niedziela, 29 czerwca 2008
rruki rrrussische 'POlakenkonfidenten' PRECZ OD I.P.N.
26 czerwca 2008 zarejestrowany został
ŚP.GEN. GROT * WIELKI DOWÓDCA BOHATERSKIEJ ARMII
Bibliografia do roku 1993
Pracowicie przygotowana przez Łukasz Dykowskiego
ARMIA KRAJOWA w dokumentach 1939-1945 T.1 pod red. Haliny Czarnockiej. Londyn 1970, s.584
ARMIA KRAJOWA w dokumentach 1939-1945 T.2 pod red. Haliny Czarnockiej. Londyn 1973, s.615
ARMIA KRAJOWA w dokumentach 1939-1945 T.3 pod red. Haliny Czarnockiej. Londyn 1976, s.627
ARMIA Krajowa w dokumentach 1939-1945. Pod red. Haliny Czarnockiej. Szczecin 1989
ARMIA Krajowa w dokumentach 1939-1945. T.1-2 [Komitet red. Tadeusz Pełczyński przewodn. I in.]. Wrocław1990, T.1 s.584, T.2, s.554
ARMIA Krajowa w sztuce. Wydawnictwo pamiątkowe konkursu Armia Krajowa w Sztuce. W 45 rocznicę rozpoczęcia walk. W 40 rocznicę Powstania Warszawskiego 1939-1944-1984. Londyn 1984, s.38
B.K.,W.O., Metody pracy konspiracyjnej i organizacji Armii Krajowej. Bellona. R.30, Londyn 1948, z.4, s.3-20
CHLEBOWSKI Cezary, Czyim człowiekiem był w gestapo? Polityka 1983, nr 34, s.14
CHMIELARZ Andrzej, Kunert Andrzej Krzysztof, Aresztowanie generała "Grota". Rekonstrukcja. Polityka 1981, nr 37, s.14-15
CHMIELARZ Andrzej, Kunert Andrzej Krzysztof, Spiska 14. Aresztowanie generała "Grota" - Stefana Roweckiego. Warszawa 1983, s.265
Rec.: Wernic Andrzej, Kronika Warszay, R.15, 1984, nr 3, s.153-157
Borodziej Włodzimierz, Dzieje Najnowsze, R.16, 1984, nr 3/4, s.258-263
Pomian Andrzej, Pierwszy dowódca Armii Krajowej w oczach czterech autorów. Niepodległość, T.18, 1985, s.203-211
DRYJA-WYSOCKI Stanisław, W związku ze sprawą aresztownia gen. Grota - Roweckiego. Więź 1981, nr 6, s.166-168
DUKACZYŃSKI Eugeniusz, Stefan Rowecki komendant Armii Krajowej. Polityka 1968, nr 27, s.10
GASS Andrzej, Kiedy i jak zginął generał Stefan Rowecki-Grot? Przegl. Tyg. 1982, nr 11, s.11; nr 19, s.7; nr 20, s.6-7
GASS Andrzej, Kto wydał Niemcom generała Grota? Przegl. Tyg. 1982, nr 33, s.12,15; nr 34-37, s. 10; nr 38, s.10-11
GASS Andrzej, Ktowydał Niemcom generała "Groa" [1] Ujawnione po raz pierwszy. Przegl. Tyg. R.4, 1985, nr 26, s.10; [2] Poufne. Przegl. Tyg. R.4, 1985, nr 27, s.10; [3] Dwie wersje. Przegl. Tyg. R.4, 1985, nr28, s.10; [4] Tylko hipotezy. Przegl. Tyg. R.4, 1985, nr 29, s.10
GASS Andrzej, Testament generała - Roweckiego - Grota. WTK. Tyg. Katol. 1981, nr 32, s.5,7
GENERAŁ Stefan Rowecki, Komendant Główny ZWZ-AK. 1895-1944, Sesja naukowa, Leszno. 12 września 1981 roku. Leszno 1981 s.20
GENERAŁA "Grota" Kroniki ciąg dalszy. Opr. Henryk Pislumowicz, Józef Stępień. Przegl. Hist. T.81, 1990, z.3/4, s.635-654
GOZDAWA-GOŁĘBIOWSKI Jan, Obszar Warszawskiej Armii Krajowej w okresie okupacji niemieckiej. Krótka geneza jego powstania, organizacji i działalności od kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 r. do lipca 1944 r. Życie i Myśl, R.15, 1965, nr 7-8, s.18-36
IRANEK-OSMECKI Kazimierz, Zarys rozwoju Armii Krajowej. Niepodległość. Londyn, T.1, 1948, s.249-263
KORAB-ŻEBRYK Roman, Generał "Grot" - Rowecki w Sachsenhausen. Przegl. Tyg. 1983, nr 33-36, s.10; nr 45, s.10
KORAB-ŻEBRYK Roman, Generał Grot-Rowecki o sobie. Więź 1981, nr 6, s.97-113
KORESPONDENCJA generała "Grota" z Sachsenhausen. Oprac. Tomasz Szarota. Odra, R.28, 1988, nr 1, s.56-66
Kunert Andrzej Krzysztof, Eugeniusz Świerczewski w opinii swego przełożonego ... Stefana Roweckiego. Kierunki, R.31, 1985, nr5, s.9
LESKI Kazimierz "Bradl", Okoliczności aresztowania gen. Grota - Roweckiego. Polityka 1981 nr 6, s. 15
LEŻEŃSKI Cezary, Bez buławy. Generała "Grota" żołnierski los. Warszawa 1988, s.385
MIELCZARSKA Irena, Wspomnienia córki gen. Grota. Spotkanie z ojcem. WTK. Tyg. Katol. 1981, nr 16 s.6,nr 36 s.6
NEY-KRWAWOWICZ Marek, Komendanci Armii Krajowej. Warszawa 1992, s.213. Szkice z Dziejów Polski
Plan powstania powszechnego. "Raport operacyjny Nr 154/III" dowódcy Armii Krajowej gen. dyw. Stefana Roweckiego. T.2 Niepodległość. Londyn 1950, s.166-212
POLSKI ruch oporu w świetle oceny centralnych władz Rzeszy hitlerowskiej. Lipiec 1943r. [Pod.] Leon Herzog. Wojsk. Przegl. Hist. R.9, 1964, nr 2, s.361-371
PROBLEMATYKA podziemnego sądownictwa wojskowego w korespondencji Komendanta Głównego ZWZ (AK) z rządem emigracyjnym. Oprac. Jerzy Paśnik. Czasop. Prawno-Hist. T.39, 1987, z.1, s.183-196
PRUS Edward, Generał Stefan Rowecki - "Grot" i ludzie Bandery. Życie Liter. 1974, nr 2, s.3
ROWECKA-MIELCZARSKA Irena, Ojciec. [cz.] 1-23. Przegl. Tyg. 1982, nr 39, s.1,10; 1983 nr 1-15, 18-24 s.10
ROWECKA-MIELCZARSKA Irena, Ojciec. [cz.1] ucieczka do Legionów. Przegl. Tyg. 1982, nr 39, s.1,10
ROWECKA-MIELCZARSKA Irena, Ojciec. Wspomnienia córki gen. Stefana Grota-Roweckiego. Warszawa 1985, s.354
ROWECKA-MIELCZARSKA Irena, Ojciec. Wspomnienia córki gen. Stefana Grota Roweckiego. 2 wyd.- popr. i rozsz. Warszawa 1990, s.445
ROWECKI Stanisław, Mój brat generał Grot - Rowecki. Odra 1982, nr 11 s.20-28
RUCH OPORU w Polsce i w Niemczech w latach drugiej wojny światwej. Marteriały konferencji UNESCO PRL-FRN do spraw ulepszenia podręczników szkolnych w PRL i w RFN w zakresie historii i geografii. (Łańcut, 2-5 czerwca 1977r) pod red. Krystyny Murzywowskiej. Wrocław 1979, s.146
SANOJCA Antoni pseud. "Kortum", Zarys struktury organizacyjnej okręgu Warszawa ZWZ-AK. Wrzesień 1939-lipiec 1944 (wybrane zagadnienia). Warszawa lat wojny i okupacji 1939-1945 pod red. Krzysztofa Dunin-Wąsowicza, Janiny Kaźmirskiej, Haliny Winnickiej. Warszawa 1971-1972, Z.1-2
Sprawozdanie naczelnika Szarych Szeregów do Komendy Głównej Armii Krajowej oraz naczelnika Komitetu Harcerskiego w Londynie. Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej. T.6. Warszawa 1962, s.285-315
STEFAN ROWECKI w relacjach. Pod red. nauk. Tomasza Szaroty. Warszawa 1988
SZAROTA Tomasz, "Grot" w Sachenhausen. Polityka 1973, nr 20 s. 14-15, nr 21 s.15
SZAROTA Tomasz, Stefan Rowecki "Grot". Warszawa 1983, s. 287
Rec.: Nałęcz Tomasz, Od Oleandrów do Sachsenhausen. Polityka 1983, nr 49, s.5
SZAROTA Tomasz, Stefan Rowecki "Grot". Warszawa 1985, s. 287
Rec.: [Wyd.1] Chrzanowski Bogdan, Stutthof. Zesz. Muz. Z.6 1985, s.130-137
Ney-Krwawicz Marek, Dzieje Najnowsze, R.16, 1984, nr 3/4, s. 255-258
Pomian Andrzej, Pierwszy dowódca Armii Krajowej w oczach czterech autorow. Niepodległość, T.18, 1985, s.203-211
Sikorski Franciszek, Pokazać go takim jakim był naprawdę. Chrześcijanin a współczesność, R.2, 1984, nr 4, s.88-90
ŚCISŁO Józef, Ostatni miesiąc Śmigłego. Depesze gen. Władysława Sikorskiego do gen. Stefana Roweckiego. Życie Liter. 1973 nr 3, s.13
TARNOGRODZKI Tadeusz, Wiśniewski Michał, Akcja scaleniowa ZWZ-AK. 1940-1944. Wojsk. Przegl. Hist. 1968, nr 3, s.251-388
TARSKI Ryszard, Tajemnica generała "Grota". Kronika (Londyn) 1969, nr 31 s. 4-5, nr 32 s. 4-5, nr 33/34 s.6-7, nr 35 s.6-7, nr 36 s.4-5, nr 37 s.10-11, nr 38 s.4-5
WESOŁOWSKI Krzysztof, Czy zechcą się odezwać? Polityka, R.31, 1987, nr 4, s. 14
WOKÓŁ generała "Grota". Mówią świadkowie tamtych wydarzeń. WTK. Tyg. Katol 1981 nr 40, s.1,4-5
ŻENCZYKOWSKI Tadeusz, Generał Grot. U kresu walki. Londyn 1983 s.180
Rec.: Pomian Andrzej, Pierwszy dowódca Armii Krajowej w oczach czterech autorów. Niepodległość, T.18, 1985, s.203-211
ŻENCZYKOWSKI Tadeusz, Samotny bój Warszawy. Lublin - Paryż 1990, s.196
ŻOCHOWSKI Stanisław, Dlaczego musiał zginąć generał Grot-Rowecki?! Szczerbiec, R.2, 1992, nr 2/3, s.23-24
*****************************************************
http://www.wykus.zhr.pl/old/b-grot.htm
* 30.VI.43 W-WA * ARESZTOWANIE "GROTA"
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI LUDWIK KALKSTEIN BLANKA KACZOROWSKA
Poniżej mam (dys)honor zaprezentować sylwetki trzech postaci, które odegrały kluczową rolę w aresztowaniu gen. "Grota". Wszyscy troje - "Hanka", "Sroka", "Gens" - służyli w wywiadzie Armii Krajowej. Kiedy zdradzili, ciosy wymierzone przez Gestapo ugodziły dotkliwie właśnie w tą część struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Cała trójka mogła sobie z dumą (?) zapisać na koncie około 200 aresztowanych żołnierzy AK. Wszyscy troje tworzyli szczęśliwą rodzinę: Świerczewski był mężem siostry Kalksteina, zaś sam Kalkstein ożenił się z Kaczorowską. Z całej trójki zasłużona nagroda spotkała tylko "Gensa": był to powróz u powały jakiejś ponurej piwnicy. Pozostali umknęli z rąk podziemnej Temidzie. Śmieszne wyroki jakie zasądził "ludowy" wymiar sprawiedliwości to oczywista kpina. Ta sama dwójka wykwalifikowanych i doświadczonych wywiadowców oraz zdrajców, kontynuując dobrą passę z okresu okupacji, była także na żołdzie Urzędu Bezpieczeństwa. Oto oni...
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI /"Gens"/
Wikipedia, jak na ironię, podaje: Eugeniusz - imię męskie pochodzenia greckiego. Oznacza "zacny" lub "szlachetnie urodzony". Nie jest znana data urodzin, ale można domniemywać, że przyszedł na świat w ostatnich latach XIX wieku. Jako jedyny z trójki zdrajców znał Stefana Roweckiego osobiście. Los zetknął obydwu mężczyzn w roku 1920: Rowecki był dowódcą Oddziału II. (wywiad) 4. armii, zaś Świerczewski pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego i dowodził pociągiem propagandowym. Na wniosek mjr. Roweckiego Eugeniusz Świerczewski został mianowany porucznikiem. Po zakończeniu działań zbrojnych Świerczewski odszedł do cywila i zamieszkał w Warszawie. Pracował jako dziennikarz oraz krytyk teatralny zrzeszony w Towarzystwie Krzewienia Kultury Teatralnej. Na początku konspiracji wstąpił do ZWZ-AK, gdzie pod pseudonimem "Gens" w stopniu - prawdopodobnie - majora pracował w wywiadzie. Był żonaty z siostrą Ludwika Kalksteina. Gdy została ona aresztowana przez Gestapo, za namową szwagra zgodził się pracować dla Niemców, jako agent nr "100". W zamian uzyskał zapewnienie o wcześniejszym zwolnieniu żony. Oprócz rozpracowywania Oddziału II. KG AK oraz łączności, Świerczewski odegrał kluczową rolę w aresztowaniu generała "Grota". W dn. 30.VI.1943 zauważył go przypadkiem na ulicy a następnie śledził. Gdy ten wszedł do kamienicy przy ul. Spiskiej 14, zdrajca zawiadomił swych mocodawców. 20. czerwca 1944 r. zdradziecki "Gens" spotkał swoje przeznaczenie w osobach żołnierzy z Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II. Komendy Głównej AK. Zespołem likwidacyjnym dowodził zastępca kierownika Wydziału - Stefan Ryś ps. "Józef". Po krótkim przesłuchaniu oraz przyznaniu się kolaboranta do winy, został wykonany wyrok: karząca ręka Polskiego Państwa Podziemnego powiesiła Eugeniusza Świerczewskiego. Wydarzenie to miało miejsce w Warszawie, w piwnicy budynku przy ul. Krochmalnej 74...
Do góry
LUDWIK KALKSTEIN /"Hanka"/
Jak podaje Wikipedia: Ludwik - imię męskie pochodzenia germańskiego, wersja rozwojowa frankońskiego imienia Chlodwig. Wywodzi się ze słowa oznaczającego "głośny", "sławny". Coś jest na rzeczy... Historia tego człowieka to opowiadanie o losie wiecznego sprzedawczyka, nie tyle zmuszanego do kolaboracji ile chętnie podejmującego się jej z własnej inicjatywy. Wiecznego kłamcy i krętacza. Robaka ciągle żyjącego w ukryciu i bez przerwy zmieniającego nazwiska w obawie przed tymi, których zdradził. Świadomego i entuzjastycznego współpracownika Gestapo a potem Urzędu Bezpieczeństwa (o czym świadczą dokumenty będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej). Urodził 13.III.1920 r. w Warszawie; pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Porucznik WP. Od stycznia 1940 r. "oficer" Armii Krajowej (ps. "Hanka") w stopniu porucznika, pracował w sieci wywiadu ofensywnego "Stragan" (dowodził komórką "H"). Na początku kwietnia 1942 r. został aresztowany przez Gestapo; w toku śledztwa załamał się i zgodził na współpracę. Na wolność wyszedł w listopadzie, ale już jako agent nr "97" i rozpoczął metodyczną współpracę z Niemcami. Dzięki pracy Kalksteina, jego żony i Świerczewskiego (Świerczewski był szwagrem Kalksteina - żona "Gensa" była siostrą "Hanki") w katowniach Gestapo znalazło się około 200 żołnierzy AK (głównie pracowników wywiadu) nad którymi funkcjonariusze Geheimstaatspolizei roztoczyli swoją "troskliwą opiekę". Jak na ironię Kalkstein był kawalerem Krzyża Walecznych (od 11.XI.1941). 14.XI.1942 zdrajca wziął ślub z drugą zdrajczynią: Blanką Kaczorowską w m. Radość. Oboje współpracowali z SS-Untersturmfuhrerem Erichem Mertenem przy sprawie gen. "Grota", a więc aresztowanie i śmierć dowódcy AK z (nie)czystym sumieniem mogą sobie zapisać na swoje konto. Zdrada Kalksteina została odkryta przez kontrwywiad AK kilka miesięcy po aresztowaniu "Grota"; Wojskowy Sąd Specjalny nie mógł jednak wyegzekwować oczywistego w tej sytuacji wyroku (zasądzonego w dn. 25.III.1944), ponieważ Ludwik Kalkstein został przez Niemców ukryty i otoczony ochroną. Na ulicach Warszawy można go było zobaczyć już wkrótce, bowiem w czasie pamiętnych 63 dni Powstania, stanął do walki. Cóż, że pod nazwiskiem Konrad Stark, w mundurze Waffen-SS i nie po tej stronie barykady... Po upadku powstania pracował jeszcze w kilku placówkach Gestapo (Grójec, Skierniewice, Sochaczew). Rozwiódł się również ze swoją żoną. Po wojnie Kalkstein krótko przebywał w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Przyborowie, Chorzowie aż w końcu zamieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w radiu oraz pisał książki marynistyczne i dla dzieci, jako Wojciech Świerkiewicz (wcześniej używał też nazwisk Świer i Święcki). 18.VI.1949 został zatrzymany przez żołnierzy WOP w Berzeczu w czasie próby nielegalnego przekraczania granicy. Osadzony w więzieniu został zwerbowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Otrzymał pseudonim "Granica" i gorliwie współpracował z UB przez rok. Potem wyjechał w nieznanym kierunku i w 1950 r. UB skreśliło go ze swojej sieci agenturalnej. Irena Rowecka-Mielczarska (córka legendarnego generała) twierdzi, że w tym mniej więcej okresie mury pomorskiej rozgłośni stały się świadkami momentu ponurej satysfakcji. Podobno, jeden z byłych żołnierzy generała "Grota" wypłacił Kalksteinowi należność za jego judaszowy czyn, straszliwie masakrując mu twarz. W 1953 r. UB upomniało się o obywatela "Świerkiewicza" i aresztowało go. W 1954 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął przewód w sprawie współpracy Kalksteina z Gestapo. Sądzony z tego samego artykułu co gen. A. E. Nil-Fieldorf mógł spodziewać się tylko kary śmierci. Tymczasem wyrok brzmiał: dożywocie. Jednak dwa lata później sąd skrócił wykonywanie kary do 12 lat, bo to by w 1965 r. warunkowo wypuścić Ludwika Kalksteina na wolność. W czasie odbywania kary kilkakrotnie uczestniczył jako świadek oskarżenia w procesach przeciwko żołnierzom AK. Oprócz tego współwięźniowie wspominają go jako gorliwego kapusia. Uczynny Ludwik złożył w 1965 r. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych ofertę współpracy na dowolnym, zależnym od potrzeb MSW kierunku (nieważne w jaki sposób, byle zdradzać i być kapusiem pełną gębą...). Równocześnie prosił o wydanie mu dowodu osobistego na inne nazwisko. Jak wynika z oświadczeń pracowników filmu oraz środowisk AK prowadzących śledztwo w sprawie Kalksteina, w latach 60-tych napisał on scenariusz filmowy. Film został nakręcony w formie serialu i zyskał sobie popularność pod tytułem... "Czarne chmury"! Podobno Ryszard Pietruski oraz Antoni Wójtowicz figurują jako twórcy scenariusza dlatego, że w przeciwnym razie nikt nie zgodziłby się na produkcję serialu, którego pomysłodawcą jest ex-agent Gestapo, współsprawca aresztowani generała "Grota". Ludwik Edward Kalkstein-Stoliński zamieszkał następnie w Zielonej Górze, potem pod Warszawą a w końcu w Mysiadle k/Piaseczna (od 1975 r.). Po ponownym ożenku, po raz kolejny zmienił nazwisko: od 1979/80 r. przedstawiał się jako Ludwik Stoliński-Ciesielski. Zajmował się w tym czasie m.in. hodowlą trzody i drobiu. W 1982 r. Ludwik Kalkstein wyjechał do Francji i tu ślad za nim urywa się...
Do góry
BLANKA KACZOROWSKA /"Sroka"/
Jak podaje Wikipedia: Blanka - imię żeńskie wywodzące się od hiszpańskiej wersji francuskiego imienia Blanche lub z germańskiego blankus, blanchus "biała". W niektórych językach występuje również w formie Bianka. Urodziła się 13.X.1922 w Brześciu nad Bugiem. W podziemiu pracowała w wywiadzie w Siedlcach, ale zagrożona dekonspiracją wyjechała do Warszawy. Tym samym rozkazem, co Kalksteinowi, przyznano Kaczorowskiej Krzyż Walecznych (11.XI.1941). Na przełomie 1941/42 została włączona w pracę grupy "H", którą dowodził Kalkstein; tutaj także zetknęła się ze Świerczewskim. Używała pseudonimu "Sroka". Od 14.XI.1942 zamężna z Ludwikiem Kalksteinem. Współdziała wraz z pozostała dwójką zdrajców przy rozpracowaniu gen. "Grota" co - jak wiadomo - zakończyło się sukcesem. Nie był to jej jedyny wkład w walkę z AK: wydała Gestapo jeszcze wielu wywiadowców Polskiego Państwa Podziemnego. W czasie kolaborowania z Niemcami działała jako agent "V-98". 25.III.1944 zaocznym wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego skazana na karę śmierci. Wykonanie kary wstrzymano - podobno - ze względu na to, że Kaczorowska była w ciąży. Wkrótce została ukryta przez Gestapo i do końca wojny przebywała pod opieką Niemców. Pod koniec wojny rozwiodła się z mężem. Po wojnie przebywała w Częstochowie, studiowała w Łodzi, a następnie powróciła do Warszawy. W 1948 r. została magistrem historii sztuki. 1.VI.1951 rozpoczęła pracę jako asystentka w Państwowym Instytucie Badania Sztuki Ludowej. W 1952 r. została rozpoznana i aresztowana przez UB oraz osądzona. Sąd warszawski skazał ją w 1953 r. na dożywocie (chociaż była sądzona z artykułu o współpracy z okupantem, przewidującego wyłącznie karę śmierci). Wkrótce jednak wyrok został zmniejszony do 15 lat pozbawienia wolności, a następnie do 10. Ostatecznie Blanka Kaczorowska wyszła z więzienia po pięciu latach - w 1958 r. W końcu czerwca 1959 r. została współpracownikiem Departamentu II (wywiadu) Urzędu Bezpieczeństwa; jako "Katarzyna" pracowała do 1963 r. Tajnym, świadomym współpracownikiem była ponownie w latach 1967-72. Przy pomocy MSW zdobyła zatrudnienie w centrali importowej. Za swoją pracę dla tajnych służb otrzymywała naturalnie sowite wynagrodzenie pieniężne.
Blanka Kaczorowska w roku 1971 wyjechała do Francji i ślad po niej zaginął...
sobota, 28 czerwca 2008
WYBRZEŻE. GDAŃSK..WOJNA, odsłona 2008
reaktywowano Komitet Obrony Stoczni
2008-06-27 16:15
W Stoczni Gdańsk SA został w piątek reaktywowany Komitet Obrony Stoczni (KOS). Komitet planuje zorganizować pikiety m.in. przed domem premiera Donalda Tuska.
Wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej "Solidarności" Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz powiedział, że Komitet powołano już po raz czwarty.
Przypomniał, że KOS działał w 1989 roku (po decyzji Mieczysława Rakowskiego o likwidacji Stoczni Gdańsk), w 1995 roku (po decyzji o ogłoszeniu upadłości zakładu) i w 2000 roku (wówczas część terenów stoczniowych została sprzedana prywatnej firmie Synergia).
W piątek Komitet przesłał dziennikarzom komunikat pt.: "Grabarzom stoczni nie darujemy". "Platforma Obywatelska chce zniszczyć Stocznię Gdańsk. Wysłaliście do Brukseli plan zamknięcia wszystkich gdańskich pochylni. Zdradziliście nas i naród" - napisano w komunikacie.
Guzikiewicz powiedział w piątek, że Komitet Obrony Stoczni jest strukturą nie w pełni formalną i może prowadzić działania nie zawsze zgodne z prawem, np. palić opony na ulicy i organizować nielegalne demonstracje.
Tworzy go około 20 osób. Są to przedstawiciele "Solidarności" i osoby niezrzeszone. "Są w nim reprezentanci każdego wydziału stoczni" - zapewnił. Publicznie ujawniły się tylko dwie osoby: Karol Guzikiewicz i Fryderyk Radziusz, obaj z "Solidarności".
"Pozostali członkowie nie podają do publicznej wiadomości swoich nazwisk ze względu na nie w pełni formalną strukturę KOS i swoje bezpieczeństwo" - podkreśla działacz.
KOS uważa, że przedstawiony przez rząd plan połączenia stoczni w Gdańsku i Gdyni doprowadzi do likwidacji zakładu w Gdańsku. "Połączenie przez obecnego właściciela Stoczni Gdańsk, ukraińską spółkę ISD trójmiejskich stoczni doprowadzi do zmniejszenia produkcji, zwolnień pracowników i w końcu do zamknięcia zakładu" - uważa Guzikiewicz.
W czwartek Ministerstwo Skarbu Państwa przesłało do Brukseli trzy plany restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeden z nich dotyczy restrukturyzacji stoczni Gdańsk i Gdynia przez ISD.
Minister Skarbu Aleksander Grad uważa, że "jest to program najbardziej optymalny dla tych dwóch stoczni i spełnia oczekiwania Komisji Europejskiej".
W poniedziałek KOS planuje wysłać do urzędów miast w Sopocie i w Gdyni zawiadomienia o demonstracjach przed domami Donalda Tuska i posła PO Tadeusza Aziewicza. Komitet planuje kolejne protesty, niewykluczone jest powstanie "miasteczka stoczniowego" w Warszawie - poinformował Karol Guzikiewicz.
Od zawartości przekazanych przez Polskę dokumentów zależy kolejna decyzja Komisji. Przedstawiciele KE zapowiadają, że jeśli programy restrukturyzacyjne będą niezgodne z unijnymi zasadami, decyzja negatywna zapadnie w ciągu kilku tygodni.
Chodzi o zwrot pomocy publicznej udzielonej stoczniom po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Jeżeli KE nie zaakceptuje planów, zakłady będą musiały zwrócić pomoc szacowaną na 5 mld zł. Praktycznie oznacza to bankructwo polskich stoczni.
pap, keb
Wasze komentarze Liczba wpisów: [3]
Ostatnie wpisy:
Brawo Stoczniowcy - nie poddawajcie się Grad i cała jego platforma to oszuści.
BOLEK ??? CO TY NA TO
Wszak ta antynarodowa ekipa rządowa, realizuje plan balcerka, likwidacji...
piątek, 27 czerwca 2008
CCCPOLSKA@XXI
@ RYBA psuła się od głowy. *BORSUKA*
LIST W SPRAWIE BORUSEWICZA
"- Miałem doświadczenie, bo przecież usunąłem wielu agentów z tego środowiska i gdyby Wałęsa powiedział coś takiego to by kompletnie go pogrążyło. Mówię to, by uzmysłowić wszystkim tym, którzy twierdzą, że są jakieś taśmy prawdy, by zapytać się, że jeżeli tak było to co oni wtedy robili " - dodał marszałek Senatu.
Możemy być jedynie świadkami, jak ludzie ze środowiska gdańskiej opozycji solidarnościowej oskarżają się wzajemnie o kłamstwo. Dzieli ich ten, który miał dzielić – Lech Wałęsa, o którym pisałem niedawno, że ma do spełnienia swoją drugą, ostateczną misję.
Sprawa taśmy, na której miało znajdować się nagranie, w którym Wałęsa przyznaje się do współpracy z SB, najmocniej dziś podzieliła Bogdana Borusewicza z dawnymi kolegami. Jak wiele spraw z naszej najnowszej historii, być może i ta doczeka się kiedyś rozstrzygnięcia. Nikt inny poza samymi bohaterami tych wydarzeń, nie może wiedzieć po czyjej stronie leży racja.
List, który poniżej publikuję, Joanna i Andrzej Gwiazdowie napisali w roku 2005 i skierowali do Kolegium IPN-u, gdy Bogdan Borusewicz rozważał możliwość kandydowania na stanowisko prezesa Instytutu. Ponieważ od kilku dni media w sposób szczególny nagłaśniają stanowisko Borusewicza, przeczącego słowom Gwiazdów i Wyszkowskiego, byłoby właściwe zrównoważyć ten stan i przypomnieć, co mówi druga strona.
Jakkolwiek nie traktować dzisiejszych sporów wokół Wałęsy i wzajemnych oskarżeń bohaterów tamtych wydarzeń , jedno wrażenie jest uderzające. To konsekwencja, z jaką od wielu lat ludzie tacy jak Gwiazda czy Wyszkowski mówią o Wałęsie. Konsekwencja pozbawiona interesowności.
W czasach, gdy słowo stało się dla wielu narzędziem do osiągnięcia doraźnych celów i stanowisk – taka postawa warta jest docenienia i szacunku.
Gdańsk, 12.07.2005
Joanna i Andrzej Gwiazda
Do Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej
Informację o zamiarze Bogdana Borusewicza ubiegania się o stanowisko prezesa IPN przyjęliśmy ze zdumieniem i najwyższym niepokojem.
Naszym zdaniem B. Borusewicz jest wyjątkowo nieodpowiednim kandydatem i to z wielu powodów. Przez cały okres naszej znajomości, to jest od 1977 roku, Borusewicz postępował nielojalnie, prowadził podwójne gry ze szkodą dla opozycyjnej działalności. W realizacji swoich prywatnych lub, co gorzej, nieznanych grupowych celów nie cofał się przed kłamstwem i rzucaniem najcięższych oskarżeń na swoich współpracowników. Szczególnie niebezpieczną cechą Borusewicza, dyskwalifikującą go jako pracownika IPN, jest skłonność do przejmowania i ukrywania ważnych dokumentów.
Uważamy, że Bogdan Borusewicz na stanowisku prezesa byłby gwarantem nierzetelności IPN, gwarantem naginania prawdy do własnych potrzeb.
Uzasadnienie
Nierzetelność, podobnie jak rolę agenta, w wielu przypadkach można wykazać tylko poprzez ciąg faktów, z których każdy z osobna można wytłumaczyć zbiegiem okoliczności lub jakimiś szczególnymi przyczynami.
Bogdana Borusewicza poznaliśmy w 1977 roku. Był ważnym uczestnikiem gdańskiej opozycji ze względu na członkostwo w KOR. W grupie WZZ Wybrzeża był jedynym niepracującym, co oznaczało nie tylko wolny czas. Po "zgubieniu ogona" pozwalało też długo działać swobodnie, a także wyjeżdżać do odległych miejscowości. Gdy bezpiece udało się w Komitecie Założycielskim WZZ umieścić agenta Edwina Myszka, Borusewicz tak się nim zachwycił, że spotkania WZZ traktował już tylko jako okazję do rozmowy z Myszkiem, starał się spotkanie jak najszybciej skończyć, aby wyjść i bez świadków omówić wspólne sprawy. Być może przyczyną był brak zaufania do nas. Koledzy powiedzieli nam, że Borusewicz podejrzewa nas o współpracę z SB, ponieważ na działalność WZZ przeznaczaliśmy jedną pensję. Nam zarzucał nieumiejętność ułożenia sobie dobrych stosunków z kierownictwem w zakładzie pracy, ponieważ nie potrafimy, tak jak Myszk, otrzymać, kiedy trzeba, zwolnienie lekarskie, urlop, a nawet samochód na przywiezienie z Warszawy powielacza, który oczywiście nigdy do nas nie dotarł.
Borusewicz powiedział nam, że otrzymuje informacje od sprzyjającego opozycji oficera SB. Jednak wszystkie informacje, jakie Borusewicz nam przekazał rzekomo z tego źródła, były fałszywe. Np. Borusewicz uparcie twierdził, że w zakładach pracy SB nie werbuje tajnych współpracowników, że wystarczy nadzór etatowego "opiekuna" z komendy. Po jednym z zatrzymań na 48 godzin Borusewicz chciał nam dać numer telefonu jakiegoś majora SB, który obiecał mu pomoc w przypadku większych kłopotów i upoważnił go do przekazania tego numeru również nam. Wymogliśmy na nim wówczas obietnicę, że nigdy z tego telefonu nie skorzysta.
Już w okresie, kiedy działalność WZZ rozwinęła się na większą skalę, wciąż spotykaliśmy grupy robotników i studentów, którym Borusewicz zakazywał kontaktów z WZZ pod pozorem przestrzegania zasad konspiracji. Może dlatego cieszył się opinią doskonałego konspiratora, chociaż przy przekazywaniu ulotek, gazetek albo klisz do druku wpadki trafiały się bardzo często.
WZZ były jedyną grupą na Wybrzeżu, która oprócz refundacji niewielkich zasiłków dla wyrzuconych z pracy (w późniejszym okresie, kiedy mieliśmy już równocześnie 14 spraw w Komisji Rozjemczej i Sądzie Pracy) nie otrzymała nigdy pomocy z KOR. Wobec stałego braku materiałów poligraficznych za własne dolary, przy pomocy znajomego marynarza sprowadziliśmy z Zachodu pakiet matryc do powielacza. Matryce te ukryliśmy w trzech miejscach, uprawniając Borusewicza do skorzystania z nich w przypadku naszego uwięzienia. Kiedy matryce były potrzebne, okazało się, że wszystkie nasze schowki są puste. Borusewicz zabrał je następnego dnia po przedstawieniu go gospodarzom naszych konspiracyjnych mieszkań.
WZZ otrzymywały z Warszawy za darmo znaczne ilości "Robotnika". Natomiast, mimo wielkiego zainteresowania, nie mieliśmy dostępu do innych wydawnictw i książek. W odpowiedzi na monity "koledzy" z KOR stawiali coraz to nowe wymagania, a gdy zorganizowaliśmy w Warszawie własne lokale ("skrzynki"), łączników, transport i zapewnili płatność z góry - dostawy okazały się niemożliwe. Mogliśmy rozprowadzać tylko książki, które nie znalazły nabywców w RMP. Dopiero w 1982 roku w obozie internowanych w Białołęce koledzy z Warszawy przyznali, że Borusewicz stanowczo sprzeciwił się sprzedawaniu jakichkolwiek wydawnictw WZZ-tom.
Po dyskusyjnym spotkaniu WZZ, na którym Lech Wałęsa opowiadał, jak w 1970 roku pomagał SB identyfikować uczestników grudniowej rewolty, Borusewicz pożyczył od nas taśmę magnetofonową , na której (za zgodą uczestników) nagrane było całe spotkanie. Borusewicz nie wierzył, że Wałęsa mógł się przyznać, chciał taśmę odsłuchać, zrobić kopię i oddać. Nie oddał mimo licznych monitów, dzięki czemu może do tej pory wierzyć w niezłomność Wodza, a my mogliśmy tylko gołosłownie oskarżać Wałęsę.
Mimo to, wciąż staraliśmy się być wobec Borusewicza lojalni, tłumacząc jego "dziwactwa" kompleksami, małym wzrostem, nieporadnością organizacyjną, a także brakiem jakichkolwiek osobistych doświadczeń w pracy zawodowej. Byliśmy lojalni, ale wobec nielojalności z jego strony budowaliśmy własną sieć komunikacji. W książce Janiny Jankowskiej "Portrety niedokończone" w wywiadzie z Borusewiczem ze zdumieniem przeczytałem, że Gwiazda nic nie wiedział o przygotowaniach do strajku (w 1980 roku). Borusewicz starał się zataić przed nami te przygotowania, ale na szczęście wiedziałem nawet, w którym mieszkaniu zamierzał ukryć Wałęsę oczekującego na rozwój strajku. Później pracownik Elmoru - Strój, były ubek, wskazał mi to mieszkanie, jako operacyjne mieszkanie SB.
Gdy wyszedłem z więzienia w 1985 roku, wielu kolegów z Solidarności przepraszało mnie, że nie mogą się ze mną kontaktować, ponieważ Borusewicz kategorycznie im tego zakazał. Borusewicz przeprowadził w tym czasie najbardziej spektakularną akcję dezintegrującą środowisko opozycji - ogłosił, że Marek Kubasiewicz jest agentem SB. Według zgodnych relacji ludzi związanych z RKK, Kubasiewicz był organizatorem i kierownikiem sieci kolportażu, uczestniczył w zebraniach RKK, znał wszystkie drukarnie, redakcje, kolporterów i tzw. skrzynki, czyli miejsca przekazywania materiałów i wydrukowanych pism. Po "zdemaskowaniu" agenta nie nastąpiła żadna wpadka ani w sieci RKK, ani w ugrupowaniach niezależnych. Gdyby rzeczywiście M. Kubasiewicz był agentem to, uwzględniając pełne zaufanie RKK do dwóch ujawnionych już agentów: Molkego, Cholewy i innych jeszcze nieujawnionych oraz spotkania Bogdana Lisa z pułkownikiem Ulanowskim, SB być może oszczędziłaby RKK, ale z całą pewnością uderzyłaby w niezależne ugrupowania, które RKK bardzo wyraźnie choć nieoficjalnie zwalczała. Ludzie związani z RKK sądzą, że bezpośrednim powodem oskarżenia M. Kubasiewicza było wykrycie, że traktował on sieć kolportażu jako otwartą i kolportował również pisma ugrupowań nie podporządkowanych RKK (między innymi "Skorpiona" i "Poza Układem", pisma mojej żony).
Gdy wyszedłem z więzienia, "osądzenie" Marka Kubasiewicza już się dokonało. Borusewicz, jako uzasadnienie oskarżenia, podawał ludziom rozmaite dowody, dostosowane do środowiska, w którym miały być przekonujące. W sumie zebrałem 16 takich "dowodów". Część z nich nawzajem się wykluczała, część była sprzeczna ze względu na czas i miejsce, część oparta na zdarzeniach, które nie miały miejsca, a jeszcze inne wprost wykluczały agenturalność Marka Kubasiewicza. Ci wszyscy, którzy nie uznali tych oskarżeń za prawdziwe, zostali wykluczeni z wszelkiej współpracy z RKK. Objęło to Ewę Kubasiewicz, Magdę i Marka Czachorów, moją żonę, mnie i szereg innych osób. W stanie wojennym Borusewicz oskarżył o współpracę z SB Bożenę Ptak-Kasprzyk, członka Zarządu Regionu. O oskarżaniu nas w okresie WZZ wspomniałem wyżej. Oskarżenia rzucane przez Borusewicza były często niejednoznaczne, np. agentem jest jeden z dwóch Andrzejów z Elmoru (A. Gwiazda, A. Bulc), jeden z dwóch Jacków z PLO (J. Jaruchowski, J. Cegielski). Tego typu niedopowiedziane oskarżenia w szczególny sposób trwale dezintegrowały środowisko, ponieważ nigdy nie zostały rozstrzygnięte ani wycofane. Pomijam inne oskarżenia, rzucane na ludzi nieznanych mi osobiście. O bezpodstawności tych oskarżeń mogę sądzić tylko na podstawie skutków - ujawnienie domniemanego agenta nie wywoływało dekonspiracji grupy, w skład której wchodził.
Podobny charakter miały działania Borusewicza w dziedzinie poligrafii. Np. Borusewicz polecił Andrzejowi Kołodziejowi, aby zabrał Karolowi Krementowskiemu powielacz, ponieważ "Walentynowicz lub Gwiazdowa będą coś na nim drukować". Rzeczywiście Gwiazdowa drukowała, a powielacz był prywatną własnością Krementowskiego (ściśle mówiąc został ukradziony z POP PZPR w Unimorze). Jak twierdził A. Kołodziej, jego jedynym zajęciem w czasie ukrywania się było okresowe przewożenie dużych ilości powielaczy z jednego magazynu do innego. Rozmawiałem z delegacją norweskich związkowców, którzy dostarczyli w stanie wojennym do Gdańska 70 kserokopiarek - pytali, jak je wykorzystaliśmy. Sprawdziłem - żadne z gdańskich lub okolicznych ugrupowań, również struktury RKK nigdy tych kopiarek nie otrzymały. Podobnie było z innym sprzętem - Borusewicz magazynował powielacze i offsety, a tzw. podziemie drukowało za pomocą ręcznych wałków i rakli. Wiem tylko o jednym powielaczu przekazanym dla "Robotnika Lęborskiego" wydawanego przez Marka Balickiego przez dłuższy czas w skutecznej konspiracji. Pierwsza próba użycia powielacza skończyła się wejściem SB i aresztowaniem redakcji - drukarni. Ekipa z pelengatorami wykryła miejsce (w powielaczu zainstalowany był nadajnik). Znany mi jest jeszcze los kilkunastu offsetów, które wpadły pod koniec stanu wojennego w transporcie z Gdańska do Elbląga.
Być może, gdyby takie postępowanie było wynikiem nie złej woli, lecz indolencji organizacyjnej, nieporadności politycznej i atrofii moralnej, byłoby to podstawą do wybaczenia, lecz z pewnością nie jest podstawą do powierzenia kierownictwa jednej z najważniejszych instytucji w Polsce.
Wiele osób z regionu gdańskiego nosi się z zamiarem zgłoszenia protestów do kandydatury Bogdana Borusewicza. Naświetlą one te fakty, które znamy tylko z relacji świadków, więc nie chcemy ich tu podawać. Anna Walentynowicz ma zamiar przekazać dowody, że B. Borusewicz przetrzymuje na prywatny użytek materiały z archiwów SB.
Mamy nadzieję, że Kolegium odrzuci kandydaturę Bogdana Borusewicza i uchroni IPN od kompromitacji.
Joanna i Andrzej Gwiazda
http://www.sw.org.pl/relacje/gwiazda.html
http://www.news.portalisko.pl/news/view/20007/_borusewicz_na_tasmie_z_1979_r_walesa_nie_mowi_o_wspolpracy_z_sb
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid,10069216,wiadomosc.html?ticaid=1623a&_ticrsn=5
FUNDACJA OBRONY REPRESJONOWANYCH
czwartek, 26 czerwca 2008
środa, 25 czerwca 2008
* * * R.I.P. POZNAŃ 1956
W 1956 roku Polska już od 12 lat była państwem socjalistycznym. Teoria socjalizmu zakładała, że w warunkach systemu socjalistycznego strajki i protesty robotnicze nie będą potrzebne, gdyż państwo samo będzie wychodzić naprzeciw postulatom mas społecznych. Społeczeństwo miało się rozwijać w sposób harmonijny i bezkonfliktowy. Tymczasem... konflikt i to krwawy stał się faktem. Był to pierwszy tego rodzaju przypadek w Polsce Ludowej.
W latach 1950-1955 realizowany był w Polsce tzw. plan 6-letni. Ten czerpiący z radzieckich wzorców plan gospodarczy zakładał przekształcenie silnie rolniczego kraju w potęgę industrialną. Wybór rodzajów przemysłu, których plan dotyczył, wskazywał, iż priorytetm jest w nim silne państwo, a nie zamożne społeczeństwo.
-Wypłacenie niesłusznie pobranego podatku od wynagrodzeń od osób, które w poprzednich latach przekraczały 160% normy w produkcji. (chodziło o niebagatelną wówczas sumę 11 mln złotych)
-Zabezpieczenie dostaw surowca i rytmiczności pracy
-Cofnięcie przeprowadzonej już rewizji norm obniżającej zarobki miesięczne robotników
-Wprowadzenie tzw. angielskiej soboty i przestrzeganie 8-godzinnego dnia pracy
-Płaca za godziny nadliczbowe
-Poprawa bezpieczeństwa i higieny pracy
-Umocnienie pozycji załogi w decyzjach dot. zakładu pracy
-Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956 r.
* OSOBISTE
* RED SAILS IN THE SUNSET
http://www.youtube.com/watch?v=JBG9ITmf_OQ
Red sails in the sunset-Fats Domino-Sunset Wigtown Bay 1960
Ewa, Teresa, Asiu,
G
* * *
Miejmy nadzieję!... nie tę lichą, marną,Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarnoPrzyszłych poświęceń w duszy bohatera.
Miejmy odwagę!... nie tę jednodniową,Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głowąNie da się zepchnąć z swego stanowiska.
Miejmy odwagę!... nie tę tchnącą szałem,
Która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.
Miejmy pogardę dla rzekomej sławy
I dla bezprawia potęgi zwodniczej,
Lecz się nie strójmy w płaszcz męczeństwa krwawy
I nie brząkajmy w łańcuch niewolniczy.
Miejmy pogardę dla pychy zwycięskiej
I przyklaskiwać przemocy nie idźmy!
Ale nie wielbmy poniesionej klęski
I ze słabości swojej się nie szczyćmy.
Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić...
Lecz nie przestańmy czcić świętości swoje I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję, By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.
[Adam Asnyk. 6 maja 1871]
R.I.P. * * M.PAPAŁA
wtorek, 24 czerwca 2008
* * 168 stron * O Twojej Przyszłości ( * ) WSTĘP
poniedziałek, 23 czerwca 2008
EUarabia II JAKOŚCI
Roman H. Pisze: 17/06/2008 o 19:43
Prawdziwi twórcy koncepcji zjednoczonej Europy czyli Adolf H i Józef S( ochrona danych osobowych) przewracają się w grobie.Zmieniły się co prawda metody “zjednoczenia” ale idea pozostała a tu mały kraj - bezczelnie ja wywraca.“Pohukuja”- bo nie ma jeszcze Europejskich Sił Szybkiego Reagowaniaaby przywołać Irlandię do szeregu wzorem doktryny Breżniewa !!
Tyle wspaniałych posad , odpowiednich Komisji (pamiętacie tą od kwalifikacji penisów w UE ?), nowych gmachów w co piękniejszych miejscach ….itd.Taki despekt dla “politycznych elit” -Geremka,Siwca,Michnika i reszty “ferajny”
***************************************************************
« Nic się nie stało. Europo, nic się nie stało
Euroelity pohukują na Irlandię
Dwaj niemieccy politycy, którzy zasugerowali wyrzucenie Irlandii z Unii Europejskiej, powinni pojechać na dłuższy urlop, odpocząć i ochłonąć.
Eurodeputowany Martin Schulz oraz wiceszef Komisji Europejskiej Günter Verheugen pozostają zapewne w stanie szoku po porażce traktatu lizbońskiego w ubiegłotygodniowym referendum. Albowiem tylko głębokim wstrząsem można wytłumaczyć ich zdumiewające wypowiedzi. Verheugen beszta Irlandczyków w dzienniku „Bild”: „Nie może być tak, by wszyscy członkowie Unii Europejskiej akceptowali pewne reguły gry, a jeden kraj pozostawał z boku”. Schulz dorzuca: „Członkostwo Irlandii w UE staje pod znakiem zapytania”.
Czarno widzę przyszłość Unii, jeżeli takie pomysły lęgną się w głowach polityków ze świecznika unijnej biurokracji. To właśnie arogancja elit była jednym z powodów, dla których traktat reformujący przepadł. Tymczasem Verheugen i Schulz obrażają się na Irlandię, tak jakby nie do końca zrozumieli lekcję, jakiej im udzielili mieszkańcy Zielonej Wyspy.
Od wielu lat obywatele Unii wysyłają brukselskim eurokratom mniej czy bardziej delikatne sygnały: słuchajcie nas, dyskutujcie z nami, my też chcemy decydować o przyszłości Europy. Co słyszą w odpowiedzi? „To zbyt skomplikowana materia, zbyt zawiłe przepisy, zostawcie to nam, elitom”. Potem zaś owe elity się dziwią, że eurosceptycy w Irlandii używają bzdurnych argumentów przeciwko traktatowi lizbońskiemu: że po jego wprowadzeniu wzrosną podatki, że małżeństwa homoseksualistów będą legalne, że aborcji będzie można dokonywać na życzenie, a Irlandię zaleje fala imigrantów. Bruksela drwiąco pukała się w czoło, tylko że nikt nie wpadł na to, że może właśnie to są sprawy, które Irlandczyków naprawdę interesują, a o których nikt z nimi nie chciał porozmawiać.
Nie sądzę, by Verheugen z Schulzem byli do takiej rozmowy gotowi. Dużo lepiej opanowali sztukę pohukiwania.
-------------------------------------------------------
http://blog.rp.pl/magierowski/2008/06/17/euroelity-pohukuja-na-irlandie/
OPUS R.AMSTERDAM
Gazeta Wyborcza
TVN24
Rzeczpospolita
Wprost
Newsweek
Polityka
Radio Tok Fm
Dziennik
Polska Agencja Prasowa
Onet.pl
Wirtualna Polska
Ośrodek Studiów Wschodnich
Gazeta Wyborcza - Rosja
Interia.pl
Blogi
Anna Politkowska
Paweł Krawczyk
Wojciech Stefan Jaroń
Jerzy Marek Nowakowski
Wspomnienia zza Buga
Andrzej Szczęśniak
Bartosz Węglarczyk
Eurazja
Dziennik Rosyjski
Dyplomacja - Piotr Wołejko
Blog dyplomatyczny
NOBILITOWANI: PRL & CCCPpolska
Źródło: Gazeta Wyborcza
-----------------------------------------------------------
sobota, 21 czerwca 2008
* NIE MA * LITOSCI * DLA * SOJUZA wolnosci OD przyzwoitosci *** Das "konfident-Gerojjen" aus polensprache tschienkisch Bolken
Bolek, a jednak bohater....
Oznacza to, że połowa Polaków dokumentnie nic nie rozumie, nie ma zielonego pojęcia o czym się do niej mówi, o najnowszej otaczającej ich historii i nie zamierza nawet tego wygodnego stanu nieświadomości próbować zmienić.
Ta sama zresztą połowa Polaków nakupowała w dzikim pędzie dziadowskich mieszkań, na własne życzenie podbijając kosmicznie ich ceny, (PO CZYM NARZEKA) ta sama połowa Polaków zaniosła w zębach miliony złotych do banków, zadłużając się na całe życie swoje i swoich wnuków i ta sama połowa polaków przyznała kolejna Opolską nagrodę Dodzie.
Zresztą o co ja się czepiam? Że pokdapował parę osób? Krzywdy przecież im nie zrobił, a współpracy w konsekwencji odmówił. A ze się wyparł, no każdy by sie przecież wypierał, no bo wstyd, głupio trochę i w ogóle tak nie fajnie. W końcu trzeba wybaczać, nie...
Do dziś pamiętam, jak Anna Walentynowicz w którymś tam wywiadzie opowiadała, jak pierwszy raz, ni z gruszki to z pietruszki Wałęsa przyszedł na jakieś spotkanie w Stoczni, mądrzył się nie pytany, był niegrzeczny, przerywał, przeszkadzał i śmierdział wódką. Gieroj.
Symbolem walki z komunizmem, z prawdziwym bolszewickim morderczym komunizmem był i jest Kardynał Wyszyński. Mężem Stanu tej walki był Wielki Karol Wojtyła. Niekwestionowane. Symbolem tej walki kilkadziesiąt lat później byli i są Popiełuszko, Jancarz, Zaleski i setki innych żywych i pomordowanych (Raport Rokity)
I kapuś też.
Ludzie, zlitujcie się.
piątek, 20 czerwca 2008
BELARUSS
Marzą o demokratycznej Białorusi
Alieksiej Kontar z Mińska, kiedy tylko przyjechał do Opola, wydrukował ulotki o tym, co się dzieje na Białorusi. Nikt się jednak nimi nie interesował.
Aleksiej, Anastazja i Luba - wierzą, że Białoruś wkrótce będzie demokratycznym krajem.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Artystką nie trzeba się urodzić29-03-2008
Patrycja święta nie jest14-03-2008
Grosz to też jest pieniądz14-03-2008
- Stałem w pobliżu tych, co rozdawali ulotki reklamujące kosmetyki, ludzie pewnie myśleli, że wciskam im to samo - mówi 21-letni chłopak. - Ale zrozumiałem to dopiero później. - U nas na Białorusi jest tak, że łapie się ulotkę i ucieka jak złodziej - włącza się do rozmowy 22-letnia Luba Citova z Mińska. Tak jak Alieksiej od roku studiuje na Uniwersytecie Opolskim. I podobnie jak on, za "złe zachowanie” (tak im uzasadniono) ma zamkniętą drogę na białoruskie uczelnie. Luba ciągle ucieka gdzieś myślami. - Kiedy cztery lata temu mojego ojca skazano na 12 lat więzienia, musiałam zarabiać na rodzinę, bo mama była chora - opowiada. - Byłam sprzątaczką, ekspedientką i prowadziłam też firmę, dopóki prezydent nie obłożył nas dodatkowym podatkiem, żeby przestało się opłacać.- Dziewczyny takie jak Luba na demonstracjach są najlepsze - śmieje się Alieksiej. - Pod kurtką przemyci więcej, no i nikt się niczego nie domyśli po niepozornej dziewczynie. Podczas prezydenckich wyborów w 2006 roku na placu namiotowym w Mińsku młodzi krzyczeli: - Samozwaniec Łukaszenka! Sfałszował wyniki referendum, chce być na trzecią kadencję! Razem z nimi krzyczała też Luba. Podchodzili do nich starsi, pod połami kurtek przynosili jedzenie. - Ale to rzadkość, bo ci starsi przeważnie są za prezydentem - tłumaczy Luba. - Niewiele w życiu widzieli. Wierzą, że to, co białoruskie, jest najlepsze. Skąd mają wiedzieć, że może być inaczej, nigdy nie opuszczali Białorusi. Alieksiej: - Za prezydentem była też moja babcia, chciała portret "Baćki” (Ojczulek, tak mówią starsi o Łukaszence) wieszać na ścianie. Potem wielu zmieniło zdanie, kiedy prezydent polikwidował wszystkie przejazdy ulgowe - dla młodzieży, chorych i starszych. Dla ratowania państwowej kasy.
OMON, czyli ZOMO
Kiedy na plac Kalinowskiego w Mińsku (naprawdę nazywa się Lenina, ale młodzi nie używają tej nazwy) wjeżdżał oddział OMON-u, jednostka milicji do tłumienia zamieszek, starsza kobieta złapała Lubę za rękaw, chciała wyciągnąć z kotłującego się tłumu. Ale i tak Luba z innymi trafiła za kratki, przesiedziała dziesięć dni. - Potem w telewizji pokazali ludzi w namiocie, którzy brali narkotyki, i dwóch nagich chłopaków - z komentarzem, że przeciwko Łukaszence demonstrowali homoseksualiści, narkomani i faszyści. O tych z OMON-u mówią, że są tacy jak w czasach PRL byli nasi zomowcy. - Kiedyś wpadłem na rozklejaniu plakatów szkalujących prezydenta, ale milicjanci mnie puścili, bo z nimi czasem się dogadasz - opowiada Alieksiej. - Ale z tymi z OMON-u nie ma szansy. Wcielają chłopaków ze wsi, pokażą lepsze życie, wytłumaczą, że studentom w głowach się przewraca, to wystarczy…Na oczach dziennikarzy milicja i OMON zachowują się normalnie. - Ale jak cię już wrzucą do "mentowozu”, kiedy już nikt nie widzi, to potrafią skopać, wyzwać, używają sobie na studentach - dodaje 22-letnia Anastazja Vasilenko. Na studia do Opola przyjechała z Baranowicz. Podobnie jak Alieksiej i Luba, ma zamkniętą drogę na białoruskie uczelnie - za to, że nie przytakiwała Łukaszence.- Umierałam ze strachu, kiedy zgarnęli nas z demonstracji - wspomina Anastazja. - Powiedzieli, że wiozą nas na cmentarz, ale zanim tam dojadą, to zdejmą spodnie i będę im musiała zrobić… no, coś nieprzystojnego, aż wstyd mówić - opowiada Anastazja. - W końcu minęli cmentarz i skierowali się do budynku milicji. Moi rodzice nie wiedzieli, co się ze mną dzieje, bo przetrzymywali mnie przez kilka dni. No, a potem były niekończące się rewizje w domu.
Mandaty płaci opozycja
Na demonstrację w Mińsku, przy miasteczku namiotowym przyszła też mama Luby, wcześniej była reżyserem widowisk teatralnych. Nacierający na tłum omonowiec tarczą uderzył ją w twarz, złamał kobiecie nos. Kiedy cztery lata temu jej męża i ojca Luby skazano na 12 lat więzienia, z pensji reżysera nie utrzymałaby czwórki dzieci, otworzyła więc sklep z ubraniami. Ojciec Luby - wysoki oficer białoruskiej armii - został mimowolnym opozycjonistą. Luba: - Przypadkiem był świadkiem, jak ktoś ważny kogoś postrzelił. Nie powinien tego widzieć, a że nie chciał kłamać, więc wrobiono go, że niby pomagał w fałszowaniu dokumentów. Przeprowadzono szybki proces, a póki u władzy jest ten prezydent, to nie ma szansy na sprawiedliwość. Na dziesięć lat posadzili też podwładnego mojego ojca, młodego oficera. - Luba ma takie dni, że musimy ją siłą trzymać, żeby nie wyrwała się do Mińska, chce zobaczyć, co w domu - opowiada Anastazja. - A najbardziej tęskni do chłopaka. On od kilku miesięcy siedzi w więzieniu, za zorganizowanie demonstracji w dniu niepodległości. Od więziennego brudu kilka miesięcy temu nabawił się groźnej infekcji oczu, może być problem, bo w więzieniu nikt go nie leczy.
Anastazja i Alieksiej tłumaczą jej wtedy, że to, co najlepszego może dla nich zrobić, to pozostać w Opolu, bo dzięki temu może przesyłać im jakiekolwiek pieniądze. Do Polski trafili dzięki programowi pomocowemu naszego rządu dla młodych białoruskich opozycjonistów. Alieksiej studiuje na UO psychologię, Anastazja turystykę, a Luba kulturoznawstwo. Na Białoruś jeżdżą rzadko. Bo pierwsze, nigdy nie wiadomo, czy władze pozwolą im znów wyjechać, a po drugie, taka podróż trochę kosztuje. Więc jeśli już jadą, to w obie strony… autostopem. Alieksiej, żeby władze wypuściły go do Polski, musiał zapłacić kilka wiszących na nim mandatów, m.in. za zaśmiecanie - czyli za… rozdawanie ulotek. Wcześniej miał swoje sposoby, żeby unikać płacenia. - Kiedy po pieniądze przychodził komornik i pytał o Alieksieja, to ja mu mówię, że jestem jego bratem, a gdzie on jest, nie wiem, ale nie warto go szukać, bo on alkoholik - śmieje się chłopak.Zresztą przeważnie nie ze swoich pieniędzy płacili za te mandaty. Ich wysokość przekracza to, co ludzie są w stanie zarobić przez miesiąc. - Za mnie mandaty płaciła opozycja - mówi Luba.
Ile można czekać
Anastazję denerwuje, że wielu opozycjonistów, szczególnie starsi, siedzi i dyskutuje, ale niewiele z tego wynika. - My chcielibyśmy działać, a oni mówią, że trzeba czekać, aż Łukaszenka sam odejdzie - mówi Anastazja. - Ale my już nie chcemy czekać, bo może być tak jak na Kubie z Fidelem Castro. Widzimy, co zrobiono w Polsce, chcielibyśmy, żeby Białoruś też była takim normalnym krajem. Mówią, że trzeba rewolucji, której dokonają wykształceni ludzie z miast, bo głównie w miastach rozumieją więcej. Na wsi prezydent miał zawsze poparcie, tam ludzie wiedzą tyle, co zobaczą w rządowej telewizji. A ta np. promuje ostatnio najnowszy pomysł Łukaszenki, czyli agrogorodki (rolnicze miasteczka), zachęca młodych, żeby w nich zamieszkali.- Telewizja pokazuje budynki o zachodnim standardzie, ale już nie to, że wychodki są na dworze - śmieje się Alieksiej. - I że po kilku miesiącach dachy zaczynają przeciekać i ludziom kapie na głowę. A w sklepach można kupić tylko chleb, wódkę i papierosy. Wielu młodych z wyższym wykształceniem nie ma wyboru, muszą zamieszkać w agrogorodkach. Każdy, kto ukończy państwową uczelnię, przez dwa lata oddaje pieniądze za naukę. Przed studiami podpisują kontrakt, że podejmą pracę tam, gdzie skierują ich władze.Alieksiejowi, Lubie i Anastazji podoba się w Polsce, ale po studiach chcą wrócić do siebie. Luba marzy, żeby w Mińsku założyć szkołę artystyczną dla dzieci i młodzieży. - Wystarczająco już u nas młodzieży się zmarnowało, a Łukaszenka krzyczy, że chłopcy powinni pracować w kołchozach, a dziewczyny zaraz po 18-ce powinny rodzić - tłumaczy. Anastazja marzy o firmie turystycznej: - Mamy tyle pięknych zakątków i zamków, mogłabym wam je pokazywać. Ale u nas nie ma szacunku do przeszłości, nikt niczego nie remontuje, więc jeśli Łukaszenka porządzi dłużej, to wszystko całkiem popadnie w ruinę. Alieksiej jest przekonany, że nawet jak nastąpią zmiany na Białorusi, to ludziom szybko się nie poprawi: - Bo trzeba będzie posprzątać bałagan po Łukaszence, a to zabierze dużo czasu. Ale musimy to zrobić… 27 maja na Piastonaliach z pomocą polskich kolegów zorganizują Dzień Białorusi. Chcą, żeby wiedza o Białorusi dotarła do każdego.
powrót
wyślij
wydrukuj
zgłoś błąd
FORUM
zauroczony, 8 maja, 22:23Luba jest zajeta, a wie ktos moze jak tam sprawy uczuciowe Anastazji? :*
reracz, 8 maja, 00:52Trochę się to kupy nie trzyma. Obecnie nie ma bardziej napastliwego i wrogiego ustroju wobec wszystkich innych niż on sam od demokracji. Jest to najbardziej nietolerancyjny ustrój, nie uznający żadnego innego. A patrząc z własnego POdwórka demokrację można określić jako dyktaturę środowisk i [...]
pomroczność jasna, 8 maja, 00:43Myśle, że ci ludzie sami nie widzą co sobie szykują. Jeśli będą mieli takiego wyzwoliciela z komunizmu jak my i takich samych jego spadkobierców to mogą się obudzić z ręką w nocniku. Bezrobocie, rozkradanie czego się da i szukanie jedzenia w śmietniku to bedą prawdopodobne owoce możliwego przewrotu.
czwartek, 19 czerwca 2008
SPEC-KALENDARIUM SPEC-SQ
Teresa Bochwic w swej książce „III RP w odcinkach” ukazuje 15 ostatnich lat. Na podstawie jej relacji można zrekonstruować poczynania Adama Michnika w ostatnim piętnastoleciu.
- W styczniu 1989 kontrwywiad PRL doniósł z Moskwy że władze PRL niepotrzebnie utrudniają kontakty Michnika i Wajdy z władzami i mediami ZSRR.
- 23.04.1989 Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie powołał pełnomocników do wydawania „gw”” Łuczywo, Michnika i Skalskiego.
- 08.05.1989 Wyszedł pierwszy numer „gw”. Kapitał zakładowy stanowiło 150.000 zł (1/2 pensji), wydawcą była spółka Agora. Lech Wałęsa na redaktora naczelnego wyznaczył Adama Michnika na jego zastępcę Helenę Łuczywo. Zgodnie z ustaleniami okrągłego stołu „gw” otrzymała przydziały papieru na druk i nisko oprocentowane kredyty na kwotę wielu milionów złotych.
- 05.06.1989 Michnik w „gw” przestrzegał przed entuzjazmem z powodu wygranych wyborów, strasząc groźbą rozwiązań siłowych.
- 09.06.1989 Rozmowy Michnika z Kiszczakiem o wspólnym rządzie.
- 03.07.1989 Michnik, na łamach „gw”, w artykule „Wasz prezydent, nasz premier” proponuje wspólny rząd OKP z PZPR.
- 25.08.1989 Michnik na łamach „gw” popiera kandydaturę Mazowieckiego na premiera.
- 29.11.1989 Wierzbicki w „Tygodniku Solidarność” ujawnia istnienie frakcji (Michnika, Mazowieckiego i Wałęsy) w OKP.
- luty 1990 Konflikty w OKP.
- 13.04.1990 „gw” informuje że Michnik przegląda teczki SB z aktami obecnych liderów OKP [dyskretnie dając do zrozumienia byłym TW SB by byli wobec niego lojalni].
- 28.04.1990 Poseł Adam Michnik doprowadza do odrzucenia projektu ustawy nacjonalizującej majątek byłej PZPR. Posłowie Kuroń i Michnik doprowadzili do utrzymania przywilejów emerytalnych bezpieki komunistycznej. Pomysł zrównania emerytur Michnik nazwał „zoologicznym antykomunizmem”.
- 01.06.1990 Wałęsa bezskutecznie próbował odwołać Michnika z funkcji redaktora „gw”.
- 13.12.1991 Michnik na łamach „gw” w artykule „W imię przebaczenia” nawoływał do abolicji dla architektów stanu wojennego. Michnik wraz z Urbanem wystąpił w audycji o stanie wojennym w Polskim Radiu. Jacek Kurski i Piotr Semka w audycji „Refleks” nadanej w TVP pokazali jak Adam Michnik, Monika Olejnik, Jerzy Urban pojechali razem na imieniny do Aleksandra Kwaśniewskiego. Oburzona „gw” stwierdziła że program Kurskiego i Semki to propaganda stanu wojennego.
- 22.04.1992 Kurski i Semka w programie TVP „Refleks” pokazali jak Michnik we Francji podczas promocji książki Jaruzelskiego „Kajdany i schronienie. Wspomnienia zakończone rozmową z Adamem Michnikiem” wrzeszczał do dziennikarzy „odpieprzcie się od generała”. W rozmowie kończącej książkę Jaruzelskiego Michnik nie negował tezy Jaruzelskiego że stan wojenny był mniejszym złem.
- 06.06.1992 Michnik w „gw” poparł odwołanie rządu Olszewskiego.
- 17.04.1993 Michnik w „gw” napisał: „Każdy mógł być oprawcą i ofiarą w PRL”. Uwolnił tym samym zbrodniarzy od odpowiedzialności.
- 09.09.1995 Podczas kampanii wyborczej dzięki której Kwaśniewski został prezydentem, Michnik i Cimoszewicz z SLD opublikowali w „gw” wspólny manifest „O prawdę i pojednanie”. Michnik i Cimoszewicz w swoim manifeście apelowali o stworzenie wykładni historii zgodnej z poglądami postkomunistów i post Solidarności.
- 20.01.2001 W jezuickim Loyola Marymount University w USA podczas konferencji „Rachunek sumienia: kościół polski wobec antysemityzmu 1989-1999” wypowiadali się Pieronek, Kozłowski i Michnik.
- 03-04.02.2001 Adam Michnik, w wywiadzie dla Kublik i Olejnik w „gw”, nazwał Kiszczaka człowiekiem honoru.
- W grudniowym numerze z 2001 roku niemiecko polskiego pisma Dialog Michnik postulował likwidacje pionu śledczego IPN jako wyjątkowo szkodliwego.
- 14.05.2002 Michnik i Krzemiński wysuwają projekt centrum przeciw wypędzeniom.
- 22.07.2002 Premier Miller, Jakubowska, Nikolski uzgodnili z Angorą (Łuczywo, Michnik) szczegóły ustawy medialnej.
- 13.12.2002 Koniec negocjacji o rozszerzeniu UE zakończonych, transmitowanym przez TVP uroczystym, podpisanie dokumentów, ukoronował uścisk dłoni Michnika, Millera i Kwaśniewskiego.
- 27.12.2002 Michnik ujawnia nagranie rozmowy sprzed pół roku z Rywinem.
- 08.02.2003 Michnik przed komisją ujawnia że Janina Parandowska redaktor naczelna „Polityki” na jego prośbę usunęła z wywiadu z Millerem pytanie o aferę Rywina. Michnik zapewniał komisje o niewinności Millera.
- 06.03.2003 Urban przed komisją zeznaje że stale pije wódkę z Michnikiem.
- 02.10.2003 Michnik odmawia, w czasie wywiadu radiowego, prawa do zadawania niektórych pytań, dziennikarce prowadzącej wywiad.
- 21.10.2003 Michnik stwierdza że będzie odpowiadał komisji śledczej tylko na te pytania na które ma ochotę odpowiadać.
- 23.10.2003 Michnik ponownie odmawia odpowiedzi na pytania komisji śledczej.
- 07.01.2004 Paweł Smoleński z „gw” przyznaje że osobiście nagrywał rozmowę Michnika z Rywinem i że to Michnik a nie Rywin wymienił kwotę 17,5 miliona dolarów. Smoleński przyznał też że ukrył przed czytelnikami fakt że Rywin w lipcu 2002 przekazał Kwaśniewskiemu notatkę na temat rozmów z Michnikiem.
- 16.04.2004 „gw” Michnika zarzuciła Tomaszowi Wróblewskiemu z „Newsweeka” że jest antysemitą. Powodem tych absurdalnych zarzutów było to że Wróblewski opisał przejmowanie przez żydów mienia w Polsce.