o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

środa, 28 listopada 2012

Węgry, Jedność, Powstanie * Wspomnienie

russovdepACTUALITE. ....

1956 Powstanie na Węgrzech

 

...

TAŚMY Z KOBLENCJI - program Rozgłośni Polskiej RWE od 19 X do 13 XI 1956.
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
http://www.polskieradio.pl/99/1461   ******************************








Lista osobista


A jak ABC – Węgierskie sklepy w których zawsze znalazłem coś dobrego. Kiedyś wydawało mi się, że były tam rzeczy, które w Polsce można było dostać tylko w Peweksie. Teraz wiem, że w węgierskich ABC są rzeczy, których w Polsce nigdzie się nie dostanie. Nie dlatego, że Peweksów już nie ma, ale dlatego, że żaden polski spożywczak nie sprzedaje „Traubisody” (patrz pod „T”) i „Turo Rudi”.
B jak Budapeszt – Najpiękniejsza stolica jaką znam. Miasto secesji, mostów na Dunaju i wspomnień z młodości. W zasadzie miejscom w Budapeszcie mógłbym poświęcić odrębny alfabet, ale to może innym razem. Tymczasem zapraszam do litery „K”.
C jak Cserepfalu – Mała wioska w pobliżu Mezokovesd, u stóp Gór Bukowych. Zbocza z winnicami i nierozerwalnie z nimi związanymi winnymi piwniczkami wykutymi w skałach. Podobnie wykute w skałach mieszkalne jaskinie „Kis America”. I ta wieczorna cisza, która na przeciętnym mieszczuchu przyzwyczajonym do wszechobecnego hałasu robi piorunujące wrażenie.
D jak Demjen – Nasze ulubione kąpielisko. Nie ogromne, nie mające największej liczby atrakcji, ale najsympatyczniejsze i mające wszystko to co potrzeba. Ach, gdyby tak na starość można było tam mieszkać i moczyć kości w takim termalnym basenie z widokiem na wzgórza.
E jak Eger – Miasto wina, basenów i zamku na wzgórzu skąd roztacza się wspaniały widok na leżące w dole kamienice i egzotyczny minaret, na który już na pewno nie wejdę, bo sam widok fotografii barierek na jego szczycie powoduje lęk wysokości.
F jak forum  - Miejsce gdzie spotkałem wielu Starych Znajomych, chociaż nikogo z Was osobiście nie jeszcze nie widziałem. Jedno z niewielu miejsc w internecie, gdzie wchodzę nie z obowiązku, ale dla przyjemności.
G jak „Gulasz z Turula” – Jedyna książka jaką w dorosłym życiu czytam przynajmniej raz do roku. W dzieciństwie dotyczyło to książek Niziurskiego, czy Nienackiego. Teraz zastąpił ich Krzysztof Varga. Czytam „GzT” także dlatego, że odnajduję tam moje znajome miejsca, a wartością dodaną jest to jak zostały one opisane. 
H jak Hajdunanas – Dlaczego nie Hajduszoboszlo? Bo to spokojne miasteczko na węgierskiej prowincji z sympatycznym zespołem basenów, wolę od hałaśliwego i pełnego turystów Haj-lo, w którym większość tych turystów nie widzi potrzeby nauczenia się po węgiersku „dzień dobry” i „dziękuję”. Wolę tak bardzo, że w Haj-lo jeszcze nie byłem i nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek tam pojadę. A do Hajdunanas z chęcią zajrzę po raz kolejny, chociażby na jeden dzień, aby poczuć wolniejsze tempo życia.
I jak idojaras – Czyli pogoda. Mam wrażenie, że na Węgrzech jest lepsza pogoda, niż w Polsce. Myślę o tej pogodzie wyrażonej na skali barometru i termometru i o pogodzie ducha.
J jak język węgierski – Chyba nigdy się go dobrze nie nauczę. Ale i tak mam satysfakcję, że dzięki tym słowom, które znam, ja lepiej rozumiem Węgrów, a oni lepiej rozumieją mnie. Dosłownie i w przenośni.
K jak Kobanya – Ta dzielnica jest mi najbliższa, bo był czas kiedy pomieszkiwałem na Halom koz, niedaleko Halom utca, w normalnym węgierskim bloku wśród Węgrów. Chodziłem do parku Czajkowskiego, a codzienne zakupy robiłem w zwyczajnym osiedlowym „ABC” przy Zalka Mate ter. A spośród ówczesnych marketów najbardziej lubiłem „Sugar” położonym na północnej granicy tej dzielnicy przy Ors Vezer ter. Ech … wspomnienia.
L jak lato – Dla mnie kojarzy się z wyjazdem na Węgry. Wszystkie inne wakacyjne wycieczki i pobyty, to tylko uzupełnienie.
M jak Mezokovesd – A w zasadzie Zsory, czyli dzielnica letniskowa w tym miasteczku. Najczęstsza baza w czasie węgierskich wyjazdów. Domki przy prostokątnej siatce maleńkich uliczek (patrz „U”), po których obok rzadko jeżdżących samochodów poruszają się czterokołowe rowerowe pojazdy z tamtejszej wypożyczalni. Tempo życia jest tam inne, bo nikt się spieszy.
N jak nehez – Czyli „trudny, trudna, trudne”. Tego słowa używam często, gdy tłumaczę się, że ciężko mi wymówić jakieś słowo. Gdy jeszcze dodam słowo „sajnos”, to Węgrzy ze zrozumieniem kiwają głowami. Ale doceniają, że przynajmniej się staram.
O jak owoce – Dodam jeszcze warzywa. Z owoców przede wszystkim arbuzy (patrz także pod „V”), z warzyw papryka (patrz pod „P”). Niby większość z nich można spotkać w Polsce, ale na Węgrzech jakoś inaczej smakują. Nigdy nie wiem, czy to obiektywna kwestia kubków smakowych, czy subiektywna kwestia wakacyjnego nastroju.
P jak papryka – Papryka to Węgry. Jest nawet polskie zagłębie paprykowe pod mazowieckimi miejscowościami: Przysuchą i Potworowem. Ale i tak dla mnie prawdziwa papryka jest tylko węgierska. Pod różnymi postaciami. Słodka i ostra, a najlepsza jest ta półostra, podłużna seledynowa. Świeża i w słoikach, tu najlepsza jest nieduża, okrągła, marynowana.
R jak Rendorseg – Czyli tamtejsza Policja. Z jednej strony zawsze z niepokojem patrzę na węgierskie radiowozy, czy przypadkiem nie chcą mnie zatrzymać, bo o wysokości mandatów krążą legendy. Jednak z drugiej strony nie czuję z ich strony ewentualnej nieobliczalności, czy też nawet złośliwości, z której w internetowej rzeczywistości jest znana chociażby policja czeska i słowacka. Na razie nie miałem spotkać się oko w oko z węgierskimi policjantami. No i może niech tak zostanie.
S jak salami – W zasadzie nawet nie bardzo lubię. Ale głównie dotyczy to polskich zamienników. Bo tamtejsze oryginalne salami smakuje i pachnie całą swoją węgierskością. Gdy jeszcze długo po przyjeździe ukroję plasterek, to wracają wspomnienia.
T jak Traubisoda – Moja płynna słabość. Niby tylko winogronowy napój gazowany, a jednak to coś więcej. Kiedyś w szklanej półtoralitrowej butelce zamykanej metalowym kapslem, teraz zunifikowana w PET-plastiku z nakrętką. Pojawiła się w ciemnym kolorze, a także dietetyczna ze słodzikiem. Ale dla mnie i tak najlepsza jest ta tradycyjna – jasna, z niezdrowym cukrem. Bez Traubisody nie ma wakacyjnych kolacji (patrz „V”).
V jak vacsora – Czyli Kolacja. Najważniejszy wakacyjny węgierski posiłek. Śniadania są szybkie, bo przyjeżdża się po to aby zwiedzać, czyli trzeba szybko wyjść. Obiad, to najczęściej przekąska gdzieś po drodze lub na basenach. A kolacja, to zwieńczenie dnia. Warianty są dwa: wyjściowy (to najczęściej w zasadzie obiadokolacje), w którejś z knajpek lub domowy z obowiązkowym zestawem: pszenne pieczywo, paprykowe wędliny, papryka we wszelkiej postaci, Traubisoda do picia i arbuz na deser. Nieeeeebooooo w gębie.
U jak ulica, utca – W obu językach na „U”. Mam swoje ulubione w małych miasteczkach i w dużym Budapeszcie. Te pierwsze są w Mezokovesd, Tokaju, czy maleńkim Cserepfalu, te drugie są w różnych dzielnicach stolicy. Nie sposób ich wszystkich wymienić, ale jedną muszę. To Wesselenyi utca w VII dzielnicy. Dla mnie żywe muzeum węgierskiej historii: ślady żydowskiej obecności, secesyjne elementy, kamienice pamiętające CK Monarchię.
W jak wino – Nie piję alkoholu. Tak sobie kiedyś postanowiłem. Ale gdy czytam wpisy forumowych Ekspertów od wina, to dochodzę do wniosku, że węgierskie wino, to nie jest taki sobie napój z kilkunastoma procentami służącymi do poprawy nastroju. To część węgierskiej historii, tradycji i kultury. A jeszcze te wykute w skałach piwniczki z beczkami. Według niektórych może popełniam bluźnierstwo, ale napiszę, że trochę Was miłośników wina rozumiem, bo moja ulubiona Traubisoda też jest z winogron.
X jak X muza – Zaskakująco dużo jest związków polskiego i węgierskiego kina. Polscy aktorzy grający w węgierskich filmach. Marta Meszaros, to prawie pół-Polka. Są węgierskie akcenty w polskich komediach („Czterdziestolatek”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, CK Dezerterzy” ). Ale dla mnie synonimem węgierskiego kina jest Miklos Jancso i jego filmy o trudnej, węgierskiej historii. I te ujęcia bezkresnych równin puszty, na tle których rozgrywają się ludzkie dramaty.
Z jak zene – Czyli muzyka. Nie mam swojego ulubionego zespołu. Chyba nawet nie potrafię wymienić żadnego węgierskiego przeboju, oczywiście oprócz „Dziewczyny o perłowych włosach”. Ale gdy włączę w samochodowym odtwarzaczu płytę z węgierskim czardaszami, to odżywają wszystkie przyjemne wspomnienia. 
APPENDIX.

BOŻE, POBŁOGOSŁAW POLAKÓW


 Projekt preambuły nowej konstytucji Korony Polskiej

„BOŻE, POBŁOGOSŁAW POLAKÓW”
Narodowe wyznanie wiary
 W Imię Ojca i Syna i Ducha św.
My, członkowie narodu polskiego, na początku nowego tysiąclecia, z odpowiedzialnością za każdego Polaka, wyznajemy co następuje:

Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy władca, książę Mieszko przed ponad tysiącem lat osadził polskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy.

Jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie naszego kraju, jego wolność i niepodległość.

Jesteśmy dumni z powodu wielkich dzieł duchowych Polaków.

Jesteśmy dumni, że nasz naród przez stulecia bronił w walkach Europę, a swoimi talentami i pracowitością pomnażał jej wspólne wartości.

Uznajemy kluczową dla podtrzymania naszego narodu rolę chrześcijaństwa.

Szanujemy różne tradycje religijne naszego kraju.

Obiecujemy, że zachowamy jedność duchową narodu, która w wichrach minionych stuleciach rozerwana została na części.

Narodowości i grupy etniczne żyjące w Polsce uważamy za część narodu polskiego.

Zobowiązujemy się, że będziemy chronić i pielęgnować nasze dziedzictwo, polską kulturę, niepowtarzalny język oraz wytwory natury i dzieła człowieka w rejonie od Bałtyku po Karpaty i Sudety.

Czujemy odpowiedzialność wobec naszych potomków, dlatego rozumnie korzystając ze źródeł materialnych, duchowych i naturalnych, chcemy dla tych, którzy przyjdą po nas, zachować godne warunki życia.

Wierzymy, że nasza kultura narodowa jest wkładem do różnorodnej jedności europejskiej. Szanujemy wolność i kulturę innych ludów, staramy się o współdziałanie z każdym narodem świata.

Wyznajemy, że podstawą ludzkiego istnienia jest godność człowieka.

Wyznajemy, że wolność człowieka może urzeczywistnić się tylko we współdziałaniu z innymi.

Wyznajemy, że najważniejszymi ramami naszego współistnienia są rodzina i naród, a podstawowymi wartościami naszej jedności pozostają wierność, wiara i miłość.

Wyznajemy, że podstawą siły wspólnoty i poszanowania każdego człowieka jest praca, dzieło ludzkiego ducha.

Wyznajemy obowiązek niesienia pomocy pokrzywdzonym i ubogim.

Wyznajemy, że wspólnym celem obywatela i państwa jest dobre życie, bezpieczeństwo, ład, sprawiedliwość, pełnia wolności.

Wyznajemy, że prawdziwe rządy ludu są tam, gdzie państwo służy swoim obywatelom i rozwiązuje ich problemy sprawiedliwie, bez nadużyć i stronniczości.

Szanujemy osiągnięcia naszej pierwszej konstytucji oraz Koronę Polską, która ucieleśnia konstytucyjną ciągłość państwową Polski i jedność narodu.

Nie uznajemy czasowego zawieszenia naszej historycznej konstytucji spowodowanego rozbiorami.

Odrzucamy przedawnienie nieludzkich zbrodni dokonanych przeciwko narodowi polskiemu i jego obywatelom przez rządzącą dyktaturę komunistów.

Nie uznajemy prawnej ciągłości komunistycznej „konstytucji” z 1952 roku, która była podstawą reżimu, dlatego ogłaszamy jej nieważność.

Zgadzamy się, że nasza dzisiejsza wolność wyrasta z Powstania Poznańskiego 1956 roku.

Uznajemy, że powrót samostanowienia państwowego naszej ojczyzny, utraconego de iure 28 czerwca 1945 a de facto 22 lipca 1944 roku, jeszcze nie nastąpił i będzie nim dzień wyborów  Konstytuanty.

Ten dzień uznajemy za początek nowej demokracji i konstytucyjnego porządku naszej ojczyzny.

Uznajemy, że po dziesięcioleciach XX wieku, prowadzących do moralnej zapaści, istnieje niezbędna potrzeba duchowej odnowy.

Pokładamy ufność we wspólnie tworzonej przyszłości i w świadomości powołania młodych pokoleń.

Wierzymy, że nasze dzieci i wnuki swymi talentami, wytrwałością i duchowymi wysiłkami na nowo uczynią Polskę wielką.

Nasza konstytucja jest podstawą naszego porządku prawnego – to umowa między Polakami, tymi z przeszłości, z teraźniejszości i z przyszłości.

Jest ona żywą ramą, która wyraża wolę narodu i określa formę, w jakiej chcemy żyć.

My, obywatele Polski, jesteśmy gotowi budować ład naszego kraju na współpracy całego narodu.

Odwołując się do czasów świetności i chwalebnych dokonań, my, obywatele Polski, jesteśmy gotowi odbudować wespół z naszymi sąsiadami Rzeczpospolitą Wielu Narodów, z Chrystusem Królem jako władcą
Amen.
[ dwie poprawki ode mnie, dodałam na początku znak chrześcijan "w imię Ojca..." i na końcu monarchę dziedzicznego zamienilam na Chrystusa Króla. Proszę o uwagi]
Zazdrościmy węgierskim patriotom, że im się udało ... Jednak niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak wielką pracę „u podstaw” wykonano. Blisko 10 lat trwało budowanie społecznego zaplecza społecznego, które politykom umożliwiło uzyskanie w parlamencie większości konstytucyjnej. A tylko taka większość stwarza warunki do przebudowania fundamentów ustrojowych państwa.
Umowa z Magdalenki, firmowana medialnym spektaklem Okrągłego Stołu zbudowała współczesne polskie państwo na marnych fundamentach. Incydentalne próby wzmacniania tychże (rząd Jana Olszewskiego i rządy PiS) udowodniły, że bez rewolucji ustrojowej nie da się przeprowadzić gruntowych zmian.
Pytanie: czy w Polsce da się powtórzyć wariant węgierski, musi być poprzedzone przede wszystkim odpowiedzią na pytanie o polską scenę polityczną. Człowiek nie z naszej bajki, generał Czesław Petelicki w jednym z wywiadów stwierdził, że spór na linii Donald Tusk - Jarosław Kaczyński, czy wcześniejszy spór Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim, (...) to jest amerykański wrestling, na który frajerzy kupują bilety, licząc że któryś z zawodników zrobi sobie krzywdę, a to (...) zapasy tak ustawione, że nikt sobie krzywdy zrobić nie może[1].
Spór ten tak mocno zaciążył na sposobie postrzegania rzeczywistości, że większość z nas nie zauważyła sytuacji, w której to Opatrzność dała politykom „węgierskie narzędzie” do ręki. Stały się nimi społeczne komitety poparcia na rzecz prezydentury... Niestety adresat tego poparcia, a przede wszystkim jego zaplecze polityczne, nie potrafiło, bądź – co gorsze – może nawet nie chciało wykorzystać! A fala społecznej aktywności nie dała się w całości skanalizować ...
Zbliżają się wybory. Aktualnym staje się zatem pytanie o celowość współuczestniczenia w show wrestlingu... Wydaje się, że ten model uprawiania polityki zużył się!
Odpowiedź na pytanie o przyszłość związana może być z działaniami niezależnej od czynników politycznych części społecznej fali 2010 roku. Lokalne fale, jeśli spowodują w swoim najbliższym otoczeniu istotne procesy naprawy kulejącej rzeczywistości, w pewnym momencie zjednoczone, mogą doprowadzić do powstania ogólnopolskiego ruchu na rzecz reformy państwa. Przykład naszej Solidarności A.D.1980 i amerykańskiej Tea Party dowodzi, że z taką siłą musi liczyć się każdy, a sama siła staje się pożądanym partnerem koalicyjnym. Być może w Polsce musiałaby rządzić samodzielnie ...
Aby do tego doprowadzić należałoby – zgodnie z zasadami wojskowości – właściwie gospodarować przede wszystkim zasobami ludzkimi. Proces zmarnowania społecznej aktywności ruchu 10 kwietnia winien być przestrogą!
Wydaje się zatem, że udział we wrestlingu należałoby odpuścić, wykorzystując posiadane zasoby na rzecz budowania mocnego zaplecza w swoich najbliższych otoczeniach. Dopiero skonsolidowane, wokół spraw lokalnych środowiska, zjednoczone wokół spraw miejskich lub regionalnych będą w stanie podejmować działania ogólnokrajowe.
Odpowiedź na pytanie: czy Polska przetrwa, interesuje niewielu. Ludzie żyją tu i teraz. Do nielicznych aspirujących do roli inteligentów należy poszukiwanie dróg wyjścia.Twórzmy, bądź przekształcajmy istniejące komitety w Kluby im. Victora Orbána, w których jedyną formą członkowską będzie DZIAŁANIE ! Gadułom i pięknoduchom dziękujemy !
Być może wówczas uda się nam powtórzyć w Polsce wariant węgierski A.D. 2010/2011.



Szanowni Państwo,
Obydwa teksty zostały opublikowane w kolejnym numerze PATRIOTY, który możecie Państwo pobrać ze znajdującego się poniżej załącznika i wydrukować w potrzebnej liczbie egzemplarzy. Gorąco zachęcamy do angażowania się w kolportaż naszej gazety i propagowanie zawartych w niej treści.
Redakcja Serwisu
www.wroclawskikomitet.pl

http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet/ogloszenia/item/648-bo%C5%BCe-pob%C5%82ogos%C5%82aw-polak%C3%B3w

Brak komentarzy: