o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

niedziela, 29 sierpnia 2010

"umieranie PO smoleńsku"






La Pologne s'est arrêtée dimanche à midi pour observer deux minutes de silence à la mémoire de son président, ici le premier ministre Donald Tusk et des députés devant le parlement. Dans tout le pays, dont la capitale Varsovie où des milliers de Polonais étaient rassemblés devant le palais présidentiel et l'église de l'Armée, cloches et sirènes d'alerte ont résonné à la mi-journée.
La Pologne s'est arrêtée dimanche à midi pour observer deux minutes de silence à la mémoire de son président, ici le premier ministre Donald Tusk et des députés devant le parlement. Dans tout le pays, dont la capitale Varsovie où des milliers de Polonais étaient rassemblés devant le palais présidentiel et l'église de l'Armée, cloches et sirènes d'alerte ont résonné à la mi-journée. AP

ZAMIAST WSTĘPU.

CZWARTEK, 15 LIPCA 2010Czego szukano w ogonie polskiego tupolewa?

Zastanawiałem się wielokrotnie, czego właściwie szukał w ogonie wraku tupolewa widoczny na filmiku 1.24 osobnik? Wynurza się on z dziury po stateczniku, staje na ogonie i zeskakuje z niego. Czyżby to był jakiś rosyjski poszukiwacz fantów, jakaś hiena licząca na łatwy łup? Ale czego oczekiwał, przeszukując akurat ogon? Znacznie bardziej prawdopodobne byłoby znalezienie czegoś wartościowego przy zwłokach ofiar, w części pasażerskiej samolotu i wokół niej. Tymczasem bezpośrednio po katastrofie wdrapuje się akurat do tej trudno dostępnej i raczej mało obiecującej części wraku.


Dziś w końcu, wydaje mi się, że znalazłem wyjaśnienie tej zagadki. Przeglądając wypowiedzi na temat smoleńskiej katastrofy, natrafiłem na rozmowę zTomaszem Tuchołką, wiceprezesem spółki ATM PP sp. z o.o., jednym z konstruktorów polskiej czarnej skrzynki zamontowanej w feralnym tupolewie. Tomasz Tuchołka objaśnia, jakie urządzenia były zamontowane w rządowej maszynie oraz omawia ich przeznaczenie.

"Nasze urządzenie - nazwane przez media "trzecią czarną skrzynką" to tzw. Rejestrator Szybkiego Dostępu (z ang. QAR). Tu-154 M, jak wiele innych samolotów np. Ił-62 czy Ił-76 są wyposażone w system rejestracji rozmów w kabinie typu MARS-BM oraz system rejestracji parametrów lotu typu MSRP-64. I do tego systemu "dołożono" rejestrator eksploatacyjny naszej produkcji czyli ATM-QAR. W tupolewach, a więc i w samolocie prezydenckim, tę "czarną skrzynkę" zamontowaliśmy w przedniej części, tuż za kabiną pilotów, przy drzwiach samolotu po lewej stronie. Chodziło o to, żeby QAR był łatwo dostępny.
Dane ze specjalnej elektronicznej kasety z QAR-a są odczytywane po każdym locie, nawet po testach naziemnych jak próba silników. Czujniki systemu rejestracji są montowane w różnych częściach samolotu. Sygnały z nich doprowadzone są do tzw. Szyfratora, czyli urządzenia przetwarzającego i porządkującego zebrane informacje. Stąd dane transmitowane są do rejestratora katastroficznego zamontowanego w ogonie oraz do QAR-a. Oprócz niego Tu-154M standardowo były wyposażane również w rosyjski rejestrator eksploatacyjny typu KBN-1-1. To w uproszczeniu funkcjonalnie takie samo urządzenie jak nasze, tylko starszego typu, w którym nośnikiem jest taśma magnetyczna. Rosyjskie KBN były montowane w szatni załogi na podłodze, blisko kabiny pilotów. Tak więc prezydencki samolot w sumie miał aż cztery czarne skrzynki.
Mimo iż zadaniem naszego rejestratora nie jest przetrwanie katastrofy, już kilkakrotnie okazało się, że te rejestratory te, a szczególnie ich kasety, są dość wytrzymałe i potrafią przetrwać rozbicie samolotu. Ważne jest to, że po katastrofie nie szuka się całego urządzenia, a tylko nośnika danych, czyli, zależnie od typu rejestratora - taśm magnetycznych lub pamięci elektronicznej.

(...)

Parametry z rejestratorów wyjaśnią np., jakie było położenie samolotu w przestrzeni, jak piloci sterowali maszyną, jak pracowały urządzenia pokładowe itd. Ale z rejestratorów, w tym z QAR-a, raczej nie dowiemy się, dlaczego załoga ustawiła określone wartości przyrządów i elementów sterowania. Być może dowiemy się tego z tej czarnej skrzynki, która nagrywała rozmowy załogi przez łączność radiową i dźwięki w kokpicie.

Czy dzięki waszej czarnej skrzynce dowiemy się, kiedy prezydencki samolot zderzył się z ziemią?


Oczywiście. Dane z rejestratorów zawierają także czas."

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article596006/Te_zagadki_wyjasni_polska_czarna_skrzynka.html

Osobnik widoczny na filmiku 1.24 po prostu "sprzątał" podobnie jak inne typy uwijające się na miejscu katastrofy.

I. „V RP Smoleńska”

Z trudem przyszło mi znalezienie tytułu dla notki bo w sposób oczywisty narzucał się ten, który byłby plagiatem tytułu komentarza Tomasza Wróblewskiego w Dzienniku- Gazecie Prawnej.”Republika Smoleńska”*. Choć może nie byłoby w tym strasznego naruszenia obyczaju zważywszy, że wspomniany tekst jest jednym z punktów wyjścia do tego, co mi od kilku dni chodzi po głowie i, może w śladowej jeszcze ilości, zagościło już w tekście opublikowanym wczorajszym popołudniem. Obok tekstu Wróblewskiego do podjęcia tematu skłonił mnie komentarz Morozowskiego opublikowany w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”**

Oba teksty, przynajmniej ja to tak odbieram, łączy obawa o to, że tragedia smoleńska stanie się siła napędową polskiej polityki w najbliższym, nieokreślonym w swej długości okresie. O ile u Wróblewskiego teza ta jest punktem wyjścia do werbalizowania obaw o kształt naszej dysputy politycznej w ogóle to u Morozowskiego czymś zdecydowanie więcej. Już na początku swego komentarza pisze on:

„Jarosław Kaczyński na czas kampanii wyborczej zawiesił stawianie pytań o tragedię smoleńską, a być może także rzucanie oskarżeń pod adresem Donalda Tuska. Teraz tak wstrzemięźliwy już pewnie nie będzie”

Jeśli zestawić te słowa z tytułem materiału Morozowskiego; „Nie wierzę Kaczyńskiemu” nie da się skomentować ich inaczej jak w ten sposób, że stawianie pytań o to, co tak naprawdę zaszło pod Smoleńskiem jest czymś z gruntu złym i czyniącym pytającego niewiarygodnym.

Tu pozwolę sobie na taka bardzo osobista dygresję. Kiedy umarł mój tata, a umarł, choć do szpitala poszedł sam, na własnych nogach, umówić się na prosty zabieg chirurgiczny, bałem się pytać o przyczyny. Bałem się po jedynej rozmowie z ordynatorem OIOM-u, na którym mój tata umierał. Było to efektem niebywale agresywnej reakcji z tamtej strony na moje spokojne i jak najbardziej zrozumiałe pytania gdy tata jeszcze żył. Rozumiałem wtedy zresztą, że nikt ze mną spokojnie nie porozmawia po awanturze, którą mój brat w emocjach urządził gdy uznał, że za ten nagle załamany stan ojca odpowiadają lekarze. Ale rozumiałem też brata, opiekującego się przez kilka lat ojcem i wystającego całe noce żeby ojca do różnych specjalistów zarejestrować. A poza tym to chyba naturalne i wręcz oczywiste, szczególnie dla kogoś, kto specjalizuje się w codziennym oglądaniu ludzi, toczących mniej lub bardziej świadomą walkę o życie stojąc dosłownie w bramie między tym a tamtym światem, że ktoś pyta, czy jego bliski ma szanse a jeśli nie to ile jeszcze to potrwa.

Teksty Wróblewskiego i Morozowskiego już w swej istocie są dla mnie niezrozumiałe. Ten drugi zaś w szczególności. Niezrozumiałe z dwóch powodów.

Pierwszy jest taki, że nie za bardzo rozumiem dziennikarza, który ma co najmniej taką jak ja, a zapewne dużo większa łatwość dotarcia do informacji dotyczących katastrofy. I odkrycia przy tym całej masy sprzeczności i wykazujących rozbieżności komunikatów. Nie rozumiem, że tam, gdzie mi powoli głowa zaczyna pękać od wątpliwości i pytań on pytania uważa za coś niewłaściwego a nawet groźnego. I mogącego niszczyć polityczną debatę. Nie rozumiem bo skoro ja miałem tyle pytań w związku z jedną śmiercią, jaka dotknęła człowieka, który był bliski tylko mi i jeszcze kilku osobom, to jak można się dziwić chęci dociekania w sprawie, w której strąciliśmy połowę politycznej elity i jeden z urzędowych symboli naszego państwa? Czy naprawdę panowie Wróblewski i Morozowski nie potrafią do dziś dojść , odkryć, kto tam, pod Smoleńskiem leciał prezydenckim samolotem? Czy umknął im ten szczegół, którym przez długi czas (a w wielu przypadkach ciągle) żył cały naród?

Tekst Morozowskiego to kuriozum. Zarzut stawiany Kaczyńskiemu, że chce wiedzieć co stało się z Prezydentem RP i jego bratem w jednej osobie ociera się o skraj intelektualnej nieuczciwości albo niewydolności. A zarzucanie nieszczerości tylko dlatego, że Kaczyński szczerze zaznaczył, iż dociekać będzie, wskazuje wyraźnie na to drugie. Przyznam, że dla mnie i, jak mniemam, dla każdego zdolnego do uczuć i umiejącego kojarzyć człowieka dziwnym, nieszczerym i przez to pewnie groźnym byłby Kaczyński, któremu po Smoleńsku byłoby wszystko jedno i nie pytał o nic ani nie chciał wiedzieć. Dopiero wtedy bym się bał. To byłoby nienormalne!

Problemem ze smoleńską katastrofą w moim odczuciu nie jest wcale to, co robią i mówią politycy opozycyjnego PiS-u. Problemem jest to, że z tej sprawy, która jest po pierwsze czymś bez precedensu i w dodatku powinna być absolutnym priorytetem dla obecnie rządzących stara się zrobić sprawę wstydliwą. Taka, o której mówienie ma być czymś ewidentnie passe a nawet nagannym.

Myślę, że takie stawianie sprawy jest pochodną tego, co od niemal początku, od 10 kwietnia manifestują politycy PO. Jest próbą narzucenia społeczeństwu takiej optyki, w której jakiekolwiek pytanie o Smoleńsk będzie kolejnym aktem agresji wobec sił światłości, modernizacji i porządku. Zaprezentowany przez Wróblewskiego schemat, w którym „Rzeczpospolita Smoleńska” zastępuję w politycznej narracji straszak „IV RP” jest taką kamizelką ratunkową, rzuconą w tej niekomfortowej sytuacji tym, którzy ów brak komfortu sami mozolnie wypracowali i na siebie ściągnęli.

Te dwa teksty wpisują się w moja wczorajsza obawę o to, że z każdym dniem coraz trudniej będzie nie tylko wyjaśnić katastrofę ale nawet o niej mówić. Bez stawianego publicznie przez niektórych polityków i dziennikarzy zarzutu że „gra się smoleńską tragedią” albo nawet „uprawia polityczną nekrofilię”

* http://www.dziennik.pl/opinie/article641051/Republika_Smolenska.html

**http://www.rp.pl/artykul/505183_Morozowski__Nie_wierze_w_zmiane_Kaczynskiego.h

********************

II.
Szkic do raportu o stanie Państwa Polskiego.

W trzydzieści lat po sierpniu 80.

Stowarzyszenie Przejrzysty Rynek

Jerzy Bielewicz

Polska w obliczu kryzysu światowego.

Tylko właściwa diagnoza obecnej sytuacji zarówno na poziomie globalnej gospodarki jak i stanu naszego Państwa może nam dopomóc w skutecznym poszukiwaniu dróg wyjścia. Nie jest to łatwe zadanie ze względu na wszechobecną ucieczkę w kreatywną księgowość i wątpliwe statystyki.

Wielce niepopularne w elitach władzy i organizacjach ponadnarodowych zdaje się holistyczne spojrzenie na obecne kłopoty. Tu i tam do opinii publicznej docierają strzępy informacji. I tak globalne PKB szacuje się na około 57 do 60 bilionów dolarów. Jednocześnie nominalne zobowiązania z tytułu pochodnych instrumentów finansowych osiągnęły niebotyczny poziom 615 bilionów (Timothy Geithner, lipiec 2010, Bloomberg).

Zadłużenie nazwijmy je „konwencjonalne”, a więc dług państw (bez ukrytych zobowiązań wobec przyszłych emerytów, służby zdrowia i rynku kredytów hipotecznych), dług sektora finansowego, przedsiębiorstw i konsumentów sięga w Stanach Zjednoczonych 300 , a w Japonii 360% PKB. W skali globalnej gospodarki dane o zadłużeniu są niestety niedostępne. Ostrożne szacunki mówią o 150 do 200% (120 bilionach dolarów). Jednak diabeł tkwi jak zwykle w sposobie liczenia oraz przyjętych jednostkach.

Określenie poziomu zadłużenia Chin stanowi prawdziwe wyzwanie. Rozwój i inwestycje, szczególnie w infrastrukturę, finansowane są zarówno przez państwowe fundusze stworzone w poszczególnych prowincjach jak i przez organa centralne takie jak przykładowo Ministerstwo Kolei. Dług zaciągnięty tylko przez samo Ministerstwo Kolei szacuje się na 1 bilion dolarów. Poziom zadłużenia rządów regionalnych może już sięgać nawet 1,6 biliona dolarów. Rzeczywista kondycja systemu bankowego też pozostaje niewiadomą. Rząd w Pekinie dokonał niedawno wykupu złych długów od największych graczy na rynku… Jedno jest pewne, chińskie banki zaangażowane są trwale na rynku kredytów deweloperskich i hipotecznych. Wartości nieruchomości, będących zastawem pod kredyty osiąga obecnie historyczne szczyty. Czy hossa na nieruchomości przetrwa prosperity związaną z organizacją Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i trwającym do października Światowym Expo w Szanghaju? Przekonamy się wkrótce.

Obrazu globalnego zadłużenia dopełniają zobowiązania ukryte (unfunded liabilities), zaciągane przez państwa na całym świecie, a dotyczą przede wszystkim systemów emerytalnych, opieki zdrowotnej, ubezpieczeń społecznych, ale również rynku nieruchomości i kredytów hipotecznych (przykładowo Fannie Mae w USA).

Jak zademonstrował upadek Lehman Brothers, przypadek AIG, nasz rodzimy krach na opcjach walutowych, czy w końcu casus Grecji zobowiązania wynikające z instrumentów pochodnych powinny być traktowane jako dług. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że globalny dług dawno przekroczyły 1000% światowego PKB.

Bez cienia przesady można stwierdzić, że każdy wypracowywany w ciągu roku na świecie dolar obciążą co najmniej dziesięć dolararów zobowiązań. Nic też dziwnego, że dług wędrują od konsumentów, korporacji do systemu finansowego, później poprzez budżety do długu publicznego, by skończyć w bilansach banków centralnych. Ponieważ finansowa kołdra jest kusa i przykrótka prasy drukarskie, aż furczą produkując nieustannie nowiutkie $ czy Euro.

Przez wieki mechanizmy w gospodarce i ekonomii nie zmieniają się na jotę, choć w każdej epoce znajdą się tacy, którzy twierdzą, że tym razem dobrze skrojone regulacje i szczelny system finansowy uchronią nas przed najgorszym. Od tysiącleci po okresach nadmiernego zadłużenia, spekulacji, upadku gospodarki dochodziło do wybuchów wzmożonej inflacji, załamania wartości pieniądza, a tym samym ucieczki do przodu od historycznego zadłużenia.

Niespotykana zmienność na rynku walutowym utwierdza w przekonaniu, że za rogiem czekają nas niespokojne czasy, albowiem ciężar globalnego długu przekroczył próg, od którego nie ma już odwrotu. Czy jesteśmy przygotowani na czarny scenariusz?

Podatki, zadłużenie, siła robocza.

Szeroko rozumiane dochody podatkowe Państwa Polskiego stanowią nieco ponad 20% PKB. Poziom opodatkowania nie różni się wiele od innych krajów Unii Europejskiej i należałoby spodziewać się od kilku do kilkunastu procent więcej w dochodach. Gdzie z systemu ucieka kilkadziesiąt miliardów złotych? Można wymieniać bez końca. Od dystrybucji paliw bez akcyzy, nielegalnego handlu alkoholem i papierosami, po akty prawne pisane pod dyktando grup nacisku, bezprawny transfer zysków za granicę, dziurawy system bankowy i w końcu ustępstwa w wymianie handlowej z potężnymi sąsiadami. Są to jednak tematy tabu w naszym kraju.

Dziury w systemie podatkowym zwielokrotniają szybkość przyrostu długu publicznego. I nie mówimy tu tylko o zapaści w budżecie sięgającej 52 miliardów złotych, czy deficycie finansów publicznych rzędu 100 miliardów złotych, ale również o kreatywnej księgowości, czy zadłużających się na potęgę funduszach około-budżetowych, spółkach skarbu państwa, .służbie zdrowia, kolei itd. Wielkość raczkującego dopiero rynku obligacji (liczonego bez papierów Skarbu Państwa i samorządów) może przekroczyć jeszcze w tym roku 100 miliardów złotych. Królują na nim Fundusz Drogowy i spółki państwowe.

Rozwój wydarzeń w najgorszym niepożądanym kierunku prowadzi do sytuacji, w której Państwo Polskie nie stać na zagospodarowanie najcenniejszego bogactwa – swoich obywateli.

Młodzi ludzie co roku głosują nogami, uciekają z kraju, bo wolą „godne” życie na zmywaku niż kolejne gorzkie upokorzenia na rynku pracy w Polsce. To zjawisko nakłada się na zapaść w strukturze demograficznej kraju (Ku przestrodze) i na stały wzrost bezrobocia. ZUS już teraz nie może nastarczyć na wypłaty bieżących emerytur. Z każdym rokiem sytuacja będzie coraz gorsza, przy czym emigracja tylko stu tysiąca młodych Polaków dodaje jakieś 100 do 130 miliardów złotych do naszego długu w okresie 45 lat. A przecież już dziś Polska przewodzi w rankingu krajów najbardziej zadłużonych wobec przyszłych pokoleń.

Dzisiejszy dwudziestolatek nie ma co liczyć na godne życie na emeryturze przy obecnej polityce rządu!

Instytucje finansowe.

System bankowy w naszym kraju, oddany lekko w ręce obcego kapitału i uwolniony od realnego nadzoru, stworzył niezwykle silne lobby bez skrupułów żerujące na polskiej gospodarce. Co przyciąga kolejnych graczy pomimo kryzysu? Wystarczy przestudiować tabelę prowizji dowolnego banku. Płacimy za każdą czynność: od założenia konta, po opłaty za prowadzenie konta, prowizje przy wypłacie gotówki, przygotowanie wniosku kredytowego, postawienie środków do dyspozycji, wydanie zaświadczenia, wyciągu, po wezwanie do zapłaty, odsetki karne i wiele, wiele innych. Polski przedsiębiorca, traktowany jak dojna krowa, nie ma szans z konkurentem z Włoch czy Niemiec. Można mu bezkarnie wcisnąć opcje walutowe, inne derywaty, wypowiedzieć kredyt, ot, tak zabrać nieruchomości, czy unieważnić dzierżawę. Nie chroni go w żaden sposób rodzimy wymiar sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie zapisy o bankowym tytule egzekucyjnym wprowadzone w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku przez reżim komunistyczny nadal konstytuują złowieszcze kuriozum na skalę światową. Często beneficjentem okazuje się zagraniczna spółka matka lub kapitał z nią powiązany.

Jakby tego było mało, nieuczciwy bankowiec cieszy się statusem świętej krowy. Czym lepiej umocowany politycznie, tym szersze ma pole do popisu. Nieodmiennie jaskrawym przykładem jest zarządzany przez Włochów Bank Pekao SA i prowadzony w ramach Grupy Unicredit Projekt Chopin (1). Przy czym bezprawny transfer zysków nie przeszkadza w wypłacaniu co rok sowitej dywidendy, wbrew stanowisku KNF (2), (3).

Zasoby Skarbu Państwa.

Przez ostatnie dwadzieścia lat Polska nie dorobiła się ustawy o zasobach skarbu państwa. Za to posiada wielce szkodliwą Ustawę o Poręczeniach i innych Państwowych Osobach Prawnych. Dzięki niej bez ograniczeń można mnożyć agencje i fundusze żerujące na zasobach państwa. Wokół Banku Gospodarstwa Krajowego stworzono ich ponad tuzin łącznie z najmłodszym dzieckiem Krajowym Funduszem Drogowym. Wszystkie one zaciągają zobowiązania, a transfery do nich nie są wliczane do deficytu budżetowego (4) czy długu publicznego wg definicji Rostowskiego.

Tymczasem politycy, którzy na potęgę zadłużają majątek narodowy, robią wszystko co w ich mocy, by czym prędzej wyzbyć się jego resztek w strategicznych sektorach. Główny doradca Premiera Tuska i były Prezes Pekao SA przeprowadza właśnie w sposób nieskrępowany nacjonalizację BZ WBK. Cena 10 miliardów złotych ma być pokryta w połowie z podniesienia kapitału, w drugiej zaś z emisji obligacji przez PKO BP. Przy czym należy bezwzględnie wskazać, że nowe dziecko Bieleckiego- PKO BP, wraz z podniesieniem kapitału wyprowadzono z pod bezpośredniej kontroli Skarbu Państwa i ograniczeń ustawy kominowej. W kolejce czeka energetyka, ubezpieczenia i zbrojeniówka.

W radosnym rozpasaniu koalicjant Platformy, PSL, słowami Wicepremiera Pawlaka, deklaruje wolę sprzedaży ziemi i lasów z zasobów Państwa.

Czasy Saskie, odsłona druga.

Obecna ekipa rządząca za nic ma stan finansów państwa czy przyszły dobrobyt obywateli. Kupuje czas, nie by wygrać następne wybory, lecz by zawłaszczyć resztki majątku narodowego. Ba, swoje dążenia usprawiedliwia trudną sytuacją finansową budżetu... Działa tak przy aprobacie i poklasku mediów. Kreuje konflikty pokoleniowe, wzbudza światopoglądowe fobie, nie stroni od szantażu i przemocy. O dziwo, otumanione i manipulowane społeczeństwo, nieświadome w swej większości sytuacji, poprzez zaniechanie lub ze zwykłego strachu bierze w tym bierny, lub jak ostatnio pod Pałacem Namiestnikowskim, czynny udział.

Wymiar niesprawiedliwości z woli Tuska.

W Polsce usankcjonowano bezprawie (5) wraz z końcem prac komisji hazardowej. Raport komisji daje organom państwa jasny sygnał - wszystko można - bez zagrożenia karą. Przykład z góry przełoży się na setki niesprawiedliwych wyroków w sądach, pozorowane działań organów ścigania, i ostateczną destrukcję porządku publicznego.

Katastrofa pod Smoleńskiem.

Podmiotowość i przyszłość Państwa Polskiego zależy w dużej mierze od woli Polaków, by rozwikłać zagadki związanych z tragicznym wydarzeniem z 10 kwietnia. Od tego nie znajdziemy ucieczki. Szukać musimy wsparcia i rozgłosu na forum międzynarodowym, ale przede wszystkim wzmagać nacisk polityczny wewnątrz kraju. Ducha i honoru nam nie ukradną - pod żadnym pozorem.

Za Stowarzyszenie Przejrzysty Rynek

Jerzy Bielewicz

http://lubczasopismo.salon24.pl/finansebeztajemnic/post/222549,szkic-do-raportu-o-stanie-panstwa-polskiego

Brak komentarzy: