WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
Uważam, że nadchodzące miesiące, góra rok, mogą przesądzić o dalszych losach Polski. To główna przyczyna napisania tej notki.
Polska ma dziś dwie fundamentalne wartości wykraczające daleko poza III RP: to terytorium państwa i naród jako zbiorowość, który powinien być na tym terytorium suwerenem. Materialnym dorobkiem narodu są wytworzone dobra, a życia duchowego szeroko rozumiana sfera kultury narodowej, na która składa się ponad tysiącletnia tradycja i współczesne osiągnięcia. U progu przemian kulturowych, prawnych i politycznych w Europie, których konsekwencją będzie nowy układ geopolityczny - z silną dominacją Niemiec w zachodniej i środkowej części kontynentu, oraz na drugim biegunie z Rosją, jako samodzielnym, silnym podmiotem wpływającym na politykę europejską – Polska po raz kolejny raz w historii stoi przed niesłychanie trudną decyzją określenia swego miejsca w Europie. Co trzeba podkreślić dobitnie, naród polski (społeczeństwo polskie) jest największym i najcenniejszym kapitałem rozwoju Polski, nie do zastąpienia, żadnymi innymi bogactwami.
Rodzi się pytanie, jakim potencjałem gospodarczym i politycznym dysponuje Polska, która została wyparta z roli partnera w kreowaniu nowej Europy, a jednocześnie (wewnętrznie) jest państwem w stanie rozkładu w takich choćby dziedzinach jak obronność, sądownictwo i edukacja? Maleje przy tym realny wpływ Polaków na podejmowane w ich imieniu decyzje, a obóz władzy stworzył system, który służy ubezwłasnowolnieniu narodu jako suwerena i instrumentalnego traktowaniu go jako siły mającej zapewnić rządzącym wszelkiego rodzaju profity wynikające ze sprawowania władzy. Nie ma też choćby zarysu polityki międzynarodowej, która brałaby pod uwagę zmiany, jakie już nastąpiły w Unii Europejskiej, ani tych, które jeszcze niebawem nastąpią, jak choćby wystąpienie ze strefy euro Grecji, czy rozpad całej strefy.
Nawet jeśli odrzucimy wszystkie przesłanki o jakiejś niezależnej od struktur demokratycznych sile (salonie III RP), która we własnym, wąsko pojętym interesie, działa na rzecz stworzenia państwa w środku Europy, podległego całkowicie siłom zewnętrznym, z narzuconym społeczeństwu nowym kodem kulturowym (kulturowy marksizm) i sprowadzeniem Polaków do roli wytwórców dóbr, to nawet ta szczątkowa wręcz analiza pozwala na stwierdzenie, że Polska i naród polski znajdują się w krytycznym momencie swojego rozwoju.
W perspektywie najbliższych dwóch dekad Polsce grozi spadek populacji o kilka milionów obywateli. To skutek polityki, która wręcz zniechęca młodych ludzi do zakładania rodzin, a kobiety do macierzyństwa. W mediach dominuje filozofia płytkiego konsumpcjonizmu, który ma zastąpić rozwój moralny, duchowy, kształcenie i prorodzinne zachowania. Zapaść systemu emerytalnego, która stała się już faktem, jest tylko zapowiedzią jego ruiny za kilkanaście lat. To jeszcze nie dziś czy jutro, ale kilkanaście lat w polityce demograficznej państwa to okres bardzo krótki.
Utrzymywany jest całkowicie nieefektywny system edukacji, w którym dokonuje się kolejnych zmian prowadzących w gruncie rzeczy do wtórnego analfabetyzmu młodych Polaków. To, co jest także dorobkiem tego systemu, jak choćby tysiące nowych szkół, okazuje się dziś zbędne. Podobnie jak nauka historii, czy przedmiotów ścisłych. W opiece przedszkolnej sytuacja jest wręcz dramatyczna. Zamiast dojścia do modelu powszechnej i bezpłatnej opieki nad dziećmi mamy model niemal powszechnej odpłatności i ciągle rosnące ceny, a także pomysły prywatyzacji istniejących placówek. Minęły 23 lata od przełomu 1989 roku, a w Polsce do dziś nie było prawdziwej reformy uniwersytetów, mało tego, nie stworzono ani jednego liczącego się ośrodka wysokich technologii, który zasilałby swoimi rozwiązaniami polską gospodarkę i polskie firmy. Doprawdy trudno zrozumieć, czy jest wynik głupoty rządzących czy przemyślanej polityki, bo przecież mamy także liczący się polski kapitał, który należało już 10 czy 15 lat temu zachęcić skutecznie do inwestycji w naukę, edukację czy innowacyjną gospodarkę.
Dominujący krajobraz ulic dużych polskich miast to ciągnące się czasami kilometrami oddziały zagranicznych banków i sieci telefonii komórkowej, rzecz niespotykana na Zachodzie. Wymiecione zostały lub zbankrutowały małe zakłady usługowe czy handlowe. Nie ma powodów do dumy z wielkich biurowców, centrów logistycznych, call center, czy kilkuset kilometrów autostrad i sieci hipermarketów. Należałoby zadać rządzącym pytanie, co w sferze technologii czy strategicznych inwestycji gospodarczych stworzyliśmy w ciągu ostatnich dwudziestu lat od podstaw, a ile dziedzin gospodarki zamknęliśmy lub zniszczyliśmy – by tylko wspomnieć o przemyśle stoczniowym. Gdy przyjrzymy się infrastrukturze kolejowej, jakości usług PKP, stanowi taboru, to cofnęliśmy się o całe dziesięciolecia.To wydaje się niemożliwe na pierwszy rzut oka, ale polska kolej cofnęła się w rozwoju o dziesięciolecia.
W sferze szeroko rozumianej wolności mamy już do czynienia z niebywałym, jak na warunki europejskie monopolem mediów podległych w taki czy w inny sposób rządowi i Prezydentowi. Nigdy jeszcze nie było w Polsce tak powszechnej polityzacji setek tysięcy stanowisk w administracji państwowej, samorządowej i w instytucjach pożytku publicznego. Nikt nie mówi już nawet o planach wprowadzenia w administracji służby cywilnej. Takie pojęcia jak konsultacje społeczne, dialog, debata publiczna nic już dziś nie znaczą. Doszło praktycznie do całkowitej alienacji obozu władzy przy jednoczesnej milczącej akceptacji części społeczeństwa takiego stanu rzeczy.
Naród polski nie jest już suwerenem we własnym państwie, nie może też czuć się bezpiecznie na swoim własnym terytorium. Dobitnym dowodem słabości państwa i jego obecnych elit jest postępowanie po 10 kwietnia 2010 roku (dziś mijają 22 miesiące od tamtej tragedii). Polityczny partykularyzm, nieodpowiedzialność za losy państwa, albo jeszcze coś gorszego doprowadziły do stanu, w którym Polska, członek NATO i UE, została wystawiona jako duży europejski kraj na pośmiewisko. Nieudolność, kłamstwa, strach i brak politycznej odwagi spowodowały, że Tragedia Smoleńska nie została do dziś wyjaśniona, a winni nie zostali osądzeni. Powtarzane od wielu lat hasło, że zewsząd mamy sąsiadów miłujących pokój doprowadziło do sytuacji, w której praktycznie rozbrojono całe segmenty polskiej armii. Twierdzenie, że liczy ona dziś razem 100 tysięcy żołnierzy jest kłamstwem. Żołnierze dobrze wiedzą, dlaczego o kolegach z NSR mówi się Yeti. Bo nikt ich nie widział.
Kontynuacja tej drogi politycznej prowadzi wprost do utraty podmiotowości politycznej Polski w Europie i dalszej degradacji instytucji demokratycznych państwa. Jeśli dzisiaj podobne spostrzeżenia (a są to tylko nieliczne wybrane przykłady) mają osoby reprezentujące różne środowiska polityczne, naukowe, kulturalne czy pozarządowe, to nie można tych obaw sprowadzić do jednej czy dwóch partii opozycyjnych. Ale tu pojawia się również wyzwanie dla tych właśnie środowisk, czy w tej sytuacji, mogą pozostawać jedynie w roli obserwatora opisującego te niepokojące, a czasami wręcz dramatyczne zjawiska i fakty zagrażające podmiotowości i spoistości naszego państwa. Nieuchronnie zbliża się bowiem wybór pomiędzy Polską i polskością, a terytorium bez prawdziwej, własnej i sprawnej państwowości, na którym naród nie będzie już jego suwerenem.Wybór ten jest kwestią miesięcy, a nie lat.
http://niepoprawni.pl/blog/5885/polska-w-krytycznym-momencie-historii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz