WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
sobota, 12 listopada 2011
kierunek: r o z p a c z
Szłam w Marszu Niepodległości 2011
Jadwiga Chmielowska, 11 listopada, 2011 - 20:27 Kraj manipulacja medialna marsz niepodległości prowokacja tzw. salonu.
CZAS * Z D R A D Y
„Zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Agentury, jak jakieś przekleństwo, idą dalej bok w bok i krok w krok. Cały szereg ludzi zajmujących w państwie naszym wysokie stanowiska przeszedł przez służbę szpiegowską u obcych, nasze partie polityczne szpiegowały płatnie na rzecz obcych, a nawiązane wówczas kontakty pozostają do dziś dnia nie zerwane – wypłacone wówczas rachunki znajdują się do dziś dnia w dossier obcych gabinetów. Podczas kryzysów strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych co służą obcym…” - Marszałek Józef Piłsudski
opublikowano: 11 Listopada 2011 18:50:42 | ostatnia zmiana: 11 Listopada 2011 19:47:33
Grupa także niemieckich lewaków pod siedzibą "Krytyki Politycznej". Fot. PAP
Adam Golański, przedsiębiorca, w przeszłości działacz Federacji Młodzieży Walczącej był dziś świadkiem wstrząsających wydarzeń. Oto jego relacja specjalnie dla portalu wPolityce.pl:
Było kilkanaście minut przed godziną 12. Idąc z żoną na uroczystości obchodów Święta Niepodległości na Plac Piłsudskiego wstąpiłem do jednej z kawiarni na ulicy Nowy Świat. Spotkałem tam mojego przyjaciela wraz z grupą kibiców z Gdyni, on ich tu odebrał. Było to pięć osób. Byli normalnie ubrani. Jedyny charakterystycznym elementem był szalik w kolorach biało-czerwonych na szyi jednego z nich.Według relacji dziennikarzy w sumie grupa około 100 osób, wśród nich członkowie organizacji lewicowych zaatakowała policjantów na rogu ul. Nowy Świat i ul. Świętokrzyskiej w Warszawie, a następnie zabarykadowała się w kawiarni "Nowy Wspaniały Świat", którą dostała od miasta skrajnie lewicowa, neoleninowska "Krytyka Polityczna". W akcji wzięli udział radykałowie z Niemiec. Sytuacja została przez policję opanowana. Osoby, które zaatakowały policjantów, zostały wylegitymowane i przewiezione na komisariaty.
Jeden z tam obecnych leżał na ziemi, cały obłożony lodem, poraniony, we krwi. Miał wstrząs mózgu, nie mógł iść o własnych siłach, odprowadziliśmy go z żoną do karetki.
Przyjaciel opowiedział mi przebieg wydarzeń. Szli sobie spokojnie ulicą. Nagle wypadło skądś pięciu zamaskowanych osobników z jakimiś czarnymi pałami w rękach. Mieli emblemanty tzw. antify. Wszystko działo się błyskawicznie. Napastnicy, mówiący miedzy sobą po niemiecku, krzyczący coś do Polaków w tym języku, zaczęli ich bić. Walić pałkami, kopać, rzucać na ziemię. Na pewno byli to Niemcy.
Każdy oberwał, ale jeden szczególnie mocno. Ma rozbitą głowę, cały posiniaczony, oka w ogóle nie było widać zza krwi i ran. Teraz jest w szpitalu na Lindleya.
Z tego co mi opowiadano, a była to relacja bezpośrednia, napastnicy natychmiast potem uciekli, pochowali się w kawiarni Nowy Świat należącej do "Krytyki politycznej". Tam była ich baza, tam mieli azyl.
Z tego co wiem takich napadów organizowanych przez grupy niemieckie było więcej. Z około 150 osób już zatrzymanych przez policję, około 100 to Niemcy.
Według naszych relacji radykałowie lewicowi zachowywali się niezwykle agresywnie, atakując członków grup rekonstrukcyjnych, bijąc przypadkowych ludzi. Informacje o tym spowodowały wzrost napięcia.
***************************************
Kornel Morawiecki09 listopada 2011
Niepodległość- święte polskie słowo. Mantra kilkunastu pokoleń Polaków. Wieszcz przykazuję „Niechaj żywi nie tracą nadziei”. Leon Wanat podczas II wojny światowej pisarz więzienny Pawiaka, w swej książce ( tytułu nie pamiętam) opisuje taką scenę: Kilkudziesięciu mężczyzn szykują do wywózki. Do dwudziestolatka o nazwisku Heinz mówi niemiecki strażnik: „Wywożą was na rozstrzelanie. Przecież jesteś Niemcem. Tylko to powiedz- będziesz uratowany”. Ten odpowiada mu czystą niemczyzną: „Od… tego się. Mój dziadek był Polakiem, mój ojciec był Polakiem i ja jestem Polakiem”. I poszedł na śmierć. Nieznany polski święty. (Cytuję z pamięci).
Co się z nami stało? 11 Listopada data -wymazywana przez komunistów. W ostatnich latach chłopcy z Młodzieży Wszechpolskiej zaczęli organizować w tym dniu Marsze Niepodległości. Dla siebie i swoich zwolenników. Przeciwnicy okrzyknęli ich mianem faszystów i organizują, z pomocą „ Gazety Wyborczej „, siłowe blokady. W tym roku wzywa na pochód Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Przed tygodniem rozmawiałem z jednym z liderów tego środowiska. Mówiłem mu, że na warszawski Marsz mają zaprosić Prezydenta, Premiera, Marszałków Sejmu i Senatu, Prymasa, przywódców parlamentarnych partii, panią Prezydent Warszawy. Że mają zaprosić wszystkich weteranów z AK i z AL. Zaprosić aktywistów ugrupowań lewicowych i redaktorów „Krytyki Politycznej”. Wszystkich, którzy czują się Polakami. Mówiłem, że niepodległość nie może nas dzielić. Mój rozmówca obiecał przekazać me prośby kolegom. Ale odpowiadał, że przecież jesteśmy podzieleni na tych co chcą i tych co nie chcą niepodległości. Że taka jest rzeczywistość. Argumentowałem, że zgoda na taki podział, a nawet sama jego artykulacja, to działanie w interesie wrogów naszej niepodległości. Że więc jeśli organizatorzy nie staną ponad własnym etykietowaniem, jeśli będą usiłowali zawłaszczyć największy polski symbol Niepodległość dla siebie i sobie ideowo bliskich kręgów, to ich dobrymi chęciami piekło będzie brukowane.
I stało się. Do rozbicia tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie szykują się niemieccy lewacy i anarchiści. Niemieccy bojówkarze. Do stolicy Polski obróconej w perzynę, dom po domu, do miasta, które miało być wymazane z mapy Europy, któremu Niemcy wymordowali ok. 800 tys. mieszkańców, w tym ok. pół miliona Polskich Żydów, przyjeżdżają rodacy tamtych faszystowskich nadludzi. Przyjeżdżają w szczytnym zamiarze. Żeby jak twierdzą oni sami i kompletnie otumaniona nasza młodzież, która ich zaprasza bronić nas Polaków przed polskim faszyzmem. Po prostu obłęd. Niewyobrażalna obraza polskiej i europejskiej pamięci.
I milczą polski Prezydent, Rząd, Sejm, Senat. Milczą polscy polityczni przywódcy i europosłowie. Milczy polski i niemiecki Kościół. Milczą szacowne ogólnokrajowe instytucje i autorytety. Na palcach można by policzyć publiczne osobistości, które zamierzają wziąć udział, wesprzeć Marsz Niepodległości, któremu grożą ataki niemieckich bojówkarzy. Tylko policja przygotowuje się do osłony i rozdzielenia manifestantów. Czy sprosta zadaniu? W TVN były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, wicepremier i szef Ligii Polskich Rodzin Roman Giertych mówił, że to nie jego sprawa, że zostanie w domu.
Jako jeden z członków Komitetu Poparcia proszę o udział 11 listopada w Marszu Niepodległości w Warszawie pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, pana Premiera RP Donalda Tuska, panią Marszałek Sejmu Ewę Kopacz, pana Marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, panią Prezydent Stolicy Hannę Gronkiewicz –Waltz. Proszę wszystkich moich kolegów z warszawskiej przedsierpniowej opozycji, kolegów z sejmowych partii, z którymi wspólnie w latach 80 działaliśmy na rzecz niepodległości. Proszę członków i sympatyków Solidarności Walczącej. Proszę wszystkich mieszkańców Warszawy. Przyjdźcie.
* * * *
Właśnie wróciłam z Marszu Niepodległości. Ok godziny 14.30 wyruszyłam z kolegami spod "Rotundy". Szliśmy do Placu Konstytucji pieszo ul Marszałkowską.Niestety zagrodziła nam drogę Policja. Poinformowano nas, iż nie mogą nas przepuścić, gdyż ochraniają właśnie manifestację "anty-manifestantów". Skierowaliśmy się bocznymi ulicami i tak do Placu Konstytucji dotarliśmy od strony ul. Pięknej.
Widziałam ciekawą scenkę - grupa podobnie ubranych młodych ludzi, ok. 15 osób , w kapturach i zasłoniętych twarzach w pewnym momencie wszczęła bojkę między sobą. Była to prowokacja. Nikt jednak nie zwracał uwagi, milicja szybko nadbiegła i wtedy oni zgodnie uciekli.
Weszliśmy na skraj Placu Konstytucji parę minut przed 15. Na środku Placu, od strony ronda z Rotundą, stały samochody i armatki wodne. Czekaliśmy na ruszenie pochodu.
Niestety zaczęła się raptownie zadyma od strony, gdzie była ochraniana kontrmanifestacja. Puszczono gaz łzawiący i uruchomiono armatki wodne. Wokół nas były osoby na wózkach inwalidzkich. Pomogliśmy im wycofać się za słupy podcieni. Baliśmy się, że zostaną stratowani przez cofający się tłum. Staliśmy na rogu Pięknej i Placu Konstytucji. Myśleliśmy, że uda się nam jednak dołączyć do pochodu. Niestety po wycofaniu się ludzi plac wyglądał na pobojowisko a gaz łzawiący szczypał w oczy. Kilka kostek granitowych leżało luzem.
Nie mieliśmy pojęcia dlaczego była interwencja policji a nie spokojny wymarsz planowana trasą. Jeden z moich kolegów był z 10 letnim synem. Stał dumnie z flagą polską, w pewnym momencie gdy tłum ruszył trochę się wystraszył. Woda z armatki sięgnęła gdzieś metr od nas. Było spokojnie a o mało nie zostalibyśmy oblani. Maluch próbował trzeć oczy, ale mu wytłumaczyliśmy, że nie wolno tego robić i by jak najmniej mrugał powiekami. Wszak był w towarzystwie starych podziemniaków i zadymiarzy lat 80-tych. Nawet przez moment żałowałam, że nie wzięłam mokrych chusteczek z których robi się maskę p.gaz. Na szczęście Plac Konstytucji jest przewiewny i gaz nie był tak groźny.
Postanowiliśmy iść na Plac na Rozdrożu. Szliśmy Piękną. Po drodze minęliśmy kilka grup manifestantów, którzy podobnie jak my zostali odłączeni od pochodu. Jedna licząca ok 100 osób z banerem łódzkim szła w całkowicie przeciwnym kierunku. Grupka kilkunastu młodych ludzi zapytała nas na Alejach Ujazdowskich o Ratusz. Próbowaliśmy im tłumaczyć, że do Ratusza jest ok. 3 km i to w przeciwna stronę. Proponowaliśmy aby szli na Plac na Rozdrożu, bo tam zmierza pochód i możemy mu w ten sposób wyjść na przeciw. Na Placu na Rozdrożu był już spory tłumek. Był to punkt zborny Klubów Gazety Polskiej. Właśnie w przejściu podziemnym dowiedziałam się , że Niemcy "ANTIFA" narozrabiali, już , gdzieś się zabarykadowali.
Koleżanka idąca w pochodzie powiadomiła mnie telefonicznie, że pochód kieruje się w stronę ul. Puławskiej i będzie szedł pod Belweder a następnie na Rozdroże. Ruszyliśmy na spotkanie pochodu. Od pomnika Piłsudskiego pod Belwederem dołączyliśmy do pochodu i przeszliśmy w sposób zorganizowany na Plac na Rozdrożu, pod pomnik Dmowskiego. Wznoszone były hasła : Bóg, Honor i Ojczyzna, śpiewano Rotę. Po krótkim przemówieniu pod Pomnikiem pochód zaczął się rozformowywać. Czoło poszło dalej Alejami Ujazdowskimi. Maruderzy zostali. Byłam wśród nich. Ciekawe, że z flagami byli wśród nas obrońcy gejów. Dwóch takich wdało się w dyskusję z otoczeniem. Było spokojnie, jednak doszliśmy do wniosku, że być może kontrmanifestanci wpuścili w nasze szeregi swoich.
W pewnym momencie Zobaczyliśmy od strony ul. Szucha zbliżające się armatki wodne, przeszliśmy na druga stronę ulicy, czyli w okolice Baru, by w razie czego wycofać się w stronę parku. Wtedy ktoś powiedział, że pali się wóz TVN. Przyjechała straż pożarna i gasiła. Tłum się rozchodził w spokoju. O 17.45 doszłam do stacji metra Politechnika.
Ewidentnie od wielu dni środowiska niechętne Marszowi Niepodległości dążyło do agresji. Ściągniecie z Niemiec Anfify, zablokowanie ul. Marszałkowskiej i spowodowanie dezorganizacji miejsca zbiorki pochodu, było prowokacją. Urząd miasta Warszawy nie powinno dać zgody na zbiórkę anty-manifestantów w pobliżu punku skąd miał ruszyć MARSZ. Wszak zamieszki wybuchły właśnie na styku. Ciekawe, że Ambasada Amerykańska miała informację o tłumieniu manifestacji, gdyż ostrzegała swoich obywateli. Widziałam sporo obcokrajowców, którzy byli świadkami polania wodą spokojnie czekających na wyruszenie pochodu.
Odpowiedzialność za zaistniałe szkody powinni ponieść ci co od wielu tygodni ściągali posiłki nawet z zagranicy, by stanąć na drodze patriotom. Jak można Polakom bronić przejścia ulicami miasta i prosić o pomoc Niemców i Rosjan???? Niestety Pan Blumsztajn i jego otoczenie przesadziło. Powinni moim zdaniem, stanąć przed sądem za sianie nienawiści.
Ci lewacy, którzy wezwali Niemców i dziś sprowokowali konflikt nie zasługują na miano Polaków. Są to zaprzańcy i degeneraci. Zasłużyli na infamię. Najlepiej na kilka pokoleń.
Na drugi raz pomyśli taki co robi!
Nie życzę sobie i mam do tego prawo, by ktokolwiek w moim kraju stanął mi na drodze, gdy chcę w dniu święta mojej Niepodległej Ojczyzny, z flagą i biało-czerwoną opaską na rękawie, w gronie przyjaciół przejść ulicami mojej stolicy lub dowolnego innego miasta. Z takimi osobami będę walczyć, bo godzą w wolność mojej Ojczyzny o niepodległość, której walczyłam i walczyć będę.
To moja ojczyzna i wara od niej wszelkim zdrajcom.
Won do Moskwy i raus do Berlina!
http://niepoprawni.pl/blog/208/szlam-w-marszu-niepodleglosci
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz