o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

środa, 23 stycznia 2013

Polska wciąż Walczy

POTRZEBNE NOWE-POWSTANIE STYCZNIOWE! -
J.Wolniak

Dodano: 2013-01-23 00:50:17
  Spośród wielu uroczystości jakie odbyły się w 150. rocznicę Powstania Styczniowego 22 stycznia, trzeba wyróżnić wrocławski marsz zorganizowany z inicjatywy „Solidarnych 2010”. Siarczysty mróz nie odstraszył ludzi.  


Spod kościoła Bożego Ciała, w którym na specjalnej mszy zgromadziło się kilkuset uczestników, ruszył barwny pochód. Zbiórka manifestantów odbyła się pod pomnikiem Bolesława Chrobrego. Tam rozwinięto sztandary i transparenty. Głównym organizatorem było stowarzyszenie „Solidarni 2010”, na czele z Ewą Stankiewicz i Tomaszem Małkiem. Ale byli też przedstawiciele różnych partii prawicowych, klubów „Gazety Polskiej”, kombatantów i młodzieży.
Czoło pochodu otwierał transparent „Powstanie Styczniowe 1863-2013. 150 lat heroicznej walki z Rosją”. Wiele haseł nawiązywało do tragedii smoleńskiej. Mocno eksponowany był napis „Za Smoleńsk żądamy zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją”. Był też znany cytat z Miłosza „Który skrzywdziłeś człowieka prostego...”. Uczestnicy często skandowali hasło „Potrzebne nowe  - Powstanie Styczniowe”. Nieśli też portrety dyktatorów powstania: Traugutta, Langiewicza i Mierosławskiego.
Na wysokości opery do marszu dołączyli kibice Śląska Wrocław ze swoim transparentem, na którym były słowa „Bądź dumny z tego, kim jesteś. Znak orła potęgi symbol, prowadzi nas”. I tu mała niespodzianka. Na placu Teatralnym stało 5 wozów policyjnych z uzbrojonymi po zęby...Przypominało to sławetne ZOMO. Po co ta demonstracja siły? Patriotyczny marsz nie potrzebował takiej ochrony.
Cały przebieg pochodu był w pełni zdyscyplinowany. Po jego bokach szli ludzie z zapalonymi pochodniami, pięknie oświetlając manifestantów. Po przejściu wokół Rynku, manifestanci udali się na pl. Uniwersytecki, gdzie naprzeciwko pomnika Szermierza jest tablica poświęcona poległym w powstaniu studentom Uniwersytetu Wrocławskiego. Tam najpierw złożono wieniec, zapalono lampki i wygłoszono okolicznościowe przemówienia. Najpierw prof. Tadeusz Marczak przypomniał okoliczności wybuchu p
Powstania.
Mówca nawiązał też do hasła o konieczności nowego powstania styczniowego, zauważając że dzisiejsza wolność jest pozorna, a nasza suwerenność ograniczana przez siły zewnętrzne i rządzącą partię. Jeszcze radykalniejsze było przemówienie szefa dolnośląskiego oddziału „Solidarnych 2010”, który żądał zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją i wyjaśnienia/ ujawnienia sprawców zbrodni smoleńskiej.
Marsz zakończył się odśpiewaniem wszystkich zwrotek naszego Hymnu.
http://gazetaobywatelska.info/news/show/568

Solidarni 2010 uczcili Powstanie Styczniowe

aktualizacja 2013-01-23 (08:47)

Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją

Demonstranci wznosili okrzyki skierowane przeciwko rządowi i antyrosyjskie.
oceń
86
18
Podziel się
Wiadomosci.wp.pl Znajdź nas również na:
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego wydarzenia? wyślij nam zdjęcia

Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją
WP.PL | Paweł Kozioł  wstecz wprzód
Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją
Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją Solidarni 2010: zerwać stosunki z Rosją DODATEK.

Bezdomni Polacy na Ukrainie – rozmowa z Antonim Stefanowiczem, p.o. prezesa Związku Polaków na Ukrainie


Tuzow 21Jak doszło do tego, iż członkowie Związku Polaków na Ukrainie zostali wyrzuceni na bruk ze swojego lokalu w Kijowie?
- Po tym, jak prezes ZPU Stanisław Kostecki odszedł ze swojego stanowiska i zostałem wybrany przez Zarząd 11 grudnia 2011 roku pełniącym obowiązki prezesa ZPU posypały się na mnie różne problemy, związane z funkcjonowaniem ogólnoukraińskiej organizacją mniejszości polskiej. To przede wszystkim sprawy lokalu dla ZPU, oraz pytania organizacyjne. 21.05.2007 r. była podpisana przez byłego prezesa umowa nr 154/3 o dzierżawie lokalu dla ZPU w Kijowie pod adresem ul. Gogolewska 23, który mieścił się w suterenie i zajmował 52 m kw. Cenę wynajęcia lokalu ustalono na  5.690,56 hrywien (1.138 USD na tamte czasy), ale z wyrównaniem opłaty komunalnej i inflacji – na koniec 2009 r. czynsz wynosił 8.200 hrywien. ZPU nie był w stanie od stycznia 2008r. płacić za lokal. Odmówiono nam  także w pomocy ze strony Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Warszawie. Dlatego długi nasze za dzierżawę stale rosły. Muszę przyznać się, że ta sprawa  była zaniedbana przez byłego prezesa: nie było we właściwym momencie ostrej reakcji pod adresem władz miejskich. 18 stycznia i 28 lutego 2012 roku zwróciłem się z listem do prezesa szewczenkowskiej dzielnicy miasta Kijowa – Serhija Zimina. Przekazano mi oficjalną odpowiedź, iż z powodu zadłużenia, które na 18.08.2010 r. wyniosło 26.1552,83 hrywnien (32.700 USD) lokal przy ulicy Gogolewskiej 23 w Kijowie został sprzedany firmie biznesowej. W liście do władz dzielnicowych zaznaczyłem, iż w sposób bezprawny organizacja mniejszości polskiej na Ukrainie została wyrzucona na bruk. Napisałem także, jak władze polskie traktują u siebie mniejszość ukraińską, i jak hojnie ją finansują. Jeszcze na początku lat 90. XX wieku władze polskie sfinansowały z budżetu państwowego (w sumie 650 tys. USD) kupno całego domu w Warszawie dla Związku Ukraińców w Polsce (ZUP). O czymś takim Polacy na Ukrainie nawet marzyć nie mogą. Także przy opłacie czynszu za lokal organizacje mniejszości ukraińskiej nie płacą tyle co firmy biznesowe, jak to jest na Ukrainie. Także w Polsce są stałe dotacje rządowe na zachowania tożsamości narodowej i kultury mniejszości. Np. w 2011 r. organizacje mniejszości ukraińskiej w Polsce miały dotacje na działalność, w tym na utrzymanie lokali, wydawnictwo gazet itd.: ZUP – ponad 1 mln 590 tys. złotych, Stowarzyszenie Łemków – 830 tys. zł., Związek Ukraińców „Podlasia” – 337 tys. zł.
A jakie było finansowanie Związku Polaków na Ukrainie przez rząd w 2011 roku?
-  Nie otrzymaliśmy od rządu ukraińskiego w 2011 roku ani hrywny. Tylko jakieś nieznaczne kwoty na imprezy kulturalne, mizerne finansowanie gazety „Dziennik Kijowski”. W ogóle w kwestii finansowania Ukraińców w Polsce i Polaków na Ukrainie nie ma co porównywać. Są tylko obiecanki finansowania, bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Gdyby nie finansowanie Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, to ZPU nie potrafiłby w ogóle funkcjonować. Ale, niestety, z powodu kryzysu finansowego w Polsce, ta pomoc jest co roku uszczuplana. Właśnie sprawę finansowania polskiej mniejszości na Ukrainie i na odwrót warto byłoby poruszyć na szczeblu państwowym.
Niech Pan powie konkretnie, jaką pomoc finansową otrzymał ZPU w 2011 roku od władz ukraińskich?
- Ta kwota za 2011 rok wynosi zero.
Z czego wtedy utrzymuje się ZPU?
- Jak powiedziałem, nieduże finansowanie otrzymujemy od Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. W 2011 roku otrzymaliśmy na utrzymanie biura ZPU tylko 10 tys. złotych i 8 tys. złotych na imprezy kulturalne. To nie jest wielka kwota, ale i za to jesteśmy wdzięczni Polsce. Bardzo dziękujemy za opiekę i pomoc kierownikowi Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Kijowie Rafałowi Wolskiemu. Próbuje stale nam pomagać. Także kijowskie biuro otrzymuje pomoc dobroczynną od swoich organizacji obwodowych. Ale to w sumie nie rozwiązuje trudności finansowych ZPU w warunkach dzikiego kapitalizmu na Ukrainie, gdzie ceny przekraczają granice przyzwoitości.
To znaczy, iż Polacy na Ukrainie nie są finansowani przez państwo ukraińskie, nie mają także bogatych sponsorów i są skazani na łaskę losu…
- Aby wyjść z tej krytycznej sytuacji, gdy jesteśmy zadłużeni za czynsz poprzedniego lokalu mieszczącego się w suterenie, szukamy pomocy finansowej od firm polskich, pracujących na rynku ukraińskim i przedsiębiorców polskiego pochodzenia. Wreszcie udało mi się odnaleźć takich sponsorów i wynająłem lokal ich kosztem o pow. 26 m kw. przy ul. Iwana Franki 40b, tel. 486-31-77, e-mail: zpu5@o2.pl
W sumie mamy ambitne plany, ale jednak musimy uzyskać stałe finansowanie państwowe, jak to jest w Polsce.
Ilu członków liczy obecnie Związek Polaków na Ukrainie?
- Są różne szacunki. Wg mych danych ZPU liczy 15 tys. członków na terenie całej Ukrainy. Teraz, aby ustalić realną ilość członków, wydaliśmy specjalną kartę rejestracyjną członka ZPU. Uważamy, iż obecne szacunki będą o wiele większe niż te sprzed paru lat, bo coraz więcej Polaków na Ukrainie uświadamia sobie swoją tożsamość narodową. I temu procesowi trzeba sprzyjać, a bez pomocy państwowej to trudno uczynić.
Ale trudno odradzać polskość na Ukrainie bez finansów. Muszą być jakieś stałe źródła finansowe, aby nie zmuszać działaczy ZPU do żebrania na utrzymanie swojej organizacji. Jakie Pan widzi wyjście z zaistniałej sytuacji?
- Teraz pracujemy wyłącznie na entuzjazmie, ale tak długo się nie da, bo ludzie muszą z czegoś żyć. ZPU już istnieje od 1991 roku i jakoś w dawał sobie radę, ale na Ukrainie teraz liczy się tylko pieniądz i nikogo nie interesują mniejszości narodowe, które nie dają żadnego zysku. Do 2007 roku, gdy dzierżawa lokalu przy ulicy Gogolewskiej nie była zbyt wysoka, to Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” płaciło za czynsz wyznaczony przez władze dzielnicowe Kijowa. Ale gdy czynsz za dzierżawę lokalu w suterenie trzeba było płacić kwoty przekraczające wszelkie granicy przyzwoitości, „Wspólnota Polska” odmówiła finansowania. Od tego czasu, jak to się mówi, pozostaliśmy na lodzie. Jesteśmy faktycznie bezdomni, a władz kijowskich i centralnych nasz los nie obchodzi.
To znaczy, że władze ukraińskie traktują ZPU – ogólnoukraińską organizację mniejszości polskiej tak samo, jak i firmę biznesową?
- Tak. I żadne argumenty, iż w Polsce mniejszość ukraińska jest traktowana w sposób ulgowy, nie trafia do umysłów władz kijowskich, dla których liczy się tylko pieniądz, a nie sprawy wzajemnych relacji ukraińsko-polskich. Oprócz tego ZPU wedle statutu nie ma prawa zajmować się działalnością gospodarczą i jest organizacją, która nie ma żadnych zysków finansowych.
Czy jeżeli chodzi o długi ZPU, wszystko jest naliczono sprawiedliwie?
- Nie. Wedle danych administracji dzielnicy szewczenkowskiej, za to, że nie spłacaliśmy długu – lokal został sprzedany w przetargu, ale i po tym musieliśmy za niego płacić.  A teraz, aby dalej prowadzić negocjacje z władzami dzielnicy szewczenkowskiej Kijowa, musimy najpierw spłacić tak wysoki dług za dzierżawę dwóch pokojów w suterenie. Ale, nie bacząc na trudności o charakterze finansowym, ZPU pozostaje liczącą się organizacją mniejszości polskiej na Ukrainie. Chcemy w krytycznym dla nas momencie skonsolidować razem wszystkie organizacje polskie na Ukrainie, aby wspólnie walczyć o swoje prawa.
Dziękuję za rozmowę.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nr 21-22 (20-27.05.2012)

Brak komentarzy: