o * H e r o i z m i e

Isten, a*ldd meg a Magyart
Patron strony

Zniewolenie jest ceną jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej głoszeniu.* * *

Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków * * *


* "W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie." - Adam Jerzy książę Czartoryski, w. XIX.


*************************

WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
40 mln d z i e n n i e

50%
Dlaczego uważasz, że t a c y nie mieliby cię okłamywać?

W III RP trwa noc zakłamania, obłudy i zgody na wszelkie postacie krzywdy, zbrodni i bluźnierstw. Rządzi państwem zwanym III RP rozbójnicza banda złoczyńców tym różniących się od rządców PRL, iż udają katolików

Ks. Stanisław Małkowski

* * * * * * * * *

poniedziałek, 12 maja 2008

@ PARANOJA


Miałem rację09/05/2008 – 17:45 .. XiazeLuka
Ponad rok temu, w akompaniamencie pochwalnego beczenia posłusznych niewolników, reżim narzucił kierowcom przymus oślepiania się za dnia światłami mijania. Terror ów uzasadniano – oczywiście – „bezpieczeństwem”. Ponoć palenie żarówek za dnia miało zmniejszyć liczbę zabitych na drogach o 20% rocznie, chociaż jakoś trudno było sobie wyobrazić, jaki wpływ na ilość ofiar miałoby palenie świateł podczas tkwienia w wielkomiejskim korku…
Głupotę tego pomysłu skrytykowałem miejsca notką z 1 marca 2007. Przyznaję bez bicia – kierowałem się zdrowym rozsądkiem i intuicją, co naturalnie było dowodem mojej zuchwałości. Rozwój wydarzeń potwierdził jednak moje przypuszczenia, w notce z 10 sierpnia 2007 opublikowałem pierwsze podsumowanie. 14 kwietnia już 2008 roku opublikowałem oficjalne dane za zeszły rok oślepieniowy: wydarzyło się w nim więcej wypadków niż w ciągu dwóch poprzednich lat, również więcej ludzi zginęło i zostało rannych. Fiasko przymusu i kompromitacja prooślepieniowych agitatorów jest oczywiste.
Interia donosi:
Po ponad roku od wprowadzenia w Polsce obowiązku jazdy z włączonymi światłami mijania rośnie grono przeciwników tego rozwiązania.
Według nich generuje to dodatkowe koszty, jest szkodliwe dla środowiska i - co najważniejsze - wcale nie zmniejszyło liczby wypadków.
Z interpelacją w tej sprawie zwrócił się do ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka poseł Platformy Obywatelskiej z Sosnowca, Jarosław Pięta. Pyta w niej ministra, czy przygotowywany jest projekt ustawy znoszący obowiązek jazdy w dzień samochodem z włączonymi światłami mijania od 1 marca do 30 września. Chce się też dowiedzieć, czy racjonalne jest utrzymywanie przepisu rodzącego obciążenia finansowe użytkowników pojazdów oraz znaczne zanieczyszczanie środowiska, skoro nie przynosi ono spodziewanych efektów.
Najciekawsze (gdyby nie cień krzyży napisałbym „najzabawniejsze”) jest to:
pomimo obowiązku używania świateł - wydarzyło się więcej wypadków niż w roku 2006, w tym przede wszystkim więcej zderzeń czołowych pojazdów
Ileż to litrów śliny w formie zdań „Włączone światła czynią pojazd lepiej widocznym!!! Będzie bezpieczniej!!!” spryskało moje notki, ileż ciężkich oskarżeń i wyzwisk musiałem wysłuchać, kiedy z tym poglądem, a raczej religijnym wyznaniem wiary, starałem się polemizować. Włączone światła, podobnie jak kolekcja poduszek powietrznych, nieśmiertelności nie zapewniają, tak samo jak zabobony oświetleniowe nie zastąpią na drodze czujności. Przypomnę może uzasadnienie:
Zderzyć się z innym pojazdem czołowo mogę wyłącznie z powodu:a) własnego błędub) cudzego błęduc) nieszczęśliwego przypadkuWe wszystkich tych przypadkach światła niczego nie zmieniają.
Oczywiście – grochem o ścianę. Wyznawcom administracyjnych guseł rozum zawadza, dlatego go nie używają. Wolą wypełniać rozkazy. Dla domorosłych ekspertów ruchu drogowego, czarujących na modłę „W innych krajach EUROPY też tak jest” mam również złe wieści:
Poseł zwrócił też uwagę, że pod koniec ubiegłego roku Komisja Europejska uznała, że nie będzie zachęcać do jazdy na światłach w ciągu dnia. Na tej podstawie z tego obowiązku od 1 stycznia tego roku z powodu udowodnionej zwiększonej ilości wypadków wycofała się Austria.
Czy w obliczu tych faktów znajdą się tacy, co będą z uporem dowodzić, iż czarne jest białe, a białe czerwone? A jakże! Oto solowa aria w wykonaniu jednego z nich:
Śląscy policjanci przyznają, że od czasu wprowadzenia obowiązku jazdy z włączonymi światłami liczba zdarzeń drogowych nieznacznie wzrosła. - Ale nie wiemy, jak wyglądałyby statystyki, gdyby obowiązku jazdy z włączonymi światłami nie było - zaznaczył nadkomisarz Robert Piwowarczyk z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Katowicach.
Nie jestem zaskoczony. Nikt zresztą nie powinien być zaskoczony – policja, jako formacja administracyjna, zainteresowana jest mnożeniem przepisów, nakazów, zarządzeń, regulacji itepe. To przecież ich żerowisko, a wlepianie mandatów za nie włączenie oślepiaczy – każdemu może się zapomnieć, szczególnie podczas krótkiego kursu do pobliskiego supermarketu w pełni słońca – to zajęcie łatwe, proste i przyjemne. Można bez zbędnej fatygi nabić statystyki, o obrobieniu z kasy zapominalskich, ku chwale budżetu, nie wspominając. Tylko tym daje się racjonalnie wytłumaczyć androny, którymi podzielił się z nami nadkomisarz Piwowarczyk Robert.
Panie władzo, dobrze wiemy, jak wyglądały statystyki z okresu przedoślepieniowego – sami je przecież zamieszczacie, o, tutaj: Komenda Główna Policji.
Proszę wymyślić jakiś sprytniejszy przekręt. Najmocniej przepraszam – wykręt.

Brak komentarzy: