o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

poniedziałek, 26 listopada 2012

FOTO massacre Smolensk'

OUVERTURE.

WYCZYTANE W NECIE        Ogólnie, zgadzam się ze wszystkimi wpisami nawet z POdróbkami, PO pierwsze Rosjanie od setek lat byli nam przyjaźni te 4 zabory POlski, ten najazd Przez Trupa POlski do Serca Europy w 1920, napad na Polskę bez wyPOwiedzenia wojny 17.09.1939, zamordowanie strzałami w tył głowy 22 tysięcy Patriotów Polski przetrzymywanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, POrwanie 16 przywódców polskiego Państwa Podziemnego w 1945 roku i narzucenie Polsce  siłą najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości - to tylko wyjątek POtwierdzający regułę. I co Rosjanie, nasi odwieczni przyjaciele mieliby dokonać zamachu na polskiego prezydenta. ABSURD nad ABSURDY. Miałżeby Владимир Владимирович Путин, wielki przyjaciel narodu polskiego, człowiek gołębiej dobroci, bardzo martwił się chorobą pani Jadwigi Kaczyńskiej, no i tym, że starszy bliźniak nie POleciał… i co on miałby organizować zamach. A przenigdy. Zresztą gdyby tak jak w Katyniu Rosjanie POpełnili бoльшoю oшибкy to na pewno Владимир Владимирович by przeprosił i POwołał międzynarodową komisję do zbadania tej POmyłki bo przecież nie chciałby żeby Rosjanie byli sędziami we własnej sprawie. To chyba jasne. A tak POnieważ Rosjanie niewinni to sami przeprowadzili śledztwo. Zaczęli od informacji, RZE samolot 4 razy POdchodził do lądowania i ostatecznie rozbił się o 8:56, a nie jak faktycznie o 8:41,05. Chodziło o to by Specnaz mógł przeprowadzić akcję ratowniczą. Patrz Ни хуя себе. Rosjanie rekonstruowali wrak w ten sPOsób, RZE cieli go na części - POrozbijali wszystkie 56 okien Tu-154M 101 wykonanych przez duńską firmę Velux z bardzo trwałej masy plastycznej, na której POzostają ślady eksplozji, POobcinali POszarpane i POwywijane na zewnątrz krawędzie blachy świadczące o wybuchu, 'wyparowali' 120 foteli z przedziału dla pasażerów, 'zniknęli' rejestrator lotu K3-63, POdobnie jak i kamizelki wraz z bronią BORowców a także telefony satelitarne, fałszowali zapisy czarnych skrzynek i wnioski końcowe POdali na POczątku. Rosjanie fałszowali zapisy czarnych skrzynek i wbrew zapewnieniom nie robili sekcji zwłok. Kłamali i utrudniali Polakom śledztwo, w efekcie KBWLLP ani nie badała miejsca zdarzenia, ani wraku, ani brzozy, ani skrzydła ani ciał ofiar ani rejestratorów lotu. Rosjanie faktycznie to zacierali ślady swojej niewinności.


"TAJEMNICA" ZDJĘĆ SATELITARNYCH ZE SMOLEŃSKA

Kto i dlaczego skierował satelity nad miejsce katastrofy w Smoleńsku? Czy komuś zależało na tym, aby zdjęcia satelitarne ze Smoleńska nie pokazywały całej prawdy? W 31 miesięcy po katastrofie w sprawie fotografii satelitarnych wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi.
„Gazeta Polska” rozmawiała z prof. Chrisem J. Cieszewskim, autorem jednego z najciekawszych referatów wygłoszonych na październikowej Konferencji Smoleńskiej. Prof. Cieszewski jest pracownikiem badawczym w Warnell School of Forestry and Natural Resources, University of Georgia (Ateny, Georgia) w Stanach Zjednoczonych oraz naczelnym redaktorem dwóch, a członkiem trzech komitetów redakcyjnych międzynarodowych czasopism naukowych i pracuje jako recenzent dla 23 innych międzynarodowych magazynów branżowych. Jest fundatorem międzynarodowego pisma „Mathematical and Computational Forestry and Natural Resource Sciences”, organizacji zawodowej Southern Mensurationists zrzeszającej specjalistów od biometrii z południa Stanów Zjednoczonych, współfundatorem międzynarodowego pisma naukowego „Biometry, Modelling and Information Sciences”. Opublikował ponad 120 artykułów naukowych, które były cytowane ponad 750 razy w międzynarodowej literaturze badawczej. Jest również autorem najbardziej rozbudowanej i zaawansowanej strony internetowej dotyczącej Konferencji Smoleńskiej.
Wnioski, jakie wyciąga dr Cieszewski z analizy dostępnych zdjęć satelitarnych Smoleńska, są niezwykle interesujące.
Satelity na zamówienie
– Kupiliśmy i przeanalizowaliśmy zdjęcia z okresu bezpośrednio poprzedzającego katastrofę smoleńską oraz z dni, które nastąpiły po niej. Najważniejsze fotografie pochodzą z 5, 9, 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. – mówi prof. Cieszewski.
– Intrygujący jest dla mnie fakt, że wcześniejsze zdjęcia satelitarne wysokiej rozdzielczości (tzn. 50 cm) znad lotniska w Smoleńsku pochodzą aż z 2007 r. Przez pięć lat żadnych takich fotografii nie wykonywano w tym miejscu, po czym nagle 5 i 9 kwietnia, a potem 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. zdjęcia zaczęły pojawiać się jedno po drugim– dodaje.
Sprawa jest o tyle zastanawiająca, że – jak mówi naukowiec – zamówienie wykonania fotografii satelitarnej danego miejsca, tzw. satellite tasking, musi być dokonane 2 do 4 tygodni przed zrobieniem zdjęcia (satelita musi przemieścić się w żądane miejsce i dopasować się do harmonogramu innych klientów, co zajmuje sporo czasu). Jeśli ktoś zlecał więc wykonanie fotografii satelitarnych lotniska w Smoleńsku między 5 a 14 kwietnia 2010 r., to albo wiedział, że coś się tam stanie, albo mamy do czynienia z zadziwiającym przypadkiem. Istnieje co prawda teoretyczna możliwość, że ktoś o wyjątkowych wpływach finansowych lub politycznych, nie zważając na istniejące harmonogramy, skierował satelity nad obszar Smoleńska już po katastrofie (aby np. zrobić zdjęcia szczątków samolotu); podkreślmy jednak, że pierwsze zdjęcia satelitarne pochodzą z 5 kwietnia 2010 r., a zatem zostały wykonane już pięć dni przed tragedią.
Prawdopodobnie wszystkie fotografie, łącznie z tymi niedostępnymi komercyjnie, zostały przekazane po katastrofie smoleńskiej polskim służbom. Niestety, ten jeden z najważniejszych dowodów w sprawie tragedii smoleńskiej zaginął w którejś z podległych premierowi instytucji. Wzajemnie oskarżają się one o ukrywanie materiałów otrzymanych z USA, w tym zdjęć satelitarnych. Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i MSW oświadczyły, że przekazały je na czas prokuraturze, a prokuratura twierdzi, że ich… nie dostała.

29 lipca 2011 r. nieżyjący już gen. Sławomir Petelicki powiedział:„Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Mają wszystkie rozmowy i znają prawdę. Dzisiaj sami dziwią się, dlaczego Polska nie zwraca się do USA o pomoc, a jak zwraca się prokurator, to zostaje natychmiast zawieszony. Raport NATO byłby miażdżący dla tego premiera i rządu, który musiałby się od razu podać do dymisji”.

Smoleńskie manipulacje
Nagła aktywność czy raczej nadaktywność satelitów teledetekcyjnych (wykonujących zdjęcia) w kwietniu 2010 r. nad Smoleńskiem to nie jedyna zagadkowa sprawa związana z analizą fotografii satelitarnych.
– Wiele wskazuje na to – mówi „GP” prof. Chris Cieszewski – że na miejscu katastrofy, w ciągu kilku dni po tragedii, dokonywano wielu manipulacji.
Najbardziej uderzające jest przesunięcie lewego statecznika samolotu o 50 m w kierunku centrum miejsca katastrofy, widoczne przy porównaniu zdjęć z 11 i 12 kwietnia 2010 r. W jakim celu tego dokonano? Nie wiadomo. Pewne jest za to, że w raporcie MAK pozycję statecznika określono według miejsca, w którym znalazł się on już po przeniesieniu.
Prof. Cieszewski dokonał szczegółowej analizy porównawczej wysokorozdzielczych fotografii satelitarnych z 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. Okazało się, że poza statecznikiem miejsce położenia zmieniło co najmniej siedem innych fragmentów samolotu, które były przemieszczane i być może grupowane w różnych miejscach terenu katastrofy.
Kolejna nie wyjaśniona sprawa to brak na zdjęciach maszyn, które przez wiele dni po katastrofie były obecne na jej terenie niemal cały czas (wiemy to z relacji oraz ze zdjęć i filmów wykonanych na ziemi). – Były tam wielkie maszyny, spychacze, koparki, dźwigi, które bardzo łatwo byłoby zidentyfikować na zdjęciach satelitarnych. Tymczasem na żadnej z dostępnych fotografii wykonanych przez satelity tych maszyn nie widać. To może sugerować, że ktoś wiedział, kiedy te zdjęcia będą robione – mówi prof. Chris Cieszewski.
Naukowca zastanawia również to, że zdjęcia satelitarne wykonane niezadługo przed katastrofą smoleńską obarczone są pewnymi trudno wytłumaczalnymi defektami. Fotografia z 5 kwietnia 2010 r. wykonana została pod bardzo dużym kątem, co sprawia, że jest trudna do zanalizowania. Z kolei zdjęcie z 9 kwietnia 2010 r. pomija dziwnym trafem część lotniska, przy której rozbił się polski Tu-154.
Zapytaliśmy prof. Cieszewskiego, czy jest możliwe, że zdjęcia zostały wykonane także 10 kwietnia 2010 r. lub nawet w samym momencie katastrofy i że są one jedynie w dyspozycji zachodnich agencji rządowych. – Oczywiście, że jest to możliwe – odpowiada prof. Chris Cieszewski, dodając jednak, że jeśli faktycznie w chwili tragedii panowała tak duża mgła (prawdziwa lub sztuczna), jak wynika z relacji świadków, to sam przebieg katastrofy nie mógł zostać uwidoczniony na fotografii satelitarnej.
Źródło: WolnaLudzkość.pl

APPENDIX.

WYCZYTANE W NECIE Jeżeli PO 30 miesiącach śledztwa mówi się o wachlarzu POglądów, to znaczy RZE zamiast śledztwa była ściema. Też na "-ś-". Jeszcze nigdy w historii awiacji od pierwszego lotu Braci Wright w 1903 do dziś nie było takiej parodii jak śledztwo smoleńskie, gdzie PO 30 miesiącach energicznych dochodzeń, badań i analiz kilku komisji zamiast znajomości faktów trzeba mieć POglądy. Na delegację prezydencką zamiast kawalkady samochodów czekały 132 trumny, w tym jedna dla Jarosława Kaczyńskiego. Rosjanie, zamiast ratować rannych ich dobijali, a MAK, zamiast informować kłamał 8:56, zamiast 8:41,05, 4 POdejścia do lądowania, obecność gen. Błasika w kokpicie, zamiast rekonstruować wrak go niszczono, zamiast analizować zapisy czarnych skrzynek je fałszowano, zamiast za POdstawę prawną śledztwa przyjąć umowę polsko-rosyjską z 1993 roku, przyjęto konwencję chicagowską, która nie stosuje się do statków POwietrznych wojskowych, zamiast przeprowadzać sekcje zwłok nawiązywano do przepięknych tradycji państwa radzieckiego, która nakazywała tak jak kiedyś więźniom Brygidek we Lwowie obcinać genitalia a POmordowanym kobietom piersi i wkładać je do ust, tak teraz zaszywano śmieci i gumowe rękawice w ciałach ofiar Smoleńska, a Annie Walentynowicz przePOłowiono głowę POzbawiając ją twarzy. O jaki wachlarz POglądów chodzi. Opis ostatnich chwil lotu Tu-154M 101 został wzięty z dupy. TAWS 38 POkazuje, że nad pancerną brzozą samolot był na wysokości 26 metrów, a brzoza jest, złamana nie ścięta na wys.5.1 m. Eksperymenty profesora Wiesława Biniendy POkazują dowodnie, że nie ma takiej możliwości, żeby ważący 78.6 tony samolot mógł utracić płat skrzydła gdyby był tak nisko jak sugeruje MAK. W końcowej fazie testów profesor wzmocnił brzozę do 400% jej faktycznej mocy i osłabił skrzydło, a mimo to skrzydło cięło drewno bez przeszkód. racje dr Kazimierza Nowaczyka, dr Gregory Szuladzińskiego, analizy dr Wacława Berczyńskiego i profesora Jana Obrębskiego wykazały, że zniszczenie samolotu mogło POwstać wyłącznie w wyniku eksplozji. Eksplozje POtwierdziło 58 świadków, w tym dowódca Jaka-40 – porucznik Artur Wosztyl, porucznik Rafał Kowaleczko i starszy chorąży Remigiusz Muś i montażysta TVP Sławomir Wiśniewski.

APPENDIX.
CO ROBIĆ?
(   )   Dziś nasze dalsze istnienie jako narodu posiadjącego własne państwo, zależy przede wszystkim od tego czy potrafimy odeprzeć dziką i obcą nam kulturowo barbarię wschodnią ale i nową barbarię Zachodu.
Co robić?
Warunkiem sine qua non jest przejęcie władzy. Choć brzmi to, wiem, naiwnie i infantylnie to, stety czy niestetety, bez spełnienia tego warunku niczego nie da się, realnie, zrobić. Ośmielam się twierdzić, że w sytuacji w jakiej Polska dzisiaj się znajduje, po zdjęciu błękitnego "szkła kontaktowego", odłączeniu bajań o zielonej wyspie i tym podobnych pierdoł, wychodzi na to, że jest źle.
Bardzo źle... I dlatego jest moralnie usprawiedliwionym nawet wariant przejęcia władzy niekoniecznie na konstytucyjnej drodze. Tak wiem, zawyją natychmiast wszelkiej maści moralne autorytety i wewnątrz i na zewnątrz. No i trudno. Niech sobie zawyją. Przejdzie im...
Rzecz w tym, żeby wreszcie Polactwo zostało podporządkowane Polakom. Bo tak ten świat jest urządzony, że najczęściej rację ma mniejszość a nie większość. I trzeba nam uczynić realnym by ta mniejszość mogła realnie narzucić swoją wolę większości. Uważam, że już teraz jest nas wystarczjąco wielu by się do tej operacji przygotowywać. Tak. Pora już. Pora najwyższa by zagrać o całą pulę...
Następnie absolutnie konieczna jest deubekizacja i dekomunizacja, zmiana konstytucji i zmiana systemu z parlamentarno-gabinetowego, na prezydencki.
Polska dzisiaj musi mieć jeden ośrodek decyzyjny. I pełną odpowiedzialność umiejscowioną w jednym miejscu.
Wszak obecna konstytucja została przez Olka i kompanów skrojona tak by chronić bydło, zdrajców i sprzedawczyków, rozwodnić ośrodek decyzyjny i w ten sposób ułatwić dryf państwa w stronę jego upadku, chroniąc jednocześnie bandytów i bolszewickich oprawców... I to chronić skutecznie.
System parlamentaro-gabinetowy służy też swobodnemu działaniu agentury w polityce i w gospodarce. Ale dziś nie o tym...
Następnym krokiem koniecznym choć niewystarczającym, rzecz jasna, jest całkowita przebudowa tak zwanego wymiaru sprawiedliwości. Zarówno jego struktury jak i kadr. Bez rzeczywistego, całkowicie nowego systemy sprawiedliwości, nie da się przemeblować państwa. Ani jego struktur, ani zasad funkcjonownia.
I taki, sądzę, powinien być początek, który da nadzieję na przyszłość. Wiem, że będzie to cholernie trudne. Ale wierzę, że, miomo wszystko i wbrew tak licznym, realne.
Rafał Ziemkiewicz stawia tezę, że w polityce nie istnieje kategoria racji tylko siły. Że liczą się nie ci, którzy mają rację tylko ci, którzy dysponują siłą.
A ja pytam czy racja, prawda, słuszność nie może współistnieć z siłą? Czy te kategorie się wykluczają? Ależ nie! Więcej. Stawiam tezę, że siła rzeczywista i trwała istniej tylko wówczas kiedy oparta jest właśnie o prawdę i dobro. Siła bezmózga ale i nietrwała opiera się na złu i fałszu.
Na czym dziś zbudowany jest świat określany mianem postmodernistycznego w wymiarze kulturowym a postpolitycznego w wymiarze politycznym?
Ano na odrzuceniu istnienia prawdy i wynikającego z niej dobra, i zastąpieniu ich relatywizmem a także wypaczonym pojęciem humanizmu. Ba! Dziś to jest już nawet relatywizm dialektyczny a humanizm zgoła zwierzęcy... Bzura? Tak. A czy dzisiejsza Europa nie jest bzdurą? Jakie są jej fundameny? Żadne! To jest dom bez fundamentów, dom, który MUSI runąć. Rzecz w tym by nas nie zawalił własnym gruzowiskiem, na którym już chcą buszować Hunowie zza Buga...
Ale dziś nie o tym...
Nie dlatego by zbawić świat i być, po raz kolejny, Mesjaszem Narodów musimy oprzeć się na Prawdzie i Dobru. Ale dlatego by istnieć.
By przetrwać.
http://naszeblogi.pl/33656-o-dobru-i-prawdzie-slow-kilka-bo-bo-nie-zgadzam-sie-z-ziemkiewiczem 

Brak komentarzy: