WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
środa, 22 sierpnia 2012
Stąd do Bergen
Kocham cię jak Norwegię
I Ty się temu nie dziwisz?
O tym, że Norwegia ropą i gazem stoi słyszał w
Europie chyba każdy. Niewielu orientuje się jednak, co tak naprawdę
dzieje się z ogromnymi pieniędzmi, które kraj zarabia na swoich
bogactwach naturalnych. Wielu się pewnie zdziwi, ale przeciętny Norweg
nie tylko nie kąpie się w ropie, ale wręcz nie doświadcza na co dzień
zamożności swojej ojczyzny. Jak to możliwe?
Po kolei... Ropę naftową odkryto na norweskim szelfie kontynentalnym w
1969 roku. Dwa lata później rozpoczęto eksploatację pierwszego złoża –
Ekofisk. Kraj, którego ludność przez wiele stuleci cierpiała z głodu i
emigrowała za pracą i chlebem, ujrzał nagle widmo bogactwa. Norwegia
stanęła przed trudnym zadaniem – jak upiec dwie pieczenie na jednym
ogniu – a więc pozyskać technologię
i „know how” z krajów, które złoża naftowe eksploatowały u siebie od
dawna, a jednocześnie zarabiać na nich samemu? Wreszcie - co zrobić z
tak wielkimi środkami finansowymi i jak je rozsądnie zagospodarować?
Norwegowie to nie arabscy szejkowie. Inna kultura i mentalność oraz
długie lata biedy za sobą powodują, że tu nikt nie myślał o złotych
pałacach, sztucznych archipelagach wysp – hoteli, miastach na pustyni
czy drapaczach chmur na pokaz przed „Zachodem”. Norwegowie wybrali inną
drogę, choć nie od razu.
Po wielu latach niepewności i zamieszania wokół „prawidłowego”
wykorzystania dochodów ze złóż ropy i gazu, w 1990 roku parlament
(Stortinget) powołał Państwowy Fundusz Naftowy (Statens Petroleumsfond).
Tym samym postanowiono, że pieniądze Norwegia będzie inwestować, a nie
„przejadać” na swoje wewnętrzne cele. Tylko w co inwestować, gdzie
inwestować, ile inwestować i na co przeznaczyć majątek funduszu? Znów
rozpoczęła się debata...
Osiem lat minęło (w Norwegii wszystko trwa dłużej...) zanim podjęto
decyzję o odważniejszym obracaniu pieniędzmi funduszu – a więc
inwestowaniu w akcje. Ustanowiono jednak, że kwota zainwestowana w ten
ryzykowny sposób nie może przekraczać 40 proc. wartości funduszu.
Wreszcie wyklarowały się też cele funduszu – pieniądze mają służyć na
zapewnienie dobrobytu i opieki społecznej starzejącemu się
społeczeństwu, na wypłaty emerytur w przyszłości, utrzymywanie domów
opieki. Tym samym zmieniono nazwę funduszu na Statens pensjonsfond – a
więc „fundusz emerytalny”.
W 2001 roku wprowadzono zasadę, że dochody państwa z przemysłu
naftowego będą prawie w całości powiększać majątek funduszu, a nie będą
trafiać do budżetu! Próg wykorzystania „naftowych” pieniędzy w budżecie
ustanowiono na 4 proc., ale należy podkreślić, że do tej pory nie
zdarzyło się jeszcze, aby Norwegia wykorzystała w ciągu roku „aż” tyle
swoich bieżących przychodów z ropy. Średnia z ostatnich 12 lat to 2,4
procenta!
Po zgodzie parlamentu na inwestowanie w akcje, wartość funduszu zaczęła
szybko rosnąć. Obracane środki były już tak wysokie, że konieczne było
wprowadzenie zasad etycznych inwestowania i powołanie rady etyki. Na
marginesie dodam, że nie przeszkadza to Norwegom inwestować również w
fabryki broni i sprzetu wojskowego :].
Fundusz norweski szybko stał się jednym z
najbardziej prestiżowych i pozyskał najlepszych na świecie specjalistów.
Aktualnie tylko w swojej centrali w Oslo zatrudnia około 290 osób z 25
krajów. Oprócz tego ma oddziały w Londynie, Nowym Jorku, Szanghaju i
Singapurze. Mając ze sobą najlepszych z najlepszych w dziedzinie
inwestycji, parlament odważył się podnieść kwotę inwestowaną w akcje do
60 procent wartości funduszu (poziom bardzo wysoki, obarczony dużym
ryzykiem). Stało się to w 2007 roku i było strzałem w dziesiątkę.
Podczas gdy wkrótce światowe giełdy zdziesiątkował kryzys ekonomiczny,
fundusz norweski zwiększył wartość o połowę. W 2008 roku obracał 2
bilionami koron (2 tysiące miliardów); 19 października 2010 jego wartość
przekroczyła magiczne 3 biliony koron! Wypada dodać tylko, że w 1996
roku wartość funduszu wynosiła zaledwie 2 miliardy koron.
Dziś Norwegia jest właścicielem jednej na sto wszystkich spółek
notowanych na światowych giełdach. Fundusz posiada w swoim portfelu
m.in. akcje holenderskiego giganta paliwowego Shell, udziały w Nestle,
BP, koncernach telekomunikacyjnych Vodafone i Telefonica, wreszcie w
firmach farmaceutycznych Novartis i GlaxoSmithKline. Norwegowie wykupili
nawet od Królowej Brytyjskiej 25 proc. czołowej handlowej alei Londynu –
Regent Street! W przyszłości fundusz planuje inwestycje w kolejne
nieruchomości – mosty, drogi, porty, lotniska, elektrownie, rurociągi, a
nawet więzienia i szpitale.
A co z tego wszystkiego ma statystyczny Norweg? Niewiele, bo naczelną
zasadą funduszu jest lokowanie pieniędzy wyłącznie poza granicami
własnego kraju. Tak więc chociaż infrastruktura drogowa, kolejowa czy
lotnicza w królestwie pozostawia wiele do życzenia, Norwegia inwestuje
swoje bogactwa w infrastrukturę w innych krajach. Jest to paradoks,
którego nie rozumie prawie żaden Norweg. Jedynie profesorowie ekonomii i
sami zarządcy funduszu bronią takiego postępowania, tłumacząc, że
lokowanie tak wysokich środków we własnym kraju błyskawicznie wywinduje
inflację i niekorzystnie odbije się na norweskiej gospodarce. A naród im
wierzy oraz ufa i nie protestuje.
Politycy norwescy zdają sobie sprawę, że ropa kiedyś się skończy, a
państwo będzie trwało dalej i będzie musiało funkcjonować bez
bilionowych zastrzyków. Dlatego już teraz tak oszczędnie dozują wpływy z
przemysłu naftowego do budżetu i korzyści obywateli z bogactw
naturalnych.
Norweski fundusz emerytalny, zasilany wpływami ze
sprzedaży ropy naftowej, wzrósł do gigantycznej kwoty 3 bilionów
norweskich koron, czyli 513 miliardów dolarów – poinformował centralny
bank tego kraju.
Wielkość „funduszu naftowego” oznacza, że w przeciwieństwie do
innych krajów rozwiniętych Norwegia nie musi w ogóle się martwić o
wypłaty emerytur przez państwo. Obecny rząd może wydać około 600 tys.
koron (103 tys. dolarów) na emeryturę dla każdego Norwega.
Norwegia zaczęła inwestować wpływy z ropy naftowej z Morza Północnego w 1996 roku. Na początku było to kwota 1,98 mld norweskich koron, ale wraz ze wzrostem wartości akcji i cen ropy naftowej fundusz ten stale się powiększał.
“Fundusz rósł szybciej niż ktokolwiek się spodziewał na początku jego działalności w maju 1996 roku” – mówi Yngve Slyngstad, szef Norges Bank Investment Management (NBIM), zarządzającego funduszem – „Do wzrostu napływu kapitału przyczynił się skok cen ropy naftowej poczynając od 2002 roku. Jego rozwojowi pomógł także wzrost inwestycji w akcje, zwłaszcza na rynkach wschodzących”.
Norweski fundusz emerytalny jest drugim największym na świecie państwowym funduszem inwestycyjno-oszczędnościowym, zaraz po funduszu emiratu Abu Dhabi, także pachnącym ropą naftową.
Norwegia zaczęła inwestować wpływy z ropy naftowej z Morza Północnego w 1996 roku. Na początku było to kwota 1,98 mld norweskich koron, ale wraz ze wzrostem wartości akcji i cen ropy naftowej fundusz ten stale się powiększał.
“Fundusz rósł szybciej niż ktokolwiek się spodziewał na początku jego działalności w maju 1996 roku” – mówi Yngve Slyngstad, szef Norges Bank Investment Management (NBIM), zarządzającego funduszem – „Do wzrostu napływu kapitału przyczynił się skok cen ropy naftowej poczynając od 2002 roku. Jego rozwojowi pomógł także wzrost inwestycji w akcje, zwłaszcza na rynkach wschodzących”.
Norweski fundusz emerytalny jest drugim największym na świecie państwowym funduszem inwestycyjno-oszczędnościowym, zaraz po funduszu emiratu Abu Dhabi, także pachnącym ropą naftową.
Polski Rząd nie widzi możliwości takich rozwiązań?
Elyty drepczą wokól problemów z ostatnich rzędów w hierarchi potrzeb Państwa.
Polski rząd - przydziela "granty" na badania podstawowe, które posilają obcy kapitał .
Polski rząd - nie jest w stanie zlecić badania złoża i "sprzedać sprawdzony towar".
Poski rząd - rozdaje majątek za iluzje parasola Nato - za cenę kilku rozpadających się samolotów i kilku knechtów .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz