WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
Wielu mieszkańców Europy Zachodniej i Południowej nie rozumie
przyczyn niechęci Polaków do Rosjan. To niezrozumienie wynika między
innymi z braku kontaktów z Rosjanami.
Ostatnią podróż na Cypr i do Izraela odbywałem w międzynarodowej
grupie, składającej się głównie z Rosjan oraz Brytyjczyków. Poza tym
było kilku Polaków, dwóch Czechów oraz niemieckie małżeństwo.
W pierwszej fazie podróży przewodniczką była Rosjanka słabo
posługująca się językiem angielskim, która na pytanie jednego z Polaków,
zadane po polsku, ostentacyjnie podkreśliła, iż nie zna i nie rozumie
po polsku. Zażądała aby pytanie zostało zadane w „normalnym języku”. W
tej sytuacji, gdy zwróciła się do mnie po rosyjsku, zdecydowanie
zażądałem aby rozmawiała ze mną po angielsku i co uczyniła z wyraźną
niechęcią, cedząc, że przecież musiałem uczyć się języka rosyjskiego w
szkole.
Po wylądowaniu w Tel-Avivie Rosjanie z przerażeniem patrzyli na
robienie zdjęć przez Brytyjczyków i Polaków na lotnisku Ben Guriona,
próbując nam wmówić, iż „to nie nada” i zostaniemy aresztowani. Z
wyraźnym przestrachem podchodzili do kolejnych kontroli dokonywanych
przez przedstawicieli izraelskich służb bezpieczeństwa. Ten strach minął
dopiero po zakończeniu odprawy.
Początkowo Brytyjczycy ze zdziwieniem przypatrywali się tym
polsko-rosyjskim potyczkom, jednak także oni odetchnęli z ulgą, gdy w
Izraelu przejął nie-Rosjan drugi przewodnik – potomek polskich Żydów,
emigrantów z 1968 roku. David, bo tak miał na imię, znakomicie
posługiwał się zarówno angielskim jak i polskim, traktując wszystkich
jednakowo. Okazał się znakomitym przewodnikiem, który z obiektywizmem
przybliżał historię oraz współczesność Izraela, nie dążąc do wpłynięcia
na nasze stanowisko w konflikcie izraelsko-arabskim. Wskazywał jedynie
na europejski charakter Izraela, stanowiący ewenement na Bliskim
Wschodzie.
Mimo, iż jeździliśmy dwoma busami, w trakcie zwiedzania Jerozolimy
nieustannie natykaliśmy się na „naszych” Rosjan, którzy odnosili się do
nas z ostentacyjnym lekceważeniem, starali się także omijać kolejkę do
zwiedzanych obiektów. W czasie zwiedzania świątyni grobu Pańskiego
zyskali sojusznika w popie, który – wbrew uformowanej kolejce –
wpuszczał jedynie Rosjan, wywołując głośne, choć bezskuteczne protesty
pozostałych turystów. Fakt ten jeszcze bardziej umocnił przekonanie
„naszych” Rosjan, iż świat do nich należy.
Incydenty te jednak otworzyły oczy Brytyjczykom, w efekcie narodził
się „sojusz” brytyjsko-polski, do którego przyłączyło się także dwóch
Czechów. Jedynie niemieckie małżeństwo trzymało się z boku. W rozmowach
Brytyjczycy ( w różnym wieku) przyznawali, iż po raz pierwszy
uświadomili sobie bezczelność i arogancję Rosjan, którzy co warto
podkreślić, nie posługiwali się żadnym obcym językiem lub nie chcieli w
nim rozmawiać. Ten brak znajomości języków obcych wśród Rosjan ujawnił
się już na Cyprze, gdzie Rosjanie stanowią liczącą się 50 tysięczną
kolonię. W tej sytuacji wielu cypryjskich Greków nauczyło się
rosyjskiego, co ugruntowało jeszcze wśród Rosjan przekonanie o braku
potrzeby nauki języków obcych.
Podczas powrotu Rosjanie oblegli sklepy wolnocłowe wykupując w
masowych ilościach wódkę oraz whisky. Nierzadki był widok Rosjanina
wnoszącego do samolotu w torbach 10-15 butelek mocnych trunków. Potem w
hotelu upijali się do nieprzytomności wywołując burdy i dewastując meble
w pokojach. W jednym przypadku konieczny był przyjazd karetki
pogotowia, która odwiozła do szpitala kilku uczestników takiej
rosyjskiej libacji.
Te doświadczenia z Cypru i Izraela potwierdziły moje podobne
obserwacje z Hiszpanii, Włoch czy Wysp Kanaryjskich, gdzie turyści
rosyjscy cieszą się coraz gorszą opinią. Są jednak tolerowali z uwagi na
znaczne zasoby gotówki, którą wydają bez opamiętania.
Dzięki coraz częstszym kontaktom z rosyjskimi turystami coraz więcej
mieszkańców Europy zmienia swój pozytywny stosunek do Rosji i jej
mieszkańców. Możliwe, iż później zrozumieją także przyczyny rezerwy
Polaków w stosunku do „nowych” Rosjan.
Jednocześnie chciałbym podkreślić, iż mój tekst nie dotyczy
wszystkich Rosjan, tylko tzw. rosyjskich turystów, którzy stanowią dosyć
specyficzną grupę. W Rosji zaledwie kilka procent jej mieszkańców,
związanych z władzą, służbami specjalnymi oraz mafią, stać na wyjazdy
zagraniczne. Pozostali klepią biedę, zagraniczne krajobrazy widząc
jedynie w telewizji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz