o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

piątek, 3 września 2010

Czy to TO ?


Nasza O b r o n a




Kanały:
 
Wpisy
 
Komentarze
Jestem tutaj samego rana. Były tylko słowne utarczki. Teraz śpiewajmy. Jest około setki ludzi i dużo gapiów. Na razie spokojnie. Ktoś właśnie podszedł do mnie i pyta się: „Czy nie uważacie, że przegrywacie?”.
Na „Koronce” było 15 „naszych” z różańcami i około 40 innych osób. Spokojnie, choć jest około 20 przeciwników krzyża. Bardzo młodzi (wyglądają na uczniów), w miarę kulturalni. Tylko próbują dyskutować. Pojawiło się na płocie 14 obrazków dziecięcych, dużych, narysowanych ołówkiem. Napisane jest, ze to prace dzieci z drugiej klasy szkół podstawowych z Warszawy: nr 92 i 267. Niektóre rysunki są podpisane „Katyń- Smoleńsk”. Na wielu Krzyż. Na niektórych para prezydencka.
Wróciłam do domu zaraz po apelu, około 23:30. W czasie naszych modlitw młodzież podeszła na tyły modlących z magnetofonem, z którego ryczała rockowa muzyka na cały regulator. Trzeba byłoby niemal krzyczeć, by usłyszeć słowa modlitw…
Po powrocie do domu ogarnęła mnie senność, z radością położyłam się, gdyż noc zapowiadała się chłodna.
Coś zbudziło mnie o 3:00 nad ranem. Pierwszym odczuciem, który rejestruję jest dotkliwy chłód. Nie pozostaje nic innego, jak naciągnąć kołdrę i wtulić się w nagrzaną poduszkę. Ale przecież tam, pod krzyżem ciągle stoją… Chwilę walczę ze sobą, by przemóc lenistwo. W końcu ubieram się, pakuję do plecaka termosy z kawą, herbatą oraz wrzątkiem, do kieszeni plecaka dorzucam „gorące kubki” i łyżki. Maszerując w kierunku pałacu ze zdziwieniem stwierdzam, że odeszło ode mnie całe zmęczenie, przeziębienie, ból głowy.
Gorące zupy i napoje okazują się zbawienne. Czuwających zastaję przemarzniętych i bladych z zimna – ta noc była wyjątkowo chłodna. Nawet panowie dygocą, choć nikt się nie skarży, a gdy podchodzę oferując gorący napój, jeden wskazuje na drugiego: „bo on jest bardziej przemarznięty”. W końcu okazuje się, że już bardziej zziębniętych po prostu nie ma…
Po poczęstunku wracam do domu, ale długo nie mogę zasnąć. Rano dowiaduję się, że 20 minut po moim odejściu zaatakowali czuwających pijani mężczyźni, a potem straż miejska…
* * *
Wielu dobrych, dobrych ludzi przynosi modlącym się herbaty, termosy. Wczoraj jakaś kobieta przyniosła ciepły bigos. Jednakże zazwyczaj robią to za dnia, względnie w godzinach apelowych. Już któryś raz zauważyłam, że między 3:00 a 6:00 czuwający (którzy niekiedy dopiero w nocy przychodzą) pozostają bez żadnego ciepłego prowiantu, a zapasy rozchodzą się dużo wcześniej. To samo dzieje się z rękawiczkami, czapkami. Potrzeba osób, które będą rozdawać te niezbędne rzeczy w nocy. Inaczej karmią tych, którzy i tak wracają do swoich mieszkań.
Reprezentują one oczywiście wyłącznie prywatne poglądy autorów. Nie piszemy ich oczywiście w niczyim imieniu.
Relacje telefoniczne odbierane są przez mnie z reguły na telefon głośnomówiący. Dana osoba mówi (niekiedy bardzo szybko), a ja notuję w komputerze. Potem poprawiam i uzupełniam z pamięci tę notatkę. Niektóre telefony zapisuję na kartkach lub odbieram poza domem i potem zapisuję je z pamięci. Nie jest to więc nigdy dokładnie „słowo w słowo”. Stanisław Krajski
O godz. 4.20 doszło do napaści na modlących się. Grupa kilkoosobowa pijanych mężczyzn zerwała portret ks. Popiełuszki. Dariusz Komorowski, który próbował do tego nie dopuścić zostaje z całej siły uderzony pięścią w twarz. Przychodzi policja. Pod naciskiem modlących się kobiet spisują tego, który uderzył, ale odmawiają podania swoich danych. O 5.03 przychodzi Straż Miejska wraz ze służbami oczyszczania miasta. Zaczynają zabierać znicze i kwiaty i wrzucają je do plastikowych worków na śmieci (niektóre znicze wrzucają płonące). Kobiety modlące się domagają się, żeby odeszli, bo to są świeże kwiaty i znicze, ponieważ stare są sukcesywnie wrzucane do śmieci. Do 10.00 było spokojnie.
Byłam do 10.50 pod Krzyżem. Prowadziłam modlitwę. Modliło się sporo ludzi. Były tez starsze osoby, które drwiły. Jakaś kobieta wróciła z Jerozolimy. Dała różaniec dla ks. Małkowskiego i drugi dla mnie.
Usunęliśmy wszystkie te komentarze, które zawierały określenia obraźliwe wychodząc z założenia, że w tym miejscu wypowiadamy się tylko w duchu „Zło dobrem zwyciężaj”.
Gdy w latach dwudziestych ubiegłego wieku Jemielian Jarosławski (właściwe
Miniej Izrailewicz Gubelman) tworzył Związek Wolnych Bezbożników, zdawał sobie sprawę z tego, że musi mieć dobrze przygotowane zaplecze do działań swoich „bojowników”. Stworzył więc specjalne grupy lektorskie, specjalizujące się w wychowaniu ateistycznym, opracował system wychowawczy i założył wielki koncern prasy ateistycznej. Działania grup bezbożników powinni być powszechnie znane, choć być może młodsze pokolenie nie wie w ogóle o istnieniu Związku Bezbożników. Przypomnijmy więc w kilku słowach – w celu zwalczenia religii (w pierwszym rzędzie Cerkwi Prawosławnej, ale również i innych wyznań), dopuszczali się aktów wandalizmu, niszczyli obiekty sakralne, profanowali miejsca kultu, (szczególnie krzyże na cmentarzach), z upodobaniem używali przedmioty religijne do celów nieodpowiednich. Wierzących torturowali, zabijali, powodowali ich wtrącanie do lagrów.
Pisma Gubelmana miały odpowiednie nazwy – Ateista, Bezbożnik, Nauka i Życie oraz Antyreligioznik. Wiara była ukazywana jako szkodliwy zabobon, który jest szerzony przez kłamliwych kapłanów, a ciemne masy są temu podatne. Za to młodzi i wykształceni, świadomi i światli, z gruntu są ateistami, walczącymi z zabobonem.
Czasy działania Związku Bezbożników minęły, w Polsce też już nie działa Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej (choć działa Towarzystwo Kultury Świeckiej im. Tadeusza Kotarbińskiego, które powstało w miejsce tamtego). Oficjalnie mamy czasy tzw. tolerancji – rozumianej jednak inaczej niż wskazuje jej definicja. Tolerancja obecnie – to w praktyce pozwalanie na obrażanie pewnych grup społecznych lub pewnych ludzi, przy jednoczesnym absolutnym zakazie nie tylko obrażania, ale nawet wypowiedzenia jakiejkolwiek opinii uznawanej przez inne grupy społeczne jako nie nieprzychylna dla nich. W takiej atmosferze przygotowywano przez ostatnie dwadzieścia lat czasy nowych bezbożników.
Oczywiście przykład i doświadczenia Gubelmana nie poszły na marne. Trzeba było przygotować grunt tak, by łatwo znaleźć ludzi, gotowych stać się bezbożnikami. Takich ludzi można oczywiście znaleźć najłatwiej wśród młodych. Więc należało odczekać jedno pokolenie, jednocześnie starając się by to nowe pokolenie było odpowiednio przygotowane, by gdy nadarzy się sprzyjająca okazja, było gotowe włączyć się w nową armię bezbożników.
Grunt przygotowano starannie. Media ogłaszały raz po raz nastanie czasów wolności. Tym razem nie od zabobonów, ale od nakazów moralnych Kościoła. Głoszono wolność sumienia i własnych poglądów. Wykorzystywano wszelkie możliwe środki. Szczególnie audiowizualne. Czasy są takie, że ludzie mniej czytają, a więcej oglądają, więc zaprzęgnięto reklamę, muzykę, wideoklipy, kolorowe pisma i pisemka – wszystko w celu wprowadzania nowej antyreligijnej propagandy. Dołączyły się do tego występy tzw. artystów – piosenkarzy, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy. Ile było „dzieł sztuki”, którymi obrażano Chrystusa i Jego Matkę! Ile utworów muzycznych, ile koncertów, okładek pism, ile karykatur! Wszystko wolno, bo ogłoszono wolność artysty.
Nie będę się zatrzymywać na konkretnych przykładach. Są one znane, jest ich bardzo wiele. Ważne jest to, że wyrosło młode pokolenie, które uwierzyło w prawo artysty do obrażania, młode pokolenie, które uwierzyło, że ma prawo mieć na wszystko własne poglądy i że autorytety się nie liczą, a najmniej ze wszystkich autorytetów należy liczyć się z autorytetem Kościoła. Kościół bowiem głosi poglądy niegdysiejsze i nie idzie z duchem czasu. I w ten sposób mamy nowych młodych i wykształconych, gotowych stać się armią bezbożników. I wielu z nich już jest w tej armii. Nieświadomi, że są wykorzystywani, stali się łatwym łupem dawnych, doświadczonych bezbożników, służąc im według opracowanego z góry scenariusza.
Obecnie prowadza zażartą walkę z Krzyżem.
Walka z Krzyżem nie jest nowością. Z Krzyżem zawsze walczono, zawsze byli przeciwnicy Chrystusa, którzy chcieli wyeliminować Krzyż z życia, Krzyż bowiem ich drażni, przypomina im o Bogu, jest jakby wyrzutem sumienia, który chciałoby się zagłuszyć. Dlatego wrogowie Boga chcą Go usunąć jak najdalej od siebie. Nie widzieć, nie pamiętać, nie mieć problemów z sumieniem. I wtedy krzyczą – krzyż do kościoła.
Walka obecnie nabrała rozmachu. Wykorzystano Krzyż Smoleński, który stoi przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Sam Prezydent nie chce Go widzieć. Byłby prawdopodobnie ciągłym upominaniem o konieczność wykonywania czynności Głowy Państwa w zgodzie z nauką Kościoła, którą deklaruje, że popiera. Nie chcą Go widzieć tam też inni urzędnicy, na czele z Prezydentem Stolicy (prawdopodobnie ma wyrzuty sumienia). Jednak znaleźli się ludzie gotowi bronić Krzyża. Ludzie różni, nie tacy, jak media starają się ich przedstawić. Media bowiem z upodobaniem ukazują zdjęcia osób starszych, a unikają pokazania młodych, których pod krzyżem nie brakuje. Prawdopodobnie młodych nie pokazują, bo nie pasują do obrazu młodych i wykształconych z wielkich miast, którzy są nowocześni. Okazuje się, że są inni młodzi (też wykształceni i z wielkich miast) – wierzący, gotowi stanąć pod Krzyżem i walczyć o Krzyż.
Media (a zasadniczo kierownictwo bezbożników) starają się nam wmówić, że trwa walka o konkretny drewniany krzyż, postawiony przez harcerzy w dniach Żałoby Narodowej, że niewielka grupka ludzi terroryzuje Warszawę i że ci ludzie nie chcą wysłuchać głosu rozsądku i zgodzić się na przeniesienie krzyża. Media nie chcą, by do szerszego grona ludzi dotarł fakt, że tu chodzi o Krzyż, Krzyż z dużej litery, Krzyż Chrystusowy, który przyszło czas bronić. Wtedy stało by się jasne, że przyszedł czas próby i albo staniemy pod Krzyżem, albo przeciw Krzyżowi. A tymczasem bezbożnictwo się szerzy. Występy bezbożników pod Krzyżem Smoleńskim są wyrazem jednocześnie całkowitego braku elementarnej kultury i ogromnej nienawiści. Te zdziczałe tłumy młodych ludzi, krzyczących, bluzgających, bluźniących, depczących znicze i flagi narodowe – to nowa armia bezbożników. Rozweseleni i zawzięci, tak jak ci spod znaku Sowieckiego Związku Bezbożników są oni bezwzględni dla każdego, kto się modli lub oddaje cześć Krzyżowi.
Powtórzę tu za o. A. Posackim – Smoleńsk to pełnowartościowa mistyczna reaktywacja Misterium Krzyża. Właśnie tak – pod Smoleńskiem i pod Pałacem Prezydenckim ujawnia się Misterium Krzyża i tego bezbożnictwo ścierpieć nie może. Katastrofa Smoleńska miała prawdopodobnie w zamysłach przynieść korzyści w postaci wyeliminowania niewygodnych ludzi, jednak okazało się, że przyniosła coś niespodziewanego. Przyniosła mistyczne ujawnienie się odwiecznej walki szatana z Krzyżem. Przyniosła też możliwość złożenia świadectwa wierności (lub nie) Krzyżowi. I jako oczywisty skutek walka bezbożnictwa się wzmogła. Szczególnie po 3 sierpnia, kiedy Krzyż został na swoim miejscu.
Spójrzmy tylko na kilka faktów.
Codziennie trwają „występy” bezbożników pod Krzyżem Smoleńskim. Widocznie jednak nie jest to wystarczające, bo w nocy z 9-tego na 10-ty sierpnia w Warszawie uruchomiono bojówki bezbożników w celu obrażania i wyśmiewania Obrońców. Zorganizowano bluźnierczą manifestację za zgodą władz miasta.
W Wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bydgoszczy nieznani sprawcy podpalili krzyż, będący tam od 2000 r. na miejscu gdzie pracownicy fabryki karbidu postawali pierwszy krzyż w 1929 roku. Krzyż stal tam wiele lat, wycinali go Niemcy, próbowali usunąć komuniści, teraz podpalili bezbożnicy.
22 sierpnia usunięto krzyż z Rysów. Podobno był samowola budowlaną. Ponadto psuł krajobraz górski, którego nie wolno zmieniać (ciekawie jak pracownicy TORP radzą sobie, gdy wichura zmienia krajobraz?!) Krzyż ten został umieszczony w ubiegłoroczne wakacje z okazji 100-lecia Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Stal tam rok , aż jak głosi komunikat – usunięto nielegalny krzyż, nieaktualne tablice graniczne, tablice reklamowe i śmiecie. Zestawienie to jest samo w sobie wiele mówiące!
24 sierpnia wycięto krzyż ze wzgórza Trzech Krzyży w Przemyślu. Wycięto 10 metrowy drewniany krzyż piłą mechaniczną, obalono i porzucono w krzaki. Akt wandalizmu? Oczywiście tak, ale nie jest to szczeniacki wandalizm, jak uważa wiceprezydent miasta Przemyśla, to przemyślane działania grupy bezbożników, zaopatrzonej w odpowiedni sprzęt.
Jak widać walka nabiera tempa. Możemy się spodziewać nowych wandalizmów. Nowych ataków. Nowych prób. Bo te niszczenia krzyży wpisują się w próby typu: jak wiele wytrzymają, jak długo będą milczeć. Bo przecież ostatnio ustaliła się pewna reguła – krzyża w miejscu publicznym nie można postawić, ale za to można Go szargać.
Nie wolno postawić krzyża na Błoniach Krakowskich, obok Skały Papieskiej. Za to wolno przygotowany do poświęcenia krzyż zdemolować i wywieźć niewiadomo gdzie. A gdy dwie osoby, w dniu 9 sierpnia b.r. stawiają w miejscu usunięcia krzyża plakat informujący o zdarzeniu i mały drewniany krzyż, zostają zakwalifikowani przez straż miejską jako zgromadzenie nielegalne! Krzyża na Krakowskich Błoniach nie ma, ale jakoś o tym cicho. Wolno za to tam organizować wszelakie imprezy.
Nie wolno w okolicach Warszawy stawiać krzyży na miejscach gdzie zginęli ludzie, ale wolno szargać uczucia ich bliskich, uniemożliwiając im zapalenia znicza lub złożenia kwiatka w miejscu dla nich drogim. Wolno wyrzucić na śmietnik te wszystkie krzyże, które troskliwe ręce kiedyś postawili.
Na bocznej drodze z Kielc do Warszawy jest pewne miejsce, gdzie rośnie sosna. Ma ona osobliwą postać. Centralny pień rośnie wysoko, a z boku gałęzie układają się tak, że nadają jej formę krzyża. Sosna ta, jak świadczą mieszkańcy, wyrosła tam w czasach komunizmu, gdy nie wolno było upamiętnić miejsce gdzie zginęli w późnych latach czterdziestych partyzanci, walczący o woln Polskę. Ludzie składali tam kwiaty, robili krzyże, ale władza, czujna, natychmiast wszystko usuwała. Aż wyrosła ta sosna! Tam, gdzie krew o Polskę została przelana. Sosny nie ścieli, bali się!
Pamiętajcie wszyscy, którzy walczycie z Krzyżem. Chrystus zwyciężył świat! Świat się kręci, ale krzyż stoi. Niezachwianie! Oby nas tylko pod Krzyżem nie zbrakło!
„Ja nie rozumiem, dlaczego biskupi rękami i nogami bronią się, żeby nie użyć siły. Jeżeli jest samochód źle zaparkowany, przyjeżdża policja i wywozi go gdzie trzeba. A tu nie można tego zrobić? Oczywiście, nie w formie walki, pałek i tak dalej… ale są sposoby, od tego są antyterroryści. Ci, którzy tam są, to jest rodzaj terroryzmu przecież.”
Cytat za: wpolityce.pl
Rozpraszani, dezinformowani i pozbawieni elit - nie mamy siły. Co możemy zrobić, by odzyskać choć n i k ł y  wpływ na NASZE państwo, jako, że jesteśmy suwerenem, który został pozbawiony sprawnych narzędzi samostanowienia?
Wydaje się, że jakimś wyjściem jest zorganizowanie przepływu informacji między nami  w hierarchiczną strukturę - p o z a   strukturami chorego państwa, na wzór korporacji. Jej celem będzie wyłonienie naturalnych elit, ktore będą miały poparcie wielkiej części narodu i dadzą skuteczny przepływ informacji w te i wewte. One będą eskplikować naszą wolę  w ważnych kwestiach.
Struktura będzie silna, bo jest w naturalny sposób prawdziwą demokracją, choć ustrukturalizowaną tylko w obszarze informacji .
Połączmy się w dziesiątki nad którymi będzie stał wybrany lider. Liderzy kolejnych dziesiątek połączą się w dziesiątki i pośród siebie wybiorą znów lidera, który będzie setnikiem, będzie więc miał pod sobą stu lojalnych ludzi. Setnicy znów połączą się z dziesiątki i wybiorą lidera setników. Jest nas 38 milionów. Nad każdym milionem będzie stał wybraniec wybrańców. On będzie mówił w imieniu swojego miliona, będzie mówił naszym głosem, który składamy na jego ręce. Te 38 osób wybierze Jednego i będą mu przyjaciółmi i doradcami. A nad nami już tylko Stwórca.

To będzie największe lobby na świecie tak dobrze zorganizowane. Naszym celem będzie obrona zasad państwa i prawa.
Celem struktury nie będą korzyści z władzy, ani władza, ale ochrona porządku zasad, które służą wszystkim. Tymi zasadami jest chrześcijański porządek, wyłożony nam w papieskich Encyklikach.
 
To najprostsza i najbardziej ekonomiczna energetycznie struktura, wolna od zła, bo poddana boskim prawom. Każdy z nas ma tylko tyle do roboty, by wymienić się adresami mailowymi z 10-cioma ludźmi i trwać w swojej dziesiątce gotowy na sygnał do działania.
Setnicy, czy liderzy tysięcy też nie mają wiele pracy, bo też kontaktuję się z 10-cioma.. Każda ważna decyzja dostarczana jest (netem, telefonem, radiem, faxem, satelitą)  przez strukturę do setek tysięcy ludzi w tempie błyskawicy.
Możemy w ten sposób  bronić naszej wolności i majątku.
Mam nadzieję, że - wstępnie - wszystko jest jasne. Decyzja należy tylko do nas. Możemy wspólnie samostanowić o sobie. Pozdrawiam wszystkich ludzi dobrej woli.
 http://corrigenda.salon24.pl/

[tekst mam zapisany]


POPIERAM :  memento

Brak komentarzy: