WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 22 listopada 2011
f u c k_ t u r k i
ZAMIAST WSTĘPU.
Mówi się, że miarą bogactwa jest ilość rzeczy bez których człowiek może się obejść. Mówi się także, że państwo demokratyczne pomaga swoim obywatelom dążyć do szczęścia. Można więc powiedzieć, że państwo robi wszystko, abym obył się bez pieniędzy, bez wykształcenia, bez rodziny i bez domu, dzięki temu sprawi, że będę bogaty.
I choć wielu uzna to za sarkazm to wcale nim nie musi być. Gdyby spojrzeć z perspektywy to ja osobiście nie dysponuje żadnym majątkiem, nie dlatego, że nie chce, ale w tym państwie bardziej opłaca się nic nie mieć. Jak coś masz to mogą ci to zabrać. Kiedyś miałem samochód, ale sprzedałem.
Jestem też słabo wykształcony. Dysponuje zaledwie maturą, kiedy aż 27/30 osób z mojej klasy skończyło studia. Można więc powiedzieć, że jestem dość głupi, bo pracy w urzędzie nie znajdę . Parafrazując pismo święte można powiedzieć, że – gdybym znał wszystkich ludzi, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i przeczytał wszystkie książki, i zbudował firmę większą od Microsoftu, a papierka bym nie miał, - byłbym niczym.
Jak więc widać nie jestem dobrym kandydatem na męża. Biedny, bezrobotny, bez wykształcenia, a w dodatku od kilku tygodni także bezdomny.
Od 1 sierpnia 2011 weszła w życie nowa ustawa o ewidencji ludności. Co prawda nie znosi ona obowiązku meldunkowego, ale znosi ona art. 147 kodeksu wykroczeń, na mocy którego można było karać za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Tak więc musimy się spowiadać biurwom, ale za brak spowiedzi nas nie mogą ukarać.
I właśnie w ten sposób dysponuje jako jeden z nielicznych pięknym dowodem osobistym bez adresu, a za kilka dni także innymi ciekawymi dokumentami.
Planuję z tej okazji serię artykułów o przygodach związanych z bezdomnością. Takie narzędzie daje duże możliwości. Chociażby zamiast adresu zameldowania podawanie w urzędach zagranicznego adresu do korespondencji i wypróbowanie tzw. trybu odezwy zagranicznej.
Pod koniec sierpnia byłem na organizowanym przez nas 9 dniowym obozie. Siedzieliśmy sobie w agroturystyce i codziennie przyjeżdżali różni zaproszeni przedsiębiorcy, którzy opowiadali o swoich biznesach, siedzieli z nami przy ognisku i popijali piwo.
Jednego wieczora zaczęliśmy rozmyślać nad tą bezdomnością, okazało się, że przez ostatnie 6-8 lat nigdy nie przebywałem aż 9 dni w jednym miejscu. Zawsze gdzieś wyjeżdżałem na kilka dni, głównie weekendy. Ciągle tylko dom, samochód, hotel i tak w kółko. Coś jednak jest w tej mojej bezdomości, bo w jednym miejscu usiedzieć nie potrafię.
To tak jakby ktoś uważał, że budowanie biznesu jest łatwe proste i przyjemne. Oczywiście dobrze przeczytać o kimś, że odniósł sukces itp. Ale czyta się tak naprawdę tylko o czubku góry lodowej.
Niedawno opisywałem biznesy ministra Burego, a na stronie www.biurwoland.pl jest opublikowany spory wywiad ukazujący szczegóły afery liczonej najprawdopodobniej w setki milionów. Kiedy informacja trafiła do mediów, one zainteresowały się nie pieniędzmi, ale tym co najciekawsze – piciem wódy!
Przypomniał mi się mail jaki dostałem ze 4 lata temu od jednego młodego, rządnego sukcesu człowieka. Organizowałem wtedy konferencję MJM w Katowicach. Człowiek w mailu pytał, czy konferencja będzie także w Gliwicach bo do Katowic ma za daleko. Oczywiście wróżę mu wielki sukces!
Swoją drogą zapraszam na Myśleć Jak Milionerzy (www.myslecjakmilionerzy.pl)w tym roku. Już w najbliższy weekend w Warszawie. Będzie kilkunastu przedsiębiorców, opowiedzą wiele ciekawych historii i podzielą się doświadczeniem i wiedzą. To już impreza powtarzana 5 rok z rzędu, więc będzie ciekawie.
Mam w domu koszulkę z takim napisem “Młody, bogaty, zdrowy, szczęśliwy – PRZEPRASZAM”, teraz muszę sobie wyrobić “Biedny, głupi, bezrobotny, bezdomny – DZIĘKUJĘ”.
P.S. Malma została cudem uratowana, ma się świetnie, tzn. produkuje nadal. Pomoc przyszła ze strony, z której nikt by się nie spodziewał. Napiszę o tym później.
http://www.kontestacja.com/?p=episode&e=947
Podatkowe obciążenie
Opublikowano 19 listopada 2011 autor: Adam Duda | Kategoria: Ekonomia | Komentarze (29)
W Polsce żyje 38 200 000 ludzi. Według rocznika GUS 24 624 000 jest w wieku produkcyjnym. Z kolei według wskaźnika zatrudnienia dla Polski 60 % ludzi w wieku produkcyjnym pracuje. Zatem faktycznie, czy to na etacie, czy we własnej firmie, czy w innych formach działalności pracuje tylko 14 744 000 ludzi. To Ci ludzie muszą w jakiś sposób wypracować dochód, który pokryje potrzeby całych 38 200 000 ludzi. Statystycznie jedna osoba pracująca pracuje na 1,6 osoby która nie pracuje, obojętnie czy to jest dziecko, bezrobotny, czy emeryt.
Znając wpływy podatkowe ogółem, możemy zobaczyć ile średnio jedna pracująca osoba płaci podatków:
Nie ma znaczenia czy VAT w sklepie płaci emeryt czy student. Kwota tego podatku i tak musiała zostać wypracowana przez kogoś, który był wcześniej na ten cel opodatkowany. Taka jest średnia ze wszystkimi tego konsekwencjami. Żeby zrobić z tego naprawdę fajną tabelę, należało by pokazać średnie obciążenie podatkowe w każdym decylu średniego dochodu Polaków. Ale to już jest grubsza robota i może jakiś student statystyki się pokusi w formie pracy licencjackiej o stosowne przekonanie się przez raporty?
Kobiety z definicji do biznesu nie bardzo się garną. Na oko zaledwie 10% przedsiębiorców do kobiety, a w średnich i większych firmach jest ich jeszcze mniej. Z tej samej definicji wynika jednak, że są także bardziej pracowite i bardziej odporne na stres. Kobiety popełniają o wiele mniej samobójstw niż mężczyźni. Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć o moich dwóch
koleżankach.
koleżankach.
Pierwsza z nich, nazwijmy ją Ola, mieszka z mężem, urzędnikiem w Urzędzie Pracy w 44 metrowym mieszkaniu. Ma dwójkę dzieci, 2 i 6 letnie. Na co dzień pracuje jako kelnerka w hotelowej restauracji. Pracuje 8 godzin oraz około godziny dojeżdża do pracy. Czasami bierze dodatkową pracę w weekend pomagać przy weselach. Naprawdę pracowita kobieta, potrafi zarobić 2200 – 2500 zł miesięcznie. Z czego musi opłacić przedszkole 700 zł oraz opiekunkę do młodszego dziecka 800 zł. Na dojazdy ok 150 zł. Zapieprza naprawdę jak wół w pracy oraz aby ogarnąć mieszkanie. Zostaje jej 600-900 zł miesięcznie. Osobiście bardzo zazdroszczę jej tej pracowitości, gdybym miał jej cechy np. blog pojawiałby się częściej
Moja druga znajoma, nazwijmy ją Ala, również mieszka z mężem w podobnym mieszkaniu. Mąż Ali pracuje jako informatyk w szpitalu, zarabia podobnie do męża Oli. Również mają dwoje dzieci, 3 oraz 4 latka. Ala jednak nigdzie nie pracuje, całe dnie spędza w domu, gdzie zajmuje się dziećmi. Jest z tego bardzo zadowolona, gdyż dzieci są jej oczkiem w głowie. Widać to po tym, że 4 letnia córeczka już potrafi czytać i pisać. Koślawie i powoli, ale wynik godny pozazdroszczenia. Ala jest bardzo towarzyską i rozrywkową osobą. Codziennie zabiera dzieciaki na długi spacer, który kończy się wizytką w parku, muzeum lub w z o.o.
To, że Ala zajmuje się dziećmi i nigdzie nie pracuje wcale nie świadczy o tym, że Ala nie zarabia pieniędzy. Na studiach opracowała ciekawy sposób zarabiania, który obecnie dopracowała do perfekcji. Zaczęła „chodząc po śmietnikach”, ale takich na stacjach benzynowych, które są na dworze. Walają się tam w zasadzie tylko paragony za kupioną benzynę. Brała je i prosiła o wystawienie faktury na podstawie paragonu na firmę szwagra. Ten jej płacił 10% od każdej takiej faktury.
Jako rozmowna i towarzyska osoba ma wielu znajomych, a wśród nich wielu przedsiębiorców, głównie w branży rozrywkowej, gdyż na studiach działając w samorządzie organizowała wiele zjazdów gdzie poznała bardzo dobrze branże rozrywkową, hotelową i restauracyjną w okolicy.
Poprzez pracę „śmieciową” Ala poznała wiele osób pracujących na stacjach i na kasach w różnych centrach handlowych. Czasami jeszcze zdarza się, że zajmie się śmieciami, ale teraz częściej zabiera dzieciaki na spacer do swoich znajomych, którzy też mają dzieci, one się bawią, a Ala odbiera „zamówione” fakturki. Dzieci zadbane, wybawione, spędzają dużo czasu z matką a i Ala potrafi w ten sposób zarobić 1500-2500 zł miesięcznie. Znacznie więcej od Oli, oraz ich mężów.
Dzisiaj sprawa ma się tak, że Ala wylatuje jutro na stałe do Tajlandii i zamyka swój drobny fakturowy biznes. Jeden z odbiorców jej faktur zapytany jak teraz będzie sobie radził bez sztucznych kosztów powiedział jej, że wakacje się skończyły więc zwolni jedną kelnerkę i da sobie radę.
Jak widać, zapowiadają się trudne chwile w rodzinie Oli. Przykro na to patrzeć, bo to naprawdę pracowita dziewczyna. Potrafi wstać o 6 rano, zapieprzać na nogach 8 godzin, zająć się domem i dziećmi i pójść spać o 24.00.
Serdeczne pozdrowienia z Oktober Fest, gdzie pijemy sobie piwko i słuchamy opowieści niemieckich przedsiębiorców. Piękny kraj. Jakoś tak wszędzie gdzie ZUS nie jest przymusowy jest pięknie i chce się żyć.
APPENDIX.
- 6 Wrzesień 2011
- |
- Autor: Kamil Cebulski
Biedny, głupi, bezrobotny, bezdomny – dziękuję
Mówi się, że miarą bogactwa jest ilość rzeczy bez których człowiek może się obejść. Mówi się także, że państwo demokratyczne pomaga swoim obywatelom dążyć do szczęścia. Można więc powiedzieć, że państwo robi wszystko, abym obył się bez pieniędzy, bez wykształcenia, bez rodziny i bez domu, dzięki temu sprawi, że będę bogaty.
I choć wielu uzna to za sarkazm to wcale nim nie musi być. Gdyby spojrzeć z perspektywy to ja osobiście nie dysponuje żadnym majątkiem, nie dlatego, że nie chce, ale w tym państwie bardziej opłaca się nic nie mieć. Jak coś masz to mogą ci to zabrać. Kiedyś miałem samochód, ale sprzedałem.
Jestem też słabo wykształcony. Dysponuje zaledwie maturą, kiedy aż 27/30 osób z mojej klasy skończyło studia. Można więc powiedzieć, że jestem dość głupi, bo pracy w urzędzie nie znajdę . Parafrazując pismo święte można powiedzieć, że – gdybym znał wszystkich ludzi, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i przeczytał wszystkie książki, i zbudował firmę większą od Microsoftu, a papierka bym nie miał, - byłbym niczym.
Jak więc widać nie jestem dobrym kandydatem na męża. Biedny, bezrobotny, bez wykształcenia, a w dodatku od kilku tygodni także bezdomny.
Od 1 sierpnia 2011 weszła w życie nowa ustawa o ewidencji ludności. Co prawda nie znosi ona obowiązku meldunkowego, ale znosi ona art. 147 kodeksu wykroczeń, na mocy którego można było karać za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Tak więc musimy się spowiadać biurwom, ale za brak spowiedzi nas nie mogą ukarać.
I właśnie w ten sposób dysponuje jako jeden z nielicznych pięknym dowodem osobistym bez adresu, a za kilka dni także innymi ciekawymi dokumentami.
Planuję z tej okazji serię artykułów o przygodach związanych z bezdomnością. Takie narzędzie daje duże możliwości. Chociażby zamiast adresu zameldowania podawanie w urzędach zagranicznego adresu do korespondencji i wypróbowanie tzw. trybu odezwy zagranicznej.
Pod koniec sierpnia byłem na organizowanym przez nas 9 dniowym obozie. Siedzieliśmy sobie w agroturystyce i codziennie przyjeżdżali różni zaproszeni przedsiębiorcy, którzy opowiadali o swoich biznesach, siedzieli z nami przy ognisku i popijali piwo.
Jednego wieczora zaczęliśmy rozmyślać nad tą bezdomnością, okazało się, że przez ostatnie 6-8 lat nigdy nie przebywałem aż 9 dni w jednym miejscu. Zawsze gdzieś wyjeżdżałem na kilka dni, głównie weekendy. Ciągle tylko dom, samochód, hotel i tak w kółko. Coś jednak jest w tej mojej bezdomości, bo w jednym miejscu usiedzieć nie potrafię.
To tak jakby ktoś uważał, że budowanie biznesu jest łatwe proste i przyjemne. Oczywiście dobrze przeczytać o kimś, że odniósł sukces itp. Ale czyta się tak naprawdę tylko o czubku góry lodowej.
Niedawno opisywałem biznesy ministra Burego, a na stronie www.biurwoland.pl jest opublikowany spory wywiad ukazujący szczegóły afery liczonej najprawdopodobniej w setki milionów. Kiedy informacja trafiła do mediów, one zainteresowały się nie pieniędzmi, ale tym co najciekawsze – piciem wódy!
Przypomniał mi się mail jaki dostałem ze 4 lata temu od jednego młodego, rządnego sukcesu człowieka. Organizowałem wtedy konferencję MJM w Katowicach. Człowiek w mailu pytał, czy konferencja będzie także w Gliwicach bo do Katowic ma za daleko. Oczywiście wróżę mu wielki sukces!
Swoją drogą zapraszam na Myśleć Jak Milionerzy (www.myslecjakmilionerzy.pl)w tym roku. Już w najbliższy weekend w Warszawie. Będzie kilkunastu przedsiębiorców, opowiedzą wiele ciekawych historii i podzielą się doświadczeniem i wiedzą. To już impreza powtarzana 5 rok z rzędu, więc będzie ciekawie.
Mam w domu koszulkę z takim napisem “Młody, bogaty, zdrowy, szczęśliwy – PRZEPRASZAM”, teraz muszę sobie wyrobić “Biedny, głupi, bezrobotny, bezdomny – DZIĘKUJĘ”.
P.S. Malma została cudem uratowana, ma się świetnie, tzn. produkuje nadal. Pomoc przyszła ze strony, z której nikt by się nie spodziewał. Napiszę o tym później.
Audycja: Wydanie Główne | 2011-11-07 |
Czy klienci PeKaO SA nie wiedzą o pewnej ważnej dla nich umowie?
Nadający: Marcin Hugo Kosiński |
Dziś rozmawiamy z Michelem Marbotem, twórcą firmy MALMA, o tym czym jest umowa Chopin i dlaczego MALMA od ponad miesiąca nie funkcjonuje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz