WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 16 kwietnia 2013
3 Rocznica Tragedii Smoleńskiej-ciekawy reportaż z Warszawy
..
NGOpole na youtube
..
________________________________________________________________________
dr nowopolski - Unikający stereotypów myślowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i świata SEE
17.04.2013 02:04
Najwyższy czas na wielki polski remanent!
Perspektywa szybszego
niż by można oczekiwać rozpadu obecnych struktur międzynarodowych,
takich jak UE i szerzej pojętego świata zachodniego, powoduje potrzebę
zbilansowania polskich niedoskonałości, które ważyć będą na losach tego,
co pozostanie z NWO[i] na naszym krajowym podwórku.
Zaprezentowany niedawno film oparty na publicystyce znanego amerykańskiego dziennikarza Chrisa Hedgesa pt. „Bądź posłuszny”[ii],
w sposób obrazowy ukazuje jak blisko jesteśmy od „rozwiązań
ostatecznych”, których wprowadzenie przez światowe „elity” doprowadzić
musi do zagłady rodzaju ludzkiego.
Zakładając więc
optymistyczny scenariusz, który jako wyznawcy Chrystusa powinniśmy
przyjąć, musimy dojść do wniosku, że w bardzo niedalekiej przyszłości doświadczymy dramatycznych zmian odwracających bieg wydarzeń.
Pomimo to, nawet przy
najbardziej sprzyjającym scenariuszu, zakładającym ominięcie przez
kataklizmy, takie jak wojny czy rewolucje, terytorium III RP - uwolnione
społeczeństwo znajdować się będzie w opłakanej sytuacji.
Obok totalnego
wyniszczenia moralnego, kulturowego, demograficznego i gospodarczego
społeczeństwo polskie stoczyło się już bowiem do poziomu ukraińskiego.
Większość
„polskojęzycznych europejczyków’” obruszyć się musi na takie niefortunne
ich zdaniem porównanie. Jednakże unikalną cechę determinującą w tym
przypadku zachowania danych społeczności stanowi fakt, że obie te nacje można nazwać „narodami bez głowy”.
W przypadku Ukraińców
(Rusinów), głowę tę postradali oni w okresie I Rzeczypospolitej, kiedy to
ich narodowe elity całkowicie się spolonizowały. Dalszy przebieg
historii uniemożliwił im ich autentyczną odbudowę. W rezultacie, pomimo
formalnej niepodległości ten duży 40-sto milionowy naród, obdarowany
hojnie przez naturę jest jedynie przedmiotem rozgrywek wielkich tego
świata. Doświadcza gigantycznej nędzy, zapaści demograficznej i
zupełnego zezwierzęcenia.
Z wyjątkiem
zbrodniczej natury, którą Ukraińcy posiadają z powodu wschodnich
wpływów, -współcześni Polacy nie różną się od nich wiele w swych
zachowaniach. Polskie elity zostały wymordowane przez Niemców, Rosjan i
Żydów i obecnie naród jest „bez głowy”, co ma kapitalne znaczenie nie
tylko dziś, ale i na przyszłość..
Nie jest moim zamiarem
szersza dywagacja na ten temat, ale zachęcam „polskich patriotów”,
którzy charakteryzują się tym, że emocje uniemożliwiają im obiektywną
ocenę działań swoich i swojego narodu, do przeanalizowania najnowszej
historii Ukrainy. Bez ćmiącej umysł ekstazy będą mogli tam znaleźć wiele
cennych spostrzeżeń. Sam zaś skoncentruję się już li tylko na analizie
stanu współczesnego polskiego społeczeństwa.
Nie ulega wątpliwości,
że naród bez głowy (pozbawiony autentycznych elit) nie jest w stanie
racjonalnie kierować swymi losami. Działania wszechobecnej agentury oraz
zdrajców i sprzedawczyków wszelkiej proweniencji atomizują
społeczeństwo, paraliżując jakiekolwiek nawet najlepsze inicjatywy.
Smutnym tego przykładem, w moim skromnym odczuciu, jest projekt medialny Ojca Rydzyka[iii]
z Radiem Maryja i Telewizją Trwam na czele. Przetrwał on wiele
wściekłych nań nagonek. Obecne ogromne zaabsorbowanie tych mediów
„zagrożeniem rosyjskim” i niekończące rozdrapywanie „ran smoleńskich”,
pozwala na przypuszczenie, że wrogowie Ojca Dyrektora uruchomili swą
agenturę uśpioną w strukturach tych niezależnych mediów. Doszli zapewne
do słusznego skądinąd przekonania, że zamiast nieudanych prób
zniszczenia tego projektu powodujących jedynie dalszą konsolidację
„sekty Rydzyka”, lepiej jest użyć te media do dalszego tumanienia i
ogłupiania społeczeństwa.
Pragnę tu z całą mocą
podkreślić, że nie jest moim zamiarem oczyszczanie Rosji i Rosjan z
wielowiekowych win w stosunku do naszego Narodu, ale jedynie
stwierdzenie, że na obecnym etapie historii Rosja nie jest dla nas
zagrożeniem. Śmiertelnym natomiast wrogiem są Niemcy w sojuszu ze
światową finansjerą. Dlatego też ten, kto bez umiaru jątrzy „rany
smoleńskie”, sieje niechęć do Rosjan, do znudzenia, w koło Macieju,
analizuje kolejne szczegóły trajektorii lotu prezydenckiego samolotu,
odwraca uwagę Polaków od autentycznych palących i niecierpiących zwłoki
zagrożeń. Kontynuując to rozumowanie, osoby takowe można zakwalifikować w
najlepszym wypadku do grona głupców, a w najgorszym do agentów obcych
wpływów.
Na szczęście
zniewalająca polskie społeczeństwo agenturalność życia politycznego,
społecznego, kulturalnego i gospodarczego III RP, pęknie jak bańka
mydlana w momencie rozpadu zewnętrznych struktur obecnie je
utrzymujących.
Pozostanie jednak do rozwiązania
szereg innych krytycznych problemów. Naczelnym jest moim zdaniem to, że wraz z elitami Naród utracił zdolność wyłaniania z siebie jednostek
przywódczych (mężów stanu) zdolnych do rozumowania kategoriami interesu
narodowego. Problem ten dotyczy zarówno przywódców politycznych jak i
duchowych.
Współcześni
„patriotyczni” przywódcy różnią się jedynie tym od zaprzańców, że
poszukują w świecie „dobrych panów”, którzy to rozwiążą wszystkie
polskie problemy, po warunkiem wiernej im służby. Dlatego porównując
panów Komorowskiego, Tuska czy Kaczyńskiego, trudno jest postronnemu
obserwatorowi zawyrokować, czy wszyscy trzej, czy tylko dwóch z nich
jest agentami obcych potencji. Rezultaty ich politycznej działalności
niewiele się, bowiem między sobą różnią.
Nie lepiej mają się
sprawy z naszymi duchowymi przywódcami. Aby nie sięgać zbyt daleko w
przeszłość, przywołam tu przykład słynnego ”orędzia biskupów polskich
do biskupów niemieckich”[iv], w którym to między innymi przepraszali oni Niemców za coś (cytat):
W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu
wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze
ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie.
Wydaje się, że polscy
biskupi nie posiadali ani pisanego ani moralnego prawa wybaczenia
niemieckich zbrodni. Prawo to przynależy wyłącznie i jedynie ofiarom
tych niewyobrażalnych barbarzyństw. Nie muszę tu chyba dodawać, jaki
szok w ówczesnym katolickim społeczeństwie wzbudziła prośba o
wybaczenie!
Wybaczenie czego? A no tego, że „biedni” ( patrz współczesna Erika Steinbach[v]
) Niemcy zostali podobno wygnani z Ziem Odzyskanych! Ówczesnemu
twierdzeniu polskich biskupów i obecnemu Frau Steinbach, kłam zadaje
nie kto inny, jak niemiecki katolicki proboszcz parafii Św. Maurycego
przy obecnej ulicy Traugutta we Wrocławiu. Poczciwy ten kapłan ks.Paul
Peikert nieświadomie zgrzeszył przeciw niedawno ustanowionemu prawu
politycznej poprawności, poprzez uczciwy pamiętnikarski zapis
rzeczywistości pierwszej połowy 1945 roku w ówczesnym Breslau i
na całym obszarze wschodnich ziem III Rzeszy. W pamiętnikach owych,
Ojciec Peikert z prawdziwie niemiecką dokładnością dzień po dniu
lapidarnie opisuje sytuację na tym obszarze Niemiec. W owym czasie Breslau był głównym węzłem komunikacyjnym wschodnich obszarów
Rzeszy. Paul Peikert opisuje miliony niemieckich uchodźców
przewalających się przez wrocławski dworzec główny, opuszczających swe
domostwa na skutek rozkazów niemieckich władz i strachu przed zemstą
Słowian za monstrualne zbrodnie na nich dokonane. Opisuje zarządzenia
władz niemieckich , nakazujących bezwzględną ewakuację
wszystkich niezdolnych do noszenia broni. Dokumentuje dzień po dniu
barbarzyńskie niszczenie tego pięknego milionowego (w owym czasie)
miasta, którego rezultatem było morze ruin, przy którym nawet Warszawa
wydawała się oazą ładu! Tak! To nawet nie bolszewiccy barbarzyńcy, ale
germańscy naziści odpowiedzialni są za śmierć tego miasta, na którego
gruzach mozołem polskich rąk wyrósł Wrocław!
Polskie tłumaczenie tych pamiętników wydało wrocławskie Ossolineum[vi]
w okresie, kiedy mówienie o niemieckich zbrodniach nie było jeszcze
zakazane! Gdyby tylko chcieli, mogliby o tym wiedzieć zarówno polscy
biskupi jak i Frau Erika. Mogliby, ale nie chcieli. O ile w przypadku
Steinbach jest to zrozumiałe, o tyle w przypadku polskich biskupów już
nie. No niezupełnie! W owym czasie Stolica Apostolska ważyła się na
rzecz niesłychaną, a mianowicie na dostosowanie administracji kościelnej
do powojennych realiów politycznych. Wywołało to wściekłość naszych
„katolickich braci w Niemczech”. Publiczne kajanie się przed nimi
biskupów Polaków miało zapewne osłodzić gorzką pigułkę, którą musieli
przełknąć. Być może istniały też inne polityczne przesłanki tego
kroku. W owym czasie próbowano to tłumaczyć pokrętnie dążeniem polskich
hierarchów do przełamania wrogości Niemiec. No, bo jak nie Niemcy to
ZSRR-tłumaczono w owym czasie. Dziś „jedynie słuszną drogę” tłumaczy się
Polakom nieco inaczej: „Jak nie Unia to Białoruś”. Jak to ładnie
wszystko się układa?!
Historia pokazała już
wielokrotnie, że Pan ma znacznie więcej rozwiązań w zanadrzu niżby to
wynikało z mądrości „mężów stanu”, a nawet Jego własnych Namiestników.
W I Wojnie Światowej
stała się rzecz niemożliwa, a mianowicie przegrali ją wszyscy trzej
zaborcy, pomimo że walczyli po przeciwnych stronach barykady.
Po roku 1989 rozpadli
się wszyscy sąsiedzi Polski i nie trzeba było wybierać pomiędzy ZSRR a
Niemcami. Niestety stało się coś równie nieprawdopodobnego. Dzielni
Polacy walkowerem oddali wygraną sprawę i dobrowolnie poszli w germańską
(unijną) niewolę i nędzę!
Tak jak we wspomnianym
orędziu, tak i w tej ostatniej sprawie aktywny udział brał „największy z
rodu Słowian”. Nigdy nie ośmieliłbym siebie nazwać biografem tego wielkiego Polaka, ale jak każdy polski katolik starałem się poznać Jego życie. Z uwagą oglądałem Jego fabularyzowane biografie, śledząc
wszystkie szczegóły. W dwuczęściowym włoskim obrazie dwa z nich
zainteresowały mnie szczególnie. W segmencie poświęconym omawianemu
wyżej orędziu, zwróciła mą uwagę próba obrony przez Karola Wojtyłę
krytykowanego powszechnie posunięcia, za pomocą stwierdzenia: „Każdy ma
za co przepraszać innych”. Nie wiem czy cytat z tego filmu pokrywa się z
prawdą, ale jeśli tak to ma on wyraz wybitnie cyniczny. Drugi moment,
to czas wyboru Wojtyły na krakowskiego biskupa. Zgodnie z ówczesną
praktyką władze komunistyczne musiały „pobłogosławić” nominację i
przedstawiono im do „wyboru” dwie kandydatury. Akceptacja padła na
Karola Wojtyłę, jako nie obarczonego (wg. komunistów) „grzechem
patriotyzmu”.
Wydawałoby się, że
takie drobne z pozoru szczegóły powinny dać „polskim patriotom” coś do
myślenia. Ale nie. Jakakolwiek krytyczna ocena POLITYCZNEJ działalności
tego Wielkiego Polaka narażona była zawsze na histeryczne i pełne
nienawiści oskarżenia o wrogą agenturalność i opluwanie dobrego imienia
Polski. I to wszystko pomimo faktu, że kontynuował On odwieczną
pro-niemiecką politykę Watykanu, która w czasie Jego pontyfikatu
wyrażała się wpychaniem Polski w orbitę niemieckich interesów (UE) i
rozbijaniu struktur państwowych Europy środkowej. Watykan był pierwszym
państwem, które uznało secesję Słowenii z Jugosławii. To, że
słoweńscy czy chorwaccy germanofile są katolikami, nie zmienia faktu, że
naturalnym polskim sojusznikiem była i jest prawosławna Serbia. Jak
widać polityczny interes Jana Pawła II i Polski były całkowicie
rozbieżne. Szkoda tylko, że Jego Świątobliwość podczas tych politycznych
manewrów stroił się w płaszcz Polaka, będąc w istocie głową obcego
państwa-Watykanu.
Jest rzeczą
zadziwiającą, że nawet jeszcze przed śmiercią tego Wielkiego Polaka
zaczęły się odzywać głosy „ponad podziałami”, wzywające do jak
najszybszej Jego beatyfikacji. Jest oczywistym, że tylko nasz Pan wie
czy i kiedy dana osoba godna jest miana Świętego. Z dwu-tysiącletniej
historii Kościoła katolickiego znane są też przypadki „uświęcania" osób
nie w pełni godnych tego zaszczytu. Czemu więc przypisać ten gorączkowy
pośpiech w przypadku Karola Wojtyły? Czyżby zakulisowym manipulantom nie
zależało przypadkiem na błyskawicznym wyniesieniu Go na ołtarze”, tak
by bezmyślni emocjonalni polscy katolicy zagłębili się w Jego
dewocyjnym uwielbieniu, zanim owoce Jego politycznej działalności
staną się zbyt oczywiste? Wydaje się, że jest to jednym z istotnych
tematów do przemyślenia dla „Polaków-katolików”.
Ale problemów jest
znacznie więcej. Nie jest intencją tego artykułu omówić je wszystkie,
gdyż z przyczyn czysto technicznych jest to
niemożliwe. Zasygnalizowawszy zasadnicze zagadnienia natury duchowej,
pragnę jeszcze zwrócić uwagę na podstawowe problemy materialne, z
którymi będą się musieli borykać Polacy z chwilą wyzwolenia spod władzy
szatana.
Obok wielokrotnie
omawianych spraw natury gospodarczej, najistotniejsza jest katastrofalna
sytuacja demograficzna ludności III RP. Abstrahując od
gigantycznej niekończącej się od dwu dekad emigracji młodego pokolenia,
zasadniczym problemem jest jego formacja narodowa, a właściwie jej
całkowity brak. Agenturalne władze i polskojęzyczne media jasno zdają
sobie sprawę, że zasadniczym elementem w miękkim ludobójstwie
dokonywanym na Polskim Narodzie jest jak największa demoralizacja i
wynarodowienie młodego pokolenia.
Ponad dwie dekady
nieustannych wysiłków w tym zakresie dały nadspodziewanie dobre
rezultaty. W owym czasie udało się wychować człekopodobną formacje
umownie zwaną przez koszerne media „młodymi wykształconymi z dużych
miast”. Wiele atramentu wylano na opisywanie tych istot, więc nie będę
się w tym temacie powtarzać. Skoncentruję się jedynie na najistotniejszy
aspekcie tego haniebnego zagadnienia, jakim jest „formacja Polek do
życia w zjednoczonej Europie”.
Żydowscy i niemieccy
władcy III RP wiedzą dobrze, że kluczem do ostatecznej zagłady Polaków
jest przekształcenie Polek w zwierzęta służące do produkcji ludzi. Z
przykrością należy stwierdzić, że cel ten udało im się celująco
wypełnić. Wytresowano polskie samice w dziele możliwie komfortowego
zaspokojenia swego instynktu macierzyńskiego i chuci. Przy czym
lansowanym przez koszerne media stereotypem był zawsze związek z
obcokrajowcem, gwarantujący podobno szczęście, dobrobyt, no a przede
wszystkim „awans cywilizacyjny”. W imię tego stereotypu polskie samice
gotowe są na wszystko. Nie tylko na związki z zachodnimi „nadludźmi”.,
ale również z murzynami, Arabami, Hindusami, a nawet z pingwinami, gdyby
liniom lotniczym udało się w końcu wprowadzić komercyjne połączenia z
Antarktydą. W pogoni za tym „szczęściem” dla wytresowanych polskich
samic nie mają znaczenia, ani więzi rodzinne, ani narodowość, język,
kultura, religia, a nawet takie trywia jak kuchnia, ubiór czy zwyczaje
domowe. W sposób dobitny udowodniły one światu i sobie, że polska samica
to nic ponad jałówkę służąca do wydawania z siebie potomstwa temu, kto
ma na to ochotę.
Nie potrzeba chyba
szerszych dywagacji, dla stwierdzenia konieczności natychmiastowego
uczłowieczenia polskich kobiet. Jeśli nie zrozumieją one, że rola
kobiety-człowieka nie ogranicza się tylko do wydania z siebie jakiegoś
potomstwa, ale na przekazaniu mu przynajmniej elementarnych wartości z
zakresu, kultury, języka, religii i form cywilizacyjnych społeczeństwa,
mieszkańcy III RP skazani są na zagładę nawet w obliczu uzyskanej
wolności. Trudno bowiem oczekiwać by tysiąc słów z języka polskiego, z
których nota bene co drugie zaczyna się na literę k-a i jest
pochodzenia łacińskiego, mogłoby scementować społeczność „młodych
wykształconych z dużych miast”, którzy chcąc czy niech chcąc stanowią
przyszłości Polski.
Jak zapewne widać z
tego wyrywkowego szkicu, przed Polskim Narodem stoi ogromne wyzwanie i
tylko w rękach Boskich może On znaleźć należyte oparcie w swych
nadchodzących zmaganiach.
[i]http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_porz%C4%85dek_%C5%9Bwiata
[iii] http://www.radiomaryja.pl/
[iv] http://pl.wikipedia.org/wiki/Or%C4%99dzie_biskup%C3%B3w_polskich_do_biskup%C3%B3w_niemieckich
[v]http://pl.wikipedia.org/wiki/Erika_Steinbach
[vi] http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7186/kronika-dni-oblezenia-wroclaw-22-i-6-v-1945
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz