ZAMIAST WSTĘPU.
Laduje przed swietami na lotnisku w Modlinie. Pierwsze wrazenie, stada
ubranych na czarno ochroniarzy, z roznych firm ochroniarskich, bo na plecach
maja rozne napisy. Pan z obslugi lotniska mowi mi pozniej, ze policja prawie tam
nie zaglada, a ochroniarze dopiero kilka tygodni temu dostali bron. Wiec dwoch
Arabow z automatami bylo w stanie opanowac miedzynarodowe lotnisko. Dowiaduje
sie tez, ze Wizz Air zlikwidowal loty, gdyz lotnisko nie posiada systemu do
naprowadzania we mgle. Spie w Warszawie w jakiejs norze, ktora nazywa sie
hotelem, a place wiecej niz za przytulny, czysty hotelik w UK. W pociagu jade
stojac na korytarzu, w tloku jak za Gomulki. Po dotarciu do domu slysze z
telewizora, ze ladowalem na lotnisku gdzie brakuje po kilometrze pasa startowego
z przodu i z tylu, bo sie kruszy, i Ryanair, ktorym przylecialem tez odwolal
loty do Modlina.
Sprzedawczynie w sklepach warcza, kierowcy w autobusach
jeszcze bardziej chamscy. Puste, smutne ulice, pieknego i bogatego jeszcze 10
lat temu mojego miasta. Wyjmuje papierosa by zapalic i po 5 sekundach podchodza
do mnie dwie osoby z prosba. O reszcie nie chce mi sie pisac….
Co ci bandyci
zrobili z moim krajem?
_________________________________________________________________________
KOMENTARZ do: Tomasz Łysiak:
Citius, altius, fortius! - Szybciej, wyżej, dalej!
Powiadają, że w niedawnych obchodach rocznicowych klęski smoleńskiej (rocznicy zamachu smoleńskiego czy jak kto woli mordu Politycznego lub po prostu demonstracjach antyreżimowych) wzięło udział do 120 tysięcy osób z całej Polski. Nie liczby tu są jednak ważne, ale duch. Ducha Pańskiego liczbami zmierzyć nie podobna. Ten zaś wieje skąd i dokąd chce - jak powiadają święte Zwoje! Polskę i Polaków jednak zdaje się szerokim łukiem omijać ... Dlaczego?
Od 400 lat nie bylo na polskiej ziemi błogosławieństwa Bożego. Nie powiódł się żaden plan Polaków, a cena krwi była ogromna, zazwyczaj większa niż musiałaby być, gdyby kierowano się bardziej rozumem aniżeli emocjami! Stale te same błędy, poczynając od modlitw zanoszonych pod niewłaściwy adres, koślawych autorytetów w rodzaju jezuity, Piotra Skargi, nierealistycznych planów walki na dwa, a nawet trzy fronty, a na prywacie, chciwości, rozrzutności, życiu ponad stan, zdradzie, chętnemu wyciąganiu ręki po jurgielt i sianiu nienawiści między braćmi kończąc! Oto powody ...
I tym razem inaczej nie będzie. Bóg sprzyja wyłącznie odważnym, dzielnym, mądrym, pracowitym i przezornym. W Polsce, przez którą przetoczył się walec bolszewickiej urawniłowki brakuje ludzi wielkich duchem. Nie ma też już wielkiej polskiej kultury o wielonarodowościowych i wieloreligijnych korzeniach. Pozostał zabetononwany katolicki zaścianek miłośników tradycji, niechętny jakimkolwiek przemianom. Dlatego też nie ma hańby, gdy Sowiet na nowo próbuje sobie Polskę podporządkować i czołga w tym celu przed sobą służalczych, antypolskich POlskich polityków! Aby można było mówić o hańbie, najpierew musi być wielkość! Tymaczasem spoleczenstwo polskie składa się raczej z ludzi małego formatu. Ci wydali spośród siebie skarłowaciałych i zwyrodniałych POlityków w rodzaju Wałęsy (chorego na pychę i manie wielkości), Mazowieckiego (zawsze w postawie służebnej wobec grubej anytpolskiej kreski), Tuska (już w 1992 roku posłusznego agenta Nocnej Zmiany), Komorowskiego (Dukaczewski, wierny drucccchu!), czy Sikorskiego (najgorzej wychowanego, aroganckiego absolwenta Oxfordu) i skupili się na walce o kawałek chleba.
W kraju nad Wisłą nikt nie ma czasu myśleć o misjach międzyplanetarnych, nikt nie marzy o odkryciu nowych leków antynowotworowych, nikt nie pracuje nad wyprodukowaniem bioorganicznego superkomputera... Jedyna myśl, jaka błąka się w umysłach wiekszości Polaków: jak zdobyć kawałek chleba na jutro, jak zdobyć pare groszy na opłacenie czynszu, rachunku za gaz, rachunku za ..., raty kredytu na ...
Bez głębokiej przemiany umysłu i mentalności, bez odwrócenia się od zła, w tym od złej tradycji ojców, którzy w XVIII wieku wybudowali najbardziej skorumpowane państwo w Europie i fałszywych autorytetów Duch Pański nie tylko będzie krążył daleko od Polski i Polaków, ale i klęskom nie będzie końca! Co najwyżej znowu wyżyją się niektórzy emocjonalnie, równając Warszawę z ziemią i niczego konkretnego nie osiągnąwszy... Bo Bogowie, którzy nie stworzyli tego nieba i tej ziemi muszó odejść w niebyt (Zwój Izajasza 44, 9-20). Christanismi restitutio! Czas najwyższy!
Arianka (niezweryfikowany), Wed, 2013-04-17
Skarlaly i skundlony Narod - pozostalosc po czasach swietnosci - nie rozumuje dzis w kategoriach, w jakich zyczylby sobie tego Autor artykulu. Malo kto w Polsce przejmuje sie tym, ze sowieccy gangsterzy co rusz przeczolguja jakiegos tam fircyka, udajacego premiera rzadu RP czy wlasciciela strefy zdekomunizowanej, udajacego ministra spraw zagranicznych. Autor - z calym dla niego szacunkiem - oczekuje reakcji niemozliwych do zaistnienia. Uczucie hanby mozliwe jest tylko w obecnosci prawdziwej wielkosci. Tej jednak Polacy pozbyli sie juz dawno temu. Szansa na iwlekosc Rzeczypospolitej zostala NA WIEKI pogrzebana prawie 400 lat temu. Zaczelo sie od wyganania polskich arian, ale to byl tylko objaw choroby juz wowczas toczacej panstwo. Potem poszlo szybko: I RP rozpadla sie bo nie bylo w calej Europie panstwa bardziej SKORUMPOWANEGO, ktorego elity wyciagalyby tak chetnie rece po obcy jurgielt i wyslugiwaly sie obcym ... Model ten wszedl Polakom w krew tak bardzo, ze po upadku II RP tez to robia. I dlatego III RP jest koslawym panstwem, jak malo ktore inne. A kolejne kleski juz widac na horyzoncie ... I z ciasnego katolkickiego zascianka nie ma wyjscia. A i tlenu tez tam juz brakuje.
Arianka (niezweryfikowany), Thu, 2013-04-18
MEMENTO.
Stało się! - "Sorry Polsko" - hymn leminga
APPENDIX.
Czekoladowy rozbiór Polski w sferze symbolicznej
N, 2013-04-28 21:35 by VaGla
Jest mi tak strasznie przykro. Przez chwilę myślałem, że to taka
"kaczka dziennikarska", że ktoś sobie wymyślił i puścił w Sieć mema. Ale
okazuje się, że to dzieje się naprawdę. Oto w Dniu Flagi
Rzeczypospolitej Polskiej ma odbyć się "społeczna akcja", która ma
"przekonać Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we
własne siły". Zaczynam być człowiekiem, którego do optymizmu należy
zacząć przekonywać, chociaż wciąż staram się okazywać życzliwość i wiarę
we własne siły. Jednak świadomość, że ktoś rzeczywiście uznał za dobry
pomysł odsłaniania czekoladowej karykatury symbolu narodowego przed
Pałacem Prezydenckim powoduje, że staję się pesymistą. Pozostaje mi
jeszcze resztka wiary. Wierzę mianowicie, że może Pana Prezydenta ktoś
zwyczajnie wkręcił, wmanewrował w to przedsięwzięcie. Wierze, że nikt z
Kancelarii Prezydenta nie wiedział koncepcji. Bo przecież urzędnicy
Kancelarii Prezydenta - tak sobie myślę - zwyczajnie nie mogliby się
zgodzić na coś takiego. Ale jeśli jest inaczej, to znaczy, że jestem
znacznie bardziej wyalienowany z polskiego społeczeństwa, niż istotnie
myślałem.
Rozumiem, że wiele osób nie czuje żadnej więzi z symbolami
narodowymi. Rozumiem, że wielu ludziom zależy na tym, by państwo było
słabe, by rozszczelniane zasady pozwalały jakoś przetrwać codzienne
problemy. Wielu uzna, że gardłowanie w sprawie Orła to przejaw
sztywniactwa i jakiejś może przynależności do takiej lub innej opcji. Ja
jedynie wskazuje palcem pewne zjawiska. Brak szacunku dla instytucji
publicznych, kumoterstwo, możliwość przewalania pieniędzy zbieranych w
imieniu wszystkich. To wszystko widać wciąż i wciąż. Pewnie już niewielu
uważa, że symbole narodowe powinny być szanowane i nie ma pojęcia w
jaki sposób taki szacunek wyrażać, by nie narazić się na łatkę oszołoma.
Uważam, że w pierwszej kolejności szanować te symbole powinny osoby,
które składały ślubowanie. Jeśli nie potrafią same z siebie, to może
trzeba im dać jakiś formalny protokół?
Jest mi bardzo smutno, bo nie mam już pomysłu na to, w jaki sposób
takim sytuacjom mógłbym przeciwdziałać jako obywatel. Oczywiście mógłbym
jeszcze próbować rozkręcić alternatywną społeczną akcję pod hasłem
"Orzeł może". Obawiam się jednak, że prowadziłoby to do aktów przemocy,
agresji, użycia siły. Może zresztą komuś zależy na radykalizacji wojny
polsko-polskiej. A jak sobie pomyślę, że ludzie będący obywatelami
jednego kraju położonego nad Wisłą mogliby się zacząć bić i kaleczyć
między sobą w imieniu Orła Białego, to robi mi się jeszcze bardziej
przykro i smutno.
Już sam pomysł przemarszu z czekoladową parodią narodowych symboli
uważam za co najmniej niefortunny. Ale kiedy to się rzeczywiście
wydarzy, to będzie to - jak uważam - jeden z najsmutniejszych dni
Rzeczypospolitej. A może wówczas już nie będzie żadnej Rzeczypospolitej.
Przeczytaj: