o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

wtorek, 16 kwietnia 2013

3 Rocznica Tragedii Smoleńskiej-ciekawy reportaż z Warszawy


..
NGOpole na youtube

..
________________________________________________________________________
dr nowopolski - Unikający stereotypów myślowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i świata   SEE

Najwyższy czas na wielki polski remanent!


Perspektywa szybszego niż  by można oczekiwać rozpadu obecnych struktur międzynarodowych, takich jak UE, powoduje potrzebę zbilansowania polskich niedoskonałości, które ważyć będą na losach tego, co pozostanie z NWO na naszym krajowym podwórku.

Perspektywa szybszego niż  by można oczekiwać rozpadu obecnych struktur międzynarodowych, takich jak UE i szerzej pojętego świata zachodniego, powoduje potrzebę zbilansowania polskich niedoskonałości, które ważyć będą na losach tego, co pozostanie z NWO[i] na naszym krajowym podwórku.
 
Zaprezentowany niedawno film oparty na publicystyce znanego amerykańskiego dziennikarza Chrisa Hedgesa pt. „Bądź posłuszny”[ii], w sposób obrazowy ukazuje  jak blisko jesteśmy od „rozwiązań ostatecznych”, których wprowadzenie przez światowe „elity” doprowadzić musi do zagłady rodzaju ludzkiego. 
 
Zakładając więc optymistyczny scenariusz, który jako wyznawcy Chrystusa powinniśmy przyjąć, musimy dojść do wniosku, że w bardzo niedalekiej przyszłości doświadczymy dramatycznych zmian odwracających bieg wydarzeń.
 
Pomimo to, nawet przy najbardziej sprzyjającym scenariuszu, zakładającym ominięcie przez kataklizmy, takie jak wojny czy rewolucje, terytorium III RP - uwolnione społeczeństwo znajdować się będzie w opłakanej sytuacji.
 
Obok totalnego wyniszczenia moralnego, kulturowego, demograficznego i gospodarczego społeczeństwo polskie stoczyło się już bowiem do poziomu ukraińskiego. 
 
Większość „polskojęzycznych europejczyków’” obruszyć się musi na takie niefortunne ich zdaniem porównanie. Jednakże unikalną cechę determinującą w tym przypadku zachowania danych społeczności stanowi fakt, że obie te nacje można nazwać „narodami bez głowy”. 
 
W przypadku Ukraińców (Rusinów), głowę tę postradali oni w okresie I Rzeczypospolitej, kiedy to ich narodowe elity całkowicie się spolonizowały. Dalszy przebieg historii uniemożliwił im ich autentyczną odbudowę. W rezultacie, pomimo formalnej niepodległości ten duży 40-sto milionowy naród, obdarowany hojnie przez naturę jest jedynie przedmiotem rozgrywek wielkich tego świata. Doświadcza gigantycznej nędzy, zapaści demograficznej i zupełnego zezwierzęcenia. 
 
Z wyjątkiem zbrodniczej natury, którą Ukraińcy posiadają z powodu wschodnich wpływów, -współcześni Polacy nie różną się od nich wiele w swych zachowaniach.  Polskie elity zostały wymordowane przez Niemców, Rosjan i Żydów i obecnie naród jest „bez głowy”, co ma kapitalne znaczenie nie tylko  dziś, ale i na przyszłość..
 
Nie jest moim zamiarem szersza dywagacja na ten temat, ale zachęcam „polskich patriotów”, którzy charakteryzują się tym, że emocje uniemożliwiają im obiektywną ocenę działań swoich i swojego narodu, do przeanalizowania najnowszej historii Ukrainy. Bez ćmiącej umysł ekstazy będą mogli tam znaleźć wiele cennych spostrzeżeń. Sam zaś skoncentruję się już li tylko na analizie stanu współczesnego polskiego społeczeństwa.
 
Nie ulega wątpliwości, że naród bez głowy (pozbawiony autentycznych elit) nie jest w stanie racjonalnie kierować swymi losami. Działania wszechobecnej agentury oraz zdrajców i sprzedawczyków wszelkiej proweniencji atomizują społeczeństwo, paraliżując jakiekolwiek nawet najlepsze inicjatywy. 
 
Smutnym tego przykładem, w moim skromnym odczuciu, jest projekt medialny Ojca Rydzyka[iii] z Radiem Maryja i Telewizją Trwam na czele. Przetrwał on wiele wściekłych nań nagonek. Obecne ogromne zaabsorbowanie tych mediów „zagrożeniem rosyjskim” i niekończące rozdrapywanie „ran smoleńskich”, pozwala na przypuszczenie, że wrogowie Ojca Dyrektora uruchomili swą agenturę uśpioną w strukturach tych niezależnych mediów. Doszli zapewne do słusznego skądinąd przekonania, że zamiast nieudanych prób zniszczenia tego projektu powodujących jedynie dalszą konsolidację „sekty Rydzyka”, lepiej jest użyć te media do dalszego tumanienia i ogłupiania społeczeństwa. 
 
Pragnę tu z całą mocą podkreślić, że nie jest moim zamiarem oczyszczanie Rosji i Rosjan z wielowiekowych win w stosunku do naszego Narodu, ale jedynie stwierdzenie, że na obecnym etapie historii Rosja nie jest dla nas zagrożeniem. Śmiertelnym natomiast wrogiem są Niemcy w sojuszu ze światową finansjerą. Dlatego też ten, kto bez umiaru jątrzy „rany smoleńskie”, sieje niechęć do Rosjan, do znudzenia, w koło Macieju, analizuje kolejne szczegóły trajektorii lotu prezydenckiego samolotu, odwraca uwagę Polaków od autentycznych palących i niecierpiących zwłoki zagrożeń. Kontynuując to rozumowanie, osoby takowe można zakwalifikować w najlepszym wypadku do grona głupców, a w najgorszym do agentów obcych wpływów.
 
Na szczęście zniewalająca polskie społeczeństwo agenturalność życia politycznego, społecznego, kulturalnego i gospodarczego III RP, pęknie jak bańka mydlana w momencie rozpadu zewnętrznych struktur obecnie je utrzymujących.
 
Pozostanie jednak do rozwiązania szereg innych krytycznych problemów. Naczelnym jest moim zdaniem to, że wraz z elitami Naród utracił zdolność wyłaniania z siebie jednostek przywódczych (mężów stanu) zdolnych do rozumowania kategoriami interesu narodowego. Problem ten dotyczy zarówno przywódców politycznych jak i duchowych.
 
Współcześni „patriotyczni” przywódcy różnią się jedynie tym od zaprzańców, że poszukują w świecie „dobrych panów”, którzy to rozwiążą wszystkie polskie problemy, po warunkiem wiernej im służby. Dlatego porównując panów Komorowskiego, Tuska czy Kaczyńskiego, trudno jest postronnemu obserwatorowi zawyrokować, czy wszyscy trzej, czy  tylko dwóch z nich jest agentami obcych potencji. Rezultaty ich politycznej działalności niewiele się, bowiem między sobą różnią.
 
Nie lepiej mają się sprawy z naszymi duchowymi przywódcami. Aby nie sięgać zbyt daleko w przeszłość, przywołam tu przykład słynnego ”orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich”[iv], w którym to między innymi przepraszali oni Niemców za coś (cytat):
 
W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie.
 
Wydaje się, że polscy biskupi nie posiadali ani pisanego ani moralnego prawa wybaczenia niemieckich zbrodni.  Prawo to przynależy wyłącznie i jedynie ofiarom tych niewyobrażalnych barbarzyństw. Nie muszę tu chyba dodawać, jaki szok w ówczesnym katolickim społeczeństwie wzbudziła prośba o wybaczenie!
 
Wybaczenie czego? A no tego, że „biedni” ( patrz współczesna Erika Steinbach[v] ) Niemcy zostali podobno wygnani z Ziem Odzyskanych! Ówczesnemu twierdzeniu polskich biskupów i obecnemu Frau Steinbach, kłam zadaje nie kto inny, jak niemiecki katolicki proboszcz parafii Św. Maurycego przy obecnej ulicy Traugutta we Wrocławiu. Poczciwy ten kapłan ks.Paul Peikert nieświadomie zgrzeszył przeciw niedawno ustanowionemu prawu politycznej poprawności, poprzez uczciwy pamiętnikarski zapis rzeczywistości pierwszej połowy 1945 roku w ówczesnym Breslau i na całym obszarze wschodnich ziem III Rzeszy. W pamiętnikach owych, Ojciec Peikert z prawdziwie niemiecką dokładnością dzień po dniu lapidarnie opisuje sytuację na tym obszarze Niemiec. W owym czasie Breslau był głównym węzłem komunikacyjnym wschodnich obszarów Rzeszy. Paul Peikert opisuje miliony niemieckich uchodźców przewalających się przez wrocławski dworzec główny, opuszczających swe domostwa na skutek rozkazów niemieckich władz i strachu przed zemstą Słowian za monstrualne zbrodnie na nich dokonane.   Opisuje zarządzenia władz niemieckich , nakazujących bezwzględną ewakuację wszystkich niezdolnych do noszenia broni.   Dokumentuje dzień po dniu barbarzyńskie niszczenie tego pięknego milionowego (w owym czasie) miasta, którego rezultatem było morze ruin, przy którym nawet Warszawa wydawała się oazą ładu! Tak! To nawet nie bolszewiccy barbarzyńcy, ale germańscy naziści odpowiedzialni są za śmierć tego miasta, na którego gruzach  mozołem polskich rąk wyrósł Wrocław!
 
Polskie tłumaczenie tych pamiętników wydało wrocławskie Ossolineum[vi] w okresie, kiedy mówienie o niemieckich zbrodniach nie było jeszcze zakazane! Gdyby tylko chcieli, mogliby o tym wiedzieć zarówno polscy biskupi jak i Frau Erika. Mogliby, ale nie chcieli. O ile w przypadku Steinbach jest to zrozumiałe, o tyle w przypadku polskich biskupów już nie. No niezupełnie!   W owym czasie Stolica Apostolska ważyła się na rzecz niesłychaną, a mianowicie na dostosowanie administracji kościelnej do powojennych realiów politycznych. Wywołało to wściekłość naszych „katolickich braci w Niemczech”. Publiczne kajanie się przed nimi biskupów Polaków miało zapewne osłodzić gorzką pigułkę, którą musieli przełknąć. Być może istniały też inne polityczne przesłanki tego kroku. W owym czasie próbowano to tłumaczyć pokrętnie dążeniem polskich hierarchów do przełamania wrogości Niemiec. No, bo jak nie Niemcy to ZSRR-tłumaczono w owym czasie. Dziś „jedynie słuszną drogę” tłumaczy się Polakom nieco inaczej: „Jak nie Unia to Białoruś”. Jak to ładnie wszystko się układa?! 
 
Historia pokazała już wielokrotnie, że Pan ma znacznie więcej rozwiązań w zanadrzu niżby to wynikało z mądrości „mężów stanu”, a nawet Jego własnych Namiestników.
 
W I Wojnie Światowej stała się rzecz niemożliwa, a mianowicie przegrali ją wszyscy trzej zaborcy, pomimo że walczyli po przeciwnych stronach barykady.
 
Po roku 1989 rozpadli się wszyscy sąsiedzi Polski i nie trzeba było wybierać pomiędzy ZSRR a Niemcami. Niestety stało się coś równie nieprawdopodobnego. Dzielni Polacy walkowerem oddali wygraną sprawę i dobrowolnie poszli w germańską (unijną) niewolę i nędzę!
 
Tak jak we wspomnianym orędziu, tak i w tej ostatniej sprawie aktywny udział brał „największy z rodu Słowian”. Nigdy nie ośmieliłbym siebie nazwać biografem tego wielkiego Polaka, ale jak każdy polski katolik starałem się poznać Jego życie. Z uwagą oglądałem Jego fabularyzowane biografie, śledząc wszystkie szczegóły. W dwuczęściowym włoskim obrazie dwa z nich zainteresowały mnie szczególnie. W segmencie poświęconym omawianemu wyżej orędziu, zwróciła mą uwagę próba obrony przez Karola Wojtyłę krytykowanego powszechnie posunięcia, za pomocą stwierdzenia: „Każdy ma za co przepraszać innych”. Nie wiem czy cytat z tego filmu pokrywa się z prawdą, ale jeśli tak to ma on wyraz wybitnie cyniczny. Drugi moment, to czas wyboru Wojtyły na krakowskiego biskupa. Zgodnie z ówczesną praktyką władze komunistyczne musiały „pobłogosławić” nominację i przedstawiono im do „wyboru” dwie kandydatury. Akceptacja padła na Karola Wojtyłę, jako  nie obarczonego (wg. komunistów) „grzechem patriotyzmu”. 
 
Wydawałoby się, że takie drobne z pozoru szczegóły powinny dać „polskim patriotom” coś do myślenia. Ale nie. Jakakolwiek krytyczna ocena POLITYCZNEJ działalności tego Wielkiego Polaka narażona była zawsze na histeryczne i pełne nienawiści oskarżenia o wrogą agenturalność i opluwanie dobrego imienia Polski. I to wszystko pomimo faktu, że kontynuował On odwieczną pro-niemiecką politykę Watykanu, która w czasie Jego pontyfikatu wyrażała się wpychaniem Polski w orbitę niemieckich interesów (UE) i rozbijaniu struktur państwowych Europy środkowej.  Watykan był pierwszym państwem, które uznało secesję Słowenii z Jugosławii.   To, że słoweńscy czy chorwaccy germanofile są katolikami, nie zmienia faktu, że naturalnym polskim sojusznikiem była i jest prawosławna Serbia. Jak widać polityczny interes Jana Pawła II i Polski były całkowicie rozbieżne. Szkoda tylko, że Jego Świątobliwość podczas tych politycznych manewrów stroił się w płaszcz Polaka, będąc w istocie głową obcego państwa-Watykanu.
 
Jest rzeczą zadziwiającą, że nawet jeszcze przed śmiercią tego Wielkiego Polaka zaczęły się odzywać głosy „ponad podziałami”, wzywające do jak najszybszej Jego beatyfikacji. Jest oczywistym, że tylko nasz Pan wie czy i kiedy dana osoba godna jest miana Świętego. Z dwu-tysiącletniej historii Kościoła katolickiego znane są też przypadki „uświęcania" osób nie w pełni godnych tego zaszczytu. Czemu więc przypisać ten gorączkowy pośpiech w przypadku Karola Wojtyły? Czyżby zakulisowym manipulantom nie zależało przypadkiem na błyskawicznym wyniesieniu Go na ołtarze”, tak by bezmyślni emocjonalni polscy katolicy zagłębili się w Jego dewocyjnym uwielbieniu, zanim owoce Jego politycznej działalności staną się zbyt oczywiste? Wydaje się, że jest to jednym z istotnych tematów do przemyślenia dla „Polaków-katolików”.
 
Ale problemów jest znacznie więcej. Nie jest intencją tego artykułu omówić je wszystkie, gdyż z przyczyn czysto technicznych jest to niemożliwe. Zasygnalizowawszy zasadnicze zagadnienia natury duchowej, pragnę jeszcze zwrócić uwagę na podstawowe problemy materialne, z którymi będą się musieli borykać Polacy z chwilą wyzwolenia spod władzy szatana. 
 
Obok wielokrotnie omawianych spraw natury gospodarczej, najistotniejsza jest katastrofalna sytuacja demograficzna ludności III RP.   Abstrahując od gigantycznej niekończącej się od dwu dekad emigracji młodego pokolenia, zasadniczym problemem jest jego formacja narodowa, a właściwie jej całkowity brak. Agenturalne władze i polskojęzyczne media jasno zdają sobie sprawę, że zasadniczym elementem w miękkim ludobójstwie dokonywanym na Polskim Narodzie jest jak największa demoralizacja i wynarodowienie młodego pokolenia.
 
Ponad dwie dekady nieustannych wysiłków w tym zakresie dały nadspodziewanie dobre rezultaty. W owym czasie udało się wychować człekopodobną formacje umownie zwaną przez koszerne media „młodymi wykształconymi z dużych miast”. Wiele atramentu wylano na opisywanie tych istot, więc nie będę się w tym temacie powtarzać. Skoncentruję się jedynie na najistotniejszy aspekcie tego haniebnego zagadnienia, jakim jest „formacja Polek do życia w zjednoczonej Europie”. 
 
Żydowscy i niemieccy władcy III RP wiedzą dobrze, że kluczem do ostatecznej zagłady Polaków jest przekształcenie Polek w zwierzęta służące do produkcji ludzi. Z przykrością należy stwierdzić, że cel ten udało im się celująco wypełnić. Wytresowano polskie samice w dziele możliwie komfortowego zaspokojenia swego instynktu macierzyńskiego i chuci. Przy czym lansowanym przez koszerne media stereotypem był zawsze związek z obcokrajowcem, gwarantujący podobno szczęście, dobrobyt, no a przede wszystkim „awans cywilizacyjny”.  W imię tego stereotypu polskie samice gotowe są na wszystko. Nie tylko na związki z zachodnimi „nadludźmi”., ale również z murzynami, Arabami, Hindusami, a nawet z pingwinami, gdyby liniom lotniczym udało się w końcu wprowadzić komercyjne połączenia z Antarktydą. W pogoni za tym „szczęściem” dla wytresowanych polskich samic nie mają znaczenia, ani więzi rodzinne, ani narodowość, język, kultura, religia, a nawet takie trywia jak kuchnia, ubiór czy zwyczaje domowe. W sposób dobitny udowodniły one światu i sobie, że polska samica to nic ponad jałówkę służąca do wydawania z siebie potomstwa temu, kto ma na to ochotę. 
 
Nie potrzeba chyba szerszych dywagacji, dla stwierdzenia konieczności natychmiastowego uczłowieczenia polskich kobiet. Jeśli nie zrozumieją one, że rola kobiety-człowieka nie ogranicza się tylko do wydania z siebie jakiegoś potomstwa, ale na przekazaniu mu przynajmniej elementarnych wartości z zakresu, kultury, języka, religii i form cywilizacyjnych społeczeństwa, mieszkańcy III RP skazani są na zagładę nawet w obliczu uzyskanej wolności. Trudno bowiem oczekiwać by tysiąc słów z języka polskiego, z których  nota bene co drugie zaczyna się na literę k-a i jest pochodzenia łacińskiego, mogłoby  scementować społeczność „młodych wykształconych z dużych miast”, którzy chcąc czy niech chcąc stanowią przyszłości Polski.
 
Jak zapewne widać z tego wyrywkowego szkicu, przed Polskim Narodem stoi ogromne wyzwanie i tylko w rękach Boskich może On znaleźć należyte oparcie w swych nadchodzących zmaganiach.


[i]http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_porz%C4%85dek_%C5%9Bwiata
[iii] http://www.radiomaryja.pl/
[iv] http://pl.wikipedia.org/wiki/Or%C4%99dzie_biskup%C3%B3w_polskich_do_biskup%C3%B3w_niemieckich
 
[v]http://pl.wikipedia.org/wiki/Erika_Steinbach
[vi] http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7186/kronika-dni-oblezenia-wroclaw-22-i-6-v-1945

Brak komentarzy: