o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

sobota, 27 października 2012

Ave Governor R


Romney wygra w USA

By Max Kolonko | October 23, 2012
WYBORY W USA
Mariusz Max Kolonko:
ROMNEY WYGRA W USA 
(komentarz polityczny dla Onet.pl)
Na dwa tygodnie przed wyborami, republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney, prowadzi nad prezydentem Barackiem Obamą 51- 45 wśród zdeklarowanych wyborców. (Gallup Poll).Jest to wynik znaczący, bo historia amerykańskich wyborów pokazuje , że tak blisko przed wyborami, każdy kandydat, który wspiął się wśród pewnych wyborców na magiczny próg 50%, wygrał wybory.
Można argumentować, że ankiet robi się w tym punkcie w wyborach setki, ale wśród nich liczą się tak naprawdę trzy. Gallup Poll to nie wróżenie z fusów i wydruku z komputera nie da się obalić pobożnymi życzeniami. Jeśli w ciągu najbliższych dni nie zdarzy się jakiś znaczący, polityczny hocus-pocus,  Mitt Romney ma poważną szansę zastąpić Baracka Obamę w Białym Domu.
Pierwsza debata prezydencka – wyborczy X Factor
Jeśli tak sie stanie, historia uzna, że o wyniku tych wyborów zadecydowała pierwsza debata prezydencka, którą Romney wygrał miażdżąco 72 – 22 (Gallup Poll),  co jest największym wynikiem w historii debat prezydenckich, równym nokautowi na bokserskim ringu. Aż 56% wyborców w ankiecie CBS zmieniło po tej debacie zdanie o kandydacie republikanów.
Image zwycięskiego Romneya pozostał odtąd w pamięci wyborców przez rekordowe dla odstępu między debatami, 13 dni do czasu drugiego starcia, kiedy Obama odrobił nieco straty. Trzecia debata była już tylko meczem Anglii z Polską na Narodowym, gdzie Anglików zadowalał remis.
Przez owe dwa tygodnie między debatami, ponad 300 milionów dolarów wpakowanych przez sztab Obamy w reklamówki telewizyjne przedstawiające Romneya, jako bogacza oderwanego od potrzeb zwykłych ludzi, uchodziło z dymem przez komin.
Widownie równe każdorazowo niemal podwójnej liczbie wszystkich mieszkańców Polski, zobaczyły w telewizyjnym prime timie, że Romney jest inny, niż maluje go przeciwnik, mimo zabawnych lapsusów językowych; „w Massachusetts mam foldery pelne kobiet” (czytaj: 13 z 34 mianowanych przez niego stanowisk obsadził kobietami), który nie zostawia po sobie „zapachu siarki” (Chavez o Bushu w ONZ), co najwyżej wizerunek self made mana, który prowadzi „mały” biznes, jak Donald Trump (Obama o Romney w drugiej debacie).
Na dwa tygodnie przed wyborami Floryda przesunęła się pod flagę Romneya, a kluczowe dla wyborów swing states zaczynają wskazywać równą walkę w granicach ankietowego błędu +/- 3 pkt. W owych 13 dniach w 34 stanach, które przyjmują wcześnie głosujących, wyborcy głosowali w rekordowych w historii liczbach.
Kto jest kim i co jest czym
Gdyby Ameryka była cadillackiem, a kandydaci na prezydenta ubiegali się o zostanie jej kierowcą, Mitt Romney byłby mechanikiem samochodowym, a Barack Obama sprzedawcą używanych aut.
W porównaniu tym,  Mitt Romney jawi się jako przedsiębiorca been there done that –  robiłem to sam i mi wyszło, który przez cwierć wieku zarządzał biznesami, prowadził stan Masachussetes jak własną firmę, wprowadził tam opiekę zdrowotną dla wszystkich nie tykając skarbu państwa, zbalansował budżet stanu, zreformował szkoły do rangi najlepszych w kraju i teraz chce zrobić to samo z Ameryką.
  Barack Obama sprzedaje to samo, co cztery lata temu: nadzieje, długoterminowe wytyczne zmieniające fundamentalnie kraj, zielone paliwo, energię ze słońca, leczenie dla wszystkich, większe podatki dla bogatych, rządową interwencję w życie obywateli i w prawa regulowane dotąd przez legislatury stanowe. Ameryka made in Europe, jak dacie mi następne cztery lata na realizację zamierzeń.
Kobiety zaczynają lubić Romneya
Od czasu Reagana w amerykańskich wyborach widać zjawisko gender gap: 50. milionowy blok wyborczy amerykańskich kobiet głosuje inaczej, niż mężczyzni. Od czasów Reagana, Amerykanki głosują głównie na demokratę, zaś mężczyźni – na republikanina. 4 lata temu
Obama wygrał właśnie dzięki rekordowym 65% głosów kobiet, które nie kupiły Sary Palin.
Ale amerykańskie soccer moms boją się dziś o stabilność ekonomiczną ich domostw, a tej Ameryka 2012 nie ma: dwa razy droższa benzyna na stacjach niż 4 lata temu, 23 miliony ludzi bez pracy, bądź pracujących tylko dorywczo, prawie 47 milionów na kartkach żywnościowych, co szósty obywatel na granicy (amerykańskiego) ubóstwa i deficyt, który za Obamy urósł dwukrotnie więcej, niż w całych ośmiu latach rządów jego poprzednika. Odkąd Obama został prezydentem, amerykańska rodzina zarabia z roku na rok mniej, do ok. $ 4,300 miesięcznie.
Przed pierwszą debatą Amerykanki wolały Obamę od Romney’a w ankietach nieraz nawet 60 – 42, teraz w kluczowych dla wyborów stanach swing states jest już pół na pół.
Młodzi Amerykanie, czyli wielkie nic
Ameryka 2012,  to głównie dwa pokolenia: baby boomers i pokolenia Y. Baby boomers to 70. milionowa armia dzieci pokolenia powojennego wyżu demograficznego. Ci, co tańczyli nago w Woodstock, stworzyli Beatlesów i rockendroll, Jacka Kerouca i beatników, spódniczki mini i sexy wiatrówki,  które nosił  nasz Zbyszek Cybulski i Bob Dylan na okładce albumu Freewheelin’.
Pokolenie Y, to ok. 80 milionów ich dzieci urodzonych w latach 80., które nie stworzyły w zasadzie nic, poza Facebookiem i długami na kartach kredytowych rodziców.  Kiedy w 99 roku zorganizowali powtórkę koncertu ich rodziców w Woodstock, musiała interweniować policja i wozy straży pożarnej, które gasiły toalety podpalone dla hecy przez pijaną młodzież. Nazywam ich plastic generation, pokolenie plastyku,  ponieważ pierwszą rzeczą, którą zdobywa młody człowiek wchodzący w życie w Stanach, jest karta kredytowa rodziców.
Dawni hippisi w poobijanych volkswagenach jeżdżą dziś ekskluzywnymi cadillacami, są już często na emeryturze, pływają w swoich basenach i cieszą się z uroków życia. Wybory ich specjalnie nie interesują. Co 4 lata dowożę znajomego baby-boomera do urny wyborczej pod pretekstem wyjazdu na piwo. Interesuje go dobra opieka zdrowotna i niskie podatki od tego, czego się dorobił.  Jego dzieci nie interesuje nic. Może podróż do Amsterdamu (legalna „trawka”) z tym, że nie bardzo potrafią pokazać, gdzie to jest na mapie.
Połowa młodych ludzi po studiach nie ma pracy. O czym nie się tu nie mówi, nie ma pracy, bo często nie chce mieć. Zaden ze znanych mi 20-latków po studiach, nie pracuje, mimo że dostali oferty pracy, za które polski student dałby sie pokroić.
Demokratyczny kandydat na prezydenta, John Kerry, stawiał na nich już w 2004 roku ale w dniu wyborów w swing states padał deszcz i „plastyki” nie poszy do urn. Teraz są 8 lat starsze, i widzą życie tak, jak widzi to Obama: państwo zastąpi im tatę, da wszystko, od domu, po pracę. Zeby to osiągąć nie popracują po 12 godzin dziennie, jak ich rodzice, za to chętnie wyjdą na ulice, żeby wybić jakieś szyby, jednocząc się w ruchu Occupy Wall Street. Jeśli będą uparci, mają taką liczebność, żę mogą uczynić z Obamy prezydenta drugiej kadencji.
Choć kiedy widzę bezrobotnego syna sąsiada rozwalonego na materacu w basenie, myślę, że na to się raczej nie zanosi.
Mariusz Max Kolonko – Nowy York

Brak komentarzy: