o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

piątek, 4 stycznia 2013

Boże sprawy ukraińskie

..
Biskup nominat Pyl o pracy na Ukrainie i sympatii do Wschodu    2013-01-03
(Korespondencja KAI.)
Mimo innych planów przyjąłem nominację jako Bożą wolę, a ponadto papieżowi się przecież nie odmawia" - powiedział w rozmowie z KAI biskup nominat Jacek Pyl.

Pracujący od ponad 22 lat na Ukrainie nowy biskup pomocniczy diecezji odesko-symferopolskiej mówi o najważniejszych problemach stojących przed Kościołem i krajem, a także o swojej wielkiej sympatii do Wschodu i "tajemniczym" powołaniu, aby pracować na tamtych terenach. Należący do Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) zakonnik 5 stycznia br. przyjmie sakrę biskupią w odeskiej katedrze.
tom (KAI) / Warszawa

Wywiad z ks. Pylem. 


KAI: Nominacja zaskoczyła Księdza Biskupa?
Bp. Jacek Pyl: Była to dla mnie wielka niespodzianka i zaskoczenie, gdyż wybierałem się na misje do Rosji. Wysłałem już swoje CV i oczekiwałem oficjalnego zaproszenia od biskupa diecezji św. Klemensa w Saratowie, Clemensa Pickela. Oblaci mają objąć placówkę w Piatigorsku. Aby przejąć placówkę w Rosji, oddaliśmy saletynom naszą na Ukrainie - w Krzywym Rogu. Mimo innych planów przyjąłem nominację jako Bożą wolę, a ponadto Papieżowi się przecież nie odmawia.
KAI: Pracuje Ksiądz Biskup ponad 22 lata na Ukrainie, od początku odzyskania przez ten kraj niepodległości. Jak po tym czasie ocenia Ksiądz Biskup kondycję Kościoła katolickiego w tym kraju?
- Musimy dziękować Bogu za to, co już osiągnęliśmy. Może katolicy nie cieszą się specjalnymi względami, jak inne wyznania na Ukrainie, ale też nie doświadczają jakiejś dyskryminacji. Oczywiście mamy problemy przede wszystkim w odzyskiwaniu świątyń, m. in. kościoła pw. św. Klemensa w Sewastopolu. Dlatego w tej intencji prosimy o modlitwę i duchowe wsparcie.
KAI: Jakie są szanse na odzyskanie świątyni w Sewastopolu?
- Szanse są zawsze. Widać Pan Bóg ma w tym jakiś cel, że jeszcze nie odzyskaliśmy kościoła. Może trzeba z naszej strony więcej modlitwy i pokuty. Czasem jak się lekką ręką odzyskuje świątynię to później nie ma w niej wiernych. W walce ludzie bardziej się solidaryzują i jednoczą, aby później bardziej cenić odzyskane dobro. W tym przypadku jestem optymistą.
KAI: Co stoi na przeszkodzie w odzyskaniu tej świątyni?
- Jej zwrot leży w kompetencjach Rady Miasta Sewastopola. Niestety przeciwko oddaniu świątyni oponują postkomuniści.
KAI: Jak rozwija się życie religijne w diecezji odesko-symferopolskiej?
- W naszej diecezji o obszarze jednej trzeciej Polski (138.000 km2 ) pracuje już 53 księży i mamy na razie tylko 34 parafie i wiele stacji dojazdowych. Oczywiście jest ich nadal mało i dlatego chętnie przyjmiemy każdego księdza, który poczułby powołanie do pracy na Ukrainie.
KAI: Gdzie ostatnio Ksiądz Biskup pracował?
- Przez ostatnie sześć lat pracowałem czernihowskiej obłasti. Byłem proboszczem dla czterech parafii znajdujących się w tym województwie. W jednej z nich, w Niżynie, udało mi się wybudować kościół od podstaw. Trwają tam jeszcze prace wykończeniowe, które prowadzi nowy proboszcz, ks. Jurij. Od września tego roku pracowałem w Tywrowie w województwie winnickim (diecezja kamienicko-podolska). Oblaci przejęli tam podominikański zrujnowany klasztor i kościół, który jest też sanktuarium Matki Bożej Tywrowskiej. Mamy zamiar je odnowić. Przed zniszczeniem przez komunizm odwiedzało go rocznie ok. 30 tys. pielgrzymów.
KAI: Z jakimi największymi problemami styka się Ksiądz Biskup na co dzień?
- Ukrainę należy podzielić na dwie części: od Dniepru na lewobrzeżną i prawobrzeżną. Na Wschodzie, gdzie komunizm odbił swoje szczególne piętno znajdują się olbrzymie tereny ewangelizacyjne. System ten nie tylko zniszczył prawie wszystkie kościoły ale prześladował ludzi i zniszczył doszczętnie "katedry dusz ludzkich". Jest tam zupełnie inaczej niż np. w województwach winnickim czy chmielnickim, gdzie wierni sami się angażują spontanicznie w życie Kościoła. Niestety na Wschodzie, gdzie zniszczono poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, trzeba ludzi szukać, zachęcać do pracy i budować wszystko od zera. Jest to wielki teren ewnagelizacyjny, gdzie jest dość miejsca do głoszenia Chrystusa tak przez katolików, prawosławnych i innych.
KAI: Jak wyglądają relacje z braćmi grekokatolikami i innymi Kościołami chrześcijańskimi?
- Na wschodniej Ukrainie mamy z grekokatolikami bardzo dobre relacje. Często udostępniamy im swoje świątynie. Bardzo dobrze układa się nasza współpraca z Ukraińskim Kościołem Prawosławnym Patriarchatu Kijowskiego. Np. w Niżynie czy Sławutyczu odwiedzamy się w czasie naszych świąt czy odpustów. Duchowni i wierni są otwarci na dialog. Trudniej rozmawia się nam z Ukraińskim Kościołem Prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego. Spotykamy się jedynie na oficjalnych uroczystościach organizowanych przez władze.
KAI: Obecnie na Ukrainie trwa wielka debata na temat zmiany prawa, które m.in. wprowadza znaczące zmiany do tamtejszej Ustawy „O wolności sumienia i organizacjach religijnych". Wzbudziła ona wiele protestów ze strony Kościołów chrześcijańskich i wspólnot religijnych...
- Prezydent podpisał ustawę wbrew opinii Wszechukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych. Trudno powiedzieć jak rozwinie się sytuacja. Czekamy co z tego wyniknie.
KAI: Ukraina boryka się z wieloma problemami społecznymi, przede wszystkim z ubóstwem. Jak Kościół katolicki na nie odpowiada?
- Największym ubóstwem Ukrainy, podobnie jak i reszty krajów postsowieckich, jest ubóstwo duchowe większej części społeczeństwa. Kraj niszczy olbrzymia korupcja. Pogłębia się przepaść między małą grupką bogatych a poszerzającymi się obszarami biedy. Ze strony naszego Kościoła na problemy te odpowiada przede wszystkim Caritas, którą kieruje bp Stanisław Szyrokoradiuk. W każdej diecezji dynamicznie pracują jej oddziały. Nasz zakon oblatów też włącza się w tę pracę. Na przykład w latach 90. organizowaliśmy apteki humanitarne sprowadzając tonami leki z całej Europy, w tym z Polski. Teraz w Czernihowie prowadzimy dom rodzinny dla sierot. Pomagamy w prowadzeniu kuchni dla ubogich i bezdomnych. Za tę działalność odpowiada o. Henryk Kamiński OMI. Nasza działalność nie ma charakteru tylko charytatywnego, ale organizujemy także kursy języka polskiego. Sam przez ostatnie dwa lata uczyłem naszego języka w Czernihowie. Na lekcje przychodziły nie tylko dzieci i młodzież, ale także policjanci i biznesmeni. Naukę prowadziłem w duchu chrześcijańskim ucząc m. in. modlitw i religijnych pozdrowień w naszym języku, co też było pewną formą ewangelizacji. Dzięki kursowi niektórzy zaczęli chodzić do kościoła.
KAI: W jakim kierunku zmierza Ukraina, bardziej na Zachód czy na Wschód?
- Trudno powiedzieć. Ukraina to kraj niespodzianek. Jak mówią "Jeszczo nie paniatno" - "Jeszcze nie wiadomo". Na pewno widać napięcia, ścieranie się poglądów w jakim kierunku pójść. Modlimy się, aby Ukraina była silnym krajem i przezwyciężyła kryzys. Chcemy także jej duchowego zmartwychwstania.
KAI: Jakie jest największe marzenie Księdza Biskupa?
- Jak najwięcej ludzi przyprowadzić do Boga i jak najmniej zgorszyć. Życzyłbym sobie dobrych i wytrwałych współpracowników a także dużo trwałych powołań kapłańskich.
KAI: Czego życzyłby sobie Ksiądz Biskup od Kościoła w Polsce?
- Tyle już pomocy otrzymaliśmy i otrzymujemy od polskiego Kościoła, że trudno jest życzyć sobie jeszcze coś więcej. Musimy dziękować za wielką pomoc duchową i materialną, zwłaszcza Zespołowi Pomocy Kościelnej dla Katolików na Wschodzie. Przede wszystkim mamy kapłanów z Polski, którzy fantastycznie pracują na Wschodzie. Chciałoby się ich jeszcze więcej, ale do tego aby pracować na tamtych terenach trzeba mieć powołanie. Otrzymałem je chyba w dzieciństwie.
KAI: W dzieciństwie chciał już Ksiądz Biskup być księdzem i pracować na Wschodzie? Ma tam Ekscelencja jakieś rodzinne korzenie?
- Nie mam żadnych korzeni na Wschodzie. Pochodzę spod Garwolina z parafii Samogoszcz, wieś Podłęż. Dziwnie prowadziła mnie Opatrzność Boża. Dlaczego wybrałem Wschód to jest dla mnie wielka tajemnica. Może wstawiennictwo tamtejszych męczenników u Boga, abym tam pojechał. W dzieciństwie bardzo chętnie uczyłem się języka rosyjskiego i czułem do Wschodu sympatię. Zbierałem znaczki i korespondowałem z ok. 60 Rosjanami z różnych stron ówczesnego ZSRR. Do dzisiaj ich spotykam. Kiedyś jedna z Rosjanek napisała mi, że dla niej Bóg to Breżniew. Zapytałem jej dlaczego? Ona odpowiedziała, że daje im pracę i jedzenie. Wtedy zacząłem pisać do niej listy na tematy religijne. Po wstąpieniu do niższego seminarium duchownego w Markowicach "zerwałem ze światem" i zniszczyłem wszystkie adresy. Po pewnym czasie zrozumiałem, że nie o to chodzi i kontynuowałem korespondencję pisząc na temat Boga. Zobaczyłem, że mimo panującej sowieckiej mentalności ludzie znając mnie chętnie odpowiadali na moje listy. Zacząłem wysyłać im w płaskich gumach do żucia złożone w harmonijkę fragmenty Pisma Świętego po rosyjsku. Wysyłałem też medaliki i krzyżyki. Kiedyś przepisałem ręcznie przez pół roku całą powieść Sienkiewicza "Quo vadis" w tłumaczeniu na język rosyjski, siedem zeszytów stukartkowych, i wysłałem jednej Rosjance w nadziei, że się nawróci. Jak to wszystko przepisałem zrozumiałem też, co to jest język rosyjski. Kolejnym krokiem mojego "wschodniego" powołania była maszyna do pisania z rosyjską czcionką i utworzenie w seminarium oblatów w Obrze Róży Różańcowej, aby modlić się po rosyjsku o nawrócenie Rosji. Ciekawe, j teraz z naszej 15-osobowej grupy modlitewnej połowa pracuje na Ukrainie. Potem trafiłem na Święty Krzyż. Było to już po rozpoczęciu gorbaczowowskiej pierestrojki i zaczęły tam przyjeżdżać wycieczki z ZSRR. Wtedy zacząłem moją właściwą pracę ewangelizacyjną. Rozdawałem Biblię po rosyjsku z dedykacjami. Kiedy trafiłem na Ukrainę to przychodzili ludzie z jej egzemplarzami pokazując mi moje wpisy. Mógłbym na ten temat opowiadać godzinami, ale to już pokazuje, jakie znaki Pan Bóg mi dawał, abym wyruszył na Wschód i tam pracował.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik
 APPENDIX.

Brak komentarzy: