WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
środa, 28 listopada 2012
Węgry, Jedność, Powstanie * Wspomnienie
russovdepACTUALITE.
....
http://www.polskieradio.pl/99/1461 ******************************
Z jak zene – Czyli muzyka. Nie mam swojego ulubionego zespołu. Chyba nawet nie potrafię wymienić żadnego węgierskiego przeboju, oczywiście oprócz „Dziewczyny o perłowych włosach”. Ale gdy włączę w samochodowym odtwarzaczu płytę z węgierskim czardaszami, to odżywają wszystkie przyjemne wspomnienia.
APPENDIX.
http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet/ogloszenia/item/648-bo%C5%BCe-pob%C5%82ogos%C5%82aw-polak%C3%B3w
1956 Powstanie na Węgrzech
...
TAŚMY Z KOBLENCJI - program Rozgłośni Polskiej RWE od 19 X do 13 XI 1956.
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
Lista osobista
7
A jak ABC – Węgierskie sklepy w których zawsze znalazłem coś dobrego. Kiedyś wydawało mi się, że były tam rzeczy, które w Polsce można było dostać tylko w Peweksie. Teraz wiem, że w węgierskich ABC są rzeczy, których w Polsce nigdzie się nie dostanie. Nie dlatego, że Peweksów już nie ma, ale dlatego, że żaden polski spożywczak nie sprzedaje „Traubisody” (patrz pod „T”) i „Turo Rudi”.
B jak Budapeszt – Najpiękniejsza stolica jaką znam. Miasto secesji, mostów na Dunaju i wspomnień z młodości. W zasadzie miejscom w Budapeszcie mógłbym poświęcić odrębny alfabet, ale to może innym razem. Tymczasem zapraszam do litery „K”.
C jak Cserepfalu – Mała wioska w pobliżu Mezokovesd, u stóp Gór Bukowych. Zbocza z winnicami i nierozerwalnie z nimi związanymi winnymi piwniczkami wykutymi w skałach. Podobnie wykute w skałach mieszkalne jaskinie „Kis America”. I ta wieczorna cisza, która na przeciętnym mieszczuchu przyzwyczajonym do wszechobecnego hałasu robi piorunujące wrażenie.
D jak Demjen – Nasze ulubione kąpielisko. Nie ogromne, nie mające największej liczby atrakcji, ale najsympatyczniejsze i mające wszystko to co potrzeba. Ach, gdyby tak na starość można było tam mieszkać i moczyć kości w takim termalnym basenie z widokiem na wzgórza.
E jak Eger – Miasto wina, basenów i zamku na wzgórzu skąd roztacza się wspaniały widok na leżące w dole kamienice i egzotyczny minaret, na który już na pewno nie wejdę, bo sam widok fotografii barierek na jego szczycie powoduje lęk wysokości.
F jak forum - Miejsce gdzie spotkałem wielu Starych Znajomych, chociaż nikogo z Was osobiście nie jeszcze nie widziałem. Jedno z niewielu miejsc w internecie, gdzie wchodzę nie z obowiązku, ale dla przyjemności.
G jak „Gulasz z Turula” – Jedyna książka jaką w dorosłym życiu czytam przynajmniej raz do roku. W dzieciństwie dotyczyło to książek Niziurskiego, czy Nienackiego. Teraz zastąpił ich Krzysztof Varga. Czytam „GzT” także dlatego, że odnajduję tam moje znajome miejsca, a wartością dodaną jest to jak zostały one opisane.
H jak Hajdunanas – Dlaczego nie Hajduszoboszlo? Bo to spokojne miasteczko na węgierskiej prowincji z sympatycznym zespołem basenów, wolę od hałaśliwego i pełnego turystów Haj-lo, w którym większość tych turystów nie widzi potrzeby nauczenia się po węgiersku „dzień dobry” i „dziękuję”. Wolę tak bardzo, że w Haj-lo jeszcze nie byłem i nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek tam pojadę. A do Hajdunanas z chęcią zajrzę po raz kolejny, chociażby na jeden dzień, aby poczuć wolniejsze tempo życia.
I jak idojaras – Czyli pogoda. Mam wrażenie, że na Węgrzech jest lepsza pogoda, niż w Polsce. Myślę o tej pogodzie wyrażonej na skali barometru i termometru i o pogodzie ducha.
J jak język węgierski – Chyba nigdy się go dobrze nie nauczę. Ale i tak mam satysfakcję, że dzięki tym słowom, które znam, ja lepiej rozumiem Węgrów, a oni lepiej rozumieją mnie. Dosłownie i w przenośni.
K jak Kobanya – Ta dzielnica jest mi najbliższa, bo był czas kiedy pomieszkiwałem na Halom koz, niedaleko Halom utca, w normalnym węgierskim bloku wśród Węgrów. Chodziłem do parku Czajkowskiego, a codzienne zakupy robiłem w zwyczajnym osiedlowym „ABC” przy Zalka Mate ter. A spośród ówczesnych marketów najbardziej lubiłem „Sugar” położonym na północnej granicy tej dzielnicy przy Ors Vezer ter. Ech … wspomnienia.
L jak lato – Dla mnie kojarzy się z wyjazdem na Węgry. Wszystkie inne wakacyjne wycieczki i pobyty, to tylko uzupełnienie.
M jak Mezokovesd – A w zasadzie Zsory, czyli dzielnica letniskowa w tym miasteczku. Najczęstsza baza w czasie węgierskich wyjazdów. Domki przy prostokątnej siatce maleńkich uliczek (patrz „U”), po których obok rzadko jeżdżących samochodów poruszają się czterokołowe rowerowe pojazdy z tamtejszej wypożyczalni. Tempo życia jest tam inne, bo nikt się spieszy.
N jak nehez – Czyli „trudny, trudna, trudne”. Tego słowa używam często, gdy tłumaczę się, że ciężko mi wymówić jakieś słowo. Gdy jeszcze dodam słowo „sajnos”, to Węgrzy ze zrozumieniem kiwają głowami. Ale doceniają, że przynajmniej się staram.
O jak owoce – Dodam jeszcze warzywa. Z owoców przede wszystkim arbuzy (patrz także pod „V”), z warzyw papryka (patrz pod „P”). Niby większość z nich można spotkać w Polsce, ale na Węgrzech jakoś inaczej smakują. Nigdy nie wiem, czy to obiektywna kwestia kubków smakowych, czy subiektywna kwestia wakacyjnego nastroju.
P jak papryka – Papryka to Węgry. Jest nawet polskie zagłębie paprykowe pod mazowieckimi miejscowościami: Przysuchą i Potworowem. Ale i tak dla mnie prawdziwa papryka jest tylko węgierska. Pod różnymi postaciami. Słodka i ostra, a najlepsza jest ta półostra, podłużna seledynowa. Świeża i w słoikach, tu najlepsza jest nieduża, okrągła, marynowana.
R jak Rendorseg – Czyli tamtejsza Policja. Z jednej strony zawsze z niepokojem patrzę na węgierskie radiowozy, czy przypadkiem nie chcą mnie zatrzymać, bo o wysokości mandatów krążą legendy. Jednak z drugiej strony nie czuję z ich strony ewentualnej nieobliczalności, czy też nawet złośliwości, z której w internetowej rzeczywistości jest znana chociażby policja czeska i słowacka. Na razie nie miałem spotkać się oko w oko z węgierskimi policjantami. No i może niech tak zostanie.
S jak salami – W zasadzie nawet nie bardzo lubię. Ale głównie dotyczy to polskich zamienników. Bo tamtejsze oryginalne salami smakuje i pachnie całą swoją węgierskością. Gdy jeszcze długo po przyjeździe ukroję plasterek, to wracają wspomnienia.
T jak Traubisoda – Moja płynna słabość. Niby tylko winogronowy napój gazowany, a jednak to coś więcej. Kiedyś w szklanej półtoralitrowej butelce zamykanej metalowym kapslem, teraz zunifikowana w PET-plastiku z nakrętką. Pojawiła się w ciemnym kolorze, a także dietetyczna ze słodzikiem. Ale dla mnie i tak najlepsza jest ta tradycyjna – jasna, z niezdrowym cukrem. Bez Traubisody nie ma wakacyjnych kolacji (patrz „V”).
V jak vacsora – Czyli Kolacja. Najważniejszy wakacyjny węgierski posiłek. Śniadania są szybkie, bo przyjeżdża się po to aby zwiedzać, czyli trzeba szybko wyjść. Obiad, to najczęściej przekąska gdzieś po drodze lub na basenach. A kolacja, to zwieńczenie dnia. Warianty są dwa: wyjściowy (to najczęściej w zasadzie obiadokolacje), w którejś z knajpek lub domowy z obowiązkowym zestawem: pszenne pieczywo, paprykowe wędliny, papryka we wszelkiej postaci, Traubisoda do picia i arbuz na deser. Nieeeeebooooo w gębie.
U jak ulica, utca – W obu językach na „U”. Mam swoje ulubione w małych miasteczkach i w dużym Budapeszcie. Te pierwsze są w Mezokovesd, Tokaju, czy maleńkim Cserepfalu, te drugie są w różnych dzielnicach stolicy. Nie sposób ich wszystkich wymienić, ale jedną muszę. To Wesselenyi utca w VII dzielnicy. Dla mnie żywe muzeum węgierskiej historii: ślady żydowskiej obecności, secesyjne elementy, kamienice pamiętające CK Monarchię.
W jak wino – Nie piję alkoholu. Tak sobie kiedyś postanowiłem. Ale gdy czytam wpisy forumowych Ekspertów od wina, to dochodzę do wniosku, że węgierskie wino, to nie jest taki sobie napój z kilkunastoma procentami służącymi do poprawy nastroju. To część węgierskiej historii, tradycji i kultury. A jeszcze te wykute w skałach piwniczki z beczkami. Według niektórych może popełniam bluźnierstwo, ale napiszę, że trochę Was miłośników wina rozumiem, bo moja ulubiona Traubisoda też jest z winogron.
X jak X muza – Zaskakująco dużo jest związków polskiego i węgierskiego kina. Polscy aktorzy grający w węgierskich filmach. Marta Meszaros, to prawie pół-Polka. Są węgierskie akcenty w polskich komediach („Czterdziestolatek”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, CK Dezerterzy” ). Ale dla mnie synonimem węgierskiego kina jest Miklos Jancso i jego filmy o trudnej, węgierskiej historii. I te ujęcia bezkresnych równin puszty, na tle których rozgrywają się ludzkie dramaty.
APPENDIX.
BOŻE, POBŁOGOSŁAW POLAKÓW
Projekt preambuły nowej konstytucji Korony Polskiej
„BOŻE, POBŁOGOSŁAW POLAKÓW”
Narodowe wyznanie wiary
W Imię Ojca i Syna i Ducha św.
My, członkowie narodu polskiego, na początku nowego tysiąclecia, z odpowiedzialnością za każdego Polaka, wyznajemy co następuje:
Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy władca, książę Mieszko przed ponad tysiącem lat osadził polskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy.
Jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie naszego kraju, jego wolność i niepodległość.
Jesteśmy dumni z powodu wielkich dzieł duchowych Polaków.
Jesteśmy dumni, że nasz naród przez stulecia bronił w walkach Europę, a swoimi talentami i pracowitością pomnażał jej wspólne wartości.
Uznajemy kluczową dla podtrzymania naszego narodu rolę chrześcijaństwa.
Szanujemy różne tradycje religijne naszego kraju.
Obiecujemy, że zachowamy jedność duchową narodu, która w wichrach minionych stuleciach rozerwana została na części.
Narodowości i grupy etniczne żyjące w Polsce uważamy za część narodu polskiego.
Zobowiązujemy się, że będziemy chronić i pielęgnować nasze dziedzictwo, polską kulturę, niepowtarzalny język oraz wytwory natury i dzieła człowieka w rejonie od Bałtyku po Karpaty i Sudety.
Czujemy odpowiedzialność wobec naszych potomków, dlatego rozumnie korzystając ze źródeł materialnych, duchowych i naturalnych, chcemy dla tych, którzy przyjdą po nas, zachować godne warunki życia.
Wierzymy, że nasza kultura narodowa jest wkładem do różnorodnej jedności europejskiej. Szanujemy wolność i kulturę innych ludów, staramy się o współdziałanie z każdym narodem świata.
Wyznajemy, że podstawą ludzkiego istnienia jest godność człowieka.
Wyznajemy, że wolność człowieka może urzeczywistnić się tylko we współdziałaniu z innymi.
Wyznajemy, że najważniejszymi ramami naszego współistnienia są rodzina i naród, a podstawowymi wartościami naszej jedności pozostają wierność, wiara i miłość.
Wyznajemy, że podstawą siły wspólnoty i poszanowania każdego człowieka jest praca, dzieło ludzkiego ducha.
Wyznajemy obowiązek niesienia pomocy pokrzywdzonym i ubogim.
Wyznajemy, że wspólnym celem obywatela i państwa jest dobre życie, bezpieczeństwo, ład, sprawiedliwość, pełnia wolności.
Wyznajemy, że prawdziwe rządy ludu są tam, gdzie państwo służy swoim obywatelom i rozwiązuje ich problemy sprawiedliwie, bez nadużyć i stronniczości.
Szanujemy osiągnięcia naszej pierwszej konstytucji oraz Koronę Polską, która ucieleśnia konstytucyjną ciągłość państwową Polski i jedność narodu.
Nie uznajemy czasowego zawieszenia naszej historycznej konstytucji spowodowanego rozbiorami.
Odrzucamy przedawnienie nieludzkich zbrodni dokonanych przeciwko narodowi polskiemu i jego obywatelom przez rządzącą dyktaturę komunistów.
Nie uznajemy prawnej ciągłości komunistycznej „konstytucji” z 1952 roku, która była podstawą reżimu, dlatego ogłaszamy jej nieważność.
Zgadzamy się, że nasza dzisiejsza wolność wyrasta z Powstania Poznańskiego 1956 roku.
Uznajemy, że powrót samostanowienia państwowego naszej ojczyzny, utraconego de iure 28 czerwca 1945 a de facto 22 lipca 1944 roku, jeszcze nie nastąpił i będzie nim dzień wyborów Konstytuanty.
Ten dzień uznajemy za początek nowej demokracji i konstytucyjnego porządku naszej ojczyzny.
Uznajemy, że po dziesięcioleciach XX wieku, prowadzących do moralnej zapaści, istnieje niezbędna potrzeba duchowej odnowy.
Pokładamy ufność we wspólnie tworzonej przyszłości i w świadomości powołania młodych pokoleń.
Wierzymy, że nasze dzieci i wnuki swymi talentami, wytrwałością i duchowymi wysiłkami na nowo uczynią Polskę wielką.
Nasza konstytucja jest podstawą naszego porządku prawnego – to umowa między Polakami, tymi z przeszłości, z teraźniejszości i z przyszłości.
Jest ona żywą ramą, która wyraża wolę narodu i określa formę, w jakiej chcemy żyć.
My, obywatele Polski, jesteśmy gotowi budować ład naszego kraju na współpracy całego narodu.
Odwołując się do czasów świetności i chwalebnych dokonań, my, obywatele Polski, jesteśmy gotowi odbudować wespół z naszymi sąsiadami Rzeczpospolitą Wielu Narodów, z Chrystusem Królem jako władcą
Amen.
[ dwie poprawki ode mnie, dodałam na początku znak chrześcijan "w imię Ojca..." i na końcu monarchę dziedzicznego zamienilam na Chrystusa Króla. Proszę o uwagi]
Zazdrościmy węgierskim patriotom, że im się udało ... Jednak niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak wielką pracę „u podstaw” wykonano. Blisko 10 lat trwało budowanie społecznego zaplecza społecznego, które politykom umożliwiło uzyskanie w parlamencie większości konstytucyjnej. A tylko taka większość stwarza warunki do przebudowania fundamentów ustrojowych państwa.
Umowa z Magdalenki, firmowana medialnym spektaklem Okrągłego Stołu zbudowała współczesne polskie państwo na marnych fundamentach. Incydentalne próby wzmacniania tychże (rząd Jana Olszewskiego i rządy PiS) udowodniły, że bez rewolucji ustrojowej nie da się przeprowadzić gruntowych zmian.
Pytanie: czy w Polsce da się powtórzyć wariant węgierski, musi być poprzedzone przede wszystkim odpowiedzią na pytanie o polską scenę polityczną. Człowiek nie z naszej bajki, generał Czesław Petelicki w jednym z wywiadów stwierdził, że spór na linii Donald Tusk - Jarosław Kaczyński, czy wcześniejszy spór Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim, (...) to jest amerykański wrestling, na który frajerzy kupują bilety, licząc że któryś z zawodników zrobi sobie krzywdę, a to (...) zapasy tak ustawione, że nikt sobie krzywdy zrobić nie może[1].
Spór ten tak mocno zaciążył na sposobie postrzegania rzeczywistości, że większość z nas nie zauważyła sytuacji, w której to Opatrzność dała politykom „węgierskie narzędzie” do ręki. Stały się nimi społeczne komitety poparcia na rzecz prezydentury... Niestety adresat tego poparcia, a przede wszystkim jego zaplecze polityczne, nie potrafiło, bądź – co gorsze – może nawet nie chciało wykorzystać! A fala społecznej aktywności nie dała się w całości skanalizować ...
Zbliżają się wybory. Aktualnym staje się zatem pytanie o celowość współuczestniczenia w show wrestlingu... Wydaje się, że ten model uprawiania polityki zużył się!
Odpowiedź na pytanie o przyszłość związana może być z działaniami niezależnej od czynników politycznych części społecznej fali 2010 roku. Lokalne fale, jeśli spowodują w swoim najbliższym otoczeniu istotne procesy naprawy kulejącej rzeczywistości, w pewnym momencie zjednoczone, mogą doprowadzić do powstania ogólnopolskiego ruchu na rzecz reformy państwa. Przykład naszej Solidarności A.D.1980 i amerykańskiej Tea Party dowodzi, że z taką siłą musi liczyć się każdy, a sama siła staje się pożądanym partnerem koalicyjnym. Być może w Polsce musiałaby rządzić samodzielnie ...
Aby do tego doprowadzić należałoby – zgodnie z zasadami wojskowości – właściwie gospodarować przede wszystkim zasobami ludzkimi. Proces zmarnowania społecznej aktywności ruchu 10 kwietnia winien być przestrogą!
Wydaje się zatem, że udział we wrestlingu należałoby odpuścić, wykorzystując posiadane zasoby na rzecz budowania mocnego zaplecza w swoich najbliższych otoczeniach. Dopiero skonsolidowane, wokół spraw lokalnych środowiska, zjednoczone wokół spraw miejskich lub regionalnych będą w stanie podejmować działania ogólnokrajowe.
Odpowiedź na pytanie: czy Polska przetrwa, interesuje niewielu. Ludzie żyją tu i teraz. Do nielicznych aspirujących do roli inteligentów należy poszukiwanie dróg wyjścia.Twórzmy, bądź przekształcajmy istniejące komitety w Kluby im. Victora Orbána, w których jedyną formą członkowską będzie DZIAŁANIE ! Gadułom i pięknoduchom dziękujemy !
Być może wówczas uda się nam powtórzyć w Polsce wariant węgierski A.D. 2010/2011.
Szanowni Państwo,
Obydwa teksty zostały opublikowane w kolejnym numerze PATRIOTY, który możecie Państwo pobrać ze znajdującego się poniżej załącznika i wydrukować w potrzebnej liczbie egzemplarzy. Gorąco zachęcamy do angażowania się w kolportaż naszej gazety i propagowanie zawartych w niej treści.
Redakcja Serwisu
www.wroclawskikomitet.pl
Polki * Marta Kaczyńska
Marta Kaczyńska: pasażerów Tupolewa zabito, były dwa wybuchy
Posted by Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia w dniu 2012-11-28
- Cała wiedza jaką mamy, prowadzi do logicznego wniosku, że pasażerów Tupolewa po prostu zabito, że były dwa wybuchy – mówi w wywiadzie dla nowego dwutygodnika “W sieci” Marta Kaczyńska. – W sprawie Smoleńska mamy kulę śniegową, która jest coraz większa i która spadnie któregoś dnia na Platformę Obywatelską – dodaje.
– Mnogość nieprawidłowości, pomyłek czy ewidentnych fałszerstw, kłamstw, od stenogramu po sekcję ciał ofiar, to wszystko jest coraz bardziej szokujące – mówi Marta Kaczyńska w wywiadzie i dodaje, że “błędem było lekceważenie od początku tezy o zamachu i że należało ją badać od początku i weryfikować jak inne hipotezy dotyczące katastrofy”.
- W przypadku każdej katastrofy lotniczej bada się taką możliwość, a co dopiero, gdy ginie urzędujący prezydent i elita polityczna kraju –kontynuuje Kaczyńska. – Za dużo tu przypadków, za bardzo to wszystko układa się w obraz celowego fałszowania przebiegu katastrofy, by to zlekceważyć – dodaje.
Marta Kaczyńska zaznacza też w rozmowie, że zgadza się ze słowami Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że katastrofa smoleńska to “niesłychana zbrodnia popełniona na 96 osobach”, ponieważ według niej “takie są fakty”.
Marta Kaczyńska, fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Córka zmarłego prezydenta podsumowuje: “Na pewno nie będzie tak, że z dnia na dzień miliony ludzi powiedzą – no tak, dłużej nie można tych kłamstw tolerować. Dochodzenie do prawdy to proces długotrwały”.
(“W Sieci”/KK), Źródło: Medi
FAKT.PL:
– Mnogość nieprawidłowości, pomyłek czy ewidentnych fałszerstw, kłamstw, od stenogramu po sekcję ciał ofiar, to wszystko jest coraz bardziej szokujące – mówi Marta Kaczyńska w rozmowie z pismem "W sieci". Córka prezydenta, który zginął w katastrofie smoleńskiej ocenia, że błędem było lekceważenie od początku tezy o zamachu i że należało ją badać od początku i weryfikować jak inne hipotezy dotyczące katastrofy.
– W przypadku każdej katastrofy lotniczej bada się taką możliwość, a co dopiero, gdy ginie urzędujący prezydent i elita polityczna kraju – przekonuje Kaczyńska. – (...) Za dużo tu przypadków, za bardzo to wszystko układa się w obraz celowego fałszowania przebiegu katastrofy, by to zlekceważyć – mówi Marta Kaczyńska.
Zdaniem córki prezydenta, mając dzisiejszą wiedzę, pytanie nie brzmi czy do zamachu doszło, ale czy są jakieś dowody, że go nie było. – Cała wiedza jaką mamy, prowadzi do logicznego wniosku, że pasażerów Tupolewa po prostu zabito, że były dwa wybuchy – kończy swą myśl Kaczyńska.
Pytana o słynną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dotyczącą "niesłychanej zbrodni" popełnionej na 96 osobach odpowiada, że stryj ma całkowitą rację. – Takie są fakty i nie można od nich uciec – mówi Kaczyńska w wywiadzie i podkreśla, że straszenie absurdalną wojną z Rosją jest jedynie przykrywką i zaciemnianiem obrazu. – Nie rozumiem w jaki sposób powołanie międzynarodowej komisji śledczej, poproszeni o pomoc naszych sojuszników z NATO miałoby spowodować wojnę. Mówił o tym stryj i ma rację – przekonuje Marta Kaczyńska.
GAZETA PRAWNA:
GAZETA PRAWNA:
Marta Kaczyńska w wywiadzie udzielonym Jackowi Karnowskiemu stwierdziła, że zgadza się z coraz częstszymi tezami naukowców, że na pokładzie prezydenckiego Tu-154M doszło do dwóch wybuchów i że był to najprawdopodobniej zamach.
"Od początku uważałam, że tezę o zamachu należy weryfikować i badać. Od pierwszego dnia po katastrofie nie było żadnych przesłanek, by traktować ją inaczej niż inne, by lekceważyć taką możliwość. Zresztą w przypadku każdej katastrofy bada się taką możliwość, a co dopiero gdy ginie urzędujący prezydent i elita polityczna kraju. Tym razem, z zastanawiającą zaciekłością, próbowano nam wmówić, iż taka hipoteza jest absurdalna i niemożliwa. Kto wie, czy dziś nie poznajemy właśnie źródeł tej zaciekłości" - powiedziała Kaczyńska.
I dodała: "Za dużo tu przypadków, za bardzo to wszystko układa się w obraz celowego fałszowania przebiegu katastrofy, by to lekceważyć. Ktoś tu wyraźnie mataczy i ma dużo do ukrycia. Widzi to chyba każdy racjonalnie myślący człowiek. Szkoda, że ludzie, którzy zaprezentowali nam ten oficjalny raport, dziś nadający się do kosza, tak mało mają dziś odwagi, by konfrontować się z tymi faktami, które są ujawniane. Pochowali się gdzieś i milczą".
Marta zgadza się ze stryjem
Kaczyńska zgadza się również ze słowami stryja, który powiedział, że jego zdaniem na 99 proc. katastrofa w Smoleńsku była wynikiem zamachu.
"Stryj ma całkowitą rację. Mamy dziś więcej argumentów, że to był zamach. Takie są fakty i nie można od nich uciec. Niezależnie od tego, iż osoby mówiące o prawdziwym przebiegu tragedii są brutalnie atakowane. I ciągle stosuje się nowe przykrywki, straszy też absurdalnie wojną z Rosją. Nie rozumiem, w jaki sposób powołanie międzynarodowej komisji śledczej, poproszenie o pomoc naszych sojuszników z NATO miałoby spowodować wojnę. Mówił o tym mój stryj i ma rację. (...) Kiedy w Smoleńsku odkryto zastanawiające materiały, całą energię włożono w zaprzeczanie, że coś znaleziono, a nie rzetelne informowanie opinii publicznej" - powiedziała Kaczyńska w wywiadzie dla "wSieci".
Rząd już nic nie wyjaśni
Marta Kaczyńska jest też przekonana, że polskie władze nie są nieudolne - po prostu nie chcą ustalić, co się naprawdę zdarzyło pod Smoleńskiem.
"Z jednej strony jest strach przed wielką Rosją, z drugiej... Powiem inaczej: jeśli ktoś w sytuacji gdy ginie prezydent, zachowuje się tak, jakby nic się nie stało, oddaje śledztwo Rosjanom, robi wiele, by nie mogli nam pomóc sojusznicy, jeśli co chwila potwierdza te wybory, to na pewno nie działa w polskim interesie" - zaznaczyła Kaczyńska.
********************************
" NARÓD ":
Wypowiedzieli się na Facebook'u:
wtorek, 27 listopada 2012
"fachowcy", p r z e m o c, '''wojna'''
ZAMIAST WSTĘPU.
Ojczyzna to ziemia.Tyle Ojczyzny ile ziemi.Kiedy istniało ziemiaństwo i mądry lud prosty kochający pracę na roli,był patriotyzm,pobożność,sens życia,szarego trudu,dziękowało się Panu Bogu za chleb i każdy przeżyty dzień.I to wystarczyło.Człowiek myślał,żeby Polsce było z nim dobrze.Obecne przemieszane społeczeństwo należy do społeczeństw konsumpcyjnych,gdzie dawanie siebie Ojczyźnie zastąpione zostało nastawieniem na korzystanie,używanie wyładowanie niskich instynktów.Polska stała się miejscem nie kochanym,tylko wykorzystywanym.Kwitnie kosmopolityzm,wyzwolenie z norm religijnych i moralnych a od tego tylko krok do zwyrodniałego hedonizmu.Nie łudźmy się,wyniki wyborów wyraźnie na to wskazują.
NIE MA ŻARTÓW Z KS. MAŁKOWSKIM cz 2
Przesłane przez TELEWIZJASUPERSTACJA dnia 5 sie 2011
Opis jest niedostępny.
Najlepsze komentarze
- co znaczy zapierdalal? jestes po zawodowce czy polska patalogia? rodzice do ciebie mowia takim jezykiem czy ulica uczy?nie "ruchasz" dzieci? a ktos kiedys ciebie? Reasumujac, jestes rynsztok. Oczekuje na inwektywy. Rynsztok grzeznie w wulgaryzmach. Pokaz sieMrGold149 w odpowiedzi do: anyerpenno (Pokaż komentarz) 3 tygodnie temu 9
- juz smierdzisz zawodowka. mnie nazywasz tepakiem chociaz nic o mnie nie wiesz.kobieta prowadzaca program zna sie tyle na dziennikarstwie ile koza na tulipanach. zadaje pytania na ktore pozniej sama sobie odpowiada. religia mnie nie interesuje. interesuja mnie tepaki, tacy jak ty i ona.W czym jeszcze objawia sie twoja dosadnosc? Jestes dobry w wulgaryzmach.Poza tym, jezeli mieszkasz w Polsce, jestes Polakiem, miej odrobine szacunku dla rodakow. Jezeli nie jestes, zostaw ich, wyjedz stamtad.MrGold149 w odpowiedzi do: anyerpenno (Pokaż komentarz) 3 tygodnie temu 8
Wszystkie komentarze (128)zobacz wszystko
- Bardziej wydaje mi się że potępił by to co dzieje się na w polityce i kościele bo to kurwa jakaś parodia jest.Czego uczy nas ksiądz dyrektor i 80% duchownych antysemityzmu i nienawiści do polityków nie popierających kościoła. Kurwa nie pakujcie wszystkich do jednego worka. Każdy może być chujem i Żyd i Polak ale ani jeden ani drugi nim być nie musi
- Wszyscy uważacie się za świętych katolików, a ktoś zastanowił się nad tym co powiedział by Wojtyła jak by żył? Zgodził by się z tym czy nie? Jak by nie patrzył to do dziś ideał katolickiej wiary. Wątpię że powiedział by że krew na rękach Tusk i Putin
- Dla mnie to ten ksiądz jest prostytutką. Kurwą która zajmuje się polityką a nie duchem. To dla mnie błąd. Polityka to polityka, a Bóg to Bóg. Jeśli ktoś to miesza to jest kurwą
- Po co mowic, ze ktos klamie przeciez to sprawa miedzy klamca, a Bogiem.w przypatku ateisty juz bez Boga?? Gupia pinda. Po co walczyc o prawde. po co nazywac zlo zlem?Jak mozna stwierdzic,ze cos jest nie mozliwe skoro sie nie ma o tym najmniejszego pojecia. Ksiadz jest spoko :)
- WIła się wiła ale ją dopadł z tą prawdą.
- Wierzyć się nie chce, że tak cyniczna i miałka intelektualnie a pozująca na inteligentną kobieta zaśmieca przestrzeń medialną swoim głosem skrzypiącym jak sprężyna łóżka w hotelu wynajmowanym na godziny.CZAS BEZLITOŚNIE weryfikuje te jej cyniczne wypowiedzi.pasciuch 1 tydzień temu playlista: Liked videos
APPENDIX.
Marian Zagórny
Do więzienia za odwagę i przyzwoitość
Marian Zagórny, w PRL-u aktywny w „Solidarności”, a w wolnej Polsce wieloletni działacz rolniczy i lider Związku Zawodowego Rolników „Solidarni”, lada chwila może otrzymać wezwanie do stawienia się w więzieniu. Jest on zagrożony pozbawieniem wolności w związku z odwieszeniem wyroków za organizację radykalnych protestów w obronie rolnictwa, konsumentów i budżetu państwa. Poprosiliśmy Mariana, od lat będącego członkiem Rady Honorowej naszego czasopisma, aby przypomniał, za jakie „grzechy” polskie państwo chce go odizolować od reszty społeczeństwa.
***
Niebawem prawdopodobnie dostaniesz nakaz stawienia się w zakładzie karnym. Co zamierzasz wówczas zrobić?
Marian Zagórny: Podobne nakazy dostawałem już kilkakrotnie, nawet siedziałem w 2000 r. Dobrowolnie się nie stawię. Chcę powiedzieć, że mnie nie przestraszą nakazami aresztowania. To, co robiłem, będę robił nadal, nawet jeśli będę lądował w więzieniu. Jestem Polakiem i nie mam zamiaru uciekać za granicę; tutaj się urodziłem, tu chcę pracować i umrzeć. Dopóki będę miał dość zdrowia, to jeśli Pan Bóg mi pozwoli, dalej będę związkowcem, nawet gdybym miał zostać sam. ( )
całość: http://nowyobywatel.pl/2012/09/28/do-wiezienia-za-odwage-i-przyzwoitosc/
APPENDIX II.
Pragnienie jednosci czy klapa
2012-11-23 21:17
Pragnienie jedności czy wielka klapa, czyli gdzie było PiS?
Bylem na spotkaniu z posłem Adamem Kwiatkowskim. Zapytałem, czy PiS ma jakiś konkretny plan w sprawie zabezpieczenia wyborów, taki, aby nasze polskie glosy nie były liczone przez ruskie serwery. Zamiast konkretnie i krotko odpowiedzieć, dal najpierw 30 minutowy wykład na temat jak działa Państwowa Komisja Wyborcza (chyba nie chciał więcej pytań?) a potem odpowiedz sprowadził do stwierdzenia, ze oni to są w opozycji a nie w rządzie wiec nic tu nie mogą zrobić Naprawdę?! W tak fundamentalnej sprawie jak sfałszowanie wyników ostatnich wyborów, nasza największa prawdziwa partia opozycyjna siedzi cicho! Miałem również drugie pytanie, którego nie zadałem bo poseł się śpieszył na samolot. Zadam teraz. Gdzie był PiS w czasie Marszu Niepodległości? Chwała tym dwom posłom, co zatrzymali polewaczkę która chciała wjechać w tłum, ale jakoś nie widziałem reprezentacji PiS-u takiej, jaka mieli Solidarni2010 albo Kluby Gazety Polskiej. Przecież to nasze największe święto narodowe. A Marsz Niepodległości to wyraz naszej miłości do Ojczyzny i okazja na okazanie sprzeciwu wobec reżimu, który chce zamienić nas wszystkich, poprzez mordy, zamachy i zastraszanie w niewolników i pariasów Europy. Czy właśnie PiS, jako nasza jedyna nadzieja i licząca się reprezentacja w Sejmie, nie powinien iść na przodzie takiego Marszu, niosąc wysoko polska flagę obok sztandaru PiS-u ? To jest pytanie retoryczne, bo za nim kryje się pytanie właściwe Pytanie o to, co robić aby odzyskać Polskę
Wczoraj rozmawiałem z przyjaciółmi przy święcie indyka ( tak to tutaj potocznie nazywamy, chodzi o Święto Dziękczynienia) na temat Polski. Moi przyjaciele Amerykanie widza to jasno, mówią: you have to stand up for your rigths! Musimy przestać udawać, ze żyjemy w demokracji, ze wszystko jest cacy i ze możemy kiedykolwiek wygrać jakiekolwiek wybory. Jeśli nie jesteśmy nawet wstanie powstać, okazać naszego wzburzenia i sprzeciwu wobec możliwości sfałszowania wyników wyborów przez ruskie serwery, to o czym my tu mówimy? Możemy sobie glosować do końca świata i tak zawsze przegramy! Zamiast czynnie się przeciwstawić temu reżimowi, sługusom obcych państw i zdrajcom, a możne również mordercom i skrytobójcom, my wzajemnie się straszymy stanem wyjątkowym. Z czym oni do nas? Z tymi dwudziestolatkami, blondynkami w przebraniu oddziałów prewencji, które bron widziały na szkoleniu raz w życiu? Pisałem już o tym ,ze po marszu ,na centralnym cale hordy policji po fajrancie czekały na swoje pociągi, chodziły po sklepach kupować paczki i coca-cole. Pozdejmowane hełmy, tarcze, widać było dokładnie kim są ci ludzie. W większości nastolatkowie, wiele dziewczyn. Tak, niektórzy byli napakowani, ale i u nas takich nie brakuje. I my się ich boimy?
My się boimy państwa, rządu, który nawet swoim służbom nie zapewni wody do picia i transportu i wysyła ich po akcji do domu transportem publicznym, bo taniej? A widzieliście tych prowokatorów w kominiarkach na Marszałkowskiej i Żurawiej? Toz to przecież zwykły uczeń po studenckim kursie karate (najniższy z możliwych stopień wtajemniczenia jeśli chodzi o umiejętność walki wręcz) dal by im rade, gdyby przyszło jeden na jednego. A nas jest przecież więcej Przestańcie oglądać telewizje, bo oni was tylko straszą, a jest to jeden wielki bullshit!
Zawsze głosowałem na PiS i będę glosował na PiS, ale brak widocznej, zdecydowanej i oficjalnej reprezentacji tej partii na Marszu odbieram ze zgryzota. Czuje to tak, jakby nas opuścili, jakby opuścili Polskę i poszli sobie gdzieś do sejmowych zamrażarek, gdzie nikt ich nie słucha i się z nimi nie liczy. Czy bali się palowania? To ludzkie I zrozumiale. A jednak ani Młodzież Wszechpolska, ani ONR , ani Solidarni2010 ani Kluby Gazety Polskiej nie wymiękły, mimo ze na pewno wielu z nas tez się bało palowania. Musimy sobie uzmysłowić, ze straszenie nas przez ten reżim a to stanem wyjątkowym, a to delegalizacja, a to Trybunałem Stanu to tylko zagrywka na zastraszenie. Oni nic nie mogą, blefują I już. Kto ich będzie bronił przed nasza furia, no kto? Przestańmy się bać i bądźmy w końcu wolnymi ludźmi w wolnym kraju! Jak już napisał jeden z blogerów, jak nic w tym sejmie nie możecie, to rzućcie to w cholerę, walnijcie tymi legitymacjami poselskimi o stół i wyjdźcie z tego sejmu, niech oni sami się tam kisza. Skoro i tak jest jedynowładztwo, to wyjdźcie z takiego sejmu, niech to jedynowładztwo będzie oficjalne.
Marzy mi się sytuacja, kiedy MW I ONR rosną w sile, a PiS prowadzi ich za rękę, pomaga, służy swoja baza medialna I zapleczem intelektualnym oraz pomocą prawna. Jest w interesie Polski, aby Ruch Narodowy urósł w sile, I jako naturalny sprzymierzeniec PiS-u wszedł do sejmu. Rozumiem, te 5% odcięte, jedność prawicy itd. Czyli jak ktoś nie chce do PiS-u to co, na out go? Czy naprawdę chcecie wypchnąć na out tych sto tysięcy zdeterminowanych, odważnych młodych ludzi, którzy się nie przestraszyli tuskowego piaru, gróźb i nacisków żeby siedzieć cicho i się nie wychylać? Oni i tak cicho siedzieć nie będą, bo strachy na lachy na nich nie działają. I CO WTEDY? Wszyscy się boja tego stanu wyjątkowego, co maja niby wprowadzić. Niechby wprowadzili, to by był ich przysłowiowy gwóźdź do trumny! Przecież oni tylko i wyłącznie jeszcze chodzą na wolności i do tego jeszcze rządzą, bo ich lemingi kryją i na nich glosują. Ale lemingi robią tak, bo mieli obiecane małą stabilizacje i żeby nic się nie działo, czyli święty spokój. W momencie wprowadzenia stanu wyjątkowego, ten mit świętego spokoju pada. I lemingi, nawet jeśli się nie zbuntują, to na pewno przestana kryć Platformę Obywatelska. A wtedy okaże się, ze mamy jeszcze prokuratorów z prawdziwego zdarzenia w kraju i ze można przeprowadzić wolne i sprawiedliwe wybory. Ponad polowa naszego społeczeństwa jest zahipnotyzowana przez hochsztaplerów z PO. I tylko coś naprawdę dramatycznego, tragicznego, jakiś wstrząs mogą ich z tego snu obudzić. Jeśli tym wstrząsem nie był Smoleńsk, to może nim będzie stan wyjątkowy. Dlatego nie bójmy się tego, przyjmijmy to jako zło konieczne (jeśli oni się w ogóle odważą). Przecież, jak mówi porzekadło: przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki. Nikt nie powiedział, ze wolność przychodzi łatwo albo za darmo. Polsce jest potrzebny Katharsis a lemingom wstrząs, aby się wybudziły z tej hipnozy w której tkwią od pięciu lat. Czas najwyższy, aby :
shit hits the fan, jak to u nas mawiają.
Miecz Damoklesa
Bylem na spotkaniu z posłem Adamem Kwiatkowskim. Zapytałem, czy PiS ma jakiś konkretny plan w sprawie zabezpieczenia wyborów, taki, aby nasze polskie glosy nie były liczone przez ruskie serwery. Zamiast konkretnie i krotko odpowiedzieć, dal najpierw 30 minutowy wykład na temat jak działa Państwowa Komisja Wyborcza (chyba nie chciał więcej pytań?) a potem odpowiedz sprowadził do stwierdzenia, ze oni to są w opozycji a nie w rządzie wiec nic tu nie mogą zrobić Naprawdę?! W tak fundamentalnej sprawie jak sfałszowanie wyników ostatnich wyborów, nasza największa prawdziwa partia opozycyjna siedzi cicho! Miałem również drugie pytanie, którego nie zadałem bo poseł się śpieszył na samolot. Zadam teraz. Gdzie był PiS w czasie Marszu Niepodległości? Chwała tym dwom posłom, co zatrzymali polewaczkę która chciała wjechać w tłum, ale jakoś nie widziałem reprezentacji PiS-u takiej, jaka mieli Solidarni2010 albo Kluby Gazety Polskiej. Przecież to nasze największe święto narodowe. A Marsz Niepodległości to wyraz naszej miłości do Ojczyzny i okazja na okazanie sprzeciwu wobec reżimu, który chce zamienić nas wszystkich, poprzez mordy, zamachy i zastraszanie w niewolników i pariasów Europy. Czy właśnie PiS, jako nasza jedyna nadzieja i licząca się reprezentacja w Sejmie, nie powinien iść na przodzie takiego Marszu, niosąc wysoko polska flagę obok sztandaru PiS-u ? To jest pytanie retoryczne, bo za nim kryje się pytanie właściwe Pytanie o to, co robić aby odzyskać Polskę
Wczoraj rozmawiałem z przyjaciółmi przy święcie indyka ( tak to tutaj potocznie nazywamy, chodzi o Święto Dziękczynienia) na temat Polski. Moi przyjaciele Amerykanie widza to jasno, mówią: you have to stand up for your rigths! Musimy przestać udawać, ze żyjemy w demokracji, ze wszystko jest cacy i ze możemy kiedykolwiek wygrać jakiekolwiek wybory. Jeśli nie jesteśmy nawet wstanie powstać, okazać naszego wzburzenia i sprzeciwu wobec możliwości sfałszowania wyników wyborów przez ruskie serwery, to o czym my tu mówimy? Możemy sobie glosować do końca świata i tak zawsze przegramy! Zamiast czynnie się przeciwstawić temu reżimowi, sługusom obcych państw i zdrajcom, a możne również mordercom i skrytobójcom, my wzajemnie się straszymy stanem wyjątkowym. Z czym oni do nas? Z tymi dwudziestolatkami, blondynkami w przebraniu oddziałów prewencji, które bron widziały na szkoleniu raz w życiu? Pisałem już o tym ,ze po marszu ,na centralnym cale hordy policji po fajrancie czekały na swoje pociągi, chodziły po sklepach kupować paczki i coca-cole. Pozdejmowane hełmy, tarcze, widać było dokładnie kim są ci ludzie. W większości nastolatkowie, wiele dziewczyn. Tak, niektórzy byli napakowani, ale i u nas takich nie brakuje. I my się ich boimy?
My się boimy państwa, rządu, który nawet swoim służbom nie zapewni wody do picia i transportu i wysyła ich po akcji do domu transportem publicznym, bo taniej? A widzieliście tych prowokatorów w kominiarkach na Marszałkowskiej i Żurawiej? Toz to przecież zwykły uczeń po studenckim kursie karate (najniższy z możliwych stopień wtajemniczenia jeśli chodzi o umiejętność walki wręcz) dal by im rade, gdyby przyszło jeden na jednego. A nas jest przecież więcej Przestańcie oglądać telewizje, bo oni was tylko straszą, a jest to jeden wielki bullshit!
Zawsze głosowałem na PiS i będę glosował na PiS, ale brak widocznej, zdecydowanej i oficjalnej reprezentacji tej partii na Marszu odbieram ze zgryzota. Czuje to tak, jakby nas opuścili, jakby opuścili Polskę i poszli sobie gdzieś do sejmowych zamrażarek, gdzie nikt ich nie słucha i się z nimi nie liczy. Czy bali się palowania? To ludzkie I zrozumiale. A jednak ani Młodzież Wszechpolska, ani ONR , ani Solidarni2010 ani Kluby Gazety Polskiej nie wymiękły, mimo ze na pewno wielu z nas tez się bało palowania. Musimy sobie uzmysłowić, ze straszenie nas przez ten reżim a to stanem wyjątkowym, a to delegalizacja, a to Trybunałem Stanu to tylko zagrywka na zastraszenie. Oni nic nie mogą, blefują I już. Kto ich będzie bronił przed nasza furia, no kto? Przestańmy się bać i bądźmy w końcu wolnymi ludźmi w wolnym kraju! Jak już napisał jeden z blogerów, jak nic w tym sejmie nie możecie, to rzućcie to w cholerę, walnijcie tymi legitymacjami poselskimi o stół i wyjdźcie z tego sejmu, niech oni sami się tam kisza. Skoro i tak jest jedynowładztwo, to wyjdźcie z takiego sejmu, niech to jedynowładztwo będzie oficjalne.
Marzy mi się sytuacja, kiedy MW I ONR rosną w sile, a PiS prowadzi ich za rękę, pomaga, służy swoja baza medialna I zapleczem intelektualnym oraz pomocą prawna. Jest w interesie Polski, aby Ruch Narodowy urósł w sile, I jako naturalny sprzymierzeniec PiS-u wszedł do sejmu. Rozumiem, te 5% odcięte, jedność prawicy itd. Czyli jak ktoś nie chce do PiS-u to co, na out go? Czy naprawdę chcecie wypchnąć na out tych sto tysięcy zdeterminowanych, odważnych młodych ludzi, którzy się nie przestraszyli tuskowego piaru, gróźb i nacisków żeby siedzieć cicho i się nie wychylać? Oni i tak cicho siedzieć nie będą, bo strachy na lachy na nich nie działają. I CO WTEDY? Wszyscy się boja tego stanu wyjątkowego, co maja niby wprowadzić. Niechby wprowadzili, to by był ich przysłowiowy gwóźdź do trumny! Przecież oni tylko i wyłącznie jeszcze chodzą na wolności i do tego jeszcze rządzą, bo ich lemingi kryją i na nich glosują. Ale lemingi robią tak, bo mieli obiecane małą stabilizacje i żeby nic się nie działo, czyli święty spokój. W momencie wprowadzenia stanu wyjątkowego, ten mit świętego spokoju pada. I lemingi, nawet jeśli się nie zbuntują, to na pewno przestana kryć Platformę Obywatelska. A wtedy okaże się, ze mamy jeszcze prokuratorów z prawdziwego zdarzenia w kraju i ze można przeprowadzić wolne i sprawiedliwe wybory. Ponad polowa naszego społeczeństwa jest zahipnotyzowana przez hochsztaplerów z PO. I tylko coś naprawdę dramatycznego, tragicznego, jakiś wstrząs mogą ich z tego snu obudzić. Jeśli tym wstrząsem nie był Smoleńsk, to może nim będzie stan wyjątkowy. Dlatego nie bójmy się tego, przyjmijmy to jako zło konieczne (jeśli oni się w ogóle odważą). Przecież, jak mówi porzekadło: przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki. Nikt nie powiedział, ze wolność przychodzi łatwo albo za darmo. Polsce jest potrzebny Katharsis a lemingom wstrząs, aby się wybudziły z tej hipnozy w której tkwią od pięciu lat. Czas najwyższy, aby :
shit hits the fan, jak to u nas mawiają.
Miecz Damoklesa
polecam: www.corobic.ewastankiweicz.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)