Rua w swoich przemówieniach prosił Argentyńczyków: Proszę Was o to byście zrozumieli jak ważna jest jedność. Chcę być prezydentem wszystkich Argentyńczyków.
Gdy nastąpił krach, Międzynarodowy Fundusz Walutowy pierwszy umył ręce. Jego eksperci twierdzili, że Argentyna wydawała za dużo pieniędzy, pomimo, że budżet państwa był znacznie mniejszy niż budżet USA podczas wielkiego kryzysu( vide dziś Grecja, Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Islandia, Polska, etc.). Gdy ekonomiści wyśmiali takie tłumaczenie, prawnicy Międzynarodowego Funduszu Walutowego przystąpili do szturmu. Twierdzili, że Argentyna posiadała takie prawa rozdzielania pożyczek, do których fundusz musiał się, dostosować, które uniemożliwiły normalne funkcjonowanie ekonomiczne. Oznacza to, że fundusz każe nam wierzyć, iż biedna Argentyna dyktowała mu warunki.
Cały ten spektakl był nadzorowany przez elity USA. Przez ostatnich 55 lat, podczas całego istnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego, głos Stanów Zjednoczonych w tej organizacji był decydujący. Inne bogate kraje członkowskie z łatwością mogłyby sprzeciwić się, USA w głosowaniu i wygrać. Dziwnym trafem nigdy tego nie zrobiły. Gdy jednak przyjrzymy się, bliżej MFW stwierdzimy, że tak naprawdę jest to kartel żydowskich pożyczkodawców zarządzany przez amerykańskie Ministerstwo Skarbu będące w rękach żydów. Nie należy się, wiec dziwić, że rząd USA, a za nim posłusznie amerykańskie i wreszcie zachodnie media, jednogłośnie twierdziły, że Argentyna musi być posłuszna regułom narzuconym jej przez MFW.
Ekonomiczna analiza
Dzisiaj wiemy już, dlaczego upadła ekonomia Argentyny – chociaż media tego nie chcą podawać. Proszę tutaj o szczególną uwagę Czytelników w Polsce. W roku 1991, Menem oparł ekonomię państwa o "wyższą" walutę, jaką był USD. Wprowadzono wymianę argentyńskiego peso na USD w stałym stosunku 1:1. Menem miał nadzieję, że USD stanie się, w ten sposób szybko walutą obiegową w Argentynie. Była to na początku niezła idea, ale wkrótce okazało się, że wartość USD została zawyżona. Zawyżyła się, także automatycznie wartość argentyńskiego peso. Zwróćmy uwagę jak funkcjonuje Euro w Polsce.
W momencie, gdy inwestorzy zorientowali się, że wartość peso jest zawyżona, zaczęli się, obawiać, że musi upaść. Dlatego zaczęli się, domagać coraz wyższej stopy procentowej na wszystkim. Także na pożyczkach prywatnych i rządowych. To spowodowało powstanie ogromnego długu. Stopa procentowa została podwyższona o 40%.
Aby utrzymać oparcie na walucie amerykańskiej, rząd Argentyny musiał w bankach posiadać odpowiednią ilość USD. W miarę pogłębiania się, kryzysu rząd musiał kupować coraz więcej USD po znacznie zawyżonej cenie. Coraz więcej ludzi domagało się, transakcji gotówkowych. Ten proces wepchnął Argentynę w dług wysokości 140 mld USD(pikuś w porównaniu z Polską, Grecją, Hiszpanią, Portugalią, Irlandią, Islandią, etc.). W grudniu 2001 roku, rząd Argentyny obwieścił światu, że nie jest w stanie nic płacić. Argentyna została parnasem narodów.
Aby utrzymać zawyżoną wartość peso, Międzynarodowy Fundusz Walutowy dał Argentynie ogromne pożyczki. Tylko jednego roku do skarbu państwa wpłynęło 40 mld USD, jako pakiet zorganizowany przez wiele pożyczających instytucji. Gwarantem, że te pożyczki się, spłacą był jeden podstawowy wymóg – utrzymać zerowy deficyt. Czyli Argentyna musiała balansować na poziomie 100% budżetu. Podczas recesji niemożliwe jest utrzymanie 100% budżetu, poza tym wymaga to bardzo bolesnych operacji, jak cięcia budżetowe, które powodują wysokie bezrobocie, by w końcu doprowadzić do zamieszek ulicznych na wielką skalę.(będzie to i u nas w Polsce, w Grecji to już jest, w kolejce do "kryteriów ulicznych" stoi Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Islandia, Włochy a na końcu tej "kolejki" Franko - Niemcy, z islamizowane do bólu, oraz UK)
Jak ten proces wyglądał od strony zwykłego, ciężko pracującego Argentyńczyka? Na początku lat 1990tych namawiano Argentyńczyków do kupowania niemal wszystkiego. Prywatyzowano firmy i łączono w konglomeraty. Namawiano do budowania domów poprzez udzielanie niskoprocentowych pożyczek. Namawiano do zakładania biznesów i dawano zwalnianym ludziom pakiety wyrównawcze. Średniej klasie pokazywano luksusowe samochody i sprzedawano je na bardzo niskich przedpłatach, wysokich procentowo pożyczkach i długich terminach spłat. Media krzyczały( jak u nas obecnie za Thuzka, PO i PSL!), że przecież jest tak dobrze, że każdego na pewno będzie stać na spłatę samochodu, mieszkania czy domu. Możesz to wszystko mieć już dzisiaj – spłacać będziesz później czyli wiecznie(żydom). Argentyńczycy, podobnie jak Polacy, zachłysnęli się, tym dobrobytem na wieczny kredyt nie wiedząc, że zastawiono na nich pułapkę. Po 40 latach biedy i wojen wreszcie to, co do tej pory oglądali na amerykańskich filmach mogli mieć, w mieszkaniu, domu, ogrodzie, czy w garażu. Nic bardziej mylnego nie mogło ich spotkać.
Wraz z zachodnim kapitałem napłynęli ludzie,(żydzi, lub ich wysłannicy), których zadaniem było nadzorować jego przepływ. Uczyli Argentyńczyków na czym polega wolny rynek i globalna ekonomia (globalny dobrobyt). Wkrótce posiadali oni tak wielkie wpływy na struktury państwowe Argentyny, że państwo praktycznie utraciło niepodległość(vide Polska).
W momencie, kiedy USD kupowano za peso w stosunku 1:1 wszystko, co wytwarzano w Argentynie a także usługi, stały się, za drogie, by móc być towarem eksportowym. Całe państwo, podobnie jak Polskę i inne kraje, zaduszono. Import towarów był znacznie tańszy niż ich wytwarzanie(wypisz wymaluj sytuacja Polski i Polaków, bez pracy, zakładów, etc.). W ten sposób zniszczono prawie 10% dochodu narodowego.
Masowe prywatyzacje na początku lat 1990tych niemal całego majątku narodowego, za frakcje wartości rynkowej, już spowodowały bezrobocie na dużą skalę. Prywatyzowano głównie zakłady elektryczne, komunalne, telefoniczne itd. Globaliści mają doskonale opanowany ten proces. Prywatyzację zaczyna się, zawsze od wybranych sektorów kluczowych. Po dokonaniu takiej prywatyzacji, sektory współpracujące stają się, niedostosowane (kompatybilność struktur finansowych i zarządzania). Wtedy niema innego wyjścia, tylko trzeba prywatyzować spiralnie do góry wszystkie sektory gospodarki. Gdy spirala prywatyzacji kręciła się, do góry, spirala zwolnień szła w dól. Na dole znajdowała się, coraz większa liczba osób bez pracy i w końcu bez żadnych środków do życia.
W skali państwa ruch spirali do góry równoważony był przez ruch do dołu. W końcu coraz więcej ludzi przestawało robić zakupy, pieniądze przestawały się, kręcić. Podatki również. Argentyńscy biedacy nie płacili podatków, bo i z czego – zamiast tego zaopatrywali się, w karabiny. Gdy pieniądze przestawały się, kręcić, teraz już sprywatyzowane biznesy, zwalniały coraz więcej ludzi, aby utrzymać zdolność ekonomiczną przedsiębiorstw. Te trzy wzajemnie powiązane ze sobą kryzysy (podatki, bezrobocie, zawyżona wartość waluty) spowodowały to, że rząd Argentyny zaczął błagać MFW o pomoc, lub radę. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, po długich negocjacjach zdecydował. Argentyna jest za bardzo zadłużona. Nie możemy pomóc. Pozostawmy to państwo w stanie swobodnego spadania w otchłań. Na wielu militarnych naradach podjęto również decyzję jak odciąć Argentynę od świata zewnętrznego, gdyby przewidywane powstanie zbrojne zaczęło się, przelewać przez jej granicę.
Ta decyzja MFW spowodowała, że przewidując spadek wartości peso, Argentyńczycy ruszyli na banki, by wybrać swoje oszczędności. Banki zostały zamknięte, płace w wielu sektorach gospodarki wstrzymane. Zrozpaczony prezydent Argentyny ogłosił, że Argentyna przestaje spłacać swoje długi. Prasa przewidywała, że będą się, tam działy dantejskie sceny, po czym przestała się, sprawą interesować.
Argentyński cud.
Wydawało się, że dla Argentyny niema już ratunku. Szczury zaczęły opuszczać tonący okręt. Prezydent Menem wyjechał do Chile. Biznesmeni i ich międzynarodowi doradcy rozjeżdżali się, do swoich krajów. Nawet drobni biznesmeni, których rodzice przyjechali do Argentyny w poszukiwaniu lepszego życia, na gwałt starali się, o wizy wjazdowe do swoich rodzinnych krajów. Pozostawiano na pastwę losu całe fabryki z parkiem maszynowym – w których nie opłacało się, nic produkować. Pracowników zostawiano na bruku. Pozostawiano piękne rezydencje z basenami i całe biurowce wyłożone marmurami. Ci, którzy doprowadzili do kryzysu wynosili się, jak szarańcza na inne pola, które można było jeszcze objeść.
Magazyn "Time" zastanawiał się: Co dalej może zrobić De La Rua? To jest pytanie za milion dolarów. Obojętnie czy sam, czy w jakiejś koalicji, natychmiast potrzebuje planu, aby złagodzić kryzys. Musi pomóc ludziom napełnić brzuchy i być może odnowić wzrost gospodarczy. Problem jest taki, że aby złagodzić skutki kryzysu działające na biednych, rząd musi wydać miliony dolarów na jedzenie i podstawowe potrzeby. To spowoduje pogłębienie kryzysu finansowego. Coś musi się, stać…
I stało się, Argentyńczycy zawierzyli swojemu prezydentowi, który zerwał rokowania z międzynarodową finansjerą. Wojsko, policja i zwykli ludzie stanęli murem za swym prezydentem. Twierdzili, że Argentyna należy do Argentyńczyków a nie do żydowskiej międzynarodowej mafii finansowej. Osamotniony rząd Argentyny podjął decyzje, które wprowadziły Biały Dom i żydowskich międzynarodowych bankierów w furię. Wbrew zaleceniom uwolniono wartość wymienną peso. Minister ekonomii Roberto Lavagna stwierdził: Utrzymanie konkurencyjnych cen wymiany walutowej pomoże eksportowi i zaspokojeniu potrzeb kraju. Zdecydowano się, również zaprzestać polityki wolnego rynku, której ekonomia krajowa była więźniem. Nawiązano współpracę ekonomiczną z Brazylią i Chinami. Kapitał zaczął napływać do kraju. Bank Centralny zaczął znowu skupować USD, ale tylko tyle, ile potrzebne jest do utrzymania wzrostu ekonomicznego.
Gdy Argentyna ogłosiła, że jest w stanie po trzech latach od chwili odejścia od zwyrodniałych idei globalistów, zapłacić po 30 centów za każdego dolara długu i utrzymać swój niespotykany wzrost ekonomiczny, najpierw jej nie dowierzano. Później surowo zakazano donosić o tym mediom. Nie dziwmy się, jest to bowiem namacalny dowód jak szybko ekonomie poszczególnych państw i życie ich mieszkańców może się, poprawić gdy zerwą one z globalistycznymi niedorzecznościami.
Brytyjski „Guardian” w grudniu 2004 roku pisał: Trzy lata temu, w grudniu, Argentyna była w kryzysie. Ekonomia staczała się, niekontrolowanie w przepaść, banki zamknęły swoje podwoje dla inwestorów, prezydenci zmieniali się, co tydzień… Dzisiaj powszechne odczucia wśród ekonomistów w Buenos Aires są takie, że państwo wygrzebało się, z najgorszego. Tak, Argentyna ciągle zmaga się, ze skomplikowanym procesem rekonstrukcji zadłużenia, ale ekonomia przeszła niesamowite zmiany…
Jak Feniks, ekonomia podźwignęła się, z popiołów. Po spadku 11% produktu narodowego w roku 2002, w 2003 roku wzrósł on o prawie 9% i wzrośnie o następnych 8% w tym roku. Rząd ostrożnie oznajmia, że w roku 2005 wzrośnie on o 4%, ale większość ekspertów ekonomicznych wierzy, że faktyczny wzrost będzie wynosił 5%…
Te założenia "wolnego rynku" były złe dla miejsc pracy. Bezrobocie osiągnęło w roku 2002 swoje apogeum i wynosiło 22%. Teraz wynosi 12%…
Czy jesteście wierzący, czy nie. Niektórzy mówią o podniesieniu się, Argentyny jako o cudzie, którego nie mógł przeprowadzić Rodrigo Rato, dyrektor MFW. Ręka Boga okazała się, znacznie potężniejsza niż ręka lichwiarskiego żydowskiego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Teraz już nikt nie oszukuje.
Druga rzecz, która tają media, to fakt absolutnego zjednoczenia klasy robotników z klasa menadżerów.
Gdy siedzieli bezczynnie na ulicach.
Gdy fabrykanci zamykali fabryki i uciekali do innych krajów, ponieważ produkcja była nieopłacalna, pracownicy i kierownictwo traciło pracę i zasiedlało pobliskie kawiarnie i ławki. Dyskutowano głównie jak poprawić swoje życie i sytuację przeznaczonego na zatracenie kraju. Pracownicy takich opuszczonych fabryk jak Zanon, tęsknie spoglądali na bramy. W zakładach tych spędzili większość swego życia. W końcu podjęli decyzje. Weszli na tereny opuszczonych i zdewastowanych fabryk. Ustanowili rady zakładowe, uruchomili maszyny i zaczęli produkować z materiałów znajdujących się, jeszcze w magazynach.
Na to niemal komunistyczne zachowanie ludzi, władze i wojsko patrzyły przychylnie. Wkrótce do tokarzy, szlifierzy i magazynierów dołączyli kierownicy działów, pracownicy biur i dyrektorzy ekonomiczni. W rekordowym czasie uruchomiono sprzedaż i eksport. Nie bylło wyznaczonych godzin pracy. Decyzje w swoich fabrykach, ludzie podejmowali podczas krótkich narad produkcyjnych.
Okazało się, że produkcja jest opłacalna i potrzebna. To, co nie opłacało się, globalistom, zaczęło się, opłacać zwykłym ludziom. Bez pomocy banków i karteli finansowych. Wkrótce produkcja i sprzedaż osiągnęła w niektórych fabrykach rekordowe poziomy. Ludzie dzielili się, dochodami pomiędzy sobą. Nigdy jeszcze nie zarabiali takich sum pieniędzy. Zaczęli je więc wydawać. Ruszyło budownictwo i inne gałęzie przemysłu.
Wszystko to stało się, w tak krótkim czasie, że Ameryka nie zdążyła nawet ogłosić Argentyny państwem komunistycznym. Utworzono Ruch Pracowników Bez Pracy (MTD). Ruch ten wkrótce posiadał możliwości prowadzenia nacisków politycznych. I to była jeszcze jedna tajemnica cudu argentyńskiego.
Szczury wracają. Sytuacja Argentyny zaczęła się, poprawiać. Globaliści i fabrykanci zaczęli wracać i domagać się, zwrotu zagrabionych przez ludzi fabryk. Ci, którzy pozostawili trzy lata temu państwo na progu wojny domowej, teraz zaczynają się, domagać, powołując się, na międzynarodowe prawo(czytaj Żydowskie). Czy coś to Polakom przypomina? (65 mld$???)
MTD, która powstała niemal na ulicach, jest silna. Grozi masowymi demonstracjami. Ceramiczna fabryka Zanon, pierwsza przejęta przez pracowników i doprowadzona do stanu zakładu przynoszącego profit, jak niegdyś Stocznia Gdańska dla Polaków, stała się, dla Argentyńczyków symbolem nowego i lepszego. MTD uważana jest przez CIA i inne podobne organizacje, jako grupa, której udało się, wytworzyć najnowocześniejsze strategie i rozwiązania jednoczenia i obrony ludzi przed dzikim, żydowskim kapitalizmem.
Powracające szczury żydowskiej międzynarodowej finansjery atakują. Ponieważ Argentyna stanowi znaczne niebezpieczeństwo dla całej globalnej ekonomii, należy przypuszczać, że gdyby USA nie były zaangażowane w Iraku, Afganistanie już dawno amerykańscy żołnierze w imię demokracji broniliby swojej ropy pod argentyńska trawą, tudzież broniliby tam wolności swojego kraju.
Nowy prezydent Argentyny, Kirchner, domaga się, ekstradycji byłego prezydenta Menema, który przebywa w Chile. Menem jest poszukiwany przez władze argentyńskie za korupcję i doprowadzenie kraju do ruiny. Miał on startować w wyborach prezydenckich w roku 2007 i przyrzekał fabrykantom zwrócenie ich własności. Oczywiście dlatego cieszy się, poparciem lichwiarskiej żydowskiej międzynarodowej finansjery i może sobie drwić z nakazów i decyzji sądów argentyńskich.
W styczniu 2005 roku, żydowscy międzynarodowi bankierzy zgodzili się, na propozycje rządu Argentyny zapłacenia 25 centów za każdy dolar długu. Stala się, rzecz niespotykana, Argentyna wypowiedziała wojnę MFW i jeszcze kilku wielkim organizacjom globalistycznym i wygrała. Argentyna nie tylko pod osłoną swojego wojska zaszantażowała globalistów, ale także odmówiła negocjacji z 700 tys. właścicieli państwowych akcji (bondów). Argentyna ma otwartą drogę by być przyjęta w poczet społeczeństwa międzynarodowego, z którego została wcześniej wyrzucona. I to na swoich warunkach, jako pełnoprawny członek sam podejmujący decyzje.
Wielu bankierów i inwestorów międzynarodowych oskarża Argentynę o totalitaryzm oraz oszukanie inwestorów i pożyczkodawców. To spowodowało kłótnie w łonie wielkich finansistów, wśród nich Włochów i Amerykanów, którzy twierdzą, że gdyby nie 11 września, to rozmawialiby z Argentyńczykami inaczej.
W trzy miesiące później IMF zaczął się, na nowo domagać pełnej spłaty długów. Jednak Argentyna w ekonomicznym układzie z Brazylią i Chinami czuła się, już na tyle silna, aby bankierom na Wall Street pokazać jak "stały dwa drzewa i jedno się, złamało…" (w oryginale, prof. Clement pisał o środkowym palcu prawej ręki.). Argentyna zaczęła światu udowadniać, że około połowa kredytodawców już odniosła spore profity z argentyńskich długów i że to nie jest w porządku, aby domagała się, następnych. To stanowisko wyeksponowały Chinskie i indyjskie media. Przy okazji, Argentyna na papierze udowodniła światu, w jaki sposób próbowano ją zbankrutować i co to w praktyce oznaczało.
Brytyjski „Guardian” pisze: Trzy rzeczy pracowały na korzyść Argentyny. Po pierwsze, karta Kirchnera była silna dzięki silnej ekonomii. Po drugie, zaczęła wychodzić prawda o żydowskim Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Dlatego chciał doprowadzić do szybkiej ugody. Po trzecie, Wall Street wyniósł się, z Argentyny tuż przed kryzysem i negocjacje prowadziły banki europejskie. Amerykańskie Ministerstwo Skarbu nie było pod naciskami, aby postępować twardo z Argentyną. Także nie chciano, aby Kirchner zbratał się, z silnym populistą, prezydentem Brazylii, Lulą…
W ślady Argentyny – pokazania globalistom tylnej części ciała, może iść teraz wiele zadłużonych krajów. W tym także i Polska, lecz musi być rząd Polski z Polaków złożony a nie jak poprzednie lewackie, czy obecny nierząd z Thuzkiem na czele. I tego właśnie żydowska finansjera obawia się, najbardziej. Został stworzony precedens. Stosunkowo mało znaczący kraj, przyparty do muru sprzeciwił się, utartym sloganom demokracji, prawa i wolnego rynku. I wygrał – przynajmniej jak na razie. Dla innych krajów zaistniała wielka szansa. Teraz, kiedy armia amerykańska uwikłana jest w Iraku, Afganistanie można zrzucić jarzmo żydowskich długów. Tylko trzeba chcieć i do tego dążyć. Tak jak zrobili to mieszkańcy Argentyny niezależnie od funkcji społecznej, statusu, majątku i wykształcenia.
prof. dr Ronald Clement
Materiały źródłowe:
Alavio Grupo, March in Defence of Zanon, Z magazine, 17 wrzesnia 2004.
Balch Oliver, Taking care of business, Guardian, 3 czerwca 2005.
Burgo Ezequiel, Argentinas miraculous recovery owes little to the IMF, Guardian, 13 grudnia 2004.
Elliot Larry, Who needs the hand of God?, Guardian, 7 marca 2005.
Free-Market Flop: What Happened in Argentina, (www.americas.org/item_77).
Goni Uki, Argentina seeks arrest of Menem, Guardian, 22 kwietnia 2004.Hacher Sebastian, Beneton vs. Mapuche, Z magazine, 6 czerwca 2005.
Katel Peter, Argentinas Crisis Explained, Time, 20 grudnia 2001.
Morduchowicz Daniel, Manufacturing militiants, Z magazine, 8 maja 2005.
New Argentinian president-elect pleads for national unity, CNN, 25 pazdziernika 1999.
The 100 billion dollar question, Guardian, 13 stycznia 2005.
Whitbeck Harris, Struggling economy fuels Argentine emigration, CNN, 23 lipca 2001.
Zbyt duże zadłużenie Polski i Polaków na rynkach międzynarodowych finansów,
prosi o kłopoty.
Kto popycha Polskę i Polaków do tak dużego zadłużenia? - odpowiedzcie sobie już sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz