WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
poniedziałek, 23 stycznia 2012
z Blogów * WŁODZIMIERZ BYKOWSKI
Różowe robaki (część druga): Kuracja
Powoli szara tabletka zaczęła działać. Robaki znikały, a zamiast nich widziałem brudne skarpetki.
– To w takich usyfionych skarpetkach chodziłem?! – powiedziałem sam do siebie. W gardle poczułem pragnienie i dokończyłem mineralną, która teraz smakowała jak kranówka.
Postanowiłem wyjść z domu, odwiedzić kolegę. Pogoda była marna, depresyjna, zupełnie nie przypominała zimy. Na ulicy spotkałem sąsiada siłującego się z drzwiami od garażu i przeklinającego zamek.
– Dzień dobry – powiedziałem.
– Dzień dobry – powiedziałem.
– Jaki on dobry – odkrzyknął okraszając tą długa wypowiedź garścią przekleństw. Na koniec zaczął wyzywać zamek i odgrażać mu się na wszelkie sposoby. Nie ma co z nim gadać – pomyślałem. Lepiej odejść.
Idąc chodnikiem patrzyłem pod nogi by nie wdepnąć w psie gówno. Dlaczego ludzie kupują sobie zwierzęta, a później nie chce im się zbierać odchodów; i jeszcze pozwalają czworonogom wypróżniać się na kostkę brukową. Pod klatką wieżowca, w którym mieszkał znajomy stała grupa blokersów i meneli:
– Siemanko panie łysy – powiedział z przekąsem jeden z nich. Przypomniało mi się, że ponad 20 lat temu był moim uczniem kiedy pracowałem jako nauczyciel w podstawówce.
– Dzień dobry – odpowiedziałem starając się nie przyglądać reszcie z grupy.
Kolegi nie było w domu. Może wrócić autobusem? Przystanek był pomalowany graffiti, którego treści nikt chyba nie jest w stanie zrozumieć. Na zewnątrz wisiały stare plakaty wyborcze NOP-u – były pozakreślane pisakiem a wielki napis brzmiał „faszyści”. Podeszła do mnie starsza kobieta prosząc o kilka groszy na jedzenie. Dałem jej 2 złote bo nie miałem drobniejszych, a po drugie, po ostatnich podwyżkach, to za mniej chyba nic sobie nie kupi.
Kiedy podjechał autobus wsiadłem do niego. Uderzył mnie smród będący mieszaniną potu, papierosów oraz tanich perfum o nachalnym zapachu. Część ludzi rozmawiała z sobą; mimowolnie zacząłem się przysłuchiwać dialogom. Otyły mężczyzna opowiadał znajomej, że nie należy odbierać połączeń z numerów których się nie zna i zilustrował to opowieścią, że jak raz odebrał to w efekcie musiał zapłacić bankowi zaległą ratę. Inni mówili o rosnących cenach i pytali samych siebie „jak żyć”, kolejni kłócili się o przyczyny katastrofy w Smoleńsku. Jeszcze inni z ironią stwierdzili, że może „mohery” powinny zacząć ustawiać w autobusie krzyż. Jak poparzyłem na pasażerów to stwierdziłem, że są kiepsko ubrani, brudni i wrogo nawzajem do siebie nastawieni. Ta szara kapsułka dziwnie działa, niby nie widzę omamów ale świat wydaje mi się jakiś taki bezbarwny i smutny. Ciekawe co będzie po drugiej tabletce?
Rano obudziłem się zmęczony i niewyspany. Bolał mnie kręgosłup i swędziała skóra – chyba powinienem się był umyć. Kiedy zbliżało się południe na nogach znowu zacząłem widzieć robaki. Siedząc w starym fotelu przygotowywałem się do połknięcia różowej kapsułki. Woda, którą popiłem lek śmierdziała chlorem i była ohydna. Patrzyłem na brudną ścianę ze śladami zacieków. Ciągle nic się jednak nie działo i byłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Nagle, zupełnie niespodziewanie, poczułem przypływ ciepła w żyłach. Mój nastrój całkowicie się zmienił. Pomyślałem sobie, że to jest jak „kop” po zażyciu środków odurzających. Mieszkanie zaczęło wypełniać słoneczne światło – wreszcie wyszło zza chmur. W ciśnieniowym ekspresie zaparzyłem sobie smaczną i mocną kawę, zjadłem kilka kostek pistacjowej czekolady.
Kiedy wyszedłem na zewnątrz moje zmysły pobudził powiew świeżego powietrza. Drogą przejeżdżało duże markowe auto, które zatrzymało się przede mną. Opuściło się okno przednich drzwi i wyłoniła się uśmiechnięta głowa sąsiada, który wczoraj siłował się z zamkiem.
– Dzień dobry sąsiedzie – powiedział z uprzejmością – może pana gdzieś podwieźć? Żona wysłała mnie do galerii bym zrobił zakupy. Raźniej będzie jechać razem.
Podziękowałem i wsiadłem do auta. Zapiąłem pasy i dotknąłem rękoma siedzeń:
– O skórzane i podgrzewane – powiedziałem z uznaniem.
– A co mam sobie żałować – stwierdził sąsiad – wziąłem korzystny kredyt w rublach. Teraz to się najbardziej opłaca, a przecież trzeba Panie używać życia. Dość tej biedy. Byłem w zeszłym tygodniu we Francji. Panie tam teraz bieda, a u nas patrzy pan jak dobrze. Ludzie mają pracę, pieniądze i dostęp do kredytów. Tylko Ci malkontenci z opozycji. Oni wszyscy są chyba chorzy psychicznie i wpieprzają te szare tabletki reklamowane przez Rydzyka – skwitował szeroko się uśmiechając.
W galerii handlowej rozstaliśmy się. Bez celu zacząłem chodzić po sklepach, u jubilera oglądałem zegarki. Ten stary Tissot już mi się znudził, może kupić sobie coś bardziej ekstrawaganckiego albo klasycznego? Moją uwagę przykuł złoty Atlantic z bransoletą za kilkanaście tysięcy. Za plecami stały dwie kobiety oglądające biżuterię w gablocie. Jedna drugiej pokazała coś palcem i zaczęły rozmawiać:
– O tego muszę mieć. Jak z tobą wyjdę na zakupy to zawsze wydam kupę kasy na nowe ciuchy. Na koniec jeszcze do jubilera. Ile ja mam wydawać? Może powinnyśmy chodzić do muzeum, tam się tylko ogląda – powiedziała śmiejąc się głośno.
– Nie żartuj, zawsze tak robimy, a twojemu staremu to zupełnie obojętne. Po co go sobie wzięłaś? No powiedz? Czy nie po to by robić zakupy? Na takie grosze jak te kilka stów dziennie to on nawet nie zwraca uwagi.
Postanowiłem przejść do następnej gabloty, oglądałem kolejne zegarki.
Ludzie chodzący po galerii byli zadowoleni i uśmiechnięci. Maszerowanie po tak wielkim sklepie jest jednak męczące. Dlatego postanowiłem wrócić taryfą. Z radia, które miał włączone kierowca, dowiedziałem się o kolejnych sukcesach polskiego rządu i genialnym planie ratowania strefy euro jaką zaproponował nasz minister finansów. Podobno nawet Merkel nie może wyjść z zachwytu. Okazało się, że by zatrzymać kryzys wystarczy policzyć Grecji, i innym państwom południa Europy, średni dług na dekadę. Dzięki temu ich oceny zaraz skoczą na trzy „A” i będą mogli uzyskać nowe pożyczki z Banku Światowego. Jakie to proste – pomyślałem – a tyle było strachu z tym kryzysem.
W domu cały wieczór spędziłem na oglądaniu nowego zegarka, na którego zakup się zdecydowałem. Wybrałem duński tytanowy zegarek o ciekawym wzornictwie. Lubię ładne rzeczy i ten metaliczny szary połysk.
Następnego, już trzeciego dnia od wizyty u lekarza, świat wrócił do zwyczajnych barw oraz wyimaginowanych robaków na nogach. Było już po dziewiątej; przynajmniej taką godzinę pokazywał mi mój nowy tandetny i plastikowy zegarek. Śniadanie zjadłem z moją nową żoną (chyba za szybko powiedziałem jej „żegnaj panienko”) i ubrawszy się w kurtkę poszedłem w kierunku apteki. Ku mojemu zdziwieniu w oknach wystawowych centrum handlowego tym razem siedzieli rzeźnicy z Nie-Boskiej komedii Krasińskiego. Ostrzyli noże i mówili, że muszą być ostre, bo będą rżnąć.
Przed okienkiem w Aptece zapytałem się farmaceutki czy nie ma różowych tabletek w większym opakowaniu. Odpowiedziała, że najkorzystniej jest zakupić 10 kapsułek w cenie 666 złotych. Zgodziłem się i znowu zapłaciłem kartą.
Na ulicy pomyślałem, że poprzednim razem zapomniałem zapoznać się z ulotką dołączoną do leku. Zupełnie nie wiem czy branie tego środka nie ma skutków ubocznych. Kiedy starałem się przeczytać informacje wydrukowane maleńkimi literkami, podszedł do mnie sąsiad, który wczoraj podwiózł mnie do galerii handlowej.
– Witam sąsiada – powiedział – widzę, że pan też woli te różowe tabletki. Tylko one są takie drogie. W zeszłym roku były na zniżkę, a teraz wszystko przez tych Greków. Nie pożyczy mi pan jednej? Kiedyś oddam.
Jego oczy były przekrwione, a na nogach pełzało pełno różowych robaków. Nie będę żyła, dałem mu dwie kapsułki; bardzo mi dziękował i odszedł pełen zadowolenia.
Moje myśli zatrzymały się, spojrzałem na własne nogi z rozbieganymi glizdami i głośno zadałem sobie pytanie:
– A co ja zrobię jak zabraknie mi pieniędzy na różowe tabletki? Świat po szarych za 14,35 jest nie do wytrzymania – stwierdziłem ze smutkiem. Czy dostanę kredyt na różowe życie?
* * *
Po dziewięciu dniach łykania różowych kapsułek, nadal rano widzę robaki chodzące po moich nogach. Pojawiło się jednak działanie uboczne lekarstwa – podobnie jak u sąsiada glizdy są różowe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz