WPŁATY POLSKI do EU 2014 :
17 mld 700 mln 683 tys. zł.
1 mld 492 mln / mies
wtorek, 20 maja 2008
29 II 1989 w CCCPrl * ZA FORUM FRONDY
III RP w soczewce
Nowy numer „Tygodnia Powszechnego” przynosi wymowny artykuł Macieja Gawlikowskiego i Michała Olszewskiego, m.in. o esbeckim poruczniku XX, obecnie ekspercie komisji sejmowej ds. likwidacji WSI... Kanwą artykułu jest historia Kazimierza Karuze (KPN, „Solidarność”) i Jacka Żaby, którzy w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku, w czasach stłamszenia solidarnościowego buntu postanowili przypomnieć o rocznicy stanu wojennego. Kazimierz Krauze był kierowcą MPK. Opowiada dziennikarzom: – Szarpałem się, nie wiedziałem, co robić. W MPK czerwoni triumfowali, dyrektorzy i kierownicy przechwalali się, że „Solidarność” dostała tyle kopniaków, iż już się nie podniesie. A do tego dochodziła bezkarność. Złodziejstwo na potęgę, oszukiwanie na paliwie. Dostaliśmy nowe ikarusy, przechwycił je aktyw partyjny, bo to była świetna okazja na zarobek. Wyjeżdżali w miasto, niby docierać silniki, a wozili „łebków” za pieniądze! Potem w zakładzie odbywały się wielkie popijawy. Jeden z sekretarzy partii rozbił takiego ikarusa po pijanemu. Wszystko uchodziło im na sucho”. Plan Krauzego był prosty i – nie da się ukryć – desperacki. Razem z Jackiem Żabą przecięli w nocy paski klinowe w autobusach, by rano nie wyszły na trasę. Ale wszystko było przeciw nim: awarię spostrzegł nieco później kolega, zaalarmował kogo trzeba. Jak się okazało, MPK dostało właśnie nowe pasy klinowe. Sprawę zaklasyfikowano jako zamach terrorystyczny. Z ramienia prokuratury zajął się nią Jerzy Biederman. Z ramienia SB: por. XX. O jego metodach opowiadają byli działacze opozycji: - „Przesłuchiwał mnie kilka razy. Odgrażał się, że moją siostrę mogą spotkać nieprzyjemności, że zdarzają się teraz różne wypadki” – mówił dziennikarzom Ryszard Bocian, działacz KPN. Krzysztof Bzdyl, (KPN-owiec): – „XX przesłuchiwał mnie w areszcie przy Montelupich, w specjalnych pokojach przeznaczonych wyłącznie do użytku SB. Zimny, profesjonalny, nie zapalał się, nie krzyczał. Usłyszałem, że żywy z więzienia nie wyjdę, a z moją rodziną zrobią porządek. Przecież ja dwóch małych synów wtedy miałem”. Najpierw wpadł Krauze, później Żaba. Tego drugiego w więzieniu zniszczono (nie siedział z politycznymi, ale kryminalistami, którzy nie oszczędzili mu żadnej z szykan). Dziennikarze piszą: Jego stan szybko się pogarszał – przestał przestał jeść, stracił kontakt z otoczeniem, nie panował nad czynnościami fizjologicznymi. Lekarze uspokajali go dużymi dawkami fenactilu, który stosowany zbyt długo, powoduje szereg efektów ubocznych. Dopiero kiedy wpadł w stupor, odwieziono go do szpitala psychiatrycznego. Dziś nikt z ludzi pracujących wówczas i dziś w służbach więziennych nie czuje się za to odpowiedzialny. Krauze wyszedł na przerwę w karze pod koniec 1988 roku. Żabę właśnie wypuszczono z psychiatryka: - Zaprosiłem go do nas do domu. Kiedy go zobaczyłem, załamałem się. Był kimś innym niż Jacek, którego kiedyś znałem. Nigdy nie widziałem tak zaszczutego człowieka. Prawie nic nie mówił, a kiedy żona podała placki ziemniaczane, złapał je oburącz, mimo że były gorące, mocno ścisnął w dłoniach i uciekł do kąta, gdzie jadł łapczywie odwrócony do nas plecami – mówi dziennikarzom Krauze. Żaba unikał ludzi, „publicznie pojawił się jeden raz, korzystając z przerwy w odbywaniu wyroku. W sierpniu 1988 r. po Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka w Mistrzejowicach ks. Kazimierz Jancarz zorganizował w kościele spotkanie z Jackiem Kuroniem. Padło pytanie owięźniów politycznych, wywołany Żaba dostał oklaski od dwóch tysięcy osób. Kuroń obiecał, że więcej do więzienia nie wróci. Żaba płakał, cieszył się jak dziecko, tłum wiwatował. Nie wiadomo, czy Kuroń interweniował w tej sprawie u władz, ale niektórzy działacze krakowskiej opozycji twierdzą, że o obietnicy zapomniał”. Kazimierz Krauze pracuje do dziś w MPK, mieszka w malutkim mieszkaniu, w zniszczonej kamienicy. Jacek Żaba popełnił samobójstwo 25 lutego 1989 roku, gdy otrzymał wezwanie do stawienia się w więzieniu na Montelupich w celu odbycia reszty kary. Jerzy Biederman jest wpływowym, małopolskim prokuratorem. XX, emerytowany pułkownik SB, UOP, ABW uchodzi za eksperta ds. zagrożeń terrorystycznych. Właśnie został ekspertem sejmowej komisji ds. likwidacji WSI. Będzie tropił nieprawidłowości PiS-owskiego rządu...
PATRZ TAKŻE TUTAJ:
http://swkatowice.mojeforum.net/czy-byly-esbek-moze-byc-ekspertem-sejmowej-komisji-temat-vt4697.html
tekst z mojego bloga
Całość : za http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=1657036
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz